Shikamaru nie od dziś wiedział, że
skrzydło Hashiramy, tak samo jak środkowa część Madary, było zaopatrzone w
piwnice, w których trzymano różne alkohole. Większość miejsc na skośnych
półkach zajmowało Sake, jednak przechadzając się między półkami dostrzegł kilka
butelek wina, które zdecydowanie trzymane były na jakąś wyjątkową okazję.
Ściany w piwniczce zbudowane były z czerwonej cegły, co stanowiło miłą odmianę
od wszechogarniającego, drewnianego wystroju. A może ta miła odmiana
spowodowana była chmielowym zapachem, który tak wyraźnie unosił się w
powietrzu? Trzy ogromne beczki z piwem stały przy ścianie, której jako jedynej
nie zakrywały wysokie stojaki. Był to prawdziwy raj dla alkoholika.
Tak naprawdę sam nie wiedział, co go
tu przygnało. Od tygodnia nie otrzymywał żadnych informacji o nowych
powstaniach i powinien się z tego bardziej cieszyć, niż odczuwać niepokój.
Przecież chciał, by ludzie przestali bezmyślnie walczyć, tak łatwo tracąc przy
tym swoje życie. Dlaczego więc właśnie oplatał długie palce wokół szyjki
pierwszego lepszego wina, które wyłapał? Krytycznie spojrzał na etykietę, nie
mogąc znaleźć nic, do czego mógł się przyczepić. Czerwone, dobry rocznik… Tylko
procenty. Tak mało procentów. Westchnął, zdając sobie sprawę, że nie na smaku
mu zależało. Nie przyszedł tu, by trzeci raz w życiu spróbować wina. Tego
wieczoru chciał zapomnieć o wszystkich mordach, o niewłaściwych decyzjach,
które podjął, o tym, że miał kiedyś przyjaciół, którzy teraz nie żyją. Tego
wieczoru zapragnął zrzucić z siebie własną tożsamość, zadusić inteligencję i
pozbawić głowy myśli. Oddzielić umysł od ciała, bełkotać jakby nigdy nie
nauczył się mówić, próbować ustać na nogach, jakby właśnie uczył się chodzić.
Ten jeden raz… Zacząć życie na nowo, będąc zbyt otępianym, by zrozumieć, że żyć
nie warto.
Powoli odłożył wino na swoje miejsce
i schylił się, by opleść palce wokół szyjki butelki z
przeźroczystym
trunkiem. Nie było sensu oceniać jej wartości. Wiedział, że wystarczy i spełni
jego oczekiwania.
Korytarz był pusty i pozbawiony przez
ciemność kolorów. Pochmurna noc nie pozwoliła
księżycowi w pełni
oświetlić ziemi, ale dla Shikamaru nie stanowiło to większego problemu,
ponieważ doskonale znał wszystkie korytarze w rezydencji. Zresztą wyszkolił się
w chodzeniu w mroku, gdy transportował jedzenie bądź rannych do podziemi.
Chłopak znalazł nawet jedną dużą zaletę, w tym, że ledwo widział gdzie idzie.
To oznaczało również, że patrolujący ninja ledwo dostrzegali w ciemnościach
jego sylwetkę, dlatego nie musiał się nawet martwić o zarzuty podkradania
alkoholu władcy. I tak on odwalał całą czarną robotę Hashiramy. Jemu należały
się wygody, przeznaczone dla Senju. Chociaż doskonale zdawał sobie z tego
sprawę, to nigdy ich nie chciał. To tak, jakby odbierał nagrodę za mordowanie
społeczeństwa. Stoczyłby się na samo dno.
Po drodze pełnej ponurych rozmyślań
z ulgą otworzył drzwi prowadzące do gabinetu. Zasłonił szczelnie okna,
sprawiając, że pokój zalała ciemność. Usiadł na podłodze, opierając plecy o
chłodną ścianę. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, po omacku sprawdzając
ile mu zostało. Z niezadowoleniem odpalił pierwszego z trzech, mocno zaciągając
się dymem, który już dawno przestał drażnić jego gardło.
Shikamaru był sfrustrowany. Od kiedy
Sakura, Ino i Hinata opuściły podziemia, wszystko zaczęło się komplikować.
Umarli powstawali z grobów, niewinni i pozornie bezpiecznie zostawali porywani,
a wrogowie nagle pokazywali swoją dobrą stronę. On był realistą i trzymał się
faktów. Problemy zaczynały się, gdy te fakty nagle stawały się jedynie
przypuszczeniami, albo całkowicie traciły swoją wiarygodność.
Biorąc pierwszy łyk wódki, nawet nie
skrzywił się, zbyt pochłonięty analizą, by poczuć cierpkość trunku. Miał
pozbawić się myśli, ale jego natura sprawiła, że już zaczynał zastanawiać się
nad wydarzeniami ostatnich dwni. Gorąco rozlało się po jego ciele
proporcjonalnie z chęcią zrozumienia dziejących się wokół niego zdarzeń.
Dopalając pierwszego papierosa, wstał z podłogi i na oślep znalazł w biurku
czysty pergamin i pióro. Zapalniczką odpalił drobną świeczkę, która rozproszyła
ciemność niewielkim światłem. Ponownie siadając na podłodze, zapalił kolejnego
papierosa, a smak nikotyny utopił w następnym łyku. Pióro cierpliwie zawisło
nad kartką, gotowe, by dać upust myślom Nary.
Naruto żyje
Sai
zwariował
Shikamaru długo rozmyślał nad tym,
która opcja wydawała się bardziej absurdalna. Śmierć Naruto widzieli wszyscy.
Sasuke przeszył jego pierś kataną, przez co ten upadł martwy na zakurzoną
ziemię. Pamiętał to bardzo dokładnie… Pamiętał, prawda?
Pociągnął dwa, duże łyki dla dodania
sobie odwagi i zamknął oczy z westchnieniem, odkopując powoli wspomnienia z
wojny. Echo krzyków i mocny zapach rdzy pojawiły się jako pierwsze. Obrazy
przyszły sekundę później.
-Naruto!
–Sasuke Uchiha krzyknął tak donośnie, że słychać go było wyraźnie nawet podczas
trwania bitwy. – Kończy mi się Chakra!
Obaj zmagali
się właśnie z klonem Madary, a jasna energia Susanoo należącego do Sasuke
zaczęła się powoli rozpraszać. Blondyn nie zwlekając dłużej pognał ku
przyjacielowi, wyciągając dłoń do przodu by przekazać mu lisią chakrę, ale
zdążył zaledwie dotknąć ramienia Uchihy. Jego najlepszy przyjaciel wbił katanę
w jego klatkę piersiową, pchając mocno, by ta przebiła ją na wylot. Wszystko
stało się tak szybko i niespodziewanie, że Shikamaru, który obserwował przebieg
ich walki kątem oka, znieruchomiał, kompletnie zapominając o bitwie
rozgrywającej się w około.
- Co ty
robisz!? – Temari pojawiła się niespodziewanie koło niego i powaliła wrogów
jednym machnięciem wachlarza. – Shikamaru ocknij się! To jest wojna, nie zabawa
w łamigłówki!
Nara słyszał
ją jak echo czyichś słów, które zostały już dawno zagłuszone przez te silniejsze,
traumatyczne obrazy. Otępiale obserwował, jak Sasuke wyciągał ostrze z ciała
Uzumakiego, a blondyn martwy osuwał się na ziemię. Widział też, że na miejsce
klona Madary nagle zjawił się ten prawdziwy z zadziwiającą szybkością formując
pieczęcie.
- Naruto! – Wraz z rozpaczliwym
krzykiem Sakury, technika Madary była już gotowa.
- To koniec
– szepnął Shikamaru swoimi słowami poprzedzając wybuch. – Przegraliśmy wojnę.
A wszystko
zostało zalane przez oślepiające światło…
Był otoczony przez ciała swoich
przyjaciół. Gęsty pył ograniczał jego widoczność, ale martwi towarzysze leżeli
tak blisko, że gdyby wyciągnął rękę, mógłby sprawdzić puls Chojiego, który
leżał przyciśnięty do ziemi i bezwładny jak szmaciana lalka. Nie było sensu
sprawdzać pulsu. Był pewny, że jego przyjaciel nie żył. Rozejrzał się. Na niewielkiej, widocznej dla niego
powierzchni, nie dostrzegł nic oprócz ciał. Nie słyszał żadnych jęków
oznaczających ocalałych. Była cisza i pustka, które otępiały i atakowały
zmysły. Powietrze było zbyt gęste, by móc nim normalnie oddychać. Poczuł jak
jego żołądek ściska się boleśnie, a następnie targają
nim torsje. Zwymiotował żółcią. Po raz pierwszy jego umysł nie mógł odnotować
niczego po za śmiercią dookoła.
Shikamaru
natychmiast odpędził od siebie wspomnienia wojny, wtaczając więcej alkoholu do
swojego organizmu i tym razem krzywiąc się na jego cierpki smak. Spojrzał na
wypisane przez siebie słowa i bez względu na to, że przed chwilą przypomniał
sobie o morderstwie popełnionym przez Sasuke, wykreślił stwierdzenie „Sai
zwariował”. Oczywiście, mógł paść ofiarą
genujutsu, ale Nara ufał, że jego przyjaciel był na tyle wyszkolony, by je
rozpoznać. Pozostawała więc opcja, która mówiła, że Naruto żył. Jakimś cudem
przetrwał atak Sasuke, a teraz zaczął działać z ukrycia. Pytań miał wiele, ale
najważniejsze z nich brzmiało: Po co?
Jaki
cel miał w porwaniu Kaze? Czyżby zmieniły go te lata i postanowił działać całym
sercem przeciwko władzy, choć oznaczało to ranienie swoich byłych przyjaciół?
Shikamaru odłożył z westchnieniem kartkę, stwierdzając, że lepiej analizuje mu
się wszystko w myślach. Złączył swoje dłonie w charakterystyczny dla niego
sposób i miał zamiar zgasić świeczkę, ale gdy przeniósł na nią wzrok, nie mógł
go oderwać od płomienia tańczącego na ciemnym tle. Wola Ognia. Królem jest dziecko.
Naruto
porywa Kaze, a następnego dnia Shikamaru dowiaduje się, że Madara pragnie
przejąć grupę dzieci uczących się u Hashiramy. Jednak gdy Nara przyszedł z
wiadomością, że dziecko Kurenai zostało porwane Madara szybko zrezygnował ze
swoich planów. Zniechęcił się, bo nie osiągnął celu. Jakiego celu? Dlaczego
Kaze był dla Uchihy tak ważny? Jakie miał wobec niego zamiary? Ma już cały
świat pod sobą. Czego może jeszcze chcieć?
Nie
łatwo było zbierać na nowo cząstki swojej własnej dumy i wymazać upokorzenie.
Sakura czuła na każdym centymetrze swojej skóry dotyk Madary i choć niedawno
został on zastąpiony w pewnym stopniu przez dłonie Sasuke, to i tak nie zmyły
one tego uczucia. Po za tym bezczynne siedzenie w miejscu wydawało jej się po
prostu bezsensowne i wiedziała, że im dłużej tam będzie siedzieć, tym szybciej
Madara przyjdzie i ponownie się nią zabawi. Obudziła się o świcie, wciąż
otoczona przez Uchihe ramionami. Czuła jego spokojny, ciepły oddech, gdy jego
głowa zsunęła się na jej ramię. Miękkie włosy Sasuke drażniły jej szyję, ale
nawet nie śmiała się poruszyć, by się przesunąć w obawie, że go obudzi. Nie przypuszczała, że zostanie z nią całą
noc. I miała dziwne wrażenie, że on też się tego nie spodziewał. Obserwowała go
długo, próbując doszukać się w jego twarzy czegoś, co upodabniałoby go do
mordercy. Bezskutecznie.
Choć
nie ruszyła się nawet o minimetr, powieki Sasuke drgnęły i po chwili jego
ciemne oczy patrzyły na nią nieprzytomnie. Brunet przed tym, jak zerwał się z
miejsca, wpatrywał się w nią kilka minut, widocznie nie mogąc stwierdzić, czy
to co widział było prawdą, czy też nie. A ona nie zamierzała go w żaden sposób
naprowadzać.
Musiała
coś zrobić, musiała gdzieś uciec. Dlatego nie zatrzymywała Sasuke, gdy ten
zaczął się zbierać. Nie odezwała się nawet słowem, gdy zatrzasnął drzwi. Tylko
siedziała, wciąż w jednej pozycji, oplatając kosmyk włosów wokół palca. Dopiero
po kilkunastu minutach odważyła się zrobić pierwszy ruch. I wraz z nim
rozbudziła się błyskawicznie, wykonując kolejne czynności jakby była gnana przez
czas, choć tak naprawdę wcale nie musiała się tak spieszyć. Nim się obejrzała,
peruka już znajdowała się na jej głowie, makijaż maskował ślady po płaczu i
niedospaniu, a kabura z bronią zabrzęczała, gdy doczepiała ją sobie do pasa.
Wtedy znieruchomiała stojąc na środku pokoju i intensywnie rozmyślając. Nie
mogła tak po prostu wyjść i skierować się do skrzydła Sasuke, prawda? Przecież
to byłoby równoznaczne z zaprowadzeniem wrogów do kryjówki. Po za tym i tak
potrzebowała Shikamaru, by przedrzeć się przez ciąg korytarzy. Oczywiste było,
że najpierw jemu powinna złożyć wizytę.
Podeszła
do okna i delikatnie uchyliła zasłonkę, badając wzrokiem otoczenie. Podobnie
jak poprzednio, podwładni Madary krążyli po dworze stłoczeniu w grupkach, bądź
samotnie. Nie wydawali się specjalnie zainteresowani jej obecnością w domku i
nie wiedziała czy interpretować to, jako dobry znak. Zdecydowanie nie był on
normalny. Sakura nie dostrzegła chłopaka, który bawił się ostrzami, co już
zdecydowanie było dobrą wiadomością. Albo siedział u siebie, albo Sasuke
zdecydował się przenieść go do swojej armii. Medyczka w duchu liczyła na to, że
opcja druga jest tą prawdziwą.
Sakura
westchnęła głęboko, puszczając z dłoni cienki materiał i opierając się o ścianę
obok. Nie było sensu nigdzie teraz wyruszać. Równie dobrze mogła trochę dłużej
zatrzymać przy sobie Sasuke, a teraz znów była sama i mogła jedynie bezczynnie
czekać, aż zapadnie mrok. Pięknie.
-
Ino, jeśli zaraz nie przestaniesz gapić się na tych ninja, to przysięgam, że
odciągnę cię od tego okna siłą.
Yamanaka
nie przejęła się specjalnie pogróżką Keizo, ponieważ i tak żaden z
nowo przybyłych nie zwracał na nią najmniejszej uwagi.
-
Przecież oni nawet nie zdają sobie sprawy z mojej obecności. Ten rudzielec bawi
się jakimiś ostrzami, a inni też są zajęci podziwianiem swoich zabawek, albo
wpatrywaniem się w przestrzeń.
-
Oni są od Madary, dziewczyno! – Keizo szybko zasunął bordową zasłonkę, przez co
Ino straciła widok na wojowników, których przyprowadził Sasuke.
- A
ty jesteś od Sasuke! Co to w ogóle za różnica?
Keizo zmarszczył brwi z
politowaniem, przez co miała wrażenie, że zaraz poklepie ją po głowie niczym
małe dziecko i przyzna rację, żeby mieć spokój.
- Powinienem zaprowadzić cię na
chwilę do części Madary, żebyś w końcu zrozumiała, że sprawa jest poważna. –
Nie pouczył jej jak małej dziewczynki, ale i tak wolałaby, żeby w ogóle tego
nie robił.
- Dobra – burknęła niechętnie,
odgarniając kosmyki peruki z twarzy. – Zacznę traktować ich poważnie. Tylko co
masz na myśli? Przecież nie prowokuje ich w jakikolwiek sposób. Po prostu się
przyglądałam!
- Słuchaj moich poleceń, a będziesz
bezpieczna – powiedział tak, jakby wyuczył się tego tekstu na pamięć.
- Ja może i tak, ale moich
przyjaciół mógłbyś zabić bez mrugnięcia okiem – wysyczała, piorunując go spojrzeniem.
- Pewnie tak – oznajmił zgodnie z
prawdą, przewidując jej reakcję.
Trudno zresztą było jej nie
przewidzieć. Miała niewielkie pole do popisu na terenie domku. Gdy coś ją
urażało zawsze siadała na łóżku i marszczyła usta. Często jej się to zdarzało…
- Pragnę po raz któryś zauważyć,
że to twój przyjaciel nie chciał mnie wypuścić – powiedział spokojnie, choć był
już zirytowany jej zachowaniem. – Nie tknę ich bez powodu, Ino.
Blondynka pewnie zamierzała coś odpowiedzieć,
ale jej mamrotanie zagłuszył trzask drzwi domku.
- My się jeszcze nie poznaliśmy. – Rudy
chłopak, który jeszcze niedawno bawił się ostrzami teraz stał w progu, uśmiechając
się delikatnie.
- I się nie poznacie. – Keizo zrobił
kilka kroków, zasłaniając Ino.
Dłonie trzymał luźno w kieszeniach,
ale Ino była prawie pewna, że w każdej chwili jest gotowy na atak rudego…
prawda?
- Nie mam złych zamiarów –
powiedział przybysz łagodnie. – Chcę poznać osobę, która będzie mnie leczyć.
Keizo otaksował go wzrokiem.
- Nie jesteś ranny. Nie potrzebujesz
medyka.
- Chcę się tylko przywitać. –
Chłopak zdawał się powoli tracić nad sobą panowanie.
- Cześć – rzucił Keizo z udawaną wesołością.
– Teraz możesz już iść.
Gdyby blondyn nie miał tak dobrego
refleksu, prawdopodobnie już zostałby ugodzony kunaiem, którego ostrze było
zatrute. Trzymając w dłoniach broń przybysza, objął ją spojrzeniem, a następnie
odrzucił w stronę właściciela.
- Słyszałem o tobie – odezwał się,
ponownie wkładając dłoń do kieszeni spodni. – Jesteś mistrzem w robieniu
trucizn, ale nie potrafisz walczyć. Zamierzałeś znaleźć kolejne ofiary? Jeśli
rzucanie zatrutą bronią jest twoją jedyną umiejętnością, to radzę ci
natychmiast zamknąć drzwi i oddalić się do swojego domu. Może i jesteś od
Madary, ale uwierz mi, poddani Sasuke poradzą sobie z kimś takim jak ty.
Zniszczą cię, jeśli się narazisz. A ja im z chęcią pomogę.
Rudy z cierpką miną schował broń do
kabury i rzucił spojrzenie w kierunku Ino.
- Jeszcze się zobaczymy.
Ino przełknęła ślinę.
- Na pewno – odpowiedział mu Keizo –
I bądź pewny, że ja też przy tym spotkaniu będę.
-
Nie dasz rady pilnować jej dwadzieścia cztery godziny na dobę.
- Przekonamy się.
Jak nierozważne było stanie na
parapecie okna znajdującego się w gabinecie Shikamaru i pukanie w jego szybę?
Prawdopodobnie bardzo. Lecz Sakura była na tyle zdeterminowana, że mogła
zaryzykować. Po chwili pełnej stresu i oczekiwania, usłyszała nerwowe kroki
dobiegające z wnętrza budynku.
Nara rozchylił zasłony, a jego oczy zrobiły
się wielkie jak monety, gdy zobaczył stojącą na parapecie Sakurę. Bez słowa
wpuścił ją do środka, cicho zamykając skrzydła okien i rozglądając się za
ewentualnymi widzami. Medyczka zgrabnie zeskoczyła na podłogę i naciągnęła
mocniej rękawiczki na dłonie.
- Śpią – powiedziała, widząc jak Shikamaru
rozgląda się po dworze w poszukiwaniu patrolu. Wyjęła z kabury, przymocowanej
do spodni, drobną, zieloną kuleczkę i pokazała ją Narze. – Bomba usypiająca. Po
przekłuciu wydostaje się mgła, powodująca utratę przytomności, której w
ciemności i tak nie było za bardzo widać. Padali jak muchy, nawet nie
dostrzegając zagrożenia.
Shikamaru
oddał broń w dłonie Sakury.
-
Sama ją zrobiłaś? – zapytał.
Dziewczyna
wzruszyła ramionami, chowając kuleczkę do kabury.
-
Musiałam czekać do zmroku, by móc do ciebie przyjść – oznajmiła. – Miałam dużo
czasu.
Nara
przetarł powieki, prawdopodobnie próbując się trochę rozbudzić i ziewnął
głęboko.
-
Więc po co tu przyszłaś? – Otarł łzę z kącika oka, zbyt zmęczony bo jakkolwiek zbesztać ją za ryzykowanie. Zresztą i tak nie
dała się wykryć.
-
Chcę dostać się do kryjówki – powiedziała bez owijania w bawełnę, patrząc na
niego stanowczo.
-
Po co? – zapytał marszcząc brwi. Był wyraźnie niezadowolony z jej pomysłu.
-
Muszę zobaczyć, czy wszystko z nimi w porządku – powiedziała już mniej pewnie.
- A
dlaczego miałoby nie być w porządku? Żyją pod ziemią, z dala od morderstw i
Madary. Czy to nie wystarczy?
-
Niedawno mówiłeś, że życie w takim zamknięciu jest przekleństwem – przypomniała
mu.
Shikamaru
wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i otworzył ją. Prychnął po nosem, ścisnął
puste opakowanie w dłoni i wycelował do pobliskiego kosza.
-
Rzeczy się zmieniły, rzeczywistość stała się gorsza – powiedział po chwili milczenia.
-
Shikamaru – zaczęła Sakura, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć – nie możemy od
razu spisywać Kaze na straty. Tak naprawdę nie jesteśmy niczego pewni. Równie
dobrze może być cały i zdrowy.
Nara
odetchnął głęboko.
-
Jeśli rzeczywiście to Naruto porwał Kaze… to nie powinniśmy się martwić o jego
bezpieczeństwo. Jeśli jednak był to ktoś inny… chłopak jest już martwy.
-
Nie jest. – Medyczka odzyskała pewność. – Wierzę Saiowi, nie zmyśliłby takiej
historyjki, gdyby sam całkowicie w nią nie wierzył. Po za tym…
Mężczyzna
przeniósł na nią czujne spojrzenie.
-
Po za tym co? – zapytał podejrzliwie.
-
Sasuke powiedział, że nie zabił Naruto – wydusiła szybko. Cisza otoczyła ją
zewsząd, po wypowiedzeniu tych słów. Oczy Nary zalśniły złością, mięśnie twarzy
napięły się.
- A
ty mu wierzysz? – Shikamaru rzadko się denerwował, a przynajmniej Sakura
jeszcze nigdy nie widziała go zdenerwowanego. – Istnieją naoczni świadkowie, którzy widzieli
jak Sasuke zabija Naruto, a ty uwierzyłaś, gdy on ci powiedział, że wcale tak
nie było? Nie bądź naiwna, Sakuro! Wykaż się odrobiną rozsądku! Sasuke już
dawno przestał być tym, za kogo go uważasz. To morderca!
- A
co jeśli nie? – zapytała cicho. – Co jeśli wszystko jest tylko zwykłą sztuczką?
Oszukano nas już tyle razy, Shikamaru. Dlaczego mieliby nas nie okłamać i ten
raz?
- W
przeciągu pięciu lat, Sasuke ani razu nie zaprzeczył tym oskarżeniom – wysyczał
przez zaciśnięte zęby. – Przychodzisz ty i nagle mówi całą prawdę? Nagle staje
się niewinny? Czy to nie brzmi absurdalnie?
-
Może i brzmi – szepnęła, uparcie wpatrując się w swoje dłonie. – Tylko… może
nie jesteśmy jedynymi, którzy zostali oszukani… jeśli kłamstwa dotarły też do
władzy?
-
Myślisz, że Sasuke został okłamany? – zapytał już spokojniej.
Medyczka
przytaknęła powoli.
-
Są to jedynie moje przypuszczenia, ale proszę, weź je pod uwagę.
Shikamaru
przyjrzał się jej uważnie. Patrzyła na niego z nadzieją, którą starała się
ukryć, jakby to jego słowa miały zadecydować o losie Sasuke. Nie umiał pozbawić
jej tej wiary.
-
Dobrze.
Nara
zgodził się na jej propozycję i właśnie nakreślał skomplikowany ciąg nici z
Chakry, który przypominał pajęczynę. Noc była tak cicha, że słyszeli tylko
swoje oddechy i tak ciemna, że najwięcej światła dawał wzór. Sakura uważnie
obserwowała ruchy Shikamaru z nadzieją, że następnym razem będzie mogła
przedostać się do kryjówki już bez jego pomocy.
Chłopak
uniósł grubą płytkę i delikatnie odłożył ją na bok. Ześliznął się w dół
pierwszy, a medyczka zrobiła to tuż za nim, ostatni raz rzucając nerwowe
spojrzenie w kierunku korytarza widocznego przez łuk pokoju. Nie mogła zdusić w
sobie wrażenia, że za chwilę zobaczy w nim Sasuke, od tak sobie przeszukującego
swoje skrzydło w nocy. Może i było to absurdalne, ale biorąc pod uwagę
poprzednie wydarzenia – mogło się zdarzyć.
Dziewczyna
najciszej jak mogła zamknęła wejście, z powrotem wkładając płytkę na swoje
miejsce i cierpliwie poczekała, aż Shikamaru ją zapieczętuje. W bladym świetle
pochodni widziała zmęczenie na jego twarzy i poczuła wyrzuty sumienia. Co tak
nagle ją wzięło na pójście do kryjówki? Nara miał już wystarczająco spraw,
zaprzątających jego głowę, a teraz jeszcze musiał ją zaprowadzić do podziemi.
Jednak nawet teraz, nie mogła zrezygnować z wędrówki. Czuła, że musiała się tam
pojawić. Niezwłocznie. Już nawet nie tylko dla jej własnego dobra. To uczucie
ciągnące ją do podziemi nabrało teraz nowego znaczenia i powoli zamieniało się
w stres. Wzięła głęboki oddech, mając wrażenie, że w powietrzu czai się coś
niedobrego. Shikamaru widocznie był zbyt zmęczony by wyczuć to co ona, więc bez
słowa złapał ją za nadgarstek i zaczął prowadzić w kierunku podziemi. Szli
szybciej niż ostatnim razem, a on wprost emanował zniecierpliwieniem. Ich
szybkie kroki odbijały się od ścian labiryntu, słyszała echo ich oddechów.
Zimno i wilgoć zaczęły napierać na jej ramiona, dzięki temu uświadomiła sobie,
że zbliżają się do celu. Pochodnie zniknęły z widoku już jakiś czas temu i
Sakura mogła równie dobrze iść z zamkniętymi oczami, gdyż ciemność była na tyle
gęsta, by pochłonąć wszystkie kontury.
Zatrzymali się tak gwałtownie, że
medyczka o mało nie wpadła na przyjaciela. Shikamaru szybko nakreślił iskrzący
się wzór i otworzył przejście do kryjówki. Sakura odetchnęła z ulgą na myśl, że
już dotarli na miejsce. Teraz mogła się pozbyć stresu i przekonać się, że
wszystko było w porządku.
Jej
radość nie trwała długo, gdyż najpierw uderzyła w nią przejmująca cisza ( zawsze
ktoś czuwał nocami w kryjówce), a później przeraziła mina Shikamaru, który
marszczył brwi z niepokojem rozglądając się dookoła.
-
Coś jest… nie tak – szepnął, ale ona doskonale już o tym wiedziała.
Wyswobodziła
nadgarstek z uścisku Nary i pobiegła do pierwszego pokoju, który znajdował się
koło kuchni. Z tego co pamiętała należał do kobiety w średnim wieku o imieniu
Yuna. Pomieszczenie było kompletnie puste, przez co żołądek podszedł jej do
gardła.
-
Shikamaru – szepnęła, będąc pewna, że w tej ciszy mężczyzna ją dosłyszy.
Podeszła do kolejnych drzwi i znów natrafiła na pusty pokój. – Nie ma ich.
Pomieszczenia
były puste, przez co Sakura panikowała z każdym kolejnym krokiem coraz mocniej.
Zatrzasnęła z całej siły drzwi do ostatniego pokoju znajdującego się na
korytarzu i znieruchomiała w miejscu. Ten huk powinien obudzić kogokolwiek.
Kogokolwiek pozostałego w kryjówce. Nasłuchiwała jakiegoś odgłosu, świadczącego
o tym, że podziemia były zamieszkane przez jej przyjaciół, ale nic takiego nie
wyłapała. Spojrzała tępo na Shikamaru, który stał jak sparaliżowany w miejscu,
z miną świadczącą o absolutnym zszokowaniu.
-
Nie ma ich – wyszeptała, osuwając się po ścianie. – Odeszli.
-
Albo zostali stąd wyrzuceni. – Odpowiedź Shikamaru zaczęła wędrować echem po
kryjówce, chcąc dostać się do świadomości Sakury. I dostała się.
Witajcie!
Dawno mnie tu nie było, prawda? Cieszę
się, że wróciłam, choć nie znaczy to, że rozdziały będę dodawała co tydzień. A
chciałabym! Serio, pisanie jest świetne. Tak się składa, że szkoła przeprowadza
atak na uczniów i te dwa tygodnie będą katorgą… Huh, może namówię uczniów na
jakieś powstanie? Grupowe wagary brzmią nieźle, ne?
Zgadnijcie, co? Tak! Coś mi się nie
podoba w tym rozdziale. Te ostatnie strony, które pisałam… staczam się. Nie
wiem właśnie... kurcze wiem, że mogłabym to napisać lepiej, ale potrzebowałabym
jeszcze tygodnia… Tydzień to kupa czasu…
Dobra, nie owijam w bawełnę już, bo
pewnie pousypialiście.
Ogłoszenia parafialne:
<Nowy blog, którego tak w ogóle to reklamowałam już, no ale> O HP dla niewtajemniczonych.
Koniec ogłoszeń
parafialnych.
No to pozdrawiam i czekam na wasze
opinie!
Ja wiem, że to okrutne, no ale... Sasuke pokazuje swoją ciemną stronę <3
Siema, siema ^^.
OdpowiedzUsuńCzytając wypatrzyłam kilka literówek, jak np. "dwni" zamiast dni. Oprócz tego gdzieś Ci wcięło kropkę, chyba w rozmyślaniach Shikamaru. To tak na marginesie. A co do rozdziału, to wyszedł naprawdę zarąbiście \(*o*)/.
Shika, Shika for ever <33333. Oby było go jak najwięcej ^^.
Nie wiem czemu, ale Sakura znowu mi jakoś podpadła. Niby nic nie robiła, ale jednak... Chyba mam jakąś wrodzoną niechęć do tej postaci. Potrafię wytrzymać z nią chwilę, jednakże przy dłuższym okresie czasu zaczyna mnie na nowo wkurzać... What's wrong with she?
Boże, uwielbiam Keizo! On jest genialny! Taki kozak z niego :D. Sam by pewnie pokonał całą armię Madzi xD.
Zniknęli? O_o Jak to zniknęli? Przecież to niemożliwe, aby Sasek nie widział jak całe tłumy ludzi przechodzą przez jego kryjówkę... Niemożliwe, nie? Chyba, że to on ich stamtąd wywalił (pewnie przez długi jęzor Haruno -.-... grrr... wybacz, ujawnia się moja niechęć do niej...).
Hahaha, pozdro z podłogi za ten obrazek xD.
Sorry, że tak krótko, ale transfer samozaparcia podziałał xDDD. Idę pisać rozdział ;)
~willownight :***
Dostałaś już ode mnie odznakę za wynajdowanie literówek? Nie? Ach, ta poczta polska...
UsuńBiedna Sakura :( Może masz niechęć do koloru różowego? Nie wiem jak Ty, ale ja mam tak, że gdy słyszę słowo "Sakura" to od razu róż mi miga przed oczami (git, że u mnie ma perukę xd)
Sasek zakrył oczy xd Się wyjaśni, spokojnie :D
Pisz, pisz, bardzo dobrze, że piszesz :3
Pozdrawiam!
Świetny rozdział! Nie było w nim praktycznie w ogóle Sasuke, ale mam nadzieję, że pojawi sięw nastepnym rozdziale. Ciekawi mnie jak będzie teraz wyglądała relacja Sakury z nim, po ostatnich zdarzeniach na pewno ciężko jej będzie się otrząsnąć i komus zaufać, Co do kryjówki to tez pierwsze co mi się nasunęło, to że Sasuke się wszystkiego domyślił i skazał ich na pojmanie, ale z drugiej strony czy byłby w stanie zrobić coś takiego? Sakura na pewno by mu tego nie wybaczyła,a jednak chyba nie jest dla niego całkiem obojetna. Chyba, że to Madara jest sprawcą, wtedy pewnie nie spotka ich za ciekawy los... lub może rzeczywiście uciekli. Zastanawia mnie też czy Madara nie zorientował się, że Sakura wyszła, w końcu może do niej przyjść w każdej chwili. Mam nadzieję, że w nastepnym rozdziale troche nam się to wszystko rozjaśni i że wena Cię nie opusci. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPojawi się, pojawi! Wyjaśni się... trochę w następnym rozdziale. I tak. Planuję w nim dużo Sasuke, ale nie wiem jak to wyjdzie. Trzeba jakoś nadrobić zaległości z naszym Uchihą :D
UsuńPozdrawiam!
Obiecałam, obiecałam, więc komentuję! (W mojej głowie to zdanie brzmiało lepiej, bo miałam do niego świetną, wymyśloną melodię)
OdpowiedzUsuńShikamaru, tyle Shikamaru. I fajnie, bo go lubię xD "Tylko procenty. Tak mało procentów."- mimo dosyć smutnych okoliczności te dwa zdania mnie rozwaliły. A pewnie nie powinny...
Nie dziwię się Narze, że chce się napić i zapomnieć o wszystkim, w obecnej sytuacji. Mówisz, że opisy Ci nie wyszły bla, bla, bla. Kiedy Ty wreszcie zrozumiesz, że u Ciebie są one genialne? Po prostu czyta się je i czyta, i nie ma się dość.
Spodobało mi się wyróżnienie dwóch teorii Shikamaru. ("Dwie teorie Shikamaru"- nie wiem czemu, ale brzmi to dla mnie jak jakieś prawo fizyki albo... prawo kosmiczne xd Btw to nie cini minis, to chałwa). W każdym bądź razie chodzi o to, że mimo absurdalności opcji "Sai zwariował", Shikamaru też ją rozważył, tak jak fachowy strateg i analityk powinien.
Wojenne wspomnienia- mnie one poruszyły, chociaż nie wprowadziły jakiś nowych wątków, ale poznaliśmy ten fragment ze strony Nary, co jest jak najbardziej na plus.
Kurde, królem jest dziecko! Że też ja na to nie wpadłam! Hm... Ale kto jest tym ninją z żywiołem ognia, to nadal nie wiem ;____;
O, jeżu! Keizo, Keizo <3 I jak go tu nie lubić. On jest taki kochany w byciu sobą, tzn. takim pewnym siebie, ceniącym swoją wartość (i przynależność do Sasuke), robiącym Ino na złość człowiekiem.
Jednak ten od trujących igieł jest teraz u Sasuke (haha, dalej mnie to śmieszy, że musiał wybrać ludzi od Madary) i od razu podryw na Ino robi xD Zgryźliwe odpowiedzi Keizo były cudowne <3 "- Nie dasz rady pilnować jej dwadzieścia cztery godziny na dobę. -Przekonamy się."- najlepsza jego odpowiedź ever.
Ach, ten Sasuke i jego wada numer jeden- wychodzenie nie wiadomo gdzie i bez żadnego nawet "cześć". No dobra, musiał w końcu wyjść do rezydencji, ale mógł cokolwiek powiedzieć na odchodnym. Jeśli chodzi o Sakurę, to podoba mi się, że nie stchórzyła i wylazła z domku, usypiając wcześniej podwładnych Madary. Takie to było szprytne. Serio, nie wpadłam na to, dlatego dobrze, że pokazała Narze te usypiające kulki. Tylko ciekawe, czy tamci ninja, a co gorsze Madara, się nie skapną... Swoją drogą ciekawe gdzie ten Madara cały czas znika? Bo nie chce mi się wierzyć, że cały czas trzyma swój tyłek w rezydencji.
UsuńCo jeszcze do Sakury... Wystraszyłam się jak stała na parapecie- miałam wrażenie, że spadnie albo, że ją ktoś zaraz zestrzeli (np. łukiem xD), bo w końcu chyba nie uśpiła wszystkich ninja, no chyba, że ci w krzakach też sobie spali. Shikamaru nie rozumie jak można ufać Sasuke. W sumie mu się nie dziwię, ale... To przecież Sasuke! (wiem, że argument powalający).
Zaskoczyłaś mnie pojawieniem się podziemi, nie sądziłam, że tak szybko się pojawią z powrotem w fabule. Dużo ich było, a właściwie nie, badum tss! xD Nie ma to jak lubić własne suchary <3 Teorie chyba mam dwie (rozkminiałam je, gdy próbowałam zasnąć). Pierwsza: Kakashi, który chadzał sobie na powierzchni, odnalazł/spotkał Naruciaka i wywiązała się pogawędka, która skończyła się na tym, że w jakiś niepostrzeżony sposób podziemie wyszło, dołączyło do Naruto, który ma tak jakby liczniejsze "wojsko" i więcej przyjaciół przy sobie. Teoria secunda: Sasuke wywnioskował więcej niż powinien z paplaniny Sakury. Odnalazł podziemie, wszedł i kazał im pójść za nim. Oni poszli i gdzieś razem doszli, i tak naprawdę będzie to niespodzianka dla Sakury. A tak na serio, to mógł ich faktycznie wyprowadzić stamtąd, bo może Madara zaczął coś podejrzewać albo po prostu Sasek stwierdził, że mu się do czegoś przydadzą, ale gdzie on ich by schował... Może na terenie klanu? Pierwsza teoria wydaje mi się jednak prawdopodobniejsza.
"Szkoła przeprowadza atak na uczniów"- wiesz, że Ci współczuję, ale zdanie to jest napisane w taki sposób, że nie mogę się nie śmiać xD Powstanie- dobra myśl, mogłabyś ich zjednoczyć "Riot" TDG- poszliby za Tobą wszędzie, heretyku Ty jeden :D
Gif nadrabia całą nieobecność Sasuke xD Taki on zły, w tak zwykłych sytuacjach <3
Pisz szybko następny rozdział, bo chcę wiedzieć czy mi moje teorie się spełnią, co ogólnie będzie dalej (i jeszcze z jednego powodu, wiesz jakiego hue hue hue). To chyba tyle.
Pozdrawiam i weny życzę! ;)
Na wstępie, a propos świetnych melodii... https://www.youtube.com/watch?v=7QWGZbb-g9w LOVE!
UsuńChałwa o smaku Cini Minis B| Ja już wiem, co Ty tam jesz.
Ej, z tym żywiołem jest naprawdę proste :D Mogę Ci podpowiedzieć, że ten/ta była?był w tym opowiadaniu bezimienny/na na razie. Pomogło xd?
Pffff w końcu Uchiha to, co mu kto będzie mówił co ma robić. All the bitches are mine B| I dlatego mu ufać nie można. Jak przystojny to zawsze coś jest nie tak :(
Zawsze się okazuje, że jest mordercą, albo jakimś emo... :D
Weź, w ogóle won z tymi teoriami. A ja tak się staram być oryginalna i zaskakująca. Uczyć się, a nie rozmyślać!
Oj, zebrałabym swoją armię xd
Na Pottera mnie wzięło... więc następny rozdział piszę...
Czirsy!
"O! Nowy komentarz! Biorę się za czytanie! A nie, to znowu Sefia..."- tak, to znowu ja. Mogłam Ci odpisać w inny sposób, no ale staram się być zua. Sasuke (taki jak ten gifowy) jest dla mnie autorytetem :)
UsuńHahah, melodia genialna, a Saruman jeszcze lepszy <3
Jestem taka przewidywalna... To była dokładnie taka chałwa *zdołowana* :(
Czyli, że cały mój spis postaci, na który poświęciłam tyle czasu i wszystkie teorie były tak naprawdę z góry przesądzone na obalenie? Dobrze wiedzieć. Szkoda, że wytypowałam tylko tych, którzy mieli imię.
Czyli z Aidanem też jest coś nie tak? (Hue hue, taka zua jestem B|)
Więc te najnowsze teorie mogą mieć w sobie ziarno prawdy... NO WŁAŚNIE WIEM, ŻE WCALE NIE POTRAFISZ BYĆ ORYGINALNA I ZASKAKUJĄCA.
Eh, nie moja wina, że czasami nie mogę zasnąć po przeczytaniu rozdziału, gdy dowiem się o nim od kogoś o 23.00.
Ej, ale Potter w sumie też będzie zawierał ten jeden element, na który też czekam przy SasuSaku ^^ Więc pisz tam sobie, jak masz czas podczas ataku w szkole. Poza tym, im szybciej Potter, tym szybciej kolejka na Sei/SasuSaku :D
Niech będzie, że pozdrawiam ;)
Lembasku-Mrymrasku Loffka super rozdział loffka czekam na next.
OdpowiedzUsuńPS. Loffka.
Nienawidzę ------..-------
UsuńPozdrawiam (ciesz się)
PS. No, not really....
Oh, jak ja lubie Shikamaru. On i ten jego seksowny umysł <3
OdpowiedzUsuńDzięki niemu dowiedzieliśmy się w końcu jak wyglądało zakończenie tej wojny. Ale wydaje mi się, że Sakura może mieć rację i to wszystko było częścią jakiegoś wielkiego planu..
Sasuke został z Sakurą <3 jakie to wzruszające ;d
Czyli jednak Ino i Keizo? To dobrze, bo Ino za żadne skarby świata nie pasuje do Nary. (ShikaTema!)
Poza tym, Keizo ma u mnie takiego wielkieego pluusaa! Ma dbać o Ino!;d
Tak się zastanawiam.. czy to, że ci wszyscy ludzie zniknęli .. czy to nie jest sprawka Sasuke? W końcu Sakura tak jakby wygadała..
Jednak z drugiej strony.. nie mogli sami z siebie wyjść, bo kryjówka mieści się w skrzydle Sasuke..
Inne wyjście?
Czy może Naruto coś zadziałał w tej kwestii? Ale pewni On by jakoś dał znać..
Albo, albo.. to Sasek znalazł im inne miejsce?
Co oni teraz zrobią?;d
Tak, wiem, wiem. Tyle pytań:D
Ale to wszystko Twoja wina;d - rozbudziłaś moją ciekawość:)
A rozdział jak zwykle interesujący:)
Weny życzę :*
Nami
W końcu zapomniałam o tym komentarzu :( Brak czasu często daje się we znaki, a to wszystko przez to szkolnictwo.No, ale trzeba się uczyć i nic się z tym zrobić nie da.
OdpowiedzUsuńRozdział był świetny, chociaż nie było SasuSaku. Większością rozdziału były rozmyślenia i przypuszczenia bohaterów. Dobry pomysł ;) prócz tego końcówka mnie wprost zaczarowała *__* Nie przypuszczałam, że porwiesz Nam bohaterów podziemia :D Teraz mogę to stwierdzić z 1000% pewnością. NARUTO ŻYJE. Jestem przekonana o tym, że to Naruciak ich wyciągnął oraz, że ma jakiś dziwnie pokręcony plan. Co więcej myślę iż Sasuke również spiskuję za plecami innych i to ze swoim przyjacielem. Jak to mówią " gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta". Madara i Senju mają własne problemy, więc Sasuś zasadził im kopas w dupas i tylko czeka, aby wymordować z zimną krwią. Jednak najpierw trzeba zebrać armie. Dobrze myślę? ;)
Czekam na nexta, życzę weny i pozdrawiam.
Yuki-chan
No siemanko! Nie to jeszcze nie komentarz. To taki przed-komentarz bo do takiego super długiego jakoś nie mam siły. Więc, żebyś nie myślała, że o tobie zapomniałam to...
OdpowiedzUsuńMam dla ciebie arty, które na pewno już widziałaś, ale jestem beznadziejna w wyszukiwaniu jakiś pięknych i oryginalnych obrazków i liczę na to że nie będziesz się złościć ;3
http://2.bp.blogspot.com/-FqLz67fwOlk/Utvc7bFihOI/AAAAAAAAEo0/LdP4dBJ5wpo/s1600/tumblr_mzbr8jOwYx1rp58q6o9_r1_500.gif
http://24.media.tumblr.com/e229e7b6efdd5e6de5ab8073fb893078/tumblr_mfa6xlhEBI1rv4a09o1_r1_500.gif
http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRMbLRGRZv8Fg3psOnas511f6i_hIUT1Vxe1pLdDQPeVYiwjnuf-g
http://1.bp.blogspot.com/-uB8HNYZCw5A/UyHX_ayVuLI/AAAAAAAAA7g/pPbnu6jbNoo/s1600/large+(34).jpg
http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQ0KSeBOU6n8-5i0h5KhEL8-dsziZ27uH1z-22-Lu4mwzUKVZFJ0g
http://i249.photobucket.com/albums/gg222/_-Twilight-_/Naruto/Pairings/Hetero/SasukeXSakura/1-42.gif
http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSTgnwFNi-ydALFExBUoZ6oNBVhH_skJT3JAFjd2nv9Y6wyCHGM_Q
http://lh4.googleusercontent.com/-DrUwDB9Hlak/AAAAAAAAAAI/AAAAAAAAAEE/XnjA33GchdY/s512-c/photo.jpg
http://img526.imageshack.us/img526/6159/texia8035020021gu0.jpg
I wgl! To masz taki zajebisty szablon, że myślałam, że padnę jak go tylko zobaczyłam. Fenomenalny. Trochę ubolewam, że czat ciągle się nie rozwija ale cała reszta jest cudowna ;3
No i to na tyle. JAK NA RAZIE! Bo jeszcze wrócę.. Bo takiego rozdziału nie można zostawić bez słowa własnej opinii ;3 tym bardziej, że to byłby już drugi -.-"
Sto lat i jeszcze trochę mnie tu nie było. I pewnie ty nie znajdziesz w tym absolutnie żadnego pozytywu, ale mi się udało!(całkiem możliwe, że dlatego, że mam niesamowite wyrzuty sumienia i szukałam czegoś, co je choć trochę zagłuszy). Mam wrażenie, że.. ostatnie dwa rozdziały są lepsze. Lepiej napisane. I nie zrozum mnie źle, twój styl podoba mi się od początku, ale jednak jeśli po długiej przerwie porównuję się go z prologiem, to różnica jest znacząca!
OdpowiedzUsuńChociaż tutaj już jest 11'tka, to ja nie mogę się powstrzymać, żeby nie wrócić do 10 rozdziału. Szczerze mówiąc ciężko mi czytać takie wydarzenia jakie były tam opisane. Chyba jestem w tym wypadku przewrażliwiona i uważam, że udźwignięcie tego z klasą jest niemożliwie trudne. A Tobie się to udało. Przez cały ten rozdział tylko siedziałam i wręcz błagałam, żeby Sasuke do tego nie dopuścił. Nie obchodziło mnie jakim cudem i jakim kosztem - miał ją ratować! I nie, nie mam do niego pretensji, zrobił wszystko co mógł, za co odkupił wszystkie swoje winy w moich oczach, ale jednak... To zdanie zaczynające nowy akapit "Wtedy zgwałcił mnie po raz pierwszy" kołacze mi się po głowie. Podejrzewam, że ta scena opisana jakby z pewnego dystansu zrobiła na mnie dużo większe wrażenie, niżby dało radę się to osiągnąć dokładnym opisem. W ogóle... Dalej nie wierzę, że to się stało! Kurcze, jestem dziewczyną i chyba dopiero po tym dziesiątym rozdziale(straszne, prawda?) w pełni do mnie dotarło jak koszmarna jest ta powojenna rzeczywistość, gdzie ludzie to tylko marionetki. Kukły. Zabawki. Zszokowało mnie to.
Co do 11'tki:
Shikamaru! Tyle Shikamaru! Rozpływałam się. Zwłaszcza, że oceniając przez pryzmat poprzedniego rozdziału to zapijanie smutków przez niego, wspominanie przegranej wojny, śmierć Choujiego, nabrały jakby nowego(jeszcze bardziej tragicznego) wyrazu. Tak się cieszyłam, że w tej całej sytuacji Shikamaru jednak nie zatracił siebie, że dalej wszystko analizował, próbował coś wymyślić, dojść do jakiś wniosków. Ze świecą szukać blogów gdzie Shiakmaru jest kimś więcej niż kolesiem "Ale to upierdliwe".
Przebudzenie Sakury wciąż w ramionach Sakury... Sama się tego nie spodziewałam! Myślałam, że ulotni się gdzieś w nocy, ale on z nią został. Widać, że Sakura jest dla niego kimś wyjątkowym, kimś kto po części przypomina mu kim kiedyś był i kim wciąż może być. Wiem, że to jest jeden wielki drań, wiem, że doprowadzenie do szczęśliwego SasuSaku graniczy z cudem, a jednak ta jego troska o nią jest wręcz magiczna. Taka naturalna. Oczywiście przyprawiona chamstwem, tym, że dalej sobie wychodzi bez słowa, ale jak mówiłam - on już swoje winy dla mnie odkupił. Czekam z niecierpliwością jak rozwinie się jego wątek z Naruto - bo skoro go nie zabił, to znaczy, że jakiś plan mieli.
Ostatnia scena była szokująca.... Myślę, że razem z Sakurą byłam pewna, że mieszkańcy podziemi żyją "spokojnie", a tutaj coś takiego. Kolejny cios. Tak samo jak zniknięcie małego Kaze. Niesamowita jest ta historia, naprawdę. Tak bym chciała, żeby im się wszystko szczęśliwie ułożyło, że to aż niesamowite!
Podsumowując: czekam na więcej, bo naprawdę nie mogę się doczekać tego jak ich losy się potoczą.
Powodzenia na egzaminach i wesołych świąt!
Pozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam rodział bardzo ciekawy. Przeraża mnie tło nie wiem czemu. Mam prośbę mam zamiar założyć małą ocenialnie blogów o tematyce Naruto ( w tym sasusaku) i czy moglibyście wysyłać linki ciekawych blogów i również jednopartówek. Nie opłaci mi się zakładanie tego jeżeli nie będę miała materiału . Bardzo bym o to prosiła. Pozdrawiam Czarna . Oto e-mail , na który można wysyłać czarnailamcia@gmail.com
OdpowiedzUsuńSerio, po coś założyłam zakładkę "SPAM".
UsuńPrzepraszam :D :*
Usuń