- Mogłabyś się
pospieszyć.
Sasuke kroczył
pewnie przed siebie, zdenerwowanym głosem poganiając Sakurę, która nigdzie się
nie spieszyła. Jako, że złość opanowująca jej zmysły, jeszcze nie minęła i nie
zapowiadało się, by kiedykolwiek miała zamiar to zrobić, to bez żadnego
skrępowania patrzyła w jego oczy, gdy ten zerkał na nią przez ramię.
- Tak ci się
spieszy, żeby oddać mnie Madarze? – zapytała ze złością.
Brunet wykrzywił
usta, jakby zjadł coś kwaśnego i odwrócił wzrok. Następne kilka metrów przebyli
w ciszy, która okropnie ją irytowała. Gniewne prychnięcie wydobyło się z jej
ust zupełnie niekontrolowane.
- Oczywiście, że
nie – odezwał się w końcu. – Tylko nie chce, żeby Madara dowiedział się o
twojej nieobecności.
- A co jeśli już
o niej wie?
- Wtedy będziemy
musieli improwizować.
- Nie lepiej
zastanowić się nad tym teraz? – Dziewczyna przez chwilę zapomniała, że nie
neguje się zachowań Uchihów.
Sasuke szybko jej
o tym przypomniał, mierząc ją lodowatym spojrzeniem.
- Zastanawiam
się, więc siedź cicho.
Sakura
prychnęła, odrzucając głowę w bok i krzyżując ręce na piersi, ale tak jak
kazał, zamilkła. A było to wyjątkowe trudne zadanie, bo tak nagle wzięło ją na
wyrzuty. Chciała zacząć na niego krzyczeć i tupać nogą jak mała, rozwścieczona
dziewczynka, ale mogła jedynie wypalać spojrzeniem dziurę w jego plecach i z
buzią na kłódkę dreptać za nim po leśnej dróżce. Jak pies z podkulonym ogonem.
Nie miała nawet
ochoty na rozglądanie się po okolicy. Wokół i tak roztaczała się nudna zieleń
drzew, gdzieniegdzie rozjaśniana przez promienie słoneczne i tak naprawdę
Sasuke w czerni skutecznie skupiał jej uwagę.
Słońce grzało
mocno, ale letni wietrzyk zapobiegał poczuciu gorąca, co jeszcze bardziej ją
irytowało. Pogoda robiła jej na złość będąc tak piękną. Szła w miejsce, które
zamieszkiwali napaleni wojownicy i być może sam ich super napalony władca.
Doprawdy, lepiej
być nie mogło.
Jej serce
zaczęło się szamotać, gdy zobaczyła zarys budynków, a odwaga i irytacja uszły, jakby
ktoś właśnie przekłuł ich powłokę. W sumie, na razie spotkała się jedynie z
namiastką umiejętności Madary, jak i minimalną dawką jego dotyku. Zdecydowanie
będzie chciał czegoś więcej. A ona zdążyła już zrozumieć, że nijak może się
obronić. Sytuacja gorzej niż beznadziejna, miała dopiero nastąpić, a ona już
była chodzącym kłębkiem nerwów. Jak tak dalej pójdzie, to zacznie po prostu
wciskać władcy bajeczkę, ze boli ją głowa. Może zrozumie…
Jeśli zaczną się
do niej dobierać poddani starszego Uchihy, również nie będzie zbyt kolorowo.
Być może poradziłaby sobie z jednym natrętem o ile nie byłby nim Madara, albo
jakiś inny ninja o umiejętnościach tak wielkich, że prawie niemożliwych.
Gorzej, jeśli zamierzali przyjść do niej w grupie. Nie widziała wtedy dla
siebie dużych szans. Byłoby cudownie, gdyby wojownicy okazali się miłymi i
łagodnymi ludźmi. Albo gdyby posiadali, choć trochę szacunku do kobiet.
Oczywiście nie mogła na to liczyć, więc szybko zepchnęła to pragnienie do
ciemnego kąta podświadomości, nie chcąc robić sobie złudnej nadziei.
Poorane twarze
mężczyzn z każdym krokiem robiły się coraz wyraźniejsze. Grupka stojąca
najbliżej zaśmiewała się właśnie z jakiegoś żartu, a Sakura wiedziała, że był
to tego typu żart, który w niej wywołałby raczej obrzydzenie niż uśmiech. Dalej,
średniego wzrostu chłopak opierał się o drzewo i poruszając błyskawicznie
palcami prawej dłoni, wprawiał w ruch drobne ostrza. Były oblane purpurową
trucizną, która lśniła w słońcu, sprawiając, że Sakura musiała przełknąć ślinę.
Nie miała zbyt przyjemnych wspomnień z podobnie wyglądającymi substancjami.
Głównie kojarzyły się jej ze śmiercią w męczarniach. Chłopak bawił się bronią,
nacinając korę pobliskich drzew. Przez przypadek, który według Sakury
przypadkiem nie był, zaciął szatyna, do którego należał niedawno opowiedziany
żart, w policzek.
- Hej, co ty
sobie wyobrażasz!? – krzyknął pełen złości, odwracając się w stronę winowajcy.
- To nie było
umyślnie. – Chłopak był niewzruszony. – Ale za kilka sekund będziesz martwy.
Przykro mi.
Rzeczywiście,
mężczyzna przez chwilę patrzył na niego z niedowierzeniem, a chwilę później
przeniósł wzrok na swoją dłoń, która szybko traciła miedziany odcień i robiła
się sina. To samo spotkało jego muskularne ramiona, niezakryte przez cienką
koszulkę na ramiączka. Uśmiech zszedł z twarzy chłopaka, gdy ofiara osunęła się
na ziemię, ściskając w dłoniach materiał w okolicach klatki piersiowej. Życie z
jego oczu uszło w tak szybki tempie, ze Sakura nie zdążyła nawet zareagować.
Pięknie, pomyślała
ściskając dłonie w pięści, Mój pierwszy
dzień, a już umiera jedna osoba.
Wojownicy,
którzy jeszcze przed chwilą śmiali się z żartu ich kompana, teraz patrzyli na
niego beznamiętnie z nutą pretensji.
- Trzeba będzie go
pochować – powiedział niechętnie wyższy z nich.
- No – odburknął
drugi i rzucił zdenerwowane spojrzenie w stronę chłopaka, który na nowo zajął
się zabawą ostrzami.
Sakura
zmarszczyła brwi na ten widok i jakby odruchowo przeniosła wzrok na Sasuke.
Jego twarz nie pokazywała jakichkolwiek emocji. Nie była pewna, czy to
wydarzenie kompletnie go nie wzruszyło, czy też może akurat w tym momencie
stwierdził, że będzie obojętnym draniem. Pomimo jego zakazu już kilka minut
temu zrównała z nim kroku, czując się dużo lepiej u jego boku, niż za nim. Nie
zwrócił jej żadnej uwagi, więc mogła uznać, że zgadza się na jej „karygodne”
wykroczenie.
Gdy mijali chłopaka
bawiącego się ostrzami z trucizną, ciarki przebiegł jej po plecach. Dziwny był
z niego typek i za nic na świecie nie chciała mu podpaść. Możliwe, że Madara zdenerwowałby się, gdyby
ten chłopak zabił jego medyczkę. Tylko, że on nie wyglądał na takiego, co by
złością swojego pana bardzo się przejmował. Nie mówiąc już o tym, że nie miała
pewności, czy starszy Uchiha rzeczywiście jakoś by zareagował. W końcu niedawno
napuścił na nią Susanoo i kazał mu strzelać z łuku.
Śmierć była
wtedy na wyciągnięcie ręki, tak blisko. A Sasuke musiał zjawić się pomiędzy
zjawą z dużą kosą, a Sakurą i zbezcześcić zamiar Madary. Zachował się prawie
jak swego rodzaju wybawiciel. Wybawiciel, który później o mało jej nie udusił.
Musimy stąd uciec.
Znów miała
ochotę to zrobić. Tu wśród obcych ludzi, mających na swoim koncie dziesiątki
niewinnych dusz. Chciała chociaż przybliżyć się do Sasuke, ale wiedziała, że
natychmiast cofnęłaby się pod chłodem jego oczu. Zabawne, że miały one
właściwości przyciągające jaki odpychające. Jakby posiadał Rinnegana, tak
naprawdę go nie posiadając. Takiego, który działa tylko na nią.
Pomimo swoich
myśli, które szeptały jej by tego nie robiła, przysunęła się bliżej Sasuke,
prawie stykając się z nim ramionami. Wyprostowała się i uniosła głowę, gotowa
przyjąć złe spojrzenia i zdziwiona jednocześnie, że Uchiha pozwala jej na takie
zachowanie.
Ale tych spojrzeń
nie było. Wszyscy, stłoczeni w grupkach, bądź samotni, ci wyglądający przez
okno, czy właśnie wchodzący do domków nie byli zupełnie zainteresowani jej
obecnością. To potrafiła akurat zrozumieć. Ot zwykła dziewczyna, której
najbardziej rzucająca się w oczy część została zakryta przez ciemną perukę. Ale
drogą szedł wysoki, ubrany na czarno władca, który mógłby swoim wyglądem
zwiastować śmierć. Był nim Sasuke Uchiha i Sakura nie mogła uwierzyć, że
potraktowaliby to tak obojętnie. Zerknęła na niego ponownie, już mając zamiar
podzielić się swoimi spostrzeżeniami, gdy ten ją wyprzedził.
- Iluzja –
oznajmił krótko, a medyczka w tym samym momencie dostrzegła czerwień jego
tęczówek.
- Myślą, że nas
nie widzą?
Sasuke potaknął,
nie spuszczając wzroku z jakiegoś wyznaczonego punktu.
- Nie widzą, nie
słyszą. Myślą, że jesteśmy powietrzem.
Sakura
zagryzając dolną wargę, zaczęła się zastanawiać, ile chakry kosztuje go
utrzymanie ich pod genjutsu.
- Myślałam, że
musisz złapać z kimś bezpośredni kontakt wzrokowy, żeby wprowadzić go w iluzję
– powiedziała po chwili.
- Nie
widzieliśmy się pięć lat. – Sasuke odpowiedział natychmiastowo, co było do
niego zupełnie niepodobne. – W ciągu tego czas w dużym stopniu rozwinąłem swoje
umiejętności. Po za tym, nie tylko Sharinganem można wprowadzić przeciwnika w
inną rzeczywistość.
- Jak dużym? –
Nie powstrzymywała ciekawości.
- Jak na razie
wystarczającym.
- Wystarczającym
do czego? – zapytała, podekscytowanymi oczami obserwując jego profil. – Do
zabicia Madary?
Widziała jak marszczy
brwi, ale nie w złości. Bardziej wyglądało to na zastanowienie. Gdy tak często
widzi się na czyjejś twarzy jedynie obojętność, trudno rozpoznać emocje, jeśli
te już się pojawią.
- Dlaczego
miałbym zabijać Madarę?
Spojrzała niego
w zdziwieniu, chcąc mu tym samym przekazać, że to było przecież oczywiste. Ale
Sasuke zdawał się nie rozumieć jej przekazu, więc westchnęła ciężko i zaczęła
tłumaczyć.
- Jest
najokrutniejszym ninją na świecie, wziął cały świat w niewole, wykorzystuje
kobiety, zabija niewinnych, rzeczywistość okazałaby się dużo piękniejsza gdyby
zginał.
Twarz Sasuke
wykrzywił dziwny grymas, którego Sakura znów nie mogła zidentyfikować.
- To teraz
zastanów się, kto jeszcze jest taki sam jak on – warknął wciąż ze wzrokiem
utkwionym w jednym punkcie.
Sakura zamilkła
rozumiejąc, co ma na myśli i zaczęła się gorączkowo zastanawiać. Gdy znaleźli
się już w środku domku, w którym miała spędzić kolejne dni swojego życia,
utkwiła łagodny wzrok w Sasuke.
- Nie jesteś
taki jak Madara. – powiedziała cicho, gdy zamknął drzwi.
Oparł się o
ścianę i założył ręce na piersi. Gdyby delikatnie nie zmarszczył ust, byłaby
przekonana, że nawet jej nie usłyszał.
- Nie znasz
mnie. Nie masz nawet żadnych podstaw, na których mogłabyś oprzeć swoje zdanie.
- Uratowałeś
mnie, pamiętasz? – usiadła na niewygodnym materacu łóżka i oparła się plecami o
ścianę, cały czas starając się utrzymywać kontakt wzrokowy z Sasuke.
Nie mogła
stracić go w momencie, gdy zaczął powoli wyłaniać się ze swojego oblanego mrokiem
zakamarka.
- Tam, w sali
tonowej, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Madara chciał mnie zabić, podczas
gdy ty, nie znając jeszcze mojej prawdziwej tożsamości, postanowiłeś mnie
ochronić. Dlaczego?
W oczach Sasuke
pojawiła się irytacja.
- Sam się nad
tym zastanawiałem – burknął. –Już mi raz wypomniałaś, że później próbowałem cię
udusić.
- Ale to ty
byłeś, osobą, która zabrała mnie nieprzytomną z sali tronowej, która uratowała
mnie przed ninja próbującymi mnie zabić, która chciała ze mną uciec – wydusiła
szybko, wstając.
Oczekiwała
jakiejkolwiek reakcji z jego strony, ale po jego twarzy przemknął jedynie
grymas niezadowolenia.
- Czy uważasz,
że dzięki temu, przywrócę do życia ludzi, których zabiłem? - Był wyraźnie zły
na to wszystko, co powiedziała.
- Nie, nie
jesteś w stanie tego zrobić – oznajmiła cicho, po dłuższej chwili
zastanowienia.
Przez cienkie
ściany domku przedzierały się niewyraźne krzyki, strzępki rozmów, śmiechy.
Jednak nie mogło to oderwać jej uwagi od Sasuke. W tej chwili nie było wokół
niego tej odpychającej bariery. Słuchał jej, dopuszczał do siebie każde słowo.
- Nie jesteś
święty, Sasuke. – Zrobiła kilka kroków w jego stronę. – Nikt nie jest. Każdy
popełnił w życiu wiele błędów. Z tym, że są to błędy przeszłości. Należą już
tylko do przeszłości.
Uchiha prychnął,
negatywnie rozbawiony jej słowami.
- Więc tak to
określasz? Śmierć Naruto zaliczasz do błędu przeszłości? – warknął.
Sakura zmierzyła
go smutnym spojrzeniem, ściskając mocno usta.
- Nie wiemy, czy
Naruto żyje, czy też nie – oznajmiła w końcu.
- Niedawno byłaś
przekonana, że jest martwy, w dodatku uważałaś, że to ja jestem jego mordercą.
- Teraz będziesz
mi prawił wyrzuty, dotyczące tego, o co cię oskarżyłam? Wszyscy tak myśleli, a
ja żyłam pięć lat pod ziemią! Trudno było mi się z tym tak szybko oswoić. Skąd miałam wiedzieć, że tego nie zrobiłeś? Do
tej pory nie jestem tego pewna! Powiedz mi prosto w twarz, że go nie zabiłeś,
wtedy uwierzę.
Sasuke
zmarszczył brwi, jakby go coś zdziwiło i zaniepokoiło jednocześnie.
- Żyłaś pod
ziemią? – wraz z tym pytaniem Sakura zakryła sobie dłonią usta.
- Metaforycznie
– wyszeptała, gorączkowo zastanawiając się nad tym, co powiedzieć dalej. – Każde
miejsce na tym cholernym świecie, to jak życie w podziemiach a nie na
powierzchni. Jedynie wy, wielcy władcy, możecie zaznawać prawdziwej wolności.
Jej serce waliło
mocno o żebra, chcąc wydostać się z ciasnej klatki piersiowej, jakby miało
klaustrofobie. Na policzki wpełzły plamy gorąca, przez co miała ochotę stanąć
na środku pokoju i nakrzyczeć na swój cały układ krwionośny. Nie dość, że
wykazała się tak wielkim brakiem rozwagi, to jeszcze całe jej ciało chciało
pokazać, że kłamała. Sasuke ani na chwilę nie zmienił wyrazu twarzy, przez co
zestresowała się jeszcze bardziej.
- Blefujesz.
Pięknie, po prostu pięknie.
Nie
odpowiedziała na jego oskarżenie, przeczuwając, że tylko pogorszyłaby sprawę.
- O jakie
podziemia chodzi? – zapytał ponownie, głosem bardziej stanowczym i dużo
chłodniejszym.
- Nie powiem ci,
Sasuke – wyszeptała. – I prawie mi z tym przykro. Jednak to ty się odłączyłeś.
Z własnej woli. Nie zdradzę ci teraz tajemnic, o których wiedzieć nie
powinienieś.
Wbiła wzrok w
ścianę za Sasuke, czując na sobie jego oskarżające spojrzenie. Hipnotyzujące
oczy próbowały z powrotem zmusić do tego, by czerń skrzyżowała się z zielenią.
I była blisko temu by ulec, pomimo tego, że nie spodziewała się od Sasuke
jakiegokolwiek ciepła po tym, co powiedziała.
- Powiesz mi –
rzekł twardo, robiąc krok w jej stronę.
Sakura zacisnęła
powieki i potrząsnęła głową, wprawiając w ruch kasztanowe włosy.
Niespodziewanie poczuła jak jego zimne i szorstkie dłonie zaciskają się na jej
ramionach. Zadrżała z przerażenia i podniecenia, a do głowy wcisnęło się jej
wspomnienie pocałunku.
- Szefie, nie ma
jej tam! – Basowy okrzyk mężczyzny przedarł się przez gwar i sprawił, że Sakura
szeroko otworzyła oczy.
Miała zamiar
odsunąć się szybko od Sasuke, ale ten szybciej pozbawił ją swojego dotyku.
Szkarłat ponownie błysnął w jego tęczówkach. Palcem wskazującym podniósł jej
brodę, zmuszając, by patrzyła wprost w jego oczy. Nigdy nie czuła się zbyt
pewnie, gdy używał Sharingana, ale nie cofnęła się.
- Zaraz wejdzie
tu Madara – wyszeptał gorączkowo. – Nie mam szans, na ucieczkę, ale mogę
nałożyć na siebie iluzję. Jeśli będzie wystarczająco silna, to być może
zadziała nawet na niego. Słuchaj mnie teraz uważnie. Rób wszystko, by zachować
co najmniej metrową odległość między wami. Unikaj kontaktu wzrokowego,
grzecznie odpowiadaj na pytania, przyjmuj rozkazy. Ale zrób wszystko, by go do
siebie nie dopuścić, rozumiesz? On nie ma granic, gdy zacznie to nie skończy na
pocałunkach. Postaraj się.
Jej tęczówki
zadrżały. Zobaczył jak rozchyla delikatnie usta, patrząc na niego wielkimi,
przestraszonymi oczami. Nie wyglądała na pewną siebie, a powinna. Madara nie
zlituje się nad jej postawą, ona go tylko podjudzi.
- Sakuro, weź się
w garść. – Wraz z jego rozkazem rozległ się dźwięk naciskanej klamki. – Gotowa?
Zabierając dłoń
od jej twarzy, dostrzegł jeszcze jak delikatnie potrząsa głową. Wiedział, że
nie była gotowa. Na niego nie można być gotowym.
Madara wszedł do
domku, w momencie, gdy Sasuke oparł się o ścianę, w pobliżu okna i skrzyżował
ręce na piersi, uważnie skupiając się na stworzeniu iluzji.
- Nie
przywitałaś się nawet z osobami, które będziesz leczyć? – Władca cmoknął,
posyłając Sakurze pełne dziwnego rozbawienia, spojrzenie. – To się nazywa brak
kultury.
- Skłoń się – na
wpół szepnął, na wpół powiedział Sasuke.
Dziewczyna
zerknęła w jego stronę, po czym wykonała rozkaz.
Madara skwitował
jej zachowanie przerażającym uśmiechem, w którym kryła się odrobina kpiny. Nie
wyglądało na to, by w jakikolwiek sposób odczuł obecność młodego Uchihy,
ponieważ bez żadnego skrępowania wykonał kilka kroków w kierunku medyczki.
Sakura cofnęła
się nieznacznie, widocznie biorąc sobie do serca radę, dotyczącą jednego metra.
Sasuke poczuł namiastkę satysfakcji. Posłuszeństwo było czymś, co bardzo mu się
podobało.
- Przywitaj się
– rozkazał młody Uchiha. – I nie patrz co chwila moją stronę.
- Witaj –
powiedziała w stronę Madary.
- Więcej
szacunku – syknął Sasuke.
Sakurze nerwowo
drgnęła prawa brew.
- Panie –
wydusiła przez zaciśnięte zęby. – Co cię do mnie sprowadza?
Madara
ślamazarnie zdjął ze swoich dłoni czarne rękawiczki, nie spuszczając swojego
napalonego wzroku z Sakury. Zmierzył ją od czubków palców i zatrzymał się na
jej oczach.
- Nie
przypuszczałem, że w ciągu tych kilku dni nabierzesz trochę pokory. –
Przybliżył się bardziej i Sakura w tym momencie zdała sobie sprawę, że nie miał
na sobie czerwonej zbroi, którą zawsze nosił.
Uderzyło to w
nią jeszcze bardziej, gdy zwinnym ruchem pozbył się swojej koszulki. Miał
blady, umięśniony brzuch, choć przecież zaprzestał
swoich treningów. Widocznie powrót do życia przez Edo Tensei, równał się z tym,
że nie można było przytyć ani schudnąć nawet kilograma.
- Myślę, że
dobrze wiesz, po co przyszedłem – wymruczał swoim obrzydliwym, niskim głosem,
przybliżając się tak, że mogła poczuć na sobie jego oddech. Tak szybko zmiażdżył
zasadę jednego metra. Sakura, nie chcąc dopuścić do siebie myśli, że zostanie
zgwałcona przez Madarę, w dodatku na oczach Sasuke, cofnęła się jeszcze o krok.
Gdy poczuła za sobą materac, przełknęła głośno ślinę i stanęła na łóżku,
przyciskając plecy do szorstkiej ściany. Mimo, że Sasuke mówił, by tego nie
robiła, posłała w jego kierunku przerażone spojrzenie i dostrzegła, że marszczy
brwi z niezidentyfikowanym wyrazem twarzy. Nie zdążyła nawet odwrócić od niego
wzroku, gdy poczuła jak dłonie Madary zaciskają się na jej talii i przyciągają
do siebie. Rzucił ją na łóżko, które zatrzeszczało głośno, gdy sprężyny wbiły
się w jej plecy. Skrzywiła się i strąciła jego dłoń, gdy ten położył ją na jej
brzuchu.
- Na leżąco
będzie wygodniej – wyszeptał jej do ucha.
Łóżko zgięło się
pod jego ciężarem, gdy ten prawie się na niej położył. Czuła go na sobie i
natychmiast zapragnęła się uwolnić. Zmuszona była wdychać jego urywane oddechy,
zapach drażnił jej nozdrza, sprawiał, że robiło jej się niedobrze. Gdy myślała,
że nie mogło być gorzej, w ruch weszły dłonie. Z początku gładziły tylko jej
brzuch i ramiona, ale szybko zmieniły swój kierunek, ściskając inne, dużo
bardziej intymne miejsca. Wtedy przycisnął swoje szorstkie wargi do jej. Szybko
zacisnęła usta w cienką kreskę, tak samo mocno jak powieki.
- Odepchnij go. –
Głos Sasuke rozległ się niespodziewanie blisko i gdy otworzyła oczy, zobaczyła,
że stoi nad nimi i patrzy na to wszystko z góry.
Bez większego
zastanowienia, położyła dłonie na torsie Madary i spróbowała go odepchnąć.
Najpierw raz, ale ten nawet nie drgnął. Następnie przycisnęła dłonie mocniej i
użyła całej siły ramion, by choć trochę go odsunąć.
- Na co
czekasz?– warknął Sasuke, gdy Madara jednym ruchem rozerwał jej koszulkę,
przechodząc pocałunkami niżej – Odepchnij go.
Sakura pamiętała
jak skończyła się jej ostatnia próba przeciwstawienia się Madary. Kopnął ją tak
mocno, że skończyło się na skręconej kostce, wybitym barku i uszkodzeniu
narządów. Wtedy chodziło o zwykły pocałunek, a teraz w grę wchodził seks.
Jeśli mu przerwie, to kto wie, jakie
tortury ją czekały. Ale patrząc na wściekłego Sasuke, odważyła się pomóc sobie
chakrą i tym razem, udało się jej odepchnąć go na tyle, by zaczerpnąć
powietrza. Planowała wyturlać się spod Madary jak najszybciej, ale ten w
błyskawicznym tempie chwycił za jej nadgarstki i przycisnął je ramieniem, nad
jej głową. Prawie w tym samym momencie rozległ się plask, a jej policzek
przeszył prąd bólu. Syknęła cicho i na nowo została przygwożdżona przez Madarę.
Dużo mocniej niż poprzednio.
Zmarszczyła brwi
i wygięła usta, gdy poczuła, że jego dłoń zsuwa się z jej biodra, zmierzając
niżej. Wstrząsały nią nieprzyjemne dreszcze. Żal, strach i upokorzenie zlały
się w jedno i oblały wszystkie jej myśli. Nie było już żadnych pozytywów w jej
wspomnieniach. Miała wrażenie, że wszystko, co kiedykolwiek czuła było
obrzydliwe i okrutne. Pragnienie zakończenia swojego życia pojawiło się w niej
tak nagle, że odruchowo spojrzała na swojego anioła śmierci. Sharingan
przeszkadzał jej we wpatrywaniu się w czarne, bezkresne tęczówki, co sprawiło,
że poczuła się jeszcze gorzej. Chciała żeby coś zrobił. A on po prostu stał i
się patrzył. Obserwował jak się stacza, jak traci resztki swojej dumy. Dlaczego
nie mógł go po prostu zabić? Będąc pod iluzją mógł jednym ruchem wbić katanę w
jego serce. Mógł objąć go płomieniami Amateratsu. Dlaczego go teraz nie zabije?
- Zrób coś –
poprosiła bezgłośnie, wiedząc, że dzięki swojemu Kekei Genkai umie czytać z
ruchy warg.
- Zabij go.
Sasuke skrzywił
się mocno, a jego zaciśnięte w dłonie pięści zadrżały. Chciał go zabić, chciał
oderwać go od Sakury i pobić do nieprzytomności. Ale Madara nie był zwykłym
ninją z nikłymi umiejętnościami. Mógł go oderwać i co wtedy? Co by się stało?
Wydał z siebie
jakieś gniewne warknięcie, jakby zwykłe bluźnierstwo nie wystarczyło. Szybkim
krokiem podszedł do drzwi domku i zatrzymując się przy nich zdjął z siebie
iluzję. Chwycił za klamkę, otworzył skrzydło, a następnie trzasnął nim na tyle
mocno, by nawet napalony Madara będący w połowie swojej gry wstępnej zwrócił na
to uwagę.
Sasuke był
wściekły, niebywale wściekły na tego obrzydliwego typa, który bez żadnych
skrupułów obmacywał Sakurę jakby była jego własnością. Jego pięści drżały, zęby
miał zaciśnięte, a Sharingan wprost wyrywał, by na nowo ujrzeć światło dzienne.
Madara powoli zabrał dłonie z miejsc, których nigdy nie powinien dotykać i
zaczynając podnosić się z Sakury, zmierzył przybysza zirytowanym spojrzeniem.
- Sasuke. –
odezwał się, siadając na skraju łóżka. – Myślę, że zdajesz sobie sprawę, że
przeszkadzasz.
Przez chwilę
patrzył jak Sakura chwyta z podłogi podartą koszulkę i drżącymi dłońmi próbuje
zasłonić nią nagi brzuch i ramiona. Usiadła na skraju łóżka, z podkulonymi
nogami, przyciśnięta do ściany tak mocno, jakby chciała się w nią wtopić. A
wszystko to przez Madarę. Przez jego chore pożądanie, skierowane do niewłaściwej
osoby. Zapragnął ją wynieść z tego miejsca. Ukryć gdzieś, gdzie byłaby
bezpieczna i nietykalna. Chociażby w tych cholernych podziemiach, o których
wspominała.
- Mam do ciebie
sprawę – przenosząc spojrzenie z Sakury na władcę pozbawił swoje oczy wyrazu.
Madara parsknął
śmiechem.
- I przychodzisz
z nią do mojej medyczki. – Był pogardliwy.
– Ciekawe, bardzo ciekawe.
Sasuke nie
przejął się jego słowami nawet w najmniejszym stopniu. Przechylił delikatnie
głowę w bok, pozwalając, by grzywka opadła mu na oczy.
- Nie było cię w
rezydencji – wytłumaczył. – Ten domek jest drugim miejscem, o którym
pomyślałem. I jak widać, miałem racje.
Twarz starszego
Uchihy wykrzywił grymas niezadowolenia. Wytłumaczenie Sasuke wydawało się na
tyle logiczne, że łatwo było w nie uwierzyć. I uwierzył. Kto by pomyślał, że
Madara bywa naiwny?
- Co to za
sprawa? – zapytał, rzucając nerwowe spojrzenie, ku Sakurze, która z kolei
zawiesiła wzrok, wielkich, błyszczących oczu na Sasuke. – I dlaczego ona się
tak na ciebie patrzy?
- Właśnie
przerwałem próbę gwałtu z nią w roli ofiary – oznajmił głosem pozbawionym
emocji. – To chyba logiczne, że jest mi wdzięczna.
- Och. – Madarze
szybko wrócił dobry humor.
Wymownie
spojrzał na Sakurę i chwycił w palce jej brodę, nakierowując jej twarz ku
sobie. Zainteresowania szmaragdowych oczu nie mógł otrzymać. Ono należało do
Sasuke.
- Myślisz, że to
koniec? – Marnie ukrywała emocje, gdyż po jej plecach przebiegł dreszcz. –
Wrócę tu. A wtedy dokończę to, co zacząłem.
- Przechodząc do
konkretów. – Sasuke położył nacisk na ostatnie słowo, chcąc oderwać Madarę od
dziewczyny.
Władca
niechętnie uczynił to, czego młodszy Uchiha skrycie wymagał i wstał z łóżka,
zbierając swoją koszulkę z podłogi. Szybko nałożył ją na głowę, zakrywając
liczne blizny oszpecające jego brzuch i plecy.
- Mów – rozkazał
znudzony.
Sasuke jeszcze
kilka sekund temu nie wiedział, jaką sprawę mógłby mieć do Madary, ale w
czasie, gdy ten się ubierał, zdążył obmyślić odpowiedni powód przerwania jego
zabawy z Sakurą. Bo przecież, nie powie, że tak dziad jak on nie ma żadnego
prawa do chociażby patrzenia na Sakurę.
- Pewnie doszły
do ciebie słuchy, o tym, że moja armia została w większości wybita przez
nieznajomych ninja kierujących się na zachód.
- Tak, doszły –
powiedział szybko. – I co w związku z tym? Co ja mam do tego, że twoi ludzie są
tak słabi?
- Sam mi ich
przydzieliłeś.
Madara spojrzał
na niego krzywo.
- Nikt nie
zabronił ci ich szkolić. – Obronił się.
- Ty również nie
marnowałeś czasu na szkolenie poddanych. Moja armia jest w tej chwili nie
pełna. Chcę byś odstąpił mi kilku ninja z twojej grupy.
- Nie mogłeś iść
z tym do Hashiramy? – zapytał wyraźnie niezadowolony żądaniem Sasuke.
-Pójdę – odparł
spokojnie. – Ale po tym, jak ty odstąpisz mi swoich ninja.
-Dlaczego w
ogóle miałbym to robić? To twoja sprawa. Na mieście jest pełno wolnych ludzi,
którym przydałoby się trochę dyscypliny.
- Nie są
wyszkoleni, a ja nie potrzebuję laików wśród moich poddanych – argumentował
podsycając złość w Madarze.
- Nie oddam ci
ludzi z mojej armii– oznajmił wyraźnie Madara, głosem świadczącym o tym, że rozmowa
właśnie dobiegła końca.
Ruszył przed
siebie, zmierzając ku wyjściu.
- Pamiętasz jak
mówiłeś o równości miedzy władcami? – Sasuke sprawił, że Madara zatrzymał się w
pół kroku, trzymając już dłoń na klamce.
– Nie uważasz, że twoje postępowanie zaprzecza poprzednim słowom?
Madara zerknął
na niego ze złością, a Sasuke odwzajemnił spojrzenie. W jego oczach błyszczał
Sharingan.
- Przecież nie chcemy
sporów między władcami – powtórzył jego słowa obojętnym, ale jednak
przerażającym głosem. – Prawda?
Starszy Uchiha
syknął zaciskając mocno zęby, a klamka zaczęła drżeć pod naporem jego dłoni.
- Wybieraj kogo
chcesz, ale jeśli weźmiesz więcej niż dziesięciu, to przestaną obchodzić mnie
jakiekolwiek zasady. Spór w końcu wybuchnie.
Zatrzasnął
drzwi, opuszczając swoją szanowną osobą domek Sakury, która objęła swoje nogi
mocniej ramionami.
- Dlaczego po
prostu go nie zabiłeś? - Cichym głosem zwróciła na siebie uwagę jego czarnych
oczu. – Mogłeś to zrobić. Mogłeś wyzwolić cały świat… i mnie. Wystarczyłoby
jedno pchnięcie kataną. Chyba nie chodziło o honor, Sasuke?
Brunet nic nie
mówiąc podszedł do niej i zmierzył spojrzeniem. Wciąż nieudolnie zasłaniała się
podartą koszulką.
- Masz jakieś
rzeczy na zmianę? – zapytał lustrując podłogę w poszukiwaniu torby medyczki. –
Musisz coś na siebie założyć.
Odnajdując
zgubę, podniósł ją z ziemi mi zaczął przeglądać jej zawartość. Wyjął z niej
kosmetyczkę i przejrzał jej zawartość.
- Powinnaś
poprawić swoje brwi – powiedział, rzucając w jej stronę mniejszą torebeczkę. –
Zaczynają robić się różowe.
Sakura
niechętnie wyjęła z kosmetyczki grube pudełeczko z brązową mazią i posmarowała
nią delikatnie brwi.
- Lepiej? – zapytała.
–Nie rozmazało się, ani nic?
- Nie, jest w
porządku – powiedział nawet na nią nie patrząc.
Westchnęła i
wyjęła puderniczkę zawierającą w sobie małe, okrągłe lusterko, które od
nadmiaru wrażeń zdobyło własną bliznę. Długa rysę, przecinającą je po skosie. Pozbyła
się nadmiaru mazi, a brudne od niej palce wytarła w koszulkę, którą kurczowo
przyciskała do brzuch. Ze zdziwieniem zauważyła, że trzęsły jej się dłonie.
Zresztą nie tylko one. Cała drżała, jakby właśnie przeżyła coś traumatycznego.
A przecież stało się to, na co powinna być przygotowana. Madara chciał ją
zgwałcić. Co w tym dziwnego?
- Nie wzięłaś ze
sobą żadnych ubrań? – Był tym faktem zirytowany.
- Temari miała
nam je załatwić. – Zaraz po tym, jak to powiedziała, ugryzła się w język.
Sasuke
bezceremonialnie upuścił torbę na podłogę i podszedł bliżej, zdejmując
kamizelkę.
- Więc Temari
tez jest w to zamieszana? – zapytał spokojnie, nie bardzo tym faktem zdziwiony.
W końcu mógł się tego domyślić.
Rzucił kamizelkę
na łóżko i szybko ściągnął z siebie koszulkę.
- C-co ty
robisz? – Oczy Sakury natychmiast się rozszerzyły, gdy jej wzrok padł na jego
wyrzeźbiony brzuch. Znów miała dziwne wrażenie, że nie jest człowiekiem, tylko
wykutym w marmurze posągiem.
- Oddaję ubranie
nierozważnej, na wpół nagiej Sakurze, która nie nauczyła się, że na ludziach
nie można polegać – mówiąc to rzucił w jej stronę koszulkę.
Zdezorientowana
jego słowami, nie złapała jej w locie, i ta opadła na jej głowę. Na początku
uderzył w nią zapach. Intensywny i męski, wzbudzający w niej zupełnie inne
odczucia niż ten bijący od Madary. Szarpnięciem ściągnęła ubranie z głowy i bez
większego marudzenia założyła je na siebie, podartą koszulkę odrzucając w bok.
- Dzięki –
wybąkała układając kasztanowe pasma na boku.
O dziwo przestała
się trząść.
Sasuke zarzucił
na ramiona kamizelkę i nagle objawiła się w nim zdolność szybkiego zapinania
guzików. Sakura nie miała siły, by okazać z tego powodu jakiekolwiek
rozdrażnienie. Chciała żeby został, ale jednocześnie pragnęła być sama. Obejmując
ramionami swoje nogi miała wrażenie, że ciało nie należało już tylko do niej.
Wciąż czuła na sobie dotyk Madary i najchętniej obdarłaby samą siebie ze skóry.
Byleby przestać myśleć o jego słowach i o tym, co mógłby zrobić, gdyby Sasuke
nie interweniował.
- Gdzie idziesz?
– Nie planowała go o to pytać.
Ostatnio słowa
wypływały z jej ust samowolnie, jakby zupełnie straciła panowanie nad tym, co
mówiła.
- Skoro już
wcisnąłem Madarze bajeczkę, że chce jego ludzi, to teraz muszę ich sobie
wybrać. – Nie była pewna, czy w jego głosie brzmiało oskarżenie, czy też nie.
- Mhm – mruknęła
opierając brodę na kolanach.
- Przyjdę do
ciebie jutro – oznajmił, jakby mówił o pogodzie. – Musimy coś wymyślić. Wiesz
równie dobrze jak ja, że znów tu przyjdzie. Ale sytuacja nie może wyglądać tak,
jak dzisiaj. Madara nie nabierze się dwa razy na tą samą sztuczkę.
Chyba mu
przytaknęła.
Sasuke na
odchodne powiedział jej to, co tego dnia było powtarzane nagminnie.
- Uważaj na
siebie.
Dźwięk
zamykanych drzwi, sprawił, że znów odczuła niepokój.
To ty miałeś uważać na mnie.
Pomimo swoich
myśli, uspokajała się tym, że Sasuke wierzył w nieprędki powrót Madary. W końcu
znał go dłużej niż ona. Może starszy Uchiha potrzebował dużo czasu, by uleczyć
do końca swoją dumę? W każdym razie starała się w to uwierzyć. Ale jednak przez
kilka, może nawet kilkanaście godzin tkwiła w miejscu, ze wzrokiem zawieszonym
na drzwiach. Czuła odrazę do tego, że nic nie robiła, a jednocześnie nie mogła
się ruszyć. Jak wtedy, w Lesie śmieci, gdy Orochimaru sparaliżował strachem ją
i Sasuke.
Nie tak powinna
zachowywać się kobieta ninja. Nikt nie powinien wykazywać takiej słabości.
Tylko, że przed oczami majaczyła jej twarz Madary. Pamiętała, jak zabijał ludzi
podczas wojny. Nie mogła zignorować pewnych faktów. Uchiha Madara był jednym z
najpotężniejszych, o ile nie najpotężniejszym ninja tego świata. A ona była
medyczką i uczennicą Tsunade. Umiała tworzyć rany, jaki je leczyć. Ale w
porównaniu do niego była jedynie małą, nic nieznaczącą istotą, która żyła po
to, by zaspokajać jego potrzeby. Kiedy wszystko stało się tak niesprawiedliwe?
Nocne światło
padające przez okno, uspokoiło ją. Musiało być już bardzo późno, a Madara na
pewno już dawno temu poszedł spać. Wraz z tą myślą powieki zaczęły jej ciążyć,
a zimno atakujące ramiona nie przeszkadzało tak bardzo. Oparła głowę o kolana,
pozwalając sobie na zamknięcie oczu i rozluźnienie mięśni.
Wtedy obudził ją
dźwięk otwieranych drzwi. Powolne skrzypnięcie, niczym w horrorze, sprawiło, że
spięła się natychmiastowo, przez pryzmat włosów wypatrując intruza. Nie
podniosła wyżej głowy z nadzieją, że może przybysz, zauważając, że śpi,
odejdzie. Oczywiście była to tylko głupia nadzieja. Ponieważ po chwili zobaczyła,
jak ktoś przekracza próg. Jednak w sposobie, jakim stawiał kroki, było coś
dziwnie… znajomego. Czując jak jej serce skurcza się gwałtownie, powoli
podniosła głowę. I nagle poczuła, że brakuje jej powietrza, jakby patrząc w te
błękitne tęczówki, jej płuca zostały zmiażdżone.
- Cześć
Sakurcia.
- Naruto. – wychrypiała,
szerzej otwierając oczy, tym samym chcąc się upewnić, że nie ma omamów. –
Naruto, ty żyjesz? Naprawdę żyjesz?
Blondyn
szczerząc się od ucha do ucha, w ten swój charakterystyczny sposób podrapał się
po głowie.
- A dlaczego
miałbym nie żyć? – zapytał na wpół poważnie, na w pół ze śmiechem. – Co prawda,
ostatnim razem, jak mnie uderzyłaś, odleciałem na kilkadziesiąt metrów, ale
skończyło się tylko złamaną ręką.
Z ust Sakury
wydobył się ochrypły śmiech, gdy ocierała łzę z policzka.
- Nie żartuj sobie
ze mnie – powiedziała zaczepnie. – Nie widziałam cię pięć lat! Myślałam, że nie
żyjesz. Och, Naruto nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że cię widzę.
Chciała do niego
podejść, objąć go ramionami i tak trwać, ciesząc się, że jej przyjaciel okazał
się żywy. Wtedy jednak do domku wszedł ktoś jeszcze.
- Sasuke? –
wydała z siebie. – Sasuke, Naruto żyje! Rozumiesz? Nie zabiłeś go, a ja w
ciebie zwątpiłam! Wszyscy w ciebie zwątpili. Tak mi przykro.
Ale Sasuke nie
zwracał na nią żadnej uwagi. Miał okropnie bladą, wyciągniętą twarz, ciemne
cienie pod oczami i bardzo pusty wzrok. Tymi wyblakłymi oczami wpatrywał się w
głowę Naruto. Uniósł rękę, a w jego dłoni nagle zaiskrzyło chidori.
- Wiesz,
Sakurcia, zjadłbym ramen. – Naruto paplał, rumieniąc się do niej. – Może
poszłabyś ze mną?
Sasuke powolnym
krokiem zbliżał się do blondyna. Sierp księżyca padał na jego białą twarz, barwiąc
ją delikatnie na niebiesko i odbierając całkowicie ludzki wyraz.
- Możemy to
uznać jako randkę – kontynuował, wciąż drapiąc się w zakłopotaniu po jasnej
czuprynie.
- Sasuke, co ty
robisz? – zapytała zlękniona, gwałtownie wstając na równe nogi.
Naruto zdawał
się nie widzieć jej zachowania. Zachowywał się, jakby spokojnie siedziała na
łóżku, słuchając tego, co do niej mówił. Zresztą, dlaczego on mówił o ramen?
Sasuke zacisnął
szczękę, a jego ręka wystrzeliła do przodu.
– Narto uważaj!
Ale było już za
późno. Syczące chidori przebiło klatkę piersiową chłopaka. Widziała jak Sasuke
wyjmuje bladą dłoń z szerokiej dziury w ciele blondyna. Jak lazurowe tęczówki
tracą swój wyraz, choć przed chwilą były roześmiane i zawstydzone. Jak krztusi
się krwią i osuwa się na podłogę. Niewiele myśląc uklęknęła przy nim, kładąc
sobie jego głowę na kolanach.
Mruczała coś pod
nosem. Nie bardzo to do niej docierało, ale chyba o coś prosiła.
- Nie Naruto,
proszę nie, nie opuszczaj mnie znowu, Naruto. Nie umieraj drugi raz, proszę,
nie.
Robiła to
jeszcze długo po tym, jak jego ciało stało się bezwładne, a on przestał walczyć
o oddech. Przeczesywała jego włosy i błagała, widząc, że jego twarz obmywają
jej łzy. W końcu zdała sobie sprawę, że nie ma już dla niego ratunku i okropnie
trzęsąca się dłonią, zamknęła jego oczy. Ale i tak nie mogła tak po prostu
zsunąć go z własnych kolan, więc wciąż gładziła jego włosy i zimną twarz.
Przeniosła swoje spojrzenie na Sasuke, który nie drgnął nawet o minimetr.
- To sen,
prawda? – zapytała, ze ściśniętym gardłem. – To tylko sen.
Możliwe, że
Sasuke zamierzał jej odpowiedzieć. Możliwe nawet, że zamierzał zapewnić ją, że
to nie była rzeczywistość. Ale skutecznie przeszkodziło mu w tym ostrze na
szyi. I ten, kto je przyłożył, nie zamierzał bawić się w groźby. Sprawnym
ruchem podciął mu gardło, tak mocno, że Sasuke nie krztusił się nawet zbyt
długo. Upadł na ziemię, kurczowo trzymając dłonie przy szyi i być może walcząc
o życie. Ale nadaremno. A Sakura usłyszała krzyk. Okropny, pełen bólu damski
krzyk i rozejrzała się w poszukiwaniu jego właściciela. Zobaczyła siebie.
Klęczała nad ciałem Sasuke, targana przez takie spazmy płaczu, że ledwo
oddychała. Zgromadziła w dłoniach chakre, próbowała go rozpaczliwie uleczyć.
Powtarzała jego imię, w kółko i w kółko, jakby dostarczało jej to tlenu.
- Jesteś taka
irytująca. – To były jego ostatnie słowa.
Odszedł równie
szybko, co Naruto.
Ale druga Sakura
zdawał się nie przejmować jego słowami, jak tym, że uszło z niego życie. Wciąż
próbowała uleczyć jego ranę, pewnie z jakąś głupią nadzieją, że jeśli ją
sklepi, to chłopak ożyje.
Pierwszy etap
straty: Szok i zaprzeczenie.
Prawdziwa
Sakura, ocknęła się z otępienia, a jej dłonie zrobiły się bezwładnie.
- To sen –
wyszeptała, powoli unosząc głowę, ku postaci, która zabiła Sasuke.
Spodziewała się,
że to będzie Madara. To zawsze był on. Uśmiechnięty i podniecony.
- To nie jest
sen – powiedział z chorą satysfakcją. – To koszmar.
Nagle znalazła
się na łóżku, przygnieciona przez niego i błyskawicznie pozbawiana kolejnych
części garderoby.
- Nie – szarpnęła
się rozpaczliwie. – Nie, ja nie chcę!
Odepchnęła go zadziwiająco łatwo. Usunął jej się spod rąk, jakby go w ogóle tam nie było. A ona oddychała ciężko, oblana zimnym potem. Do jej uszu nie dochodziły żadne odgłosy, zapach krwi, usunął się sprzed jej nozdrzy. Rozejrzała się szybko po pokoju. Na podłodze nie było żadnych ciał.
Odepchnęła go zadziwiająco łatwo. Usunął jej się spod rąk, jakby go w ogóle tam nie było. A ona oddychała ciężko, oblana zimnym potem. Do jej uszu nie dochodziły żadne odgłosy, zapach krwi, usunął się sprzed jej nozdrzy. Rozejrzała się szybko po pokoju. Na podłodze nie było żadnych ciał.
- Obudziłam się?
– zapytała samą siebie.
Przyłożyła dłoń
do klatki piersiowej, przez rozgrzaną skórę czując pędzące serce. Z każdą
sekundą biło wolniej, uspokajane przez rzeczywistość normalnej nocy. Gdy już
myślała, że uspokoiła się na tyle, by móc iść spać, usłyszała kroki. Prawie
załkała, gdy zobaczyła, że w otwartych drzwiach stał Madara. Przyszedł.
Wyleczył swoją dumę, szybciej niż Sasuke przypuszczał. I tym razem nie kwapił
się czegokolwiek powiedzieć, a ona nie ukłoniła mu się grzecznie, witając go.
Od razu miał dostać to, czego chciał. Wtedy po raz pierwszy została zgwałcona
przez Uchiha Madrę.
Po tym, wszystko
wydawało się nierzeczywiste. Wpatrywanie się w ścianę i podkulanie nóg było jedynymi
czynnościami, na które było ją stać przez pierwsze kilka godzin. Później odnalazła
łazienkę. Zużyła połowę jakiegoś taniego, szarego mydła. Drapała skórę
paznokciami, nie zwracając uwagi na ból. Chciała go jedynie z siebie zmyć.
Opłukała swoje włosy, spłukała makijaż i gęstą maź z brwi. Stała pod
strumieniami parzącej wody, tak długo, że miała wrażenie jakby jej skóra się
stapiała. Spod prysznica wyszła rozgrzana i martwa jednocześnie. Nie chciała na
siebie ponownie zakładać koszulki Sasuke, więc zmuszona była pozostać w
spodniach i staniku. Zresztą mogła wyjść nawet naga. Co za różnica? I tak
wszystko, co niewinne zostało jej odebrane.
Wchodząc
powrotem do pokoju, spojrzała z odrazą na łóżko. Szybko zrzuciła z niego cienką
poduszkę, zakrwawioną, przez to, że Madara wbijał paznokcie w jej ramiona.
Następnie pozbyła się zapyziałego koca i prześcieradła. Wszystko to wylądowało
na środku pokoju, a ona sama skuliła się w rogu łóżka, starając się nie
dopuścić do siebie obrazów Madary, zapomnieć o jego dotyku. Słońce za oknem
dopiero wschodziło, do życia budził się nowy dzień, zabijając noc, ale nie
wspomnienia z nią związane. Wydawało jej się, że przewijając przez siebie obrzydliwe
obrazy, czekała. Przecież nie tylko Madara powiedział, że wróci. Skoro nawet on
dotrzymał swojego słowa, to dlaczego miałby tego nie zrobić Sasuke. Tylko, czy
ona na pewno chciała, by się tu pojawił?
Z jej mokrych
włosów spływały zimne krople wody, dlatego co chwila ogarniały ją dreszcze.
Peruka leżała na środku podłogi, po części przykryta przez zniszczony koc. Całe
przebranie odeszło dla niej w zapomnienie. Wszystkie kłamstwa nie miały sensu.
I tak przed niczym nie chroniły.
Sasuke przyszedł
do niej godzinę później. Wiedziała, że patrząc na nią, zdał sobie sprawę, że
spóźnił się ze swoją pomocą. Zamknął za sobą drzwi wyjątkowo cicho, jakby się
bał, że ją spłoszy. Jednak to powolne skrzypienie przypomniało jej o śnie. O
tym, jak Naruto wszedł do środka, a następnie został zabity przez Sasuke.
Naparła mocniej
plecami o ścianę, jakby mogła zwiększyć dystans między nimi.
Sasuke nic nie
powiedział. Przez chwilę stał, po prostu jej się przyglądając, po czym podszedł
do niej powolnym krokiem i usiadł na łóżku zachowując metrowy odstęp.
- Madara mnie
odwiedził – wyszeptała dopiero wtedy i od razu ścisnęła usta.
- Widzę –
odpowiedział równie cicho i przybliżył się trochę. – Nie powinnaś tak siedzie…
- A przed jego
przyjściem miałam sen – przerwała mu. – Naruto stał dokładnie naprzeciwko mnie.
A ty zaszedłeś go od tyłu i przebiłeś jego serce za pomocą chidori.
- Ja nie…
- A później
przyszedł Madara. – Znów nie dała mu dojść do słowa. – W tym śnie. I podciął ci
gardło. Zabawne jak mogłam cię w tamtej chwili nienawidzić i rozpaczać nad
twoją śmiercią jednocześnie.
Poczuła na
ramieniu jego dłoń i wzdrygnęła się.
- Sakuro, spójrz
na mnie – rozkazał, ona nie chciała zauważyć, że się do niej przysunął. –
Spójrz.
Nie zrobiła tego
z własnej chęci, a raczej z przyzwyczajenia.
Gdy nie słuchała rozkazów, to obrywała. Nie zachwyciła się tym razem
czernią jego tęczówek. Madara miał równie czarne oczy.
- Nie zabiłem
Naruto. – Z tym, że jego wydawały się szczere.
Zacisnęła mocno
brwi, patrząc na niego z żalem. Przecież nie był wcale podobny do Madary. Sama
mu to niedawno mówiła. Był człowiekiem, któremu kiedyś oddała swoje serce.
- Nie mogłeś
powiedzieć tego od razu? – zapytała z wyrzutem. – Żeby usłyszeć prawdę musiałam
zostać zgwałcona?
Zamiast jej
odpowiedzieć, oparł się o ścianę i objął ją ramieniem, przyciągając do siebie. Nie
chciała tego, choć jego dotyk ta różnił się od dotyku Madary. Nie cofnęła się,
tylko oparła głowę na jego klatce, chłonąc ciepło. Chyba pierwszy raz jej skóra
była chłodniejsza od skóry Sasuke.
- To się więcej
nie powtórzy – powiedział po chwili, gładząc dłonią jej ramię. – Nie tknie cię
więcej.
Poczuła jak
opiera swoją brodę, na czubku jej głowy i przygarnia ją jeszcze bliżej.
Dlaczego tak nie mogło być zawsze?
Dobra mam jakieś okropne problemy z internetem nie wiem w ogóle co się dzieje.
Cieszę się, że już skończyłam ten rozdział. Wydawał mi się jakiś dziwny, ale jak już to powiedziano, to ze mną jest coś nie tak xd
Ja wiem, że pewnie większość z was nienawidzi Madary, ale proszę mi tutaj nie zapominać, że jest bossem!
Także nie można go uśmiercić od tak sobie :)
.......
Dobra piszę to po przeczytaniu nowego chaptera mangi. Jeśli autorowi omsknie się ołówek, to uśmiercam Madarę i robię Happy End -.-
I kurna będzie cierpiał.
.......
Dobra piszę to po przeczytaniu nowego chaptera mangi. Jeśli autorowi omsknie się ołówek, to uśmiercam Madarę i robię Happy End -.-
I kurna będzie cierpiał.
O matko! Uwielbiam Cię! *.* Z kazdym rozdziałem nie wiem czego się spodziewać. Jak zakończy sie ta historia? Co z Naruto? Biedna Saki to nie było fajne. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń...O.o..yyy.....Jestem w szoku więc skomentuję jutro
OdpowiedzUsuńGG
OMG, biedna Sakura , dupek z tego Madary ale to chyba każdy wie :) Mam nadzieję że Sasuke będzie ją teraz pilnował :D Jestem ciekawa czy to właśnie Naruto żyje :) Rozdział jak zwykle świetny, czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Sakury. Sasuke mógł jej pomóc, ale nie. Mam nadzieję, że zacznie jej pilnować. Rozdział jest bombowy. Czekam na następny rozdział:D Pozdrawiam i życzę dużo weny:D
OdpowiedzUsuńBulwers! Mega bulwers! Mówię tu o mangowym chapterze, więc jak komentarz będzie też trochę o nim, to się nie zdziw, bo naprawdę jestem zbulwersowana. Ale wolę zacząć od rozdziału. Będzie przyjemniej.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, gdy weszłam wczoraj na bloggera, zaraz przed spaniem, nie pojawiła się żadna informacja, że jest u Ciebie nowy rozdział, ale po wylogowaniu się i tak odwiedziłam Twojego bloga (<3), bo chciałam zobaczyć czy procenty rozdziału ruszyły (ostatnio jak zaglądałam było jakoś 55%), a tu nagle szok- i w sumie fajnie, wybaczyłam bloggerowi, bo miałam niespodziankę xD
"Madara, dużo Madary..."- zapadło mi to w głowie i nie mogłam się doczekać nowego rozdziału- i tak! Było dużo Madary- nie żebym go lubiła, ale to zły charakter, a takie też muszą istnieć, no i ten dramatyzm. Sakura sam, na sam z nim... Jestem taka naiwna, że wierzyłam w to, że Madara jej nie zgwałci, serio tak myślałam, jestem taka głupia xD
Oj, Sakura, za długi język masz- najpierw podziemia, a potem Temari. Szkoda tylko, że reakcja Sakury zaczęła ją zdradzać, bo "podziemia" w ujęciu metaforycznym były fajną wymówką. Jestem ciekawa jakie Sasuke wymyśli teorie o podziemiach, bo na pewno jakieś ma. :)
Więc Sasuke rzucił iluzję na ludzi Madary i na niego samego w sumie też. Na początku w ogóle się nie zorientowałam, dopóki Sakura nie zrównała kroku i nie była tak zdziwiona jak ja. Tak było mi żal Sakury, gdy Madara chciał ją zgwałcić, chociaż Sasuke znajdował się zaraz obok :( Zastanawiam się, czy Sasuke ma inny powód jego nie-zabicia niż to, że jest koksem. Chociaż jeśli w sumie skończyłby tak jak w TYM chapterze, to się nie dziwię... Ten panel z mangi tak bardzo mi pasuje do Twojego opowiadania, tak jakoś (dla innych: to może stanowić spoiler): https://fbcdn-sphotos-a-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/14809_764870413540445_2014646631_n.jpg
Sasuke musiał wyglądać świetnie z tą grzywką, gdy przechylił głowę :D Cała rozmowa i szybkie logiczne odpowiedzi Sasuke były genialne. Na początku myślałam, że powie, że doszły go słuchy o jakiś podziemiach, bo nic nie wymyśli. Ale niepotrzebnie w niego zwątpiłam, sama nie wiem czemu.
Sen Sakury- przez moment myślałam, że naprawdę Naruto do niej przyszedł, ale jak zaczął do niej nawijać o ramenie, to załapałam, że na 100% to jest sen (z drugiej strony to jest Naruto, więc nigdy nie wiadomo jak się będzie zachowywał xD). Ogólnie bardzo spodobał mi się ten pomysł ze snem. Tak samo jak to, że opowiedziała go potem Sasuke i chociaż raz nie pozwoliła sobie przerwać.
A jak już o śnie mowa, to jak wiesz, Twój rozdział pobudził mnie zaraz przed spaniem i potem śniły mi się jakieś (pokręcone) pierdoły. Przykładowo, że ktoś podpisał się w komentarzu pod tym rozdziałem jako ja, a później jakieś Saski i Madary też mi biegały po głowie xD
Na miejscu Sakury też bym się chciała pozbyć własnej skóry, ale współczuję jej jeszcze bardziej, bo jest taka przybita, że nawet nie boi się siedzieć w domku, w prawdziwej tożsamości. Przynajmniej Sasuke dotrzymał słowa i przyszedł. Zżera mnie ciekawość co wymyślił... O! Może ją zabierze do podziemi?!
Popieram Sakurę! Czemu on zawsze nie jest taki kochany i wspierający?- zrobiło mi się tak przyjemne na sercu, gdy okazał jej trochę wsparcia.
A jeszcze coś dołożę o ludziach Madary. To jest aż straszne, że jeden drugiego może zabić za nic. Ot tak, po prostu. Był człowiek i go nie ma. Dysponują takimi silnymi truciznami... Chociaż w sumie to chyba lepsze jest od długotrwałej męki. Ehh! Nie, oni po prostu wyzbyli się człowieczeństwa. (Teraz mi na myśl przyszedł tekst z SnK ^^)
Zmieniłaś piosenkę? Co prawda, nie słyszę jej (tak, to ciągle mój głuchoniemy komputer, o którym kiedyś coś wspomniałam), ale przypadkowo zobaczyłam inny tytuł. Muszę później przesłuchać.
Pisząc komentarz doszłam do wniosku, że któryś z czytelników, który nie jest na bieżąco z mangą mógłby się natknąć na mój komentarz i przypadkowo przeczytać jakiś spoiler, więc zrezygnowałam z głębszego bulwersu na temat chaptera. Powiem tylko tyle- cholera, spodobał mi się bardzo- mam 1000 rozwiązań jak to się potoczy dalej- tylko największym minusem jest ostatnia strona tzn. informacja, że za tydzień nie ma chaptera. Nie wiem, czy widziałaś przykładowe komentarze, jak to "będzie" wyglądać dalej, posłużę się obrazkami xD http://th01.deviantart.net/fs70/200H/i/2012/302/b/b/authentic_naruto_logo__sakura_shippuden_by_dreamchaser21-d5je9yk.png
OdpowiedzUsuńhttps://scontent-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-prn1/t1/1560524_572713186151252_1812633678_n.jpg
Dodam jeszcze tylko, że przynajmniej raz moja naiwność mnie uratowała- mówię o tym co zrobił Madara, wszyscy myśleli, że to był super plan Sasuke, jakiś klon czy coś, a tu nie- chyba tylko ja uwierzyłam, że tamta sytuacja z poprzedniego chaptera to prawda (nie liczę hejterów Sasuke). Tylko teraz on tak trochę daleko jest od wszystkich, w przeciwieństwie do blondasa, ale i tak wychodzi na to, że mają równe szanse w dostaniu się tam...
Mam nadzieję, że coś z tego wszystkiego zrozumiałaś (i nie masz mi za złe za napisanie tak dużej ilości o chapterze), ale naprawdę nie chciałam dać innym spoilerów, bo ostatnio sama jeden przeczytałam odnośnie SnK w miejscu, gdzie być go nie powinno i wmawiam sobie, że to nie jest prawda :(
A, jeszcze coś! xD Ten ninja z żywiołem ognia- myślałam o Kakashim, ale nie pamiętam, żeby miał ten żywioł. I jeszcze zastanawiałam się nad Saiem, ale sam sobie ran chyba nie zadał i nie wymyślił tak logicznej, i poruszającej historii. Nie, muszę bardziej pomyśleć...
I jeszcze... Madara bez zbroi. Fajnie, że napisałaś taki szczegół, bo jednak on wydaje się być z nią nierozłączny. Czemu mnie to śmieszy? xD To chyba dlatego, że zobaczyłam dzisiaj dużo filmików na YT, które zrobiły mi papkę z mózgu...
Tak tradycyjnie i na koniec. Pozdrawiam i weny życzę! ;)
Cześćć :3
UsuńWłaśnie nie wiem co się z tym bloggerem dzieje. W sumie ten rozdział jest najdłuższym rozdziałem jaki napisałam, no ale chyba do 13 stron jeszcze pokazuje O.o
Jak wiem, że wygląda przeuroczo z przechyloną głową i opadającą grzywką, dlatego musiałam napisać, że tak zrobił.
http://data3.whicdn.com/images/86658746/large.png <3 <3
Owszem, Sakura ma długi język do Sasuke, i będzie miała, bo jest to bardzo pomocne ;)
Śnią Ci się Saski i Madary? Gdyby nie ten drugi, to bym zazdrościła. Mnie się śnią mordercy ostatnio, a raz śniło mi się, że moja koleżanka jest opętana przez jakieś złe duchy i trzeba było wzywać księdza. O dzisiaj we śnie umarłam chyba od zarobionej kulki w głowę (y) Trochę wolę, gdy nie pamiętam snów...
Może dlatego Sakurze też musiałam dać trochę koszmarów. Jestem zła.
Co do ninja z żywiołem ognia. Nietrafiony! :P
Ale w sumie pomysły ze zmyślającym Saiem i Kakashim są bardzo dobre :)
Szczerze, to ja też uważałam, że Sasuke nie miał żadnego planu. Przeraziła mnie ta ostatnia scena, no ale wszyscy pisali, że to jakiś spisek, że na pewno wszystko ok, a tu taki seprajs! Niezbyt miły -.-
Matko te obrazki <3 Sakura Shippuuden, Madara Shippuuden<3 Git, że to wcale nie oznacza nic dobrego i tak mnie rozbawiło :D
Kishi ma się postarać, Karin ma umrzeć, Sakura ma lecieć do Sakury a Hinata ma się kurna podnieść z tej ziemi i przestać modlić do Nejiego. Ej?! Moze Kishi wykaże się odrobiną romantyzmu i będzie, że uratuje ich real love? Byłoby kiczowato, ale w sumie nie miałabym nic przeciwko xd
Dobra, Sefia, podawaj swoje GG, bo jednak zaczęłam częściej wchodzić ;) Jak nie chcesz tutaj, to możesz na pocztę :D
Czirs i dziękuję bardzo, jak zawsze zresztą.
Ach, uwielbiam mieć dobry humor!
Gdy przeczytałam chapter, w którym wiadomo co się wydarzyło to z ręką na sercu powiem, że się popłakałam. I teraz jak cokolwiek czytam z Madarą w roli głównej, to chcę go zabić ! Ale u Ciebie wyjątkowo mi się podoba, jest taki seksowny, pociągający i władczy! Nie powiem, że nie, ale gwałt też był ciekawy. Nie jestem sadystką, ale uwielbiam takie tematy w opowiadaniach SasuSaku. I nigdy się ich nie pozbędę.
OdpowiedzUsuńCo do reszty rozdziału, to miałam już taki zaciesz przy Naruciaku!
A to sen. xd
No i końcowa akcja bardzo mi się też spodobała, objął ją ramieniem i w ogóle! <33
Dlatego lubię takie akcje, bo on potem jest taki uroczy ! <33333
Dżizas, on nie jest uroczy, on jest boski !
Dlaczego on mnie musi tak pociągać, co? :DD
Oto jest pytanie. XD
Pozdrawiam gorąco i bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo niecierpliwie czekam na nowy rozdział ! ;**
Dobra nooo...
UsuńJa byłam bliska łez, lekko spanikowana i wgl. Ale ON Z TEGO WYJDZIE I BĘDZIE ŻYŁ DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE Z SAKURĄ. Koniec.
Seksowny Madara ;____; Okey, rozumiem, że lubisz jak się sponiewiera bohaterów, w sumie też to lubię xd
No bo to SASUKE :P
Czirs!
Co do rozdziału to świetny. Bardzo mi się podobał jak i to opowiadanie.Uwielbiam parę sasusaku.Nie lubię madary ale cuż zrobić czekam na dalszy rozwój akcji.
OdpowiedzUsuńWierzę w ciebie.A to że sasuke martwi się o sakurę jest uroczę.W ogóle ta sprawa z naruto,jestem ciekawa co dalej,wiem że nas zaskoczysz.
Czekam na nastęny rozdział i mam nadzieję że będziesz pisać długo.Dużo weny
OLA:P
Długo, długo... nie tak długo xd
UsuńZałóżmy, że wystarczająco;)
Pozdrawiam!
No. Komentuję.
OdpowiedzUsuńTakie wielki WoW.
Zgwałciłaś Sakurę. Ty hultaju ty! Lubisz jak Haruno cierpi! Sadystka. xD
Jestem happy bo naprawdę szybko napisałaś rozdział i wyszedł GENIALNIE *.*
oh..Wreszcie pokazują się jakieś ludzkie emocje u Saśka :) Wiedziałam, że nie zabił Naruto ! Wiedziałam. On nie jest zły..wydaje mi się, że po tej Wielkiej Wojnie Sasuke jakoś się ugadał z Naruto i miał udawać TEGO ZŁEGO, ale pogubił się w tym wszystkim. Zapewne Sakurcia pomoże mu przejść na tą dobrą stronę :)
Madara...wiesz jak już zdecydujesz się go zabić to powieś go za jaja .(buhaha) Mam nadzieję, że Sasuke, jak na rycerza przystało ochroni Różową i załatwi tego oblecha , kutafona , fajfusa i piciodupcaxd (sorry za wyrażenia, ale to opowiadanie strasznie mnie wciągnęło i strasznie to przeżywam xD)
Ciekawi mnie co tam u Ino i Hinaty :) Ale nie musisz się o nich za dużo rozpisywać, najlepiej jak najwięcej SasuSaku :P więcej pocałunków i romantycznych scenek !
Ta Sakura to straszna papla jest w ogóle..najpierw wygadała się z tymi podziemiami, a później z Temari xd
Mówiłam już, że masz talent? Bo masz :3
Weny ..weny i weny życzę.
Pozdro GG
Ps. Zajefajny szablon..o ile już o tym nie wspominałam..
Dobra nazwałaś mnie hultajem <3
UsuńPrzez ostatni miesiąc jest to moje ulubione "przezwisko/określenie" i bardzo często go używam w stosunku do innych. A ty nazwałaś tak mnie <3
Przypadeg? ;)
Jakieś mentalne porozumienie chyba xd
....
....
Dobra, nie napiszę nic, choć powiem Ci, że mnie zaskoczyłaś.
Wyrażenia wynikające ze wciągnięcia w opowiadanie zawsze mile widziane :D
Zbyt dużo romantyzmu to niezdrowo ;) Troszkę czeba odbiec.
Dzięki wielkie za komentarz i pozdrawiam!
Przypadeg? Nie sondze ...xd
UsuńTeż tak nazywam człowieków, ale dochodzi jeszcze: TY NICPONIU TY xD
Wielkie WOW.
OdpowiedzUsuńJuż wcześniej próbowałam napisać jakiś konstruktywny komentarz, ale za nic w świecie nie umiałam skleić tego w jedną spójną całość. Więc może od początku, a raczej od końca- pan Kishimoto działa mi na nerwy! Jeżeli nie zrobi nagłego zwrotu akcji to zaprzestane kolekcjonowania jego mangi! (żartuje... no ale no :( ) I Boską nuteczkę wstawiłaś, naprawdę, a filmik do tego tym bardziej! :D
Szczerze ci powiem- zaskoczyłaś mnie, nie spodziewałam się, że jednak ją zgwałci, gdy przyszedł w nocy miałam cichą nadzieję, że wparuje Sasuke i Amaterasu albo Susanoo rozwali wszystko i nie dopuści do czegoś takiego! Ale niestety, przyszedł odrobinkę za późno.
W ogóle z Sakury to straszna pleciuga jest jak już się spoufali, ja rozumiem... nie, nie rozumiem kurna! Nie no rozumiem, kocha go to i mu ufa, nie ważne ŻE JESZCZE NIEDAWNO CHCIAŁ JĄ UDUSIĆ (nie żebym wypominała czy coś xd)
Sny opisałaś mistrzowsko, w pierwszej chwili naprawdę myślałam, że to rzeczywistość, ale gdy Naruto zaczął trajkotać o randce i ramenie wiedziałam, że coś tu nie gra, mimo to jestem pod wrażeniem.
Ogólnie cały rozdział wprowadził mnie w osłupienie. Za każdym razem zadziwiasz mnie swoim talentem. Oby tak dalej! :*
Pozdrawiam cię i czekam na ciąg dalszy zdolniacho! ^^
Kishi to TROLL nad TROLLE, co nie jest dla nas zbyt korzystne, bo szału można dostać.
UsuńNo ja wiem, że ma długi język. Ale w końcu nie powiedziała mu wszystkiego!
Buhahaha, bo o to chodziło. No tak, ramen i randka mogły zmylić xd
Matko dziękuję, dziękuję, dziękuję za te słowa.
Czirs! :*
Świetny rozdział, świetne opowiadanie, świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńJestem i ja :D
OdpowiedzUsuńPo tym rozdziale czuję się taka.. smutna, przygnębiona i rozżalona. No i ja się siebie pytam po co ja się tak wczuwam w opowiadania. Po takich scenach jak dzisiaj przeczytałam będę jeszcze chodziła przybita przez cały dzień. Wracając do rozdziału mimo tych nie miłych sytuacji, które się tam wydarzyły to post był naprawdę świetny. A ten koniec kiedy Sasuke ją przytulił to normalnie się rozpłynęłam. On jest najbardziej seksownym, przystojnym,cudownym, boskim, no po prostu najzajebistrzym( mogę używać takich słów?) facetem na świecie. Grace mam pytanie, a czy to ja nie mogę zabić Madary? Bo ja bym to z chęcią zrobiła, ale nie wiem jak. Ponieważ nie wiem czy da się ten cały komentarz ogarnąć to go podsumuję 2 słowami: BOSKI ROZDZIAŁ.
Pozdrawiam i czekam na nexta
Yuki-chan
No jest, jest w końcu to Sasuke ^^
UsuńPrzygnębiona cały dzień? Mam nadzieję, że nie chodziłaś tak jednak :(
Może, pozwalam, zabij go teraz. Wszyscy będą szczęśliwi ;)
Również pozdrawiam i dziękuję za komentarz ! :*
Zabije Madare -.- no normalnie udusze go wypatrosze -__- jak mozna byc tak bezczelnym zeby zgwalci sakure? no ok prawie zgwalcic. ale ja tego nie rozumiem i ta iluzja ja na miejscu saska raz dwa uzylabym katany i bay bay madara xd. no i pomoglabym saki :( ale slodko jak dal kek koszulke! *.* no i ten sen ;o masakra.serio koszmar! ale dobrze ze.to tylko wyobraznia plata filge. rozdzial bardzo mi sie podobal i nie mam ci nic do zarzucenia. zreszta tak jak zawsze :D. U mnie nn :) zapraszam i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHah, czyli jednak nienawiść rośnie.
UsuńJak Madara mógł zgwałcić? Normalnie, nie? :) Przecież to Madara, trudniejsze rzeczy już robił (czy ja go bronię? O.o)
Pozdrawiam ;)
Yeah! Udało się! Nareszcie odrobiłam!
OdpowiedzUsuńAle ten rozdział był przybijający ;(. No nie cały, bo ostatnia scenka taka urocza <3, ale mimo to ... Jak mogłaś zrobić to Sakurze?! JAK?! Zaraz ... Czy ja rozpaczam na losem Sakury O_o? Ja? Nie wierzę xD.
Ale Haruno ma długi jęzor ... Najpierw wygadała się o podziemiach, żeby potem wkopać w to jeszcze biedną Temarii ... Jeszcze tylko brakuje, żeby Hinate wydała ...
Co ten Sasek sobie najlepszego wyobraża?! Jakim prawem sobie stał i bezczelnie gapił się na Madarę?! Zamiast go zrzucić z niej, zadźgać, zamordować, zrobić cokolwiek! Dobrze, że ruszył swój szanowny tyłek w końcu i coś wymyślił ... Niech mu będzie ...
Na początku pomyślałam, że naprawdę wbił tam Naruciak, ale jak zaczął gadać sobie beztrosko o ramenie to skojarzyło mi się z takim jednym fragmentem z pierwszej serii w lesie śmierci, gdy Sakura czuwała przy nieprzytomnym dresie i emo i nagle oni wstali i zaczęli coś tam gadać (ależ ja jestem kreatywna, i...,i...,i... xD), a potem pojawił się Oro. Kojarzysz może? :D
A teraz czas na literówki! Wiem, że mnie za to kochasz xd:
"Pozbyła się nadmiaru mazi, a brudne od niej palce wytarła w koszulkę, którą kurczowo przyciskała do brzuch." - brzucha :P
Czekam na następny rozdział ^^! Tak w ogóle kiedy czas na Sei? :D
Pozdrawiam serdecznie, willownight :*
Jej! Też się cieszę, że Ci się udało :D
UsuńNo to nie ja, o Madara xd Z zażaleniami do niego proszę.
Wiesz, jak się tak patrzysz na Sasuke, to zapominasz o rozsądku. Sakura i tak nieźle się trzyma, ja bym tam padła :D
No nie mógł tego zrobić...
Ha! Dobrze, że tak wszyscy myśleliście, taki był mój niecny plan ;)
Dres, Emo, Strach na wróble, Różowa --> idealna drużyna seven.
Taak wiem, o jaką scenę Ci chodzi ;)
Really? Ja chyba oszczędzam te samogłoski ;__;
Dziękuję za komentarz, a za Sei się biorę niedługo. Na razie mam takie rozstanie drobne z pisaniem. Coś mnie od Worda odrzuca :/
Czirs :*
Sesyja straszliwa jest, ale w niedziele, chwila oddechu się przyda.
OdpowiedzUsuńZmiany, zmiany, zmiany!
Niesamowity jest pierwsze wrażenie;) Pięknie to teraz wszystko wygląda:)
Pisałam już, że uwielbiam Sasuke? Noto go uwielbiam! <3
Ciągle nie mogę uwierzyć, że się o nią troszczy i rozmawia i dba:)
"Słuchał jej, dopuszczał do siebie każde słowo."
"Ooo ja pierdole" to była moja pierwsza myśl, po tym jak skonczyłam czytać. O nie, nie, nie, nie. Biedna Sakura, słowo biedna nawet tu mi nie pasuje..
Sasuke musi coś z tym zrobić, musi!
I ja wiem, że Naruto żyje, chowa się gdzieś i zbiera siły na walkę;d a jak;d
Poza tym, widzę, ze nie tylko ja tak reaguje na ostatni chapter mangi .. Kishi sprawdza naszą cierpliwość i gra na naszych słabych nerwach.. Ale czuje, że podzieje się coś więcej, bo przecież dostał Sasek specjalne justu.. Sakura się ogranie i zajmie się leczeniem, (boje się tylko jej reakcji jak dowie się, co z Sasuke..) a Hinata.. hym.. nie spodobało mi się, że tak leżała, upaść można, są zmęczeni i w ogóle.. ale ona ma wstać, do cholery! A nie! Przyszła pani Hokage nie może tak robić. Koniec kropka.
Tylko co z Kuramą?
Kishi sie poprawi;d
Weny życzę :*
Nami
Sasuke zyskuje fanów! Jej!
UsuńE tam, taka biedna, taka biedna, mogło być gorzej ;)
Kishi jest okrutny, bo nie wyda odcinka w tym tygdoniu, a ja wygryzę sobie paznokcie ze zdenerwowania ;(
Życzę powodzenia z sesją i współczuję, bo widzę jak mój brat się z nią męczy ;______;
Czirs! :*
Nawet nie wiesz jak ja się ciesze, że dodałaś!! Cudo!!! Ale szkoda mi Sakury, ,ze zostala zgwałcona przez tego idiotę!!(Choć muszę przyznać, że ogułem lubię Madare) No i jeszcze ta obietnica Saska. Mam ogromną nadzieję, że już jej nie zgwałci! Ale może dzięki temu zbliży sie do Sasuke....Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńUważasz, że ten rozdział jest dziwny!? Chyba zartujesz! On jest świetny! Kurde! Tylko dlaczego Sasuke od razu go nie zabil? Ahh biedna Sakura... RozdZiał niesamowity! Dużo emocji - podoba mi sie!
OdpowiedzUsuńsztuka-to-eksplozja-katsu.blogspot.com
Nie wiem czy tak miało być, ale pierwsze pół rozdziału to się śmiałam. Potem zrobiło się trochę poważnie....i co prawda to nie był trójkąt, ale dziadek Madara sobie przynajmniej raz poużywał...To nie jego wina, że urodził się w czasach wojny i ma przez to zrytą banie (na nieszczęście dla Sakury i reszty świata)...Nie, ja go wcale nie bronie po prostu patrze się na to obiektywnie. Co prawda w mandze mógłby go już pierdolnąć meteor (musiałam tak napisać...nie bij!), ale tutaj czekam na dalszy rozwój akcji...
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście tęsknie za moim Panem Ktosiem...moje gorzkie żale.... Chyba tyle mogłabym Cie jeszcze opierniczyć, ale idę spać i już mi się nie chce lamentować Ok łóżko wzywa... Życzę weny twórczej na dalszą kontynuację blogów
kryzysowa narzeczona
Kiedy notka ???
OdpowiedzUsuńkiedy nastepna notka , blog bardzo interesujący ;) !!
OdpowiedzUsuńKiedy następna notka ?;D
OdpowiedzUsuń