środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 10



- Mogłabyś się pospieszyć.
Sasuke kroczył pewnie przed siebie, zdenerwowanym głosem poganiając Sakurę, która nigdzie się nie spieszyła. Jako, że złość opanowująca jej zmysły, jeszcze nie minęła i nie zapowiadało się, by kiedykolwiek miała zamiar to zrobić, to bez żadnego skrępowania patrzyła w jego oczy, gdy ten zerkał na nią przez ramię.
- Tak ci się spieszy, żeby oddać mnie Madarze? – zapytała ze złością.
Brunet wykrzywił usta, jakby zjadł coś kwaśnego i odwrócił wzrok. Następne kilka metrów przebyli w ciszy, która okropnie ją irytowała. Gniewne prychnięcie wydobyło się z jej ust zupełnie niekontrolowane.
- Oczywiście, że nie – odezwał się w końcu. – Tylko nie chce, żeby Madara dowiedział się o twojej nieobecności.
- A co jeśli już o niej wie?
- Wtedy będziemy musieli improwizować.
- Nie lepiej zastanowić się nad tym teraz? – Dziewczyna przez chwilę zapomniała, że nie neguje się zachowań Uchihów.
Sasuke szybko jej o tym przypomniał, mierząc ją lodowatym spojrzeniem.
- Zastanawiam się, więc siedź cicho.
Sakura prychnęła, odrzucając głowę w bok i krzyżując ręce na piersi, ale tak jak kazał, zamilkła. A było to wyjątkowe trudne zadanie, bo tak nagle wzięło ją na wyrzuty. Chciała zacząć na niego krzyczeć i tupać nogą jak mała, rozwścieczona dziewczynka, ale mogła jedynie wypalać spojrzeniem dziurę w jego plecach i z buzią na kłódkę dreptać za nim po leśnej dróżce. Jak pies z podkulonym ogonem.
Nie miała nawet ochoty na rozglądanie się po okolicy. Wokół i tak roztaczała się nudna zieleń drzew, gdzieniegdzie rozjaśniana przez promienie słoneczne i tak naprawdę Sasuke w czerni skutecznie skupiał jej uwagę.
Słońce grzało mocno, ale letni wietrzyk zapobiegał poczuciu gorąca, co jeszcze bardziej ją irytowało. Pogoda robiła jej na złość będąc tak piękną. Szła w miejsce, które zamieszkiwali napaleni wojownicy i być może sam ich super napalony władca.
Doprawdy, lepiej być nie mogło.
Jej serce zaczęło się szamotać, gdy zobaczyła zarys budynków, a odwaga i irytacja uszły, jakby ktoś właśnie przekłuł ich powłokę. W sumie, na razie spotkała się jedynie z namiastką umiejętności Madary, jak i minimalną dawką jego dotyku. Zdecydowanie będzie chciał czegoś więcej. A ona zdążyła już zrozumieć, że nijak może się obronić. Sytuacja gorzej niż beznadziejna, miała dopiero nastąpić, a ona już była chodzącym kłębkiem nerwów. Jak tak dalej pójdzie, to zacznie po prostu wciskać władcy bajeczkę, ze boli ją głowa. Może zrozumie…
Jeśli zaczną się do niej dobierać poddani starszego Uchihy, również nie będzie zbyt kolorowo. Być może poradziłaby sobie z jednym natrętem o ile nie byłby nim Madara, albo jakiś inny ninja o umiejętnościach tak wielkich, że prawie niemożliwych. Gorzej, jeśli zamierzali przyjść do niej w grupie. Nie widziała wtedy dla siebie dużych szans. Byłoby cudownie, gdyby wojownicy okazali się miłymi i łagodnymi ludźmi. Albo gdyby posiadali, choć trochę szacunku do kobiet. Oczywiście nie mogła na to liczyć, więc szybko zepchnęła to pragnienie do ciemnego kąta podświadomości, nie chcąc robić sobie złudnej nadziei.
Poorane twarze mężczyzn z każdym krokiem robiły się coraz wyraźniejsze. Grupka stojąca najbliżej zaśmiewała się właśnie z jakiegoś żartu, a Sakura wiedziała, że był to tego typu żart, który w niej wywołałby raczej obrzydzenie niż uśmiech. Dalej, średniego wzrostu chłopak opierał się o drzewo i poruszając błyskawicznie palcami prawej dłoni, wprawiał w ruch drobne ostrza. Były oblane purpurową trucizną, która lśniła w słońcu, sprawiając, że Sakura musiała przełknąć ślinę. Nie miała zbyt przyjemnych wspomnień z podobnie wyglądającymi substancjami. Głównie kojarzyły się jej ze śmiercią w męczarniach. Chłopak bawił się bronią, nacinając korę pobliskich drzew. Przez przypadek, który według Sakury przypadkiem nie był, zaciął szatyna, do którego należał niedawno opowiedziany żart, w policzek.
- Hej, co ty sobie wyobrażasz!? – krzyknął pełen złości, odwracając się w stronę winowajcy.
- To nie było umyślnie. – Chłopak był niewzruszony. – Ale za kilka sekund będziesz martwy. Przykro mi.
Rzeczywiście, mężczyzna przez chwilę patrzył na niego z niedowierzeniem, a chwilę później przeniósł wzrok na swoją dłoń, która szybko traciła miedziany odcień i robiła się sina. To samo spotkało jego muskularne ramiona, niezakryte przez cienką koszulkę na ramiączka. Uśmiech zszedł z twarzy chłopaka, gdy ofiara osunęła się na ziemię, ściskając w dłoniach materiał w okolicach klatki piersiowej. Życie z jego oczu uszło w tak szybki tempie, ze Sakura nie zdążyła nawet zareagować.
Pięknie, pomyślała ściskając dłonie w pięści, Mój pierwszy dzień, a już umiera jedna osoba.
Wojownicy, którzy jeszcze przed chwilą śmiali się z żartu ich kompana, teraz patrzyli na niego beznamiętnie z nutą pretensji.
- Trzeba będzie go pochować – powiedział niechętnie wyższy z nich.
- No – odburknął drugi i rzucił zdenerwowane spojrzenie w stronę chłopaka, który na nowo zajął się zabawą ostrzami.
Sakura zmarszczyła brwi na ten widok i jakby odruchowo przeniosła wzrok na Sasuke. Jego twarz nie pokazywała jakichkolwiek emocji. Nie była pewna, czy to wydarzenie kompletnie go nie wzruszyło, czy też może akurat w tym momencie stwierdził, że będzie obojętnym draniem. Pomimo jego zakazu już kilka minut temu zrównała z nim kroku, czując się dużo lepiej u jego boku, niż za nim. Nie zwrócił jej żadnej uwagi, więc mogła uznać, że zgadza się na jej „karygodne” wykroczenie.
Gdy mijali chłopaka bawiącego się ostrzami z trucizną, ciarki przebiegł jej po plecach. Dziwny był z niego typek i za nic na świecie nie chciała mu podpaść. Możliwe, że Madara zdenerwowałby się, gdyby ten chłopak zabił jego medyczkę. Tylko, że on nie wyglądał na takiego, co by złością swojego pana bardzo się przejmował. Nie mówiąc już o tym, że nie miała pewności, czy starszy Uchiha rzeczywiście jakoś by zareagował. W końcu niedawno napuścił na nią Susanoo i kazał mu strzelać z łuku.
Śmierć była wtedy na wyciągnięcie ręki, tak blisko. A Sasuke musiał zjawić się pomiędzy zjawą z dużą kosą, a Sakurą i zbezcześcić zamiar Madary. Zachował się prawie jak swego rodzaju wybawiciel. Wybawiciel, który później o mało jej nie udusił.
Musimy stąd uciec.
Znów miała ochotę to zrobić. Tu wśród obcych ludzi, mających na swoim koncie dziesiątki niewinnych dusz. Chciała chociaż przybliżyć się do Sasuke, ale wiedziała, że natychmiast cofnęłaby się pod chłodem jego oczu. Zabawne, że miały one właściwości przyciągające jaki odpychające. Jakby posiadał Rinnegana, tak naprawdę go nie posiadając. Takiego, który działa tylko na nią.
Pomimo swoich myśli, które szeptały jej by tego nie robiła, przysunęła się bliżej Sasuke, prawie stykając się z nim ramionami. Wyprostowała się i uniosła głowę, gotowa przyjąć złe spojrzenia i zdziwiona jednocześnie, że Uchiha pozwala jej na takie zachowanie.
Ale tych spojrzeń nie było. Wszyscy, stłoczeni w grupkach, bądź samotni, ci wyglądający przez okno, czy właśnie wchodzący do domków nie byli zupełnie zainteresowani jej obecnością. To potrafiła akurat zrozumieć. Ot zwykła dziewczyna, której najbardziej rzucająca się w oczy część została zakryta przez ciemną perukę. Ale drogą szedł wysoki, ubrany na czarno władca, który mógłby swoim wyglądem zwiastować śmierć. Był nim Sasuke Uchiha i Sakura nie mogła uwierzyć, że potraktowaliby to tak obojętnie. Zerknęła na niego ponownie, już mając zamiar podzielić się swoimi spostrzeżeniami, gdy ten ją wyprzedził.
- Iluzja – oznajmił krótko, a medyczka w tym samym momencie dostrzegła czerwień jego tęczówek.
- Myślą, że nas nie widzą?
Sasuke potaknął, nie spuszczając wzroku z jakiegoś wyznaczonego punktu.
- Nie widzą, nie słyszą. Myślą, że jesteśmy powietrzem.
Sakura zagryzając dolną wargę, zaczęła się zastanawiać, ile chakry kosztuje go utrzymanie ich pod genjutsu.
- Myślałam, że musisz złapać z kimś bezpośredni kontakt wzrokowy, żeby wprowadzić go w iluzję – powiedziała po chwili.
- Nie widzieliśmy się pięć lat. – Sasuke odpowiedział natychmiastowo, co było do niego zupełnie niepodobne. – W ciągu tego czas w dużym stopniu rozwinąłem swoje umiejętności. Po za tym, nie tylko Sharinganem można wprowadzić przeciwnika w inną rzeczywistość.
- Jak dużym? – Nie powstrzymywała ciekawości.
- Jak na razie wystarczającym.
- Wystarczającym do czego? – zapytała, podekscytowanymi oczami obserwując jego profil. – Do zabicia Madary?
Widziała jak marszczy brwi, ale nie w złości. Bardziej wyglądało to na zastanowienie. Gdy tak często widzi się na czyjejś twarzy jedynie obojętność, trudno rozpoznać emocje, jeśli te już się pojawią.
- Dlaczego miałbym zabijać Madarę?
Spojrzała niego w zdziwieniu, chcąc mu tym samym przekazać, że to było przecież oczywiste. Ale Sasuke zdawał się nie rozumieć jej przekazu, więc westchnęła ciężko i zaczęła tłumaczyć.
- Jest najokrutniejszym ninją na świecie, wziął cały świat w niewole, wykorzystuje kobiety, zabija niewinnych, rzeczywistość okazałaby się dużo piękniejsza gdyby zginał.
Twarz Sasuke wykrzywił dziwny grymas, którego Sakura znów nie mogła zidentyfikować.
- To teraz zastanów się, kto jeszcze jest taki sam jak on – warknął wciąż ze wzrokiem utkwionym w jednym punkcie.
Sakura zamilkła rozumiejąc, co ma na myśli i zaczęła się gorączkowo zastanawiać. Gdy znaleźli się już w środku domku, w którym miała spędzić kolejne dni swojego życia, utkwiła łagodny wzrok w Sasuke.
- Nie jesteś taki jak Madara. – powiedziała cicho, gdy zamknął drzwi.
Oparł się o ścianę i założył ręce na piersi. Gdyby delikatnie nie zmarszczył ust, byłaby przekonana, że nawet jej nie usłyszał.
- Nie znasz mnie. Nie masz nawet żadnych podstaw, na których mogłabyś oprzeć swoje zdanie.
- Uratowałeś mnie, pamiętasz? – usiadła na niewygodnym materacu łóżka i oparła się plecami o ścianę, cały czas starając się utrzymywać kontakt wzrokowy z Sasuke.
Nie mogła stracić go w momencie, gdy zaczął powoli wyłaniać się ze swojego oblanego mrokiem zakamarka.
- Tam, w sali tonowej, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Madara chciał mnie zabić, podczas gdy ty, nie znając jeszcze mojej prawdziwej tożsamości, postanowiłeś mnie ochronić. Dlaczego?
W oczach Sasuke pojawiła się irytacja.
- Sam się nad tym zastanawiałem – burknął. –Już mi raz wypomniałaś, że później próbowałem cię udusić.
- Ale to ty byłeś, osobą, która zabrała mnie nieprzytomną z sali tronowej, która uratowała mnie przed ninja próbującymi mnie zabić, która chciała ze mną uciec – wydusiła szybko, wstając.
Oczekiwała jakiejkolwiek reakcji z jego strony, ale po jego twarzy przemknął jedynie grymas niezadowolenia.
- Czy uważasz, że dzięki temu, przywrócę do życia ludzi, których zabiłem? - Był wyraźnie zły na to wszystko, co powiedziała.
- Nie, nie jesteś w stanie tego zrobić – oznajmiła cicho, po dłuższej chwili zastanowienia.
Przez cienkie ściany domku przedzierały się niewyraźne krzyki, strzępki rozmów, śmiechy. Jednak nie mogło to oderwać jej uwagi od Sasuke. W tej chwili nie było wokół niego tej odpychającej bariery. Słuchał jej, dopuszczał do siebie każde słowo.
- Nie jesteś święty, Sasuke. – Zrobiła kilka kroków w jego stronę. – Nikt nie jest. Każdy popełnił w życiu wiele błędów. Z tym, że są to błędy przeszłości. Należą już tylko do przeszłości.
Uchiha prychnął, negatywnie rozbawiony jej słowami.
- Więc tak to określasz? Śmierć Naruto zaliczasz do błędu przeszłości? – warknął.
Sakura zmierzyła go smutnym spojrzeniem, ściskając mocno usta.
- Nie wiemy, czy Naruto żyje, czy też nie – oznajmiła w końcu.
- Niedawno byłaś przekonana, że jest martwy, w dodatku uważałaś, że to ja jestem jego mordercą.
- Teraz będziesz mi prawił wyrzuty, dotyczące tego, o co cię oskarżyłam? Wszyscy tak myśleli, a ja żyłam pięć lat pod ziemią! Trudno było mi się z tym tak szybko oswoić.  Skąd miałam wiedzieć, że tego nie zrobiłeś? Do tej pory nie jestem tego pewna! Powiedz mi prosto w twarz, że go nie zabiłeś, wtedy uwierzę.
Sasuke zmarszczył brwi, jakby go coś zdziwiło i zaniepokoiło jednocześnie.
- Żyłaś pod ziemią? – wraz z tym pytaniem Sakura zakryła sobie dłonią usta.
- Metaforycznie – wyszeptała, gorączkowo zastanawiając się nad tym, co powiedzieć dalej. – Każde miejsce na tym cholernym świecie, to jak życie w podziemiach a nie na powierzchni. Jedynie wy, wielcy władcy, możecie zaznawać prawdziwej wolności.
Jej serce waliło mocno o żebra, chcąc wydostać się z ciasnej klatki piersiowej, jakby miało klaustrofobie. Na policzki wpełzły plamy gorąca, przez co miała ochotę stanąć na środku pokoju i nakrzyczeć na swój cały układ krwionośny. Nie dość, że wykazała się tak wielkim brakiem rozwagi, to jeszcze całe jej ciało chciało pokazać, że kłamała. Sasuke ani na chwilę nie zmienił wyrazu twarzy, przez co zestresowała się jeszcze bardziej.
- Blefujesz.
Pięknie, po prostu pięknie.
Nie odpowiedziała na jego oskarżenie, przeczuwając, że tylko pogorszyłaby sprawę.
- O jakie podziemia chodzi? – zapytał ponownie, głosem bardziej stanowczym i dużo chłodniejszym.
- Nie powiem ci, Sasuke – wyszeptała. – I prawie mi z tym przykro. Jednak to ty się odłączyłeś. Z własnej woli. Nie zdradzę ci teraz tajemnic, o których wiedzieć nie powinienieś.
Wbiła wzrok w ścianę za Sasuke, czując na sobie jego oskarżające spojrzenie. Hipnotyzujące oczy próbowały z powrotem zmusić do tego, by czerń skrzyżowała się z zielenią. I była blisko temu by ulec, pomimo tego, że nie spodziewała się od Sasuke jakiegokolwiek ciepła po tym, co powiedziała.
- Powiesz mi – rzekł twardo, robiąc krok w jej stronę.
Sakura zacisnęła powieki i potrząsnęła głową, wprawiając w ruch kasztanowe włosy. Niespodziewanie poczuła jak jego zimne i szorstkie dłonie zaciskają się na jej ramionach. Zadrżała z przerażenia i podniecenia, a do głowy wcisnęło się jej wspomnienie pocałunku.
- Szefie, nie ma jej tam! – Basowy okrzyk mężczyzny przedarł się przez gwar i sprawił, że Sakura szeroko otworzyła oczy.
Miała zamiar odsunąć się szybko od Sasuke, ale ten szybciej pozbawił ją swojego dotyku. Szkarłat ponownie błysnął w jego tęczówkach. Palcem wskazującym podniósł jej brodę, zmuszając, by patrzyła wprost w jego oczy. Nigdy nie czuła się zbyt pewnie, gdy używał Sharingana, ale nie cofnęła się.
- Zaraz wejdzie tu Madara – wyszeptał gorączkowo. – Nie mam szans, na ucieczkę, ale mogę nałożyć na siebie iluzję. Jeśli będzie wystarczająco silna, to być może zadziała nawet na niego. Słuchaj mnie teraz uważnie. Rób wszystko, by zachować co najmniej metrową odległość między wami. Unikaj kontaktu wzrokowego, grzecznie odpowiadaj na pytania, przyjmuj rozkazy. Ale zrób wszystko, by go do siebie nie dopuścić, rozumiesz? On nie ma granic, gdy zacznie to nie skończy na pocałunkach. Postaraj się.
Jej tęczówki zadrżały. Zobaczył jak rozchyla delikatnie usta, patrząc na niego wielkimi, przestraszonymi oczami. Nie wyglądała na pewną siebie, a powinna. Madara nie zlituje się nad jej postawą, ona go tylko podjudzi.
- Sakuro, weź się w garść. – Wraz z jego rozkazem rozległ się dźwięk naciskanej klamki. – Gotowa?
Zabierając dłoń od jej twarzy, dostrzegł jeszcze jak delikatnie potrząsa głową. Wiedział, że nie była gotowa. Na niego nie można być gotowym.
Madara wszedł do domku, w momencie, gdy Sasuke oparł się o ścianę, w pobliżu okna i skrzyżował ręce na piersi, uważnie skupiając się na stworzeniu iluzji.
- Nie przywitałaś się nawet z osobami, które będziesz leczyć? – Władca cmoknął, posyłając Sakurze pełne dziwnego rozbawienia, spojrzenie. – To się nazywa brak kultury.
- Skłoń się – na wpół szepnął, na wpół powiedział Sasuke.
Dziewczyna zerknęła w jego stronę, po czym wykonała rozkaz.
Madara skwitował jej zachowanie przerażającym uśmiechem, w którym kryła się odrobina kpiny. Nie wyglądało na to, by w jakikolwiek sposób odczuł obecność młodego Uchihy, ponieważ bez żadnego skrępowania wykonał kilka kroków w kierunku medyczki.
Sakura cofnęła się nieznacznie, widocznie biorąc sobie do serca radę, dotyczącą jednego metra. Sasuke poczuł namiastkę satysfakcji. Posłuszeństwo było czymś, co bardzo mu się podobało.
- Przywitaj się – rozkazał młody Uchiha. – I nie patrz co chwila moją stronę.
- Witaj – powiedziała w stronę Madary.
- Więcej szacunku – syknął Sasuke.
Sakurze nerwowo drgnęła prawa brew.
- Panie – wydusiła przez zaciśnięte zęby. – Co cię do mnie sprowadza?
Madara ślamazarnie zdjął ze swoich dłoni czarne rękawiczki, nie spuszczając swojego napalonego wzroku z Sakury. Zmierzył ją od czubków palców i zatrzymał się na jej oczach.
- Nie przypuszczałem, że w ciągu tych kilku dni nabierzesz trochę pokory. – Przybliżył się bardziej i Sakura w tym momencie zdała sobie sprawę, że nie miał na sobie czerwonej zbroi, którą zawsze nosił.
Uderzyło to w nią jeszcze bardziej, gdy zwinnym ruchem pozbył się swojej koszulki. Miał blady, umięśniony brzuch, choć  przecież zaprzestał swoich treningów. Widocznie powrót do życia przez Edo Tensei, równał się z tym, że nie można było przytyć ani schudnąć nawet kilograma.
- Myślę, że dobrze wiesz, po co przyszedłem – wymruczał swoim obrzydliwym, niskim głosem, przybliżając się tak, że mogła poczuć na sobie jego oddech. Tak szybko zmiażdżył zasadę jednego metra. Sakura, nie chcąc dopuścić do siebie myśli, że zostanie zgwałcona przez Madarę, w dodatku na oczach Sasuke, cofnęła się jeszcze o krok. Gdy poczuła za sobą materac, przełknęła głośno ślinę i stanęła na łóżku, przyciskając plecy do szorstkiej ściany. Mimo, że Sasuke mówił, by tego nie robiła, posłała w jego kierunku przerażone spojrzenie i dostrzegła, że marszczy brwi z niezidentyfikowanym wyrazem twarzy. Nie zdążyła nawet odwrócić od niego wzroku, gdy poczuła jak dłonie Madary zaciskają się na jej talii i przyciągają do siebie. Rzucił ją na łóżko, które zatrzeszczało głośno, gdy sprężyny wbiły się w jej plecy. Skrzywiła się i strąciła jego dłoń, gdy ten położył ją na jej brzuchu.
- Na leżąco będzie wygodniej – wyszeptał jej do ucha.
Łóżko zgięło się pod jego ciężarem, gdy ten prawie się na niej położył. Czuła go na sobie i natychmiast zapragnęła się uwolnić. Zmuszona była wdychać jego urywane oddechy, zapach drażnił jej nozdrza, sprawiał, że robiło jej się niedobrze. Gdy myślała, że nie mogło być gorzej, w ruch weszły dłonie. Z początku gładziły tylko jej brzuch i ramiona, ale szybko zmieniły swój kierunek, ściskając inne, dużo bardziej intymne miejsca. Wtedy przycisnął swoje szorstkie wargi do jej. Szybko zacisnęła usta w cienką kreskę, tak samo mocno jak powieki.
- Odepchnij go. – Głos Sasuke rozległ się niespodziewanie blisko i gdy otworzyła oczy, zobaczyła, że stoi nad nimi i patrzy na to wszystko z góry.
Bez większego zastanowienia, położyła dłonie na torsie Madary i spróbowała go odepchnąć. Najpierw raz, ale ten nawet nie drgnął. Następnie przycisnęła dłonie mocniej i użyła całej siły ramion, by choć trochę go odsunąć.
- Na co czekasz?– warknął Sasuke, gdy Madara jednym ruchem rozerwał jej koszulkę, przechodząc pocałunkami niżej – Odepchnij go.
Sakura pamiętała jak skończyła się jej ostatnia próba przeciwstawienia się Madary. Kopnął ją tak mocno, że skończyło się na skręconej kostce, wybitym barku i uszkodzeniu narządów. Wtedy chodziło o zwykły pocałunek, a teraz w grę wchodził seks. Jeśli  mu przerwie, to kto wie, jakie tortury ją czekały. Ale patrząc na wściekłego Sasuke, odważyła się pomóc sobie chakrą i tym razem, udało się jej odepchnąć go na tyle, by zaczerpnąć powietrza. Planowała wyturlać się spod Madary jak najszybciej, ale ten w błyskawicznym tempie chwycił za jej nadgarstki i przycisnął je ramieniem, nad jej głową. Prawie w tym samym momencie rozległ się plask, a jej policzek przeszył prąd bólu. Syknęła cicho i na nowo została przygwożdżona przez Madarę. Dużo mocniej niż poprzednio.
Zmarszczyła brwi i wygięła usta, gdy poczuła, że jego dłoń zsuwa się z jej biodra, zmierzając niżej. Wstrząsały nią nieprzyjemne dreszcze. Żal, strach i upokorzenie zlały się w jedno i oblały wszystkie jej myśli. Nie było już żadnych pozytywów w jej wspomnieniach. Miała wrażenie, że wszystko, co kiedykolwiek czuła było obrzydliwe i okrutne. Pragnienie zakończenia swojego życia pojawiło się w niej tak nagle, że odruchowo spojrzała na swojego anioła śmierci. Sharingan przeszkadzał jej we wpatrywaniu się w czarne, bezkresne tęczówki, co sprawiło, że poczuła się jeszcze gorzej. Chciała żeby coś zrobił. A on po prostu stał i się patrzył. Obserwował jak się stacza, jak traci resztki swojej dumy. Dlaczego nie mógł go po prostu zabić? Będąc pod iluzją mógł jednym ruchem wbić katanę w jego serce. Mógł objąć go płomieniami Amateratsu. Dlaczego go teraz nie zabije?
- Zrób coś – poprosiła bezgłośnie, wiedząc, że dzięki swojemu Kekei Genkai umie czytać z ruchy warg.
- Zabij go.
Sasuke skrzywił się mocno, a jego zaciśnięte w dłonie pięści zadrżały. Chciał go zabić, chciał oderwać go od Sakury i pobić do nieprzytomności. Ale Madara nie był zwykłym ninją z nikłymi umiejętnościami. Mógł go oderwać i co wtedy? Co by się stało?
Wydał z siebie jakieś gniewne warknięcie, jakby zwykłe bluźnierstwo nie wystarczyło. Szybkim krokiem podszedł do drzwi domku i zatrzymując się przy nich zdjął z siebie iluzję. Chwycił za klamkę, otworzył skrzydło, a następnie trzasnął nim na tyle mocno, by nawet napalony Madara będący w połowie swojej gry wstępnej zwrócił na to uwagę.
Sasuke był wściekły, niebywale wściekły na tego obrzydliwego typa, który bez żadnych skrupułów obmacywał Sakurę jakby była jego własnością. Jego pięści drżały, zęby miał zaciśnięte, a Sharingan wprost wyrywał, by na nowo ujrzeć światło dzienne. Madara powoli zabrał dłonie z miejsc, których nigdy nie powinien dotykać i zaczynając podnosić się z Sakury, zmierzył przybysza zirytowanym spojrzeniem.
- Sasuke. – odezwał się, siadając na skraju łóżka. – Myślę, że zdajesz sobie sprawę, że przeszkadzasz.
Przez chwilę patrzył jak Sakura chwyta z podłogi podartą koszulkę i drżącymi dłońmi próbuje zasłonić nią nagi brzuch i ramiona. Usiadła na skraju łóżka, z podkulonymi nogami, przyciśnięta do ściany tak mocno, jakby chciała się w nią wtopić. A wszystko to przez Madarę. Przez jego chore pożądanie, skierowane do niewłaściwej osoby. Zapragnął ją wynieść z tego miejsca. Ukryć gdzieś, gdzie byłaby bezpieczna i nietykalna. Chociażby w tych cholernych podziemiach, o których wspominała.
- Mam do ciebie sprawę – przenosząc spojrzenie z Sakury na władcę pozbawił swoje oczy wyrazu.
Madara parsknął śmiechem.
- I przychodzisz z nią do mojej medyczki. – Był pogardliwy.  – Ciekawe, bardzo ciekawe.
Sasuke nie przejął się jego słowami nawet w najmniejszym stopniu. Przechylił delikatnie głowę w bok, pozwalając, by grzywka opadła mu na oczy.
- Nie było cię w rezydencji – wytłumaczył. – Ten domek jest drugim miejscem, o którym pomyślałem. I jak widać, miałem racje.
Twarz starszego Uchihy wykrzywił grymas niezadowolenia. Wytłumaczenie Sasuke wydawało się na tyle logiczne, że łatwo było w nie uwierzyć. I uwierzył. Kto by pomyślał, że Madara bywa naiwny?
- Co to za sprawa? – zapytał, rzucając nerwowe spojrzenie, ku Sakurze, która z kolei zawiesiła wzrok, wielkich, błyszczących oczu na Sasuke. – I dlaczego ona się tak na ciebie patrzy?
- Właśnie przerwałem próbę gwałtu z nią w roli ofiary – oznajmił głosem pozbawionym emocji. – To chyba logiczne, że jest mi wdzięczna.
- Och. – Madarze szybko wrócił dobry humor.
Wymownie spojrzał na Sakurę i chwycił w palce jej brodę, nakierowując jej twarz ku sobie. Zainteresowania szmaragdowych oczu nie mógł otrzymać. Ono należało do Sasuke.
- Myślisz, że to koniec? – Marnie ukrywała emocje, gdyż po jej plecach przebiegł dreszcz. – Wrócę tu. A wtedy dokończę to, co zacząłem.
- Przechodząc do konkretów. – Sasuke położył nacisk na ostatnie słowo, chcąc oderwać Madarę od dziewczyny.
Władca niechętnie uczynił to, czego młodszy Uchiha skrycie wymagał i wstał z łóżka, zbierając swoją koszulkę z podłogi. Szybko nałożył ją na głowę, zakrywając liczne blizny oszpecające jego brzuch i plecy.
- Mów – rozkazał znudzony.
Sasuke jeszcze kilka sekund temu nie wiedział, jaką sprawę mógłby mieć do Madary, ale w czasie, gdy ten się ubierał, zdążył obmyślić odpowiedni powód przerwania jego zabawy z Sakurą. Bo przecież, nie powie, że tak dziad jak on nie ma żadnego prawa do chociażby patrzenia na Sakurę.
- Pewnie doszły do ciebie słuchy, o tym, że moja armia została w większości wybita przez nieznajomych ninja kierujących się na zachód.
- Tak, doszły – powiedział szybko. – I co w związku z tym? Co ja mam do tego, że twoi ludzie są tak słabi?
- Sam mi ich przydzieliłeś.
Madara spojrzał na niego krzywo.
- Nikt nie zabronił ci ich szkolić. – Obronił się.
- Ty również nie marnowałeś czasu na szkolenie poddanych. Moja armia jest w tej chwili nie pełna. Chcę byś odstąpił mi kilku ninja z twojej grupy.
- Nie mogłeś iść z tym do Hashiramy? – zapytał wyraźnie niezadowolony żądaniem Sasuke.
-Pójdę – odparł spokojnie. – Ale po tym, jak ty odstąpisz mi swoich ninja.
-Dlaczego w ogóle miałbym to robić? To twoja sprawa. Na mieście jest pełno wolnych ludzi, którym przydałoby się trochę dyscypliny.
- Nie są wyszkoleni, a ja nie potrzebuję laików wśród moich poddanych – argumentował podsycając złość w Madarze.
- Nie oddam ci ludzi z mojej armii– oznajmił wyraźnie Madara, głosem świadczącym o tym, że rozmowa właśnie dobiegła końca.
Ruszył przed siebie, zmierzając ku wyjściu.
- Pamiętasz jak mówiłeś o równości miedzy władcami? – Sasuke sprawił, że Madara zatrzymał się w pół kroku, trzymając już dłoń na klamce.  – Nie uważasz, że twoje postępowanie zaprzecza poprzednim słowom?
Madara zerknął na niego ze złością, a Sasuke odwzajemnił spojrzenie. W jego oczach błyszczał Sharingan.
- Przecież nie chcemy sporów między władcami – powtórzył jego słowa obojętnym, ale jednak przerażającym głosem. – Prawda?
Starszy Uchiha syknął zaciskając mocno zęby, a klamka zaczęła drżeć pod naporem jego dłoni.
- Wybieraj kogo chcesz, ale jeśli weźmiesz więcej niż dziesięciu, to przestaną obchodzić mnie jakiekolwiek zasady. Spór w końcu wybuchnie.
Zatrzasnął drzwi, opuszczając swoją szanowną osobą domek Sakury, która objęła swoje nogi mocniej ramionami.
- Dlaczego po prostu go nie zabiłeś? - Cichym głosem zwróciła na siebie uwagę jego czarnych oczu. – Mogłeś to zrobić. Mogłeś wyzwolić cały świat… i mnie. Wystarczyłoby jedno pchnięcie kataną. Chyba nie chodziło o honor, Sasuke?
Brunet nic nie mówiąc podszedł do niej i zmierzył spojrzeniem. Wciąż nieudolnie zasłaniała się podartą koszulką.
- Masz jakieś rzeczy na zmianę? – zapytał lustrując podłogę w poszukiwaniu torby medyczki. – Musisz coś na siebie założyć.
Odnajdując zgubę, podniósł ją z ziemi mi zaczął przeglądać jej zawartość. Wyjął z niej kosmetyczkę i przejrzał jej zawartość.
- Powinnaś poprawić swoje brwi – powiedział, rzucając w jej stronę mniejszą torebeczkę. – Zaczynają robić się różowe.
Sakura niechętnie wyjęła z kosmetyczki grube pudełeczko z brązową mazią i posmarowała nią delikatnie brwi.
- Lepiej? – zapytała. –Nie rozmazało się, ani nic?
- Nie, jest w porządku – powiedział nawet na nią nie patrząc.
Westchnęła i wyjęła puderniczkę zawierającą w sobie małe, okrągłe lusterko, które od nadmiaru wrażeń zdobyło własną bliznę. Długa rysę, przecinającą je po skosie. Pozbyła się nadmiaru mazi, a brudne od niej palce wytarła w koszulkę, którą kurczowo przyciskała do brzuch. Ze zdziwieniem zauważyła, że trzęsły jej się dłonie. Zresztą nie tylko one. Cała drżała, jakby właśnie przeżyła coś traumatycznego. A przecież stało się to, na co powinna być przygotowana. Madara chciał ją zgwałcić. Co w tym dziwnego?
- Nie wzięłaś ze sobą żadnych ubrań? – Był tym faktem zirytowany.
- Temari miała nam je załatwić. – Zaraz po tym, jak to powiedziała, ugryzła się w język.
Sasuke bezceremonialnie upuścił torbę na podłogę i podszedł bliżej, zdejmując kamizelkę.
- Więc Temari tez jest w to zamieszana? – zapytał spokojnie, nie bardzo tym faktem zdziwiony. W końcu mógł się tego domyślić.
Rzucił kamizelkę na łóżko i szybko ściągnął z siebie koszulkę.
- C-co ty robisz? – Oczy Sakury natychmiast się rozszerzyły, gdy jej wzrok padł na jego wyrzeźbiony brzuch. Znów miała dziwne wrażenie, że nie jest człowiekiem, tylko wykutym w marmurze posągiem.
- Oddaję ubranie nierozważnej, na wpół nagiej Sakurze, która nie nauczyła się, że na ludziach nie można polegać – mówiąc to rzucił w jej stronę koszulkę.
Zdezorientowana jego słowami, nie złapała jej w locie, i ta opadła na jej głowę. Na początku uderzył w nią zapach. Intensywny i męski, wzbudzający w niej zupełnie inne odczucia niż ten bijący od Madary. Szarpnięciem ściągnęła ubranie z głowy i bez większego marudzenia założyła je na siebie, podartą koszulkę odrzucając w bok.
- Dzięki – wybąkała układając kasztanowe pasma na boku.
O dziwo przestała się trząść.
Sasuke zarzucił na ramiona kamizelkę i nagle objawiła się w nim zdolność szybkiego zapinania guzików. Sakura nie miała siły, by okazać z tego powodu jakiekolwiek rozdrażnienie. Chciała żeby został, ale jednocześnie pragnęła być sama. Obejmując ramionami swoje nogi miała wrażenie, że ciało nie należało już tylko do niej. Wciąż czuła na sobie dotyk Madary i najchętniej obdarłaby samą siebie ze skóry. Byleby przestać myśleć o jego słowach i o tym, co mógłby zrobić, gdyby Sasuke nie interweniował.
- Gdzie idziesz? – Nie planowała go o to pytać.
Ostatnio słowa wypływały z jej ust samowolnie, jakby zupełnie straciła panowanie nad tym, co mówiła.
- Skoro już wcisnąłem Madarze bajeczkę, że chce jego ludzi, to teraz muszę ich sobie wybrać. – Nie była pewna, czy w jego głosie brzmiało oskarżenie, czy też nie.
- Mhm – mruknęła opierając brodę na kolanach.
- Przyjdę do ciebie jutro – oznajmił, jakby mówił o pogodzie. – Musimy coś wymyślić. Wiesz równie dobrze jak ja, że znów tu przyjdzie. Ale sytuacja nie może wyglądać tak, jak dzisiaj. Madara nie nabierze się dwa razy na tą samą sztuczkę.
Chyba mu przytaknęła.
Sasuke na odchodne powiedział jej to, co tego dnia było powtarzane nagminnie.
- Uważaj na siebie.
Dźwięk zamykanych drzwi, sprawił, że znów odczuła niepokój.
To ty miałeś uważać na mnie.
Pomimo swoich myśli, uspokajała się tym, że Sasuke wierzył w nieprędki powrót Madary. W końcu znał go dłużej niż ona. Może starszy Uchiha potrzebował dużo czasu, by uleczyć do końca swoją dumę? W każdym razie starała się w to uwierzyć. Ale jednak przez kilka, może nawet kilkanaście godzin tkwiła w miejscu, ze wzrokiem zawieszonym na drzwiach. Czuła odrazę do tego, że nic nie robiła, a jednocześnie nie mogła się ruszyć. Jak wtedy, w Lesie śmieci, gdy Orochimaru sparaliżował strachem ją i Sasuke.
Nie tak powinna zachowywać się kobieta ninja. Nikt nie powinien wykazywać takiej słabości. Tylko, że przed oczami majaczyła jej twarz Madary. Pamiętała, jak zabijał ludzi podczas wojny. Nie mogła zignorować pewnych faktów. Uchiha Madara był jednym z najpotężniejszych, o ile nie najpotężniejszym ninja tego świata. A ona była medyczką i uczennicą Tsunade. Umiała tworzyć rany, jaki je leczyć. Ale w porównaniu do niego była jedynie małą, nic nieznaczącą istotą, która żyła po to, by zaspokajać jego potrzeby. Kiedy wszystko stało się tak niesprawiedliwe?
Nocne światło padające przez okno, uspokoiło ją. Musiało być już bardzo późno, a Madara na pewno już dawno temu poszedł spać. Wraz z tą myślą powieki zaczęły jej ciążyć, a zimno atakujące ramiona nie przeszkadzało tak bardzo. Oparła głowę o kolana, pozwalając sobie na zamknięcie oczu i rozluźnienie mięśni.
Wtedy obudził ją dźwięk otwieranych drzwi. Powolne skrzypnięcie, niczym w horrorze, sprawiło, że spięła się natychmiastowo, przez pryzmat włosów wypatrując intruza. Nie podniosła wyżej głowy z nadzieją, że może przybysz, zauważając, że śpi, odejdzie. Oczywiście była to tylko głupia nadzieja. Ponieważ po chwili zobaczyła, jak ktoś przekracza próg. Jednak w sposobie, jakim stawiał kroki, było coś dziwnie… znajomego. Czując jak jej serce skurcza się gwałtownie, powoli podniosła głowę. I nagle poczuła, że brakuje jej powietrza, jakby patrząc w te błękitne tęczówki, jej płuca zostały zmiażdżone.
- Cześć Sakurcia.
- Naruto. – wychrypiała, szerzej otwierając oczy, tym samym chcąc się upewnić, że nie ma omamów. – Naruto, ty żyjesz? Naprawdę żyjesz?
Blondyn szczerząc się od ucha do ucha, w ten swój charakterystyczny sposób podrapał się po głowie.
- A dlaczego miałbym nie żyć? – zapytał na wpół poważnie, na w pół ze śmiechem. – Co prawda, ostatnim razem, jak mnie uderzyłaś, odleciałem na kilkadziesiąt metrów, ale skończyło się tylko złamaną ręką.
Z ust Sakury wydobył się ochrypły śmiech, gdy ocierała łzę z policzka.
- Nie żartuj sobie ze mnie – powiedziała zaczepnie. – Nie widziałam cię pięć lat! Myślałam, że nie żyjesz. Och, Naruto nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że cię widzę.
Chciała do niego podejść, objąć go ramionami i tak trwać, ciesząc się, że jej przyjaciel okazał się żywy. Wtedy jednak do domku wszedł ktoś jeszcze.
- Sasuke? – wydała z siebie. – Sasuke, Naruto żyje! Rozumiesz? Nie zabiłeś go, a ja w ciebie zwątpiłam! Wszyscy w ciebie zwątpili. Tak mi przykro.
Ale Sasuke nie zwracał na nią żadnej uwagi. Miał okropnie bladą, wyciągniętą twarz, ciemne cienie pod oczami i bardzo pusty wzrok. Tymi wyblakłymi oczami wpatrywał się w głowę Naruto. Uniósł rękę, a w jego dłoni nagle zaiskrzyło chidori.
- Wiesz, Sakurcia, zjadłbym ramen. – Naruto paplał, rumieniąc się do niej. – Może poszłabyś ze mną?
Sasuke powolnym krokiem zbliżał się do blondyna. Sierp księżyca padał na jego białą twarz, barwiąc ją delikatnie na niebiesko i odbierając całkowicie ludzki wyraz.
- Możemy to uznać jako randkę – kontynuował, wciąż drapiąc się w zakłopotaniu po jasnej czuprynie.
- Sasuke, co ty robisz? – zapytała zlękniona, gwałtownie wstając na równe nogi.
Naruto zdawał się nie widzieć jej zachowania. Zachowywał się, jakby spokojnie siedziała na łóżku, słuchając tego, co do niej mówił. Zresztą, dlaczego on mówił o ramen?
Sasuke zacisnął szczękę, a jego ręka wystrzeliła do przodu.
 – Narto uważaj!
Ale było już za późno. Syczące chidori przebiło klatkę piersiową chłopaka. Widziała jak Sasuke wyjmuje bladą dłoń z szerokiej dziury w ciele blondyna. Jak lazurowe tęczówki tracą swój wyraz, choć przed chwilą były roześmiane i zawstydzone. Jak krztusi się krwią i osuwa się na podłogę. Niewiele myśląc uklęknęła przy nim, kładąc sobie jego głowę na kolanach.
Mruczała coś pod nosem. Nie bardzo to do niej docierało, ale chyba o coś prosiła.
- Nie Naruto, proszę nie, nie opuszczaj mnie znowu, Naruto. Nie umieraj drugi raz, proszę, nie.
Robiła to jeszcze długo po tym, jak jego ciało stało się bezwładne, a on przestał walczyć o oddech. Przeczesywała jego włosy i błagała, widząc, że jego twarz obmywają jej łzy. W końcu zdała sobie sprawę, że nie ma już dla niego ratunku i okropnie trzęsąca się dłonią, zamknęła jego oczy. Ale i tak nie mogła tak po prostu zsunąć go z własnych kolan, więc wciąż gładziła jego włosy i zimną twarz. Przeniosła swoje spojrzenie na Sasuke, który nie drgnął nawet o minimetr.
- To sen, prawda? – zapytała, ze ściśniętym gardłem. – To tylko sen.
Możliwe, że Sasuke zamierzał jej odpowiedzieć. Możliwe nawet, że zamierzał zapewnić ją, że to nie była rzeczywistość. Ale skutecznie przeszkodziło mu w tym ostrze na szyi. I ten, kto je przyłożył, nie zamierzał bawić się w groźby. Sprawnym ruchem podciął mu gardło, tak mocno, że Sasuke nie krztusił się nawet zbyt długo. Upadł na ziemię, kurczowo trzymając dłonie przy szyi i być może walcząc o życie. Ale nadaremno. A Sakura usłyszała krzyk. Okropny, pełen bólu damski krzyk i rozejrzała się w poszukiwaniu jego właściciela. Zobaczyła siebie. Klęczała nad ciałem Sasuke, targana przez takie spazmy płaczu, że ledwo oddychała. Zgromadziła w dłoniach chakre, próbowała go rozpaczliwie uleczyć. Powtarzała jego imię, w kółko i w kółko, jakby dostarczało jej to tlenu.
- Jesteś taka irytująca. – To były jego ostatnie słowa.
Odszedł równie szybko, co Naruto.
Ale druga Sakura zdawał się nie przejmować jego słowami, jak tym, że uszło z niego życie. Wciąż próbowała uleczyć jego ranę, pewnie z jakąś głupią nadzieją, że jeśli ją sklepi, to chłopak ożyje.
Pierwszy etap straty: Szok i zaprzeczenie.
Prawdziwa Sakura, ocknęła się z otępienia, a jej dłonie zrobiły się bezwładnie.
- To sen – wyszeptała, powoli unosząc głowę, ku postaci, która zabiła Sasuke.
Spodziewała się, że to będzie Madara. To zawsze był on. Uśmiechnięty i podniecony.
- To nie jest sen – powiedział z chorą satysfakcją. – To koszmar.
Nagle znalazła się na łóżku, przygnieciona przez niego i błyskawicznie pozbawiana kolejnych części garderoby.
- Nie – szarpnęła się rozpaczliwie. – Nie, ja nie chcę!
Odepchnęła go zadziwiająco łatwo. Usunął jej się spod rąk, jakby go w ogóle tam nie było. A ona oddychała ciężko, oblana zimnym potem. Do jej uszu nie dochodziły żadne odgłosy, zapach krwi, usunął się sprzed jej nozdrzy. Rozejrzała się szybko po pokoju. Na podłodze nie było żadnych ciał.
- Obudziłam się? – zapytała samą siebie.
Przyłożyła dłoń do klatki piersiowej, przez rozgrzaną skórę czując pędzące serce. Z każdą sekundą biło wolniej, uspokajane przez rzeczywistość normalnej nocy. Gdy już myślała, że uspokoiła się na tyle, by móc iść spać, usłyszała kroki. Prawie załkała, gdy zobaczyła, że w otwartych drzwiach stał Madara. Przyszedł. Wyleczył swoją dumę, szybciej niż Sasuke przypuszczał. I tym razem nie kwapił się czegokolwiek powiedzieć, a ona nie ukłoniła mu się grzecznie, witając go. Od razu miał dostać to, czego chciał. Wtedy po raz pierwszy została zgwałcona przez Uchiha Madrę.
Po tym, wszystko wydawało się nierzeczywiste. Wpatrywanie się w ścianę i podkulanie nóg było jedynymi czynnościami, na które było ją stać przez pierwsze kilka godzin. Później odnalazła łazienkę. Zużyła połowę jakiegoś taniego, szarego mydła. Drapała skórę paznokciami, nie zwracając uwagi na ból. Chciała go jedynie z siebie zmyć. Opłukała swoje włosy, spłukała makijaż i gęstą maź z brwi. Stała pod strumieniami parzącej wody, tak długo, że miała wrażenie jakby jej skóra się stapiała. Spod prysznica wyszła rozgrzana i martwa jednocześnie. Nie chciała na siebie ponownie zakładać koszulki Sasuke, więc zmuszona była pozostać w spodniach i staniku. Zresztą mogła wyjść nawet naga. Co za różnica? I tak wszystko, co niewinne zostało jej odebrane.
Wchodząc powrotem do pokoju, spojrzała z odrazą na łóżko. Szybko zrzuciła z niego cienką poduszkę, zakrwawioną, przez to, że Madara wbijał paznokcie w jej ramiona. Następnie pozbyła się zapyziałego koca i prześcieradła. Wszystko to wylądowało na środku pokoju, a ona sama skuliła się w rogu łóżka, starając się nie dopuścić do siebie obrazów Madary, zapomnieć o jego dotyku. Słońce za oknem dopiero wschodziło, do życia budził się nowy dzień, zabijając noc, ale nie wspomnienia z nią związane. Wydawało jej się, że przewijając przez siebie obrzydliwe obrazy, czekała. Przecież nie tylko Madara powiedział, że wróci. Skoro nawet on dotrzymał swojego słowa, to dlaczego miałby tego nie zrobić Sasuke. Tylko, czy ona na pewno chciała, by się tu pojawił?
Z jej mokrych włosów spływały zimne krople wody, dlatego co chwila ogarniały ją dreszcze. Peruka leżała na środku podłogi, po części przykryta przez zniszczony koc. Całe przebranie odeszło dla niej w zapomnienie. Wszystkie kłamstwa nie miały sensu. I tak przed niczym nie chroniły.
Sasuke przyszedł do niej godzinę później. Wiedziała, że patrząc na nią, zdał sobie sprawę, że spóźnił się ze swoją pomocą. Zamknął za sobą drzwi wyjątkowo cicho, jakby się bał, że ją spłoszy. Jednak to powolne skrzypienie przypomniało jej o śnie. O tym, jak Naruto wszedł do środka, a następnie został zabity przez Sasuke.
Naparła mocniej plecami o ścianę, jakby mogła zwiększyć dystans między nimi.
Sasuke nic nie powiedział. Przez chwilę stał, po prostu jej się przyglądając, po czym podszedł do niej powolnym krokiem i usiadł na łóżku zachowując metrowy odstęp.
- Madara mnie odwiedził – wyszeptała dopiero wtedy i od razu ścisnęła usta.
- Widzę – odpowiedział równie cicho i przybliżył się trochę. – Nie powinnaś tak siedzie…
- A przed jego przyjściem miałam sen – przerwała mu. – Naruto stał dokładnie naprzeciwko mnie. A ty zaszedłeś go od tyłu i przebiłeś jego serce za pomocą chidori.
- Ja nie…
- A później przyszedł Madara. – Znów nie dała mu dojść do słowa. – W tym śnie. I podciął ci gardło. Zabawne jak mogłam cię w tamtej chwili nienawidzić i rozpaczać nad twoją śmiercią jednocześnie.
Poczuła na ramieniu jego dłoń i wzdrygnęła się.
- Sakuro, spójrz na mnie – rozkazał, ona nie chciała zauważyć, że się do niej przysunął. – Spójrz.
Nie zrobiła tego z własnej chęci, a raczej z przyzwyczajenia.  Gdy nie słuchała rozkazów, to obrywała. Nie zachwyciła się tym razem czernią jego tęczówek. Madara miał równie czarne oczy.
- Nie zabiłem Naruto. – Z tym, że jego wydawały się szczere.
Zacisnęła mocno brwi, patrząc na niego z żalem. Przecież nie był wcale podobny do Madary. Sama mu to niedawno mówiła. Był człowiekiem, któremu kiedyś oddała swoje serce.
- Nie mogłeś powiedzieć tego od razu? – zapytała z wyrzutem. – Żeby usłyszeć prawdę musiałam zostać zgwałcona?
Zamiast jej odpowiedzieć, oparł się o ścianę i objął ją ramieniem, przyciągając do siebie. Nie chciała tego, choć jego dotyk ta różnił się od dotyku Madary. Nie cofnęła się, tylko oparła głowę na jego klatce, chłonąc ciepło. Chyba pierwszy raz jej skóra była chłodniejsza od skóry Sasuke.
- To się więcej nie powtórzy – powiedział po chwili, gładząc dłonią jej ramię. – Nie tknie cię więcej.
Poczuła jak opiera swoją brodę, na czubku jej głowy i przygarnia ją jeszcze bliżej. Dlaczego tak nie mogło być zawsze?












Witam! 
Dobra mam jakieś okropne problemy z internetem nie wiem w ogóle co się dzieje. 
Cieszę się, że już skończyłam ten rozdział. Wydawał mi się jakiś dziwny, ale jak już to powiedziano, to ze mną jest coś nie tak xd 
Ja wiem, że pewnie większość z was nienawidzi Madary, ale proszę mi tutaj nie zapominać, że jest bossem!



Także nie można go uśmiercić od tak sobie :)
 .......
Dobra piszę to po przeczytaniu nowego chaptera mangi. Jeśli autorowi omsknie się ołówek, to uśmiercam Madarę i robię Happy End -.-
I kurna będzie cierpiał. 

31 komentarzy:

  1. O matko! Uwielbiam Cię! *.* Z kazdym rozdziałem nie wiem czego się spodziewać. Jak zakończy sie ta historia? Co z Naruto? Biedna Saki to nie było fajne. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...O.o..yyy.....Jestem w szoku więc skomentuję jutro
    GG

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG, biedna Sakura , dupek z tego Madary ale to chyba każdy wie :) Mam nadzieję że Sasuke będzie ją teraz pilnował :D Jestem ciekawa czy to właśnie Naruto żyje :) Rozdział jak zwykle świetny, czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda mi Sakury. Sasuke mógł jej pomóc, ale nie. Mam nadzieję, że zacznie jej pilnować. Rozdział jest bombowy. Czekam na następny rozdział:D Pozdrawiam i życzę dużo weny:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bulwers! Mega bulwers! Mówię tu o mangowym chapterze, więc jak komentarz będzie też trochę o nim, to się nie zdziw, bo naprawdę jestem zbulwersowana. Ale wolę zacząć od rozdziału. Będzie przyjemniej.
    Po pierwsze, gdy weszłam wczoraj na bloggera, zaraz przed spaniem, nie pojawiła się żadna informacja, że jest u Ciebie nowy rozdział, ale po wylogowaniu się i tak odwiedziłam Twojego bloga (<3), bo chciałam zobaczyć czy procenty rozdziału ruszyły (ostatnio jak zaglądałam było jakoś 55%), a tu nagle szok- i w sumie fajnie, wybaczyłam bloggerowi, bo miałam niespodziankę xD
    "Madara, dużo Madary..."- zapadło mi to w głowie i nie mogłam się doczekać nowego rozdziału- i tak! Było dużo Madary- nie żebym go lubiła, ale to zły charakter, a takie też muszą istnieć, no i ten dramatyzm. Sakura sam, na sam z nim... Jestem taka naiwna, że wierzyłam w to, że Madara jej nie zgwałci, serio tak myślałam, jestem taka głupia xD
    Oj, Sakura, za długi język masz- najpierw podziemia, a potem Temari. Szkoda tylko, że reakcja Sakury zaczęła ją zdradzać, bo "podziemia" w ujęciu metaforycznym były fajną wymówką. Jestem ciekawa jakie Sasuke wymyśli teorie o podziemiach, bo na pewno jakieś ma. :)
    Więc Sasuke rzucił iluzję na ludzi Madary i na niego samego w sumie też. Na początku w ogóle się nie zorientowałam, dopóki Sakura nie zrównała kroku i nie była tak zdziwiona jak ja. Tak było mi żal Sakury, gdy Madara chciał ją zgwałcić, chociaż Sasuke znajdował się zaraz obok :( Zastanawiam się, czy Sasuke ma inny powód jego nie-zabicia niż to, że jest koksem. Chociaż jeśli w sumie skończyłby tak jak w TYM chapterze, to się nie dziwię... Ten panel z mangi tak bardzo mi pasuje do Twojego opowiadania, tak jakoś (dla innych: to może stanowić spoiler): https://fbcdn-sphotos-a-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/14809_764870413540445_2014646631_n.jpg
    Sasuke musiał wyglądać świetnie z tą grzywką, gdy przechylił głowę :D Cała rozmowa i szybkie logiczne odpowiedzi Sasuke były genialne. Na początku myślałam, że powie, że doszły go słuchy o jakiś podziemiach, bo nic nie wymyśli. Ale niepotrzebnie w niego zwątpiłam, sama nie wiem czemu.
    Sen Sakury- przez moment myślałam, że naprawdę Naruto do niej przyszedł, ale jak zaczął do niej nawijać o ramenie, to załapałam, że na 100% to jest sen (z drugiej strony to jest Naruto, więc nigdy nie wiadomo jak się będzie zachowywał xD). Ogólnie bardzo spodobał mi się ten pomysł ze snem. Tak samo jak to, że opowiedziała go potem Sasuke i chociaż raz nie pozwoliła sobie przerwać.
    A jak już o śnie mowa, to jak wiesz, Twój rozdział pobudził mnie zaraz przed spaniem i potem śniły mi się jakieś (pokręcone) pierdoły. Przykładowo, że ktoś podpisał się w komentarzu pod tym rozdziałem jako ja, a później jakieś Saski i Madary też mi biegały po głowie xD
    Na miejscu Sakury też bym się chciała pozbyć własnej skóry, ale współczuję jej jeszcze bardziej, bo jest taka przybita, że nawet nie boi się siedzieć w domku, w prawdziwej tożsamości. Przynajmniej Sasuke dotrzymał słowa i przyszedł. Zżera mnie ciekawość co wymyślił... O! Może ją zabierze do podziemi?!
    Popieram Sakurę! Czemu on zawsze nie jest taki kochany i wspierający?- zrobiło mi się tak przyjemne na sercu, gdy okazał jej trochę wsparcia.
    A jeszcze coś dołożę o ludziach Madary. To jest aż straszne, że jeden drugiego może zabić za nic. Ot tak, po prostu. Był człowiek i go nie ma. Dysponują takimi silnymi truciznami... Chociaż w sumie to chyba lepsze jest od długotrwałej męki. Ehh! Nie, oni po prostu wyzbyli się człowieczeństwa. (Teraz mi na myśl przyszedł tekst z SnK ^^)
    Zmieniłaś piosenkę? Co prawda, nie słyszę jej (tak, to ciągle mój głuchoniemy komputer, o którym kiedyś coś wspomniałam), ale przypadkowo zobaczyłam inny tytuł. Muszę później przesłuchać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisząc komentarz doszłam do wniosku, że któryś z czytelników, który nie jest na bieżąco z mangą mógłby się natknąć na mój komentarz i przypadkowo przeczytać jakiś spoiler, więc zrezygnowałam z głębszego bulwersu na temat chaptera. Powiem tylko tyle- cholera, spodobał mi się bardzo- mam 1000 rozwiązań jak to się potoczy dalej- tylko największym minusem jest ostatnia strona tzn. informacja, że za tydzień nie ma chaptera. Nie wiem, czy widziałaś przykładowe komentarze, jak to "będzie" wyglądać dalej, posłużę się obrazkami xD http://th01.deviantart.net/fs70/200H/i/2012/302/b/b/authentic_naruto_logo__sakura_shippuden_by_dreamchaser21-d5je9yk.png
    https://scontent-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-prn1/t1/1560524_572713186151252_1812633678_n.jpg
    Dodam jeszcze tylko, że przynajmniej raz moja naiwność mnie uratowała- mówię o tym co zrobił Madara, wszyscy myśleli, że to był super plan Sasuke, jakiś klon czy coś, a tu nie- chyba tylko ja uwierzyłam, że tamta sytuacja z poprzedniego chaptera to prawda (nie liczę hejterów Sasuke). Tylko teraz on tak trochę daleko jest od wszystkich, w przeciwieństwie do blondasa, ale i tak wychodzi na to, że mają równe szanse w dostaniu się tam...
    Mam nadzieję, że coś z tego wszystkiego zrozumiałaś (i nie masz mi za złe za napisanie tak dużej ilości o chapterze), ale naprawdę nie chciałam dać innym spoilerów, bo ostatnio sama jeden przeczytałam odnośnie SnK w miejscu, gdzie być go nie powinno i wmawiam sobie, że to nie jest prawda :(
    A, jeszcze coś! xD Ten ninja z żywiołem ognia- myślałam o Kakashim, ale nie pamiętam, żeby miał ten żywioł. I jeszcze zastanawiałam się nad Saiem, ale sam sobie ran chyba nie zadał i nie wymyślił tak logicznej, i poruszającej historii. Nie, muszę bardziej pomyśleć...
    I jeszcze... Madara bez zbroi. Fajnie, że napisałaś taki szczegół, bo jednak on wydaje się być z nią nierozłączny. Czemu mnie to śmieszy? xD To chyba dlatego, że zobaczyłam dzisiaj dużo filmików na YT, które zrobiły mi papkę z mózgu...
    Tak tradycyjnie i na koniec. Pozdrawiam i weny życzę! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześćć :3
      Właśnie nie wiem co się z tym bloggerem dzieje. W sumie ten rozdział jest najdłuższym rozdziałem jaki napisałam, no ale chyba do 13 stron jeszcze pokazuje O.o
      Jak wiem, że wygląda przeuroczo z przechyloną głową i opadającą grzywką, dlatego musiałam napisać, że tak zrobił.
      http://data3.whicdn.com/images/86658746/large.png <3 <3
      Owszem, Sakura ma długi język do Sasuke, i będzie miała, bo jest to bardzo pomocne ;)
      Śnią Ci się Saski i Madary? Gdyby nie ten drugi, to bym zazdrościła. Mnie się śnią mordercy ostatnio, a raz śniło mi się, że moja koleżanka jest opętana przez jakieś złe duchy i trzeba było wzywać księdza. O dzisiaj we śnie umarłam chyba od zarobionej kulki w głowę (y) Trochę wolę, gdy nie pamiętam snów...
      Może dlatego Sakurze też musiałam dać trochę koszmarów. Jestem zła.
      Co do ninja z żywiołem ognia. Nietrafiony! :P
      Ale w sumie pomysły ze zmyślającym Saiem i Kakashim są bardzo dobre :)
      Szczerze, to ja też uważałam, że Sasuke nie miał żadnego planu. Przeraziła mnie ta ostatnia scena, no ale wszyscy pisali, że to jakiś spisek, że na pewno wszystko ok, a tu taki seprajs! Niezbyt miły -.-
      Matko te obrazki <3 Sakura Shippuuden, Madara Shippuuden<3 Git, że to wcale nie oznacza nic dobrego i tak mnie rozbawiło :D
      Kishi ma się postarać, Karin ma umrzeć, Sakura ma lecieć do Sakury a Hinata ma się kurna podnieść z tej ziemi i przestać modlić do Nejiego. Ej?! Moze Kishi wykaże się odrobiną romantyzmu i będzie, że uratuje ich real love? Byłoby kiczowato, ale w sumie nie miałabym nic przeciwko xd
      Dobra, Sefia, podawaj swoje GG, bo jednak zaczęłam częściej wchodzić ;) Jak nie chcesz tutaj, to możesz na pocztę :D
      Czirs i dziękuję bardzo, jak zawsze zresztą.
      Ach, uwielbiam mieć dobry humor!

      Usuń
  7. Gdy przeczytałam chapter, w którym wiadomo co się wydarzyło to z ręką na sercu powiem, że się popłakałam. I teraz jak cokolwiek czytam z Madarą w roli głównej, to chcę go zabić ! Ale u Ciebie wyjątkowo mi się podoba, jest taki seksowny, pociągający i władczy! Nie powiem, że nie, ale gwałt też był ciekawy. Nie jestem sadystką, ale uwielbiam takie tematy w opowiadaniach SasuSaku. I nigdy się ich nie pozbędę.
    Co do reszty rozdziału, to miałam już taki zaciesz przy Naruciaku!
    A to sen. xd
    No i końcowa akcja bardzo mi się też spodobała, objął ją ramieniem i w ogóle! <33
    Dlatego lubię takie akcje, bo on potem jest taki uroczy ! <33333
    Dżizas, on nie jest uroczy, on jest boski !
    Dlaczego on mnie musi tak pociągać, co? :DD
    Oto jest pytanie. XD
    Pozdrawiam gorąco i bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo niecierpliwie czekam na nowy rozdział ! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra nooo...
      Ja byłam bliska łez, lekko spanikowana i wgl. Ale ON Z TEGO WYJDZIE I BĘDZIE ŻYŁ DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE Z SAKURĄ. Koniec.
      Seksowny Madara ;____; Okey, rozumiem, że lubisz jak się sponiewiera bohaterów, w sumie też to lubię xd
      No bo to SASUKE :P
      Czirs!

      Usuń
  8. Co do rozdziału to świetny. Bardzo mi się podobał jak i to opowiadanie.Uwielbiam parę sasusaku.Nie lubię madary ale cuż zrobić czekam na dalszy rozwój akcji.
    Wierzę w ciebie.A to że sasuke martwi się o sakurę jest uroczę.W ogóle ta sprawa z naruto,jestem ciekawa co dalej,wiem że nas zaskoczysz.
    Czekam na nastęny rozdział i mam nadzieję że będziesz pisać długo.Dużo weny
    OLA:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długo, długo... nie tak długo xd
      Załóżmy, że wystarczająco;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. No. Komentuję.
    Takie wielki WoW.
    Zgwałciłaś Sakurę. Ty hultaju ty! Lubisz jak Haruno cierpi! Sadystka. xD
    Jestem happy bo naprawdę szybko napisałaś rozdział i wyszedł GENIALNIE *.*
    oh..Wreszcie pokazują się jakieś ludzkie emocje u Saśka :) Wiedziałam, że nie zabił Naruto ! Wiedziałam. On nie jest zły..wydaje mi się, że po tej Wielkiej Wojnie Sasuke jakoś się ugadał z Naruto i miał udawać TEGO ZŁEGO, ale pogubił się w tym wszystkim. Zapewne Sakurcia pomoże mu przejść na tą dobrą stronę :)
    Madara...wiesz jak już zdecydujesz się go zabić to powieś go za jaja .(buhaha) Mam nadzieję, że Sasuke, jak na rycerza przystało ochroni Różową i załatwi tego oblecha , kutafona , fajfusa i piciodupcaxd (sorry za wyrażenia, ale to opowiadanie strasznie mnie wciągnęło i strasznie to przeżywam xD)
    Ciekawi mnie co tam u Ino i Hinaty :) Ale nie musisz się o nich za dużo rozpisywać, najlepiej jak najwięcej SasuSaku :P więcej pocałunków i romantycznych scenek !
    Ta Sakura to straszna papla jest w ogóle..najpierw wygadała się z tymi podziemiami, a później z Temari xd
    Mówiłam już, że masz talent? Bo masz :3
    Weny ..weny i weny życzę.
    Pozdro GG
    Ps. Zajefajny szablon..o ile już o tym nie wspominałam..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra nazwałaś mnie hultajem <3
      Przez ostatni miesiąc jest to moje ulubione "przezwisko/określenie" i bardzo często go używam w stosunku do innych. A ty nazwałaś tak mnie <3
      Przypadeg? ;)
      Jakieś mentalne porozumienie chyba xd
      ....
      ....
      Dobra, nie napiszę nic, choć powiem Ci, że mnie zaskoczyłaś.
      Wyrażenia wynikające ze wciągnięcia w opowiadanie zawsze mile widziane :D
      Zbyt dużo romantyzmu to niezdrowo ;) Troszkę czeba odbiec.
      Dzięki wielkie za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
    2. Przypadeg? Nie sondze ...xd
      Też tak nazywam człowieków, ale dochodzi jeszcze: TY NICPONIU TY xD

      Usuń
  10. Wielkie WOW.
    Już wcześniej próbowałam napisać jakiś konstruktywny komentarz, ale za nic w świecie nie umiałam skleić tego w jedną spójną całość. Więc może od początku, a raczej od końca- pan Kishimoto działa mi na nerwy! Jeżeli nie zrobi nagłego zwrotu akcji to zaprzestane kolekcjonowania jego mangi! (żartuje... no ale no :( ) I Boską nuteczkę wstawiłaś, naprawdę, a filmik do tego tym bardziej! :D
    Szczerze ci powiem- zaskoczyłaś mnie, nie spodziewałam się, że jednak ją zgwałci, gdy przyszedł w nocy miałam cichą nadzieję, że wparuje Sasuke i Amaterasu albo Susanoo rozwali wszystko i nie dopuści do czegoś takiego! Ale niestety, przyszedł odrobinkę za późno.
    W ogóle z Sakury to straszna pleciuga jest jak już się spoufali, ja rozumiem... nie, nie rozumiem kurna! Nie no rozumiem, kocha go to i mu ufa, nie ważne ŻE JESZCZE NIEDAWNO CHCIAŁ JĄ UDUSIĆ (nie żebym wypominała czy coś xd)
    Sny opisałaś mistrzowsko, w pierwszej chwili naprawdę myślałam, że to rzeczywistość, ale gdy Naruto zaczął trajkotać o randce i ramenie wiedziałam, że coś tu nie gra, mimo to jestem pod wrażeniem.
    Ogólnie cały rozdział wprowadził mnie w osłupienie. Za każdym razem zadziwiasz mnie swoim talentem. Oby tak dalej! :*
    Pozdrawiam cię i czekam na ciąg dalszy zdolniacho! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kishi to TROLL nad TROLLE, co nie jest dla nas zbyt korzystne, bo szału można dostać.
      No ja wiem, że ma długi język. Ale w końcu nie powiedziała mu wszystkiego!
      Buhahaha, bo o to chodziło. No tak, ramen i randka mogły zmylić xd
      Matko dziękuję, dziękuję, dziękuję za te słowa.
      Czirs! :*

      Usuń
  11. Świetny rozdział, świetne opowiadanie, świetnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem i ja :D
    Po tym rozdziale czuję się taka.. smutna, przygnębiona i rozżalona. No i ja się siebie pytam po co ja się tak wczuwam w opowiadania. Po takich scenach jak dzisiaj przeczytałam będę jeszcze chodziła przybita przez cały dzień. Wracając do rozdziału mimo tych nie miłych sytuacji, które się tam wydarzyły to post był naprawdę świetny. A ten koniec kiedy Sasuke ją przytulił to normalnie się rozpłynęłam. On jest najbardziej seksownym, przystojnym,cudownym, boskim, no po prostu najzajebistrzym( mogę używać takich słów?) facetem na świecie. Grace mam pytanie, a czy to ja nie mogę zabić Madary? Bo ja bym to z chęcią zrobiła, ale nie wiem jak. Ponieważ nie wiem czy da się ten cały komentarz ogarnąć to go podsumuję 2 słowami: BOSKI ROZDZIAŁ.
    Pozdrawiam i czekam na nexta
    Yuki-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jest, jest w końcu to Sasuke ^^
      Przygnębiona cały dzień? Mam nadzieję, że nie chodziłaś tak jednak :(
      Może, pozwalam, zabij go teraz. Wszyscy będą szczęśliwi ;)
      Również pozdrawiam i dziękuję za komentarz ! :*

      Usuń
  13. Zabije Madare -.- no normalnie udusze go wypatrosze -__- jak mozna byc tak bezczelnym zeby zgwalci sakure? no ok prawie zgwalcic. ale ja tego nie rozumiem i ta iluzja ja na miejscu saska raz dwa uzylabym katany i bay bay madara xd. no i pomoglabym saki :( ale slodko jak dal kek koszulke! *.* no i ten sen ;o masakra.serio koszmar! ale dobrze ze.to tylko wyobraznia plata filge. rozdzial bardzo mi sie podobal i nie mam ci nic do zarzucenia. zreszta tak jak zawsze :D. U mnie nn :) zapraszam i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, czyli jednak nienawiść rośnie.
      Jak Madara mógł zgwałcić? Normalnie, nie? :) Przecież to Madara, trudniejsze rzeczy już robił (czy ja go bronię? O.o)
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  14. Yeah! Udało się! Nareszcie odrobiłam!
    Ale ten rozdział był przybijający ;(. No nie cały, bo ostatnia scenka taka urocza <3, ale mimo to ... Jak mogłaś zrobić to Sakurze?! JAK?! Zaraz ... Czy ja rozpaczam na losem Sakury O_o? Ja? Nie wierzę xD.
    Ale Haruno ma długi jęzor ... Najpierw wygadała się o podziemiach, żeby potem wkopać w to jeszcze biedną Temarii ... Jeszcze tylko brakuje, żeby Hinate wydała ...
    Co ten Sasek sobie najlepszego wyobraża?! Jakim prawem sobie stał i bezczelnie gapił się na Madarę?! Zamiast go zrzucić z niej, zadźgać, zamordować, zrobić cokolwiek! Dobrze, że ruszył swój szanowny tyłek w końcu i coś wymyślił ... Niech mu będzie ...
    Na początku pomyślałam, że naprawdę wbił tam Naruciak, ale jak zaczął gadać sobie beztrosko o ramenie to skojarzyło mi się z takim jednym fragmentem z pierwszej serii w lesie śmierci, gdy Sakura czuwała przy nieprzytomnym dresie i emo i nagle oni wstali i zaczęli coś tam gadać (ależ ja jestem kreatywna, i...,i...,i... xD), a potem pojawił się Oro. Kojarzysz może? :D
    A teraz czas na literówki! Wiem, że mnie za to kochasz xd:
    "Pozbyła się nadmiaru mazi, a brudne od niej palce wytarła w koszulkę, którą kurczowo przyciskała do brzuch." - brzucha :P
    Czekam na następny rozdział ^^! Tak w ogóle kiedy czas na Sei? :D
    Pozdrawiam serdecznie, willownight :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej! Też się cieszę, że Ci się udało :D
      No to nie ja, o Madara xd Z zażaleniami do niego proszę.
      Wiesz, jak się tak patrzysz na Sasuke, to zapominasz o rozsądku. Sakura i tak nieźle się trzyma, ja bym tam padła :D
      No nie mógł tego zrobić...
      Ha! Dobrze, że tak wszyscy myśleliście, taki był mój niecny plan ;)
      Dres, Emo, Strach na wróble, Różowa --> idealna drużyna seven.
      Taak wiem, o jaką scenę Ci chodzi ;)
      Really? Ja chyba oszczędzam te samogłoski ;__;
      Dziękuję za komentarz, a za Sei się biorę niedługo. Na razie mam takie rozstanie drobne z pisaniem. Coś mnie od Worda odrzuca :/
      Czirs :*

      Usuń
  15. Sesyja straszliwa jest, ale w niedziele, chwila oddechu się przyda.

    Zmiany, zmiany, zmiany!
    Niesamowity jest pierwsze wrażenie;) Pięknie to teraz wszystko wygląda:)

    Pisałam już, że uwielbiam Sasuke? Noto go uwielbiam! <3
    Ciągle nie mogę uwierzyć, że się o nią troszczy i rozmawia i dba:)
    "Słuchał jej, dopuszczał do siebie każde słowo."

    "Ooo ja pierdole" to była moja pierwsza myśl, po tym jak skonczyłam czytać. O nie, nie, nie, nie. Biedna Sakura, słowo biedna nawet tu mi nie pasuje..
    Sasuke musi coś z tym zrobić, musi!
    I ja wiem, że Naruto żyje, chowa się gdzieś i zbiera siły na walkę;d a jak;d

    Poza tym, widzę, ze nie tylko ja tak reaguje na ostatni chapter mangi .. Kishi sprawdza naszą cierpliwość i gra na naszych słabych nerwach.. Ale czuje, że podzieje się coś więcej, bo przecież dostał Sasek specjalne justu.. Sakura się ogranie i zajmie się leczeniem, (boje się tylko jej reakcji jak dowie się, co z Sasuke..) a Hinata.. hym.. nie spodobało mi się, że tak leżała, upaść można, są zmęczeni i w ogóle.. ale ona ma wstać, do cholery! A nie! Przyszła pani Hokage nie może tak robić. Koniec kropka.
    Tylko co z Kuramą?
    Kishi sie poprawi;d

    Weny życzę :*
    Nami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sasuke zyskuje fanów! Jej!
      E tam, taka biedna, taka biedna, mogło być gorzej ;)
      Kishi jest okrutny, bo nie wyda odcinka w tym tygdoniu, a ja wygryzę sobie paznokcie ze zdenerwowania ;(
      Życzę powodzenia z sesją i współczuję, bo widzę jak mój brat się z nią męczy ;______;
      Czirs! :*

      Usuń
  16. Nawet nie wiesz jak ja się ciesze, że dodałaś!! Cudo!!! Ale szkoda mi Sakury, ,ze zostala zgwałcona przez tego idiotę!!(Choć muszę przyznać, że ogułem lubię Madare) No i jeszcze ta obietnica Saska. Mam ogromną nadzieję, że już jej nie zgwałci! Ale może dzięki temu zbliży sie do Sasuke....Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Uważasz, że ten rozdział jest dziwny!? Chyba zartujesz! On jest świetny! Kurde! Tylko dlaczego Sasuke od razu go nie zabil? Ahh biedna Sakura... RozdZiał niesamowity! Dużo emocji - podoba mi sie!
    sztuka-to-eksplozja-katsu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie wiem czy tak miało być, ale pierwsze pół rozdziału to się śmiałam. Potem zrobiło się trochę poważnie....i co prawda to nie był trójkąt, ale dziadek Madara sobie przynajmniej raz poużywał...To nie jego wina, że urodził się w czasach wojny i ma przez to zrytą banie (na nieszczęście dla Sakury i reszty świata)...Nie, ja go wcale nie bronie po prostu patrze się na to obiektywnie. Co prawda w mandze mógłby go już pierdolnąć meteor (musiałam tak napisać...nie bij!), ale tutaj czekam na dalszy rozwój akcji...
    No i oczywiście tęsknie za moim Panem Ktosiem...moje gorzkie żale.... Chyba tyle mogłabym Cie jeszcze opierniczyć, ale idę spać i już mi się nie chce lamentować Ok łóżko wzywa... Życzę weny twórczej na dalszą kontynuację blogów
    kryzysowa narzeczona

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy notka ???

    OdpowiedzUsuń
  20. kiedy nastepna notka , blog bardzo interesujący ;) !!

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy następna notka ?;D

    OdpowiedzUsuń