Minęło już kilkanaście minut odkąd Sasuke oznajmił
jej, że uciekają gdzieś razem, daleko. W tym czasie nie odezwali się do siebie
nawet słowem. Nawet przyroda wokół postanowiła umilknąć. Jednak dla pozbierania
swoich myśli Sakura i tak potrzebowała lepszych warunków. Zupełnie nie
wiedziała co robić. Gdy już bezgłośnie ustaliła, że wyszarpnie dłoń z jego
uścisku i oznajmi, że wraca, jego dotyk stawał się wyraźniejszy. Zupełnie jakby
ciało Sasuke wysyłało jej sygnały, którymi ona musiała się kierować. I wtedy
posłusznie rezygnowała. Jej mięśnie co chwila napinały się i rozluźniały, oczy
nabierały twardego wyrazu i smutniały. Cała była jedną wielką sprzecznością.
Wewnętrzna wojna trwała tak długo, że zdążyli dojść do dawnego centrum Konohy.
Sakura z trudem rozpoznała to miejsce. Dopiero, gdy zobaczyła w oddali
szpiczasty dach Akademii Ninja zaczęło do niej docierać, gdzie się znajdowali.
Tu Sasuke zwolnił bieg i zaczął spokojnie iść. Być może również poczuł się
przytłoczony tym, że prawie nic nie wyglądało tak jak dawniej.
Przez kolejne kilka minut szli wydeptaną, piaszczystą
ścieżką, a dziewczyna wciąż nie zrównała kroku z brunetem. Cały czas szła za
nim, czując, że właśnie to powinna robić. Tak jakby była przez niego chroniona,
choć było to bardzo naiwna myśl. Wiedziała, że nie można było ufać ludziom,
którzy sami nie rozumieli własnych emocji, a co dopiero tym, którzy uważali, że
ich nie posiadają.
Cały czas mijała ludzi, którzy swoim wyglądem
przypominali męczenników. Ich pozbawione wyrazu oczy wpatrywały się zawsze w
jeden punkt i uparcie nie chciały z niego zrezygnować. Może powinna wziąć z
nich przykład? Rzeczywiście łatwiej byłoby po prostu nie rozglądać się na boki
i być głuchym na czynniki zewnętrzne. Nawet, gdy żebracy chwytali ich za
dłonie, czy materiał ubrań, oni szli dalej. Jakby byli popędzani przez
niewidzialną siłę, która pozbawia ich współczucia. Jakby byli wiecznie
obserwowani i bali się cokolwiek zrobić. Sakura odruchowo zaczęła szukać
zaciemnionych miejsc w poszukiwaniu poukrywanych ninja. I naprawdę tam byli.
Czaili się w zaułkach, czekając na jakiekolwiek potknięcie. Taka wieczna
kontrola musiała być niebywale przytłaczająca. Nie powinna łapać z żadnym z
nich kontaktu wzrokowego, ale nie mogła się powstrzymać od wyłapywania coraz to
nowego szpiega. Zresztą nie musiała się tym za bardzo martwić. I tak spojrzenie
każdego spoczywało na Sasuke, który pałał teraz wyjątkową mieszanką złości,
irytacji i żalu. Szedł szybkim krokiem i podobnie jak zmarnowani mieszkańcy nie
rozglądał się na boki. Kosmyki jego czarnych włosów co chwila rozwiewał letni
wiatr i Sakura zaczęła się zastanawiać czy to właśnie było powodem jego
irytacji. Nagle usłyszała szepty. Do tej pory brakowało jej zwykłego, ulicznego
gwaru, dlatego aż drgnęła słysząc kobiece głosy. Sylwetka Sasuke w znacznym
stopniu rozproszyła jej uwagę, przez co nie zauważyła nawet, że przechodzili
koło rzędu brudnych, chudych kobiet szepczących coś między sobą z ekscytacją i
wpatrujących się w Uchihe. Ich długie suknie były przyozdobione licznymi
plamami i rozdarciami. Smród perfum roznoszący się nad nimi niczym plaga
zaatakował nozdrza Sakury, aż ta musiała kaszlnąć. Miały zmarnowane, ściągnięte
twarze z wyraźnie zarysowanymi kośćmi policzkowymi i mnóstwem pudru na
policzkach oraz tuszu na rzęsach. Pomimo ich marnego wyglądu wydawały się być
podekscytowane. Z uwagą przypatrywały się każdemu ruchowi Sasuke, gestykulując
przy tym z umiarem.
- Jestem dobra w łóżku! – krzyknęła niespodziewanie
jedna z nich w stronę bruneta.
Sakura mocniej zacisnęła dłonie, ale Uchiha w ogóle
nie przejął się zdaniem kierowanym w jego stronę. Jedynie przyspieszył kroku,
by szybciej oddalić się od gromady kobiet.
- A ja tania! – Szatynka o dużych, wyłupiastych oczach
wyrwała się do przodu, by dotknąć ręki Sasuke.
Nie zdążyła jednak tego uczynić, bo ninja czający się
w ciemnym zaułku zagrodził jej drogę i mocno spoliczkował. Zachwiała się i
upadła na ziemię, trzymając bladą dłoń na zaczerwienionej skórze. Sakura
napowietrzyła policzki nie mogąc uwierzyć, że ten mężczyzna właśnie uderzył
zupełnie niewinną kobietę. Szarpnęła ręką czując narastające oburzenie, ale
Sasuke zacieśnił uścisk na jej nadgarstku. Przeniosła zdenerwowany wzrok na
niego i dostrzegła, że właśnie zsuwał dłoń z rękojeści swojej katany.
- Co chciałeś zrobić? – zapytała podejrzliwie.
Nie otrzymała od niego żadnej odpowiedzi. Nawet nie
zaszczycił jej spojrzeniem. Usłyszała za to kolejny krzyk szatynki. Spojrzała
przez ramię na grupę stłoczonych kobiet i wstrzymała oddech. Tym razem włożyła
dużo więcej siły w szarpnięcie, dzięki któremu wyrwała się Sasuke. W złości
pobiegła w stronę szpiega, który bez żadnego skrępowania podszedł do leżącej na
ziemi szatynki i zaczął ją kopać. Najgorsze w tym wszystkim było to, że tylko
Sakura i ofiara jakkolwiek się tym przejmowały. Reszta przechodniów nie
zwróciła nawet najmniejszej uwagi na ten akt przemocy rozgrywający się na
środku drogi. Haruno jeszcze bardziej rozjuszył ten fakt. Miała wprost ochotę
potrząsnąć każdym osobna i nakierować, choćby siłą, ich spojrzenie na to co
istotne.
- Zostaw ją! – krzyknęła niewiele myśląc. – Przecież
nic nie zrobiła!
Mężczyzna zdawał się być głuchy na jej wołania. Z ust
skulonej kobiety pociekła stróżka krwi.
- Hej! – Sakura błyskawicznie stanęła między ninją a
szatynką rozkładając ręce. – Przestań ją…
Ale nie zdążyła dokończyć gdyż napastnik zacisnął dłoń
w pięść i mocno uderzył ją w twarz. Mroczki przed oczami pojawiły się
znienacka, tak samo jak nieumiejętność ustania na nogach. Miała wrażenie, że
jej skóra pęka i niewątpliwie było ono słuszne, ponieważ poczuła jak krew
cieknie po jej policzku Złapała się za pulsujące bólem miejsce i upadła na twardą
ziemię tuż koło trzęsącej się kobiety. Przez barierę nieprzyjemnie kręcącego
się świata przedarł się głos Sasuke.
- Sakura, wstawaj. – syknął jej do ucha, owiewając
ciepłym oddechem. – Wszyscy się gapią, wstawaj.
Siłą pomógł jej podnieść się i sprawił, że stanęła na
równych nogach. Jeszcze chwilę przytrzymywał ją zapewne bojąc się, że znów
upadnie.
- Zachowaj przytomność, nie możesz teraz zemdleć. –
Wraz z tymi słowami uświadomiła sobie, że to wcale nie Sasuke jej pomógł.
- Sai? –zapytała głosem tak cichym, że sama nie była
pewna, czy rzeczywiście coś powiedziała.
Otworzyła oczy by ujrzeć twarz swojego przyjaciela.
Wzruszenie złapało ją za gardło, gdy zobaczyła znajomą bladą cerę, krótkie
czarne włosy i tego samego koloru oczy wpatrzone w nią z troską i jak zawsze
domieszką dystansu. On zawsze miał kłopoty z otwartością wobec innych ludzi.
- Sai – powtórzyła i oplotła ręce wokół jego szyi
przybliżając się.
Przestała nawet zwracać uwagę na to, że krew dostała
się do jej ust. Była blisko stracenia przytomności, chodź przecież chłopak
ciągle powtarzał, żeby zachowała świadomość. Poczuła się bezpiecznie, mając
przy sobie przyjaciela. Żywego, realistycznego przyjaciela. W tamtej chwili nie
mogła uwierzyć, że brała pod uwagę opuszczenie bliskich z powodu jej
realistycznych pobudek. Z powodu Sasuke…
- Uroczo – Pod wpływem tego chłodnego tonu jej senność
i zmęczenie ulotniły się.
Nie wiedziała nawet kiedy jej powieki opadły, ale
teraz gwałtownie je otworzyła, szybko oceniając sytuację. Sai wciąż mówił, by
nie traciła przytomności, ale jego głos działał jak kołysanka. Z kolei Sasuke
był jak dawka adrenaliny. Wystarczyło choć jedno jego słowo.
Brunet właśnie wycierał pobrudzoną krwią katanę o
ubranie martwego szpiega. Mężczyzna miał poderżnięte gardło, i to dosyć głęboko
jak na oko Sakury.
- Możecie skończyć tą szopkę? Nie mamy teraz na to
czasu. – warknął, nerwowo wkładając miecz do pochwy. – Sakura idzie ze mną. Sai
wracaj do domu, tam zajmie się tobą medyczka.
- Medyczka?
Dziewczyna przestała obejmować przyjaciela i odsunęła
się od niego na odległość ramion. Uważnie zilustrowała go spojrzeniem zielonych
oczu, choć wciąż mocno kręciło jej się w głowie.
- Trzy rany cięte, kilka zadrapań i potłuczeń –
wyszeptała cicho, nadgarstkiem wycierając krew z kącika własnych ust. – Ja mogę
to wyleczyć.
- Nie mamy na to czasu. – Sasuke położył dłoń na jej
ramieniu i odciągnął od Sai’a, tak, że nie była w stanie go już dotknąć. –
Sakuro, idziemy.
- Nigdzie nie idę – powiedziała słabo, łapiąc się za
głowę. – Nie zostawię moich bliskich na pastwę losu.
- Keizo powinien się zająć Ino. – Sasuke tracił
cierpliwość.
Każde słowo wypowiadał coraz szybciej.
- Jeśli nikt nie pozna jej prawdziwej tożsamości to
wszystko powinno być w porządku. Moja ucieczka wywoła pewnie pewne kontrowersje,
ale wojownicy nie zostaną zabici. Keizo zajmie się tą twoją przyjaciółeczką.
Shikamaru i Temari sobie doskonale poradzą. Nie są głupi, zdążą się ulotnić
zanim wybuchną zamieszki.
- Skąd wiesz o Ino? – zapytała, czując jak serce
podchodzi jej do gardła.
Z pewnością nie był to czas na takie rozmowy.
Niektórzy ludzie przypatrywali się im z zaciekawieniem, a cienie czające się w
ciemnościach zaczęły się poruszać niespokojnie. Zapewne wywołał to widok
martwego kompana, zabitego przez jednego z władców. Ale Sakura nie mogła się
powstrzymać. Stąpała po cienkim gruncie i jeśli nie będzie ostrożna, Sasuke
dowie się o całej tajemnicy.
- Nie było trudno się domyślić – warknął, ale nie na
nią, tylko na Sai’a, który zrobił krok do przodu i wyciągnął rękę, by złapać za
rękę dziewczyny. – To była tylko teoria, ale teraz ją potwierdziłaś.
Zmierzył go tak morderczym wzrokiem, że nawet po jej
plecach przebiegły ciarki.
- Nie widzisz, że ona zaraz zemdleje? – zapytał
spokojnie Sai, jednak on sam ledwo utrzymywał się na nogach. – Musi się gdzieś
położyć.
Sasuke zaczął uważnie przyglądać się Sakurze. Patrząc
na jego skupioną twarz, na czarne tęczówki ilustrujące jej ranę zdała sobie
sprawę, że przez prawe oko widzi jak przez mgłę.
- Wydaje mi się, że uszkodził mi którąś z tętnic–
wyszeptała, gdy poczuła, że jej nogi miękną.
Uchiha położył rękę na jej plecach, zapobiegając
upadkowi, a drugą dłoń zanurzył we włosach, nie pozwalając by jej głowa opadła
bezwładnie. Jej powieki powoli się zamykały, choć obserwując tą nieprzeniknioną
czerń mogłaby pomyśleć, że już straciła przytomność. Zauważyła, że ruszał
ustami, widocznie próbując jej coś przekazać.
- Jeśli tego nie uleczę – oznajmiła jak w amoku,
zamykając oczy. – To mogę się wykrwawić.
- Keizo. – Ino była zniecierpliwiona.
Skubała materiał swoich spodni, uparcie wpatrując się
w profil blondyna. Stał w jednym miejscu już od kilku godzin, cały czas
wpatrzony w jeden punkt. Mrugał niebywale rzadko, a jego klatka piersiowa
unosiła się bardzo powoli. Zupełnie jakby popadł w trans. Przyszedł tu jeszcze
w nocy, kilkadziesiąt minut przed świtem i do tej pory tak sobie stał. Nie
robiąc nic, nie mówiąc nic. Wschodzące słońce bawiło się jego rysami, raz je
wyostrzając, raz łagodząc. Wokół prawie białych włosów formowała się oślepiająca
aureola, która jednak szybko zniknęła i jego twarz ponownie skryła się w
cieniu.
Od czasu jego nieszczęsnego i głupiego żartu, medyczka
uparła się, że okiennice zamykać będzie jednie w nocy. W końcu w dzień i tak
chłopak cały czas jej towarzyszył.
Wydawał się rozluźniony, ale mięśnie na jego
przedramionach rysowały się wyraźnie, ukazując spięcie.
Ino nie wiedziała, co robić. Poszła na chwilę do
łazienki, by poprawić stan swojego makijażu i włosów, a gdy wróciła ten nie
drgnął nawet o milimetr. Nie odzywała się do tej pory, przeczuwając, że lepiej
będzie, jeśli po prostu pozostaną w milczeniu. W końcu przecież musiał coś
powiedzieć. Ale nie powiedział. Zdawał się nie zdawać sobie sprawy z jej
obecności. Wczoraj, gdy od niej wychodził wydawał się zupełnie normalny, a tu
nagle popadł w stan hipnozy.
- Powiesz mi co się stało? – zapytała najspokojniej
jak umiała, ale i tak w jej głosie dało się wyczuć zniecierpliwienie. –
Przecież widzę, że coś jest nie tak! Dlaczego pozostali wojownicy nie wrócili wczoraj
w to miejsce? Miałam ich uleczyć prawda?
Gdyby Keizo nie drgnął delikatnie, to pomyślałaby, że
nawet jej nie usłyszał.
- Odpowiedz mi! – Wstała gwałtownie, podchodząc do
niego nerwowym krokiem. – Keizo!
- Wracaj na miejsce. – Spojrzał na nią przenikliwie
pociemniałymi tęczówkami, w których czaiła się groźba. – Natychmiast.
Jego ton nie dopuszczał żadnego sprzeciwu, oczy
wyraźnie oczekiwały posłuszeństwa.
- N-nie – wyjąkała, robiąc tylko jeden krok w tył. –
Najpierw powiedz mi, co sprawiło, że zachowujesz się w ten sposób? Gdzie są
twoi kompani?
- Nie są moimi kompanami! – krzyknął odwracając się do
niej gwałtownie. – Nie możesz się po prostu zamknąć?!
- Nie, nie mogę! – Odważyła się patrzeć mu prosto w
oczy, dodając sobie odwagi przez zaciśnięcie dłoni w pięści. – Powiedz mi, do
cholery, co się dzieje!
Mierzyli się wzrokiem, oboje spięci i zdenerwowani.
Keizo już otwierał usta, zapewne po to, by rzucić kolejnym rozkazem, gdy dźwięk
tłuczonego szkła skutecznie rozproszył ich uwagę. Blondyn szybko odwrócił się
stronę okien, jednocześnie zasłaniając dziewczynę własnym ciałem. Przybyszem,
który narobił tyle hałasu był jastrząb o lśniącym, brązowym upierzeniu.
Zgrabnie poszybował okrążając sufit i wylądował na ramieniu Keizo. Ten ze
zmarszczonymi brwiami zabrał się za odwijanie wiadomości przyczepionej do łapy
ptaka.
- To od Sasuke – mruknął, sam do siebie oczywiście.
Na Ino był zbyt obrażony, by zwracać się do niej w tak
spokojny sposób.
Po przeczytaniu, zgniótł papierek i zaczął rozglądać
się po pokoju. Jastrząb sfrunął z ramienia chłopaka i usiadł na parapecie okna,
które kilka chwil temu rozbił.
- Nie powiesz mi, co przekazuje w tej wiadomości,
prawda? – Potraktował jej pytanie jako retoryczne.
Schylił się po torbę, która robiła za podręczną apteczkę
Ino i bez słowa przerzucił ją przez ramie dziewczyny. Następnie przejechał
delikatnie dłonią od jej łokcia w dół ręki i splótł ich palce.
- Co ty znowu robisz? – Zachowanie Keizo było tak
niezrozumiałe, że nie zdołała ukryć dreszczy.
Blondyn widocznie zauważył jej reakcje, bo uśmiechnął
się szeroko, a jego oczy pojaśniały. Bursztynowe plamki znów były bardzo
widoczne. Ruszył z nią w kierunku drzwi.
- Przecież nie wszyscy ninja opuścili ośrodek. –
przypomniał mrukliwym głosem. – Zasada własności, mała.
Sasuke spodziewał się, że Kurenai będzie bardzo
zaskoczona jego widokiem. Tym bardziej, że trzymał na rękach bezwładne ciało
Sakury, a za nim kuśtykał bledszy niż zwykle Sai. Kobieta wyglądała na
zmęczoną. Otworzyła mu drzwi, nawet nie sprawdzając, kim był. Pewnie dlatego
zdołał dostrzec zdziwienie na jej twarzy. Kto w końcu spodziewałby się jednego
z trzech władców, pukającego do drzwi zwykłych ludzi? W dodatku trzymającego w
ramionach dziewczynę, która już dawno uważana była za martwą. Kto zaprosiłby takiego
gościa gestem do domu, tak jak to zrobiła Kurenai? Jej zachowanie było bardzo
dziwne, ale Sasuke nie zamierzał się nad tym zastanawiać. Gdy tylko kobieta
usunęła mu się z drogi, szybko wszedł w głąb domu. Bardzo łatwo odnalazł
skromnie urządzony salon i położył Sakurę na zniszczonej kanapie. Była blada
jak kartka papieru, nawet jej usta straciły swój delikatny, czerwony odcień i
zaczęły sinieć. Sasuke całym sobą starał się trzeźwo myśleć. Ale gdy odgarniał
pozlepiane krwią włosy z jej twarzy zrozumiał, że myśli plączą mu się, tylko z
obawy, przed jej śmiercią. Gdyby nie mówiła jak idiotka, że może się wykrwawić,
to już dawno wymyśliłby jakiś plan. A tak nie wiedział co robić. Wysłał
wiadomość do Keizo, by ten przyprowadził Ino, ale do tego czasu stan dziewczyny
mógł się bardzo pogorszyć. Cholera.
Po pomieszczeniu rozległ się szybki stukot butów,
przez co Uchiha natychmiast się wyprostował, nie mogąc uwierzyć, że jego dłonie
przed chwilą odgarniały włosy z twarzy Sakury. Zacisnął je w pięści i zmarszczył
brwi w irytacji. Znów okazał słabość.
Przecież on brzydził się słabością. Kurenai podeszła do nieprzytomnej medyczki
z miską wody i ścierką w dłoni. Sasuke odszedł od kanapy i oparł się o ścianę
krzyżując ręce na piersi. Próbował się zmusić do zamknięcia oczu, ale i tak nic
to nie dało i z obojętnym wyrazem twarzy patrzył jak kobieta przemywa wodą
zakrwawioną szyję i twarz Sakury. Złość zakiełkowała w nim, gdy z jej rany
wypłynęła świeża krew. Dlaczego to się w ogóle nie goiło?! Czy ten ninja naprawdę uszkodził którąś z
tętnic? Nie powinien tak szybko go zabijać. Powinien sprawić, by cierpiał.
Sai wszedł do salonu kilka minut po Kurenai. Zdjął
swoją zakrwawioną i podartą koszulkę, ukazując rany w całej okazałości. Na
jednej z nich miał już założony niezbyt profesjonalny opatrunek. W rękach
trzymał bandaże i mały słoiczek zapewne z jakąś maścią odkażającą i sklepiającą
rany. Zajął fotel, stojący koło kanapy z grymasem bólu na twarzy. Co chwila
rzucał pełne zmartwienia spojrzenia blednącej Sakurze, nie przerywając
odkażania swoich ran. Sasuke poczuł do niego taką niechęć, że krew zagotowała
mu się w żyłach, choć wyraz twarzy miał beznamiętny. Żeby nie dać się ponieść
emocjom znów przeniósł wzrok na medyczkę i zaklął w myślach. Wcale nie była to
dobra alternatywa. Haruno wciąż wyglądała jakby była na granicy życia i
śmierci, i absolutnie mu się to nie podobało. Gdzie się podziewał ten cholerny
Keizo?!
Jak na zawołanie blondyn w towarzystwie Ino wparował
do pomieszczenia z kamienną twarzą.
- Możesz już mnie puścić – burknęła dziewczyna w
stronę Keizo.
Ten od razu wykonał jej prośbę i uwolnił drobną dłoń z
uścisku. Gdy szedł w kierunku władcy, w jego oczach jeszcze jeden raz błysnęło
rozbawienie, ale Sasuke niewiele to obchodziło.
- Tak jak kazałeś, przyprowadziłem medyczkę. – Ukłonił
się sztywno i odstąpił od niego na krok by miał lepszy widok na rudowłosą
dziewczynę, która w niebieskich oczach miała więcej dystansu do jego osoby, niż
on do niej.
- Ino, nie gap się, tylko zacznij leczyć Sakurę –
powiedział chłodno, namacalnie odczuwając jak uciekają cenne sekundy.
Dziewczyna rozszerzyła oczy w zdziwieniu i zaczęła
rozglądać się po salonie, jakby dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nie
znajdują się tu sami. Najpierw ujrzała Sai’a, który również przyglądał się jej
z bardzo jasnym przekazem wymalowanym na twarzy. Uważaj. Nie odważyła się przytaknąć, ale jasno przyjęła do
wiadomości jego ostrzeżenie. Wtedy ujrzała Sakurę. Bladą, nieprzytomną, z
okropną raną na policzku, z której sączyła się krew. Kurenai, która zdawała się
być jedynie ciałem w pomieszczeniu zaprzestała czyszczenia twarzy Haruno i
odsunęła się dając miejsce do popisu Ino. Medyczka szybko podeszła do upiornie
bladej przyjaciółki i od razu rozpoczęła sklepianie uszkodzenia. Na pierwszy
rzut oka widać było, że jej tętnica oczna została w małym stopniu naruszona. Z
innej rany krew nie ciekłaby tak obficie. Szybko skumulowała chakre w dłoniach
i przyłożyła ją do pęknięcia, na skórze Haruno. Podczas wykonywania tej
operacji, zerknęła podejrzliwie na Sasuke.
- Kiedy się dowiedziałeś o mnie i… o Sakurze? –
zapytała, decydując się jednak nie mieszać w to jeszcze Hinaty.
Przemiana Hyuugi była największa, dlatego jej
prawdziwej tożsamości mógł jeszcze nie odgadnąć.
Uchiha spojrzał na nią jak na robaka.
- Nie masz prawa zadawać mi pytań. – odpowiedział tak
beznamiętnie, że Ino musiała odwrócić wzrok.
Po kilku minutach nieprzerwanej ciszy skończyła
sklepiać ranę Sakury. Chwyciła za białą szmatkę leżącą w misce z lekko
zaczerwienioną wodą i wycisnęła ją mocno, a następnie zaczęła powoli przemywać
twarz przyjaciółki. Marszczyła przy tym mocno brwi i zaciskała usta. Co się
teraz stanie? W jaki sposób Sasuke poznał ich tożsamość? Dlaczego Sakura nie
miała na sobie peruki i jakim cudem znalazła się w domu Kurenai w takim stanie?
Było tyle pytań, które chciała zadać, ale mogła
jedynie milczeć otoczona przez mężczyzn, gotowych w każdej chwili do ataku. Jej
ramiona zaczęły się trząść, choć w pokoju wcale nie było zimno.
Keizo, który cały czas przypatrywał się jej zachowaniu,
odchrząknął znacząco, chcąc odwrócić od niej uwagę. Czarne oczy jego władcy,
przez które tak wiele osób ogarniała trwoga przeniosły się na jego twarz. Co
dziwne, nigdy to chłodne spojrzenie nie robiło na nim wrażenia. Sam umiał
przybrać równie oziębłą minę.
- Wojownicy, którzy wyruszyli dwa dni temu, by ugasić
zamieszki do tej pory nie wrócili. – Zachował formalny ton. – Dostałem
wiadomość, że zostali zabici… przez nową grupę powstańczą. Podobno na ich
ciałach znajdowały się niezliczone nakłucia, przez które przerwany został układ
nerwowy oraz przepływ chakry.
Na twarzy Sasuke przez krótką chwilę malował się
głęboki szok. Trwał on jednak tak krótko, że można by uznać go za halucynację.
- W którym miejscu doszło do tego zdarzenia? – zapytał
zupełnie jakby go to nie obchodziło.
- Kilka kilometrów od Konohy, w kierunku zachodnim. –
Nowy głos dostał się do ich grona.
Shikamaru, chłopak, który zawsze wyglądał na
znudzonego teraz był zaintrygowany i zaniepokojony jednocześnie. Wszedł wolnym
krokiem do salonu i bystrymi oczami ocenił sytuację. Ostatecznie jego
posunięciem było włożenie dłoni do kieszeni spodni. Zawiesił wzrok na Kurenai,
która była kompletnie nieobecna. Podszedł do niej powoli, jakby się bał, że ją
spłoszy.
- Nie powinnaś ich tak po prostu wpuszczać, wiesz o
tym? – zapytał, ale w jego głosie nie było nagany. – Co się stało? Dlaczego
mnie wezwałaś?
- Porwali go – wyszeptała ochryple.
Nikt nie zdawał sobie sprawy, że do tej pory nie
wypowiedziała nawet słowa.
- Porwali Kaze, Shikamaru – powtórzyła trochę
głośniej. – I wydaje mi się, że porywacze mogli należeć do tej nowej grupy
powstańczej. Jeżeli podwładny Sasuke twierdzi, że zamieszki wybuchły dwa dni
temu, to wszystko łączy się w całość. Buntownicy zmierzali do Konohy, by porwać
mojego syna, a wcześniej rozprawili się z wojownikami Sasuke. Kaze został
uprowadzony wczorajszej nocy. Zostawili nawet wiadomość.
- Gdzie? – Sasuke tym razem nie potrafił ukryć
zainteresowania. – Gdzie jest ta wiadomość?
- W sypialni – odrzekła niepewnie kobieta. –
Korytarzem, drugie drzwi po prawo.
Sasuke rzucił jeszcze jedno spojrzenie na Sakurę,
której czysta już twarz wciąż była obmywana przez trzęsącą się Ino.
- Usunęłaś już całą krew – zwrócił się do niej. –
Możesz przestać.
Blondynka ocknęła się nagle i ze zdziwieniem włożyła
szmatkę do miski zapełnionej bladoczerwoną wodą. Zupełnie jakby była zaskoczona
własnym zachowaniem.
Uchiha zauważył, że skóra Haruno nie była już tak
biała, więc spokojnie opuścił salon, udając się do wskazanej przez Kurenai sypialni.
Pokój jej synka był mały i pomimo ubogiego wystroju, całkiem przytulny. Ściany
miały kolor bladego lazuru, na którym wyraźnie odznaczały się czerwone litery. Mamy twoje dziecko. Tuż obok informacji
od porywaczy znajdowała się wielka dziura z wypalonymi, poszarpanymi brzegami.
Podobny efekt dawało podłożenie ładunku wybuchowego. Pusta przestrzeń była
niestarannie pozabijana deskami, które i tak dawały nikłe poczucie
bezpieczeństwa. Sasuke zmarszczył brwi. Ninja, którzy zabili jego wojowników
musieli być bardzo dobrze wyszkoleni. Skoro to oni uprowadzili Kaze, to
dlaczego robili z całego porwania tak wielkie przedstawienie? Dużo korzystniej
byłoby po prostu włamać się do domu i równie cicho uciec z nieprzytomnym synem
Kurenai. Po co zostawili wiadomość? Dlaczego wysadzili ścianę w środku nocy?
Przez pięć lat nie otrzymał żadnego znaku. Przez pięć
lat grał tą rolę, aż w końcu ona stała się jego rzeczywistością. I nagle
wszystko obróciło się do góry nogami i on sam nie wiedział już, po której był
stronie. Podobno na ich ciałach
znajdowały się niezliczone nakłucia, przez które przerwany został układ nerwowy
oraz przepływ chakry. Sasuke wiedział, jakie jutsu mogło w ten sposób
uśmiercić przeciwnika. Ale czy nie był w błędzie? Z pewnością technika należała do natury
wiatru. Ale czy aby na pewno została użyta przez tego głąba? Idioty, który
przez tyle lat udawał, że już go nie ma? Uchiha westchnął i zamknął powieki.
Żyje, czy nie żyje? Nie był już niczego pewny.
Ból roznoszący się po jej głowie był okropny. Chciała
się go jak najszybciej pozbyć, a przyciszona rozmowa, która rozgrywała się tuż
koło niej wcale nie uśmierzała pulsowania.
- Ninja, musieli mieć ukryty motyw w porwaniu Kaze. –
Usłyszała głos Shikamaru. - Podejrzewam, że było ich dwóch. Jeden manipulował
żywiołem wiatru, drugi żywiołem ognia.
- Nie wyciągasz przypadkiem zbyt pochopnych wniosków?
– Sasuke jak zwykle był zdenerwowany. – Dwie osoby miałyby z taką łatwością
poradzić sobie z moimi poddanymi?
- Nie – wtrącił pospiesznie Nara. – Wojowników pokonał
dokładnie jeden ninja. Ten, który manipuluje wiatrem.
Sakura starała się wyłapać sens usłyszanych zdań.
Jeden ninja władający potężnym jutsu, które należało do żywiołu wiatru pokonał
ludzi będących pod panowaniem Uchihy. Ale co ma do tego porwanie jakiegoś Kaze?
Co się dzieje? Zmarszczyła mocno powieki, zmuszając się do otworzenia oczu. –
Sakura! – Pierwszą rzeczą, którą zobaczyła, była piegowata twarz Ino. – Jak się
czujesz?
Haruno jęknęła cicho, bo krzyk przyjaciółki zwiększył
jej migrenę. Spróbowała podnieść się do pozycji siedzącej, ale skończyło się na
tym, że znów opadła na szorstką kanapę.
- Nie za dobrze – mruknęła, starając się przywołać
jakieś wspomnienia, które po części wytłumaczyłyby jej stan.
Gdy obraz zaczął jej się wyostrzać, oparła się na
łokciach i zilustrowała pomieszczenie, w którym się znajdowała. Bardziej jednak
niż sam wystrój zainteresowały ją poszczególne osoby. Sai, który przypatrywał
się jej smutnymi oczami siedział na zniszczonym fotelu z zabandażowaną klatką
piersiową. Tuż obok stał Shikamaru, trzymając się bardzo blisko Kurenai.
Musiała przyznać, że kobieta nie wyglądała zbyt zdrowo. Miała popękane usta,
cienie pod oczami, a jej loki były w kompletnym nieładzie. Sprawiała wrażenie
zrozpaczonej, jakby dotknęła ją jakaś tragedia. Następną osobą był wysoki
blondyn w całości ubrany na czarno. Stał wyprostowany i obojętny, zupełnie jak
posąg. Sakurę zaciekawiła cienka blizna chłopaka, przebiegająca przez prawy
policzek i lekko zniekształcająca usta. Pomyślałaby pewnie, że był przystojny,
gdyby koło niego nie stał Sasuke. On z kolei nie miał żadnych niedoskonałości,
które pozwalałyby odróżnić jego skórę od marmuru. Nie posiadał emocji, które
pokazałyby, że był człowiekiem. Po prostu stał i patrzył na nią, tak jakby jej
nie widział. Grzywka nie opadała na jego oczy w nieładzie. Wyglądało to tak,
jakby każdy włos znał swoje miejsce i nigdy z niego nie odstępował. Ta
perfekcja ją przytłaczała.
- Trzeba jej podwyższyć poziom cukru we krwi. – Sakura
przeniosła wzrok na Ino, która kierowała swoje słowa do Shikamaru. – Czy w tym domu jest może jakaś czekolada?
Słodycze, cukier?
Nara pokiwał głową, ale to Kurenai zabrała głos.
- Kiedyś w sklepach były takie rzeczy, ale wycofano
je, bo ludzi nie było na nie stać. Pewnie w siedzibie władców można znaleźć
dużo słodyczy. U nas cukier już dawno wyszedł z obiegu. – Spojrzała na Uchihe z
niepewną niechęcią.
Widać było, że miała co do niego mieszane uczucia. Ino
westchnęła ze zrezygnowaniem i usiadła na podłodze. Wbiła posępny wzrok w Keizo,
który za plecami Uchihy uśmiechnął się do niej zadziornie. Sakurze nie
spodobało się to zachowanie. Dotknęła ramienia blondynki i zadała jej
telepatyczne pytanie.
- Czy ty z nim flirtujesz?
Ino podskoczyła w miejscu jak oparzona robiąc duże
oczy. Zerknęła na Haruno karcącym wzrokiem.
- Zwariowałaś?! Nie… nie wiem. On ze mną flirtuje.
- Powinnaś uważać Ino. Nie znasz go. Przypominam ci, że przetrwanie w tym
świecie zapewnia brutalność. A wygląda na to, że ten typek trzyma się całkiem
nieźle.
Usłyszała jeszcze jej krótkie prychnięcie, które
rozniosło się po jej głowie jak echo, gdy przyjaciółka odsunęła się od niej,
przerywając kontakt.
- Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. – Shikamaru
ponownie zabrał głos, uważnie obserwując zachowanie medyczek.
Najwyraźniej uświadomił sobie, że przekazują sobie
telepatyczne wiadomości, dlatego podjął kolejny temat.
- Co ty tu robisz, Sai? – Zwrócił się do milczącego
bruneta. – I dlaczego jesteś ranny? Przecież nie wysyłałem cię na żadną misję.
Chłopak jeszcze przez chwilę obserwował niewidzącym
wzrokiem czubki swoich butów.
- Czy zastanawialiście się nad tym, kim mógłby być ten
potężny ninja władający żywiołem wiatru?
- Nie znam nikogo o takiej mocy, więc nie myślałem o
tym za dużo – odparł Nara. – Ale co to ma wspólnego z moim pytaniem?
- Słyszałem wybuch – odparł krótko, podnosząc wzrok. –
Dziwne, że zdołał obudzić tylko mnie, bo huk był potężny. Jestem najbliższym
sąsiadem Kurenai, więc postanowiłem dowiedzieć się, co się stało. Jednak zanim
zdążyłem dobiec do jej domu, zobaczyłem porywaczy. Tak jak mówiłeś, był ich
dwóch. Nie potrafię określić jak wyglądali, nosili maski i długie płaszcze, z
kapturami. – Sai zdawał się wpaść jakiś trans, każde słowo wypowiadał coraz
szybciej. – Widziałem za to, że jeden z nich przerzucił sobie nieprzytomnego
Kaze przez ramię. Nie wiele myśląc śledziłem ich do momentu opuszczenia murów
wioski; kierowali się na zachód. I wtedy postanowiłem ich zaatakować. Ale
niższy z nich powiedział swojemu kompanowi, że ich śledziłem. Nie zdążyłem
nawet wyjąć zwoju, gdy zerwał się wiatr. Bez wątpienia wyższy porywacz na nim
panował, bo pozwolił towarzyszami wraz z Kaze pobiec dalej, a sam spiął się i
szybko uformował pieczęcie. Wtedy żywioł zaatakował mnie i zostawił po sobie te
trzy rany. – Wskazał na swoją klatkę piersiową. – Pamiętam, że upadłem na
ziemię, bo wiatr zdawał się podciąć mi nogi i otoczyć z każdej strony, nie
pozwalając nawet drgnąć. W sumie byłem pewny, że zginę z rąk tego shinobi. Ale
gdy podszedł do mnie i uważniej przyjrzał się mojej twarzy, powiedział
„cholera, to ty” i znikł. Zupełnie jakby zjednoczył się z żywiołem. Wiatr
jeszcze przez chwilę nie pozwalał mi się ruszyć, lecz po kilku minutach
odpuścił. Jednak doprowadził do tego, że byłem nieprzytomny przez cały dzień.
Nikt mnie w ciągu tego czasu nie znalazł, nie zdążyłem się wykrwawić. A głos
porywacza cały czas pobrzmiewał w mojej głowie. Nawet teraz go słyszę; bardzo
wyraźnie. I teraz wiem, dlaczego wydawał mi się taki znajomy. Myślę, nie,
jestem prawie pewny, że ten głos… - zamilkł na chwilę, a jego ekscytacja nagle
opadła.
Przerwał kontakt wzrokowy z Shikamaru
- Ten głos należał do Naruto – dokończył cicho, lecz
wszyscy dokładnie go zrozumieli.
- Naruto został zamordowany – powiedział po pewnym
czasie spędzonym w ciszy Nara, powstrzymując się od zerknięcia na Sasuke. –
Jednak gdyby twoja wersja okazała się prawdą wiele by to wyjaśniało. Ale
jeszcze więcej komplikowało.
Sakura z kolei jawnie wgapiała się w twarz
domniemanego zabójcy Uzumakiego.
Ja zabiłem Naruto?!
To właśnie krzyczał, gdy go oskarżyła. Niedowierzał,
był zły.
Nic nie rozumiesz, przypomniała sobie jego szept, Nic nie wiesz.
Rzeczywiście, nic nie rozumiała. Ale czy nie
wystarczyłoby, gdyby po prostu jej powiedział? On również na nią patrzył. Jego
czarne oczy nie wyrażały kompletnie żadnego smutku, choć Shikamaru jawnie
przypomniał, że Naruto został zamordowany. Sakura była przekonana, że Sasuke
doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wszyscy uważają go za mordercę. Jeśli
jej najlepszy przyjaciel naprawdę żył, to Uchiha automatycznie przestałby być
obwiniany. Z jego wcześniejszych słów mogłaby wywnioskować, że wiedział coś
więcej. Wiedział o tym, że Naruto żyje? Sasuke,
co przed nami ukrywasz?
- Muszę odstawić Sakurę do rezydencji – oznajmił
chłodno, nie nawiązując kontaktu wzrokowego z nikim innym, tylko z nią.
- Sasuke – odezwał się z rezerwą w głosie Shikamaru. –
Wiesz, że Sakura nie może tak po prostu wkroczyć na teren siedziby? Jej kolor
włosów rzuca się w oczy.
- Ach, tak – mruknął nieprzytomnie. – Za chwilę wrócę,
czekaj tu na mnie. – Słowa naturalnie były kierowane do otępiałej Haruno.
Uchiha odwrócił się i już w połowie drogi do otwartych
drzwi, rozpłynął się w powietrzu. Wraz z jego odejściem dziewczyna odzyskała
rezon. Odgarnęła dłonią pozlepiane kosmyki z twarzy i jęknęła, gdy krew
ubrudziła też jej palce.
- Chodź, przepłuczę ci te włosy – powiedziała Kurenai
cicho.
Odkąd Sai powiedział o swoich przypuszczeniach
wydawała się bardziej spokojna. Jeśli to rzeczywiście Naruto był ninją, który
porwał Kaze, to nie było możliwości by zrobił mu jakąkolwiek krzywdę. A jeśli
nawet porywaczem nie był jej rozgadany przyjaciel, to i tak okazał się łaskawy
nie uśmiercając szpiega. Widocznie zeznania Sai’a rozwiały niektóre jej
wyobrażenia. Sakura posłusznie wstała z kanapy, a Ino w tym samym momencie
zerwała się na równe nogi, jakby bała się, że Haruno upadnie. I słusznie
myślała, bo dziewczyna zachwiała się i zapewne wylądowałaby z powrotem na
szorstkich poduszkach, gdyby ruda medyczka jej nie przytrzymała. Przyjęła jej
pomoc, zdając sobie sprawę z tego, że żadna argumentacja nie wyszłaby jej teraz
na dobre.
Doprowadzenie włosów Sakury do porządku zajęło Kurenai
mniej niż pięć minut. Umyła je w zlewie znajdującym się w małej łazience. Gdy
poinformowała Haruno, że nie posiadałą prysznica, ani ciepłej wody, ścisnęło
jej serce z żalu. Na koniec Ino wyjęła kilka spinek ze swojej peruki i spięła
płasko włosy Sakury. Sasuke wrócił kilka sekund później z kamienną twarzą. Z
trudem uwierzyła własnym oczom, gdy zobaczyła, że jego grzywka była potargana.
Musiał się bardzo spieszyć. Trzymał w ręku sztuczne, kasztanowe włosy i garść
wsuwek. Yamanaka sprawnie przywróciła przyjaciółce nieprawdziwy wygląd, na co
Uchiha patrzył dosyć kwaśno. Gdy przeszli z powrotem do salonu, Keizo gwizdnął
cicho na widok Sakury, Ino zmarszczyła brwi, a Haruno przewróciła oczami.
Uchiha z kolei nijak się tym przejął i tylko złapał, w obecnej chwili szatynkę,
pod ramię. Yamanaka widząc to, przestała ją podtrzymywać, ale zdążyła jeszcze
wysłać jej krótką wiadomość.
- Bądź ostrożna.
Dziewczyna słysząc to, skrzywiła się, ale krótko
skinęła głową.
Chłopak ruszył w stronę drzwi, a Sakura posłusznie
szła tuż przy nim. Przed wyjściem zatrzymał ich jeszcze głos Shikamaru.
- Nie zapytam cię jak odkryłeś tożsamość Sakury –
powiedział spokojnie. – Nie będę nawet dociekał, dlaczego znalazłeś się wraz z
nią w domu Kurenai, ani czemu była cała zakrwawiona i nieprzytomna. Patrząc na
twoje zachowanie, nie sądzę byś ty jej coś zrobił. Jednak poproszę cię o jedną
przysługę: Uważaj na nią.
Sasuke przez chwilę taksował go wzrokiem, a potem
spojrzał prosto w błyszczące szmaragdowe oczy dziewczyny.
- Będę – odparł cicho.
Sasuke nie zaprowadził jej od razu do domku, w którym
miała mieszkać. Najpierw weszli do jego skrzydła, nie odzywając się do siebie
ani słowem. Uchiha wciąż pomagał jej iść, choć ona już nie czuła takiej
potrzeby. Ale nie powiedziała tego. Z własnych, egoistycznych pobudek, będących
skutkiem jego silnej dłoni dotykającej jej ramienia. Na korytarzu z marmurową
podłogą krzątały się sprzątaczki, które na widok władcy uciekały do swoich
pokoi. Brunet rozglądał się na boki, a jego mięśnie były spięte.
- Dziwne – powiedział sam do siebie, lecz Sakura nie
mogła powstrzymać ciekawości.
- Co jest dziwne? – Spodziewała się, że jej nie
odpowie.
- Myślałem, że poddani Madary będą czekali, by cię
zabrać. – Zaskoczył ją. – Że może pojawi się nawet sam Madara. Albo ma dobry
humor, albo zrezygnował ze złożenia ci odwiedzin i nie dowiedział się, że cię
nie ma. Lepiej dla nas.
- Czy nie łatwiej byłoby, gdybyś od razu mnie do niego
zaprowadził? - zapytała cicho.
- Nie – odparł krótko, przyspieszając kroku. – Ino
mówiła, że najpierw trzeba podnieść poziom cukru w twojej krwi. U tego dziada
takich luksusów się nie spodziewaj.
Znów znalazła się w jego czterech ścianach spowitych
czerwoną poświatą, która tworzyła się przez światło bezskutecznie próbujące
dostać się do środka, choć zasłony bardzo mu to utrudniały.
- Siadaj na łóżku – rozkazał Sasuke, widocznie nie zdając
sobie sprawy, jak brzmiało to w jego ustach.
W dodatku zaczął rozpinać swoją kamizelkę, pozostając
jedynie w obcisłej czarnej podkoszulce, pod którą rysowały się jego mięśnie.
Cisnął ją tuż obok Sakury, która tak jak rozkazał, usiadła na miękkim materacu.
Zapewne gdyby miała więcej siły, to nie uległaby jego słowom tak łatwo. Teraz
jednak przypomniała sobie, że nie jadła nic od dwóch dni i nawet czekolada
byłaby zbawienna.
- Czekaj tu – rzucił, choć pewnie wiedział, że i tak
nie miała dokąd pójść.
Mogłaby się rzecz jasna wymknąć do Madary, ale było to
masochistyczne posunięcie, więc nie zamierzała tego robić.
Sasuke wrócił w zadziwiająco szybkim tempie trzymając
w dłoniach tabliczkę czekolady. Rzucił ją w stronę Sakury, a ona zwinnie
złapała słodycz w swoje dłonie i zerwała złoty papierek. Przy odgryzieniu
pierwszej kostki, skrzywiła się.
- Gorzka? – jęknęła z zawodem.
- Uchiha nie przepadają za słodyczami.- Zareagował
chłodno na jej zrzędliwy ton. – Tylko Hashirama je lubi.
- Ukradłeś czekoladę pierwszemu? – zapytała z
niedowierzeniem, wkładając kolejny kawałek do ust.
- Ma ich pod dostatkiem – odparł tylko, nie
spuszczając z niej wzroku. – Masz zjeść całą.
Haruno zmarszczyła brwi.
- Nie ma mowy – burknęła. – Trzeba było przynieść
mleczną.
- Nie masz prawa się sprzeciwiać. – Jego ton nie
znosił sprzeciwu.
- Zjem połowę. – Głód doskwierał jej na tyle, że do
tego była zdolna.
Sasuke już nic nie powiedział i tym razem to ona
przerwała ciszę.
- Szybko zrezygnowałeś z planu ucieczki – szepnęła, gdy
skonsumowała ostatni wyznaczony kawałek czekolady. – Nie myślałeś o niej na
poważnie, prawda?
Brunet milczał tak długo, że była pewna, iż jej nie
odpowie.
- Nie chciałaś – powiedział spokojnie. – A później
zjawił się Sai, ty zemdlałaś. Było już za późno.
Zastanowił się chwilę nad jego słowami.
- Rozumiem.
Żadne z nich znów nie miało nic do powiedzenia, a czas
leciał. Zaczęła skubać złoty papierek, uważnie się temu przypatrując. Sakura
wiedziała, że nieuchronnie zbliża się moment, w którym Sasuke powie, że muszą
iść do Madary. Dziewczyna nie chcąc na razie o tym myśleć wciągnęła w końcu na
wpół zjedzoną tabliczkę w jego stronę.
- Chcesz? – zapytała cicho.
- Mówiłem ci, że Uchiha nie przepadają za słodyczami.
– Jego ton był miękki, czego kompletnie się nie spodziewała.
Podniosła głowę, znów natrafiając na jego
hipnotyzujące spojrzenie. Gdy była z nim w jednej drużynie, zatapiała się w
tych oczach niezliczoną ilość razy. Teraz nie pozwoliła sobie na to i
przeniosła wzrok na swoją zaciśniętą w pięść dłoń, którą położyła na kolanie.
Rękę z czekoladą wciąż wyciągała w jego kierunku.
- Wiesz, podobno czekolada pobudza endorfiny, hormony
szczęścia – zaczęła pleść bzdury. – Zawsze jesteś taki przygnębiony, zły.
Spróbuj, może ci pomoże.
Gdy uniosła delikatnie brodę zobaczyła, że Sasuke
wyciąga rękę po smakołyk i wkłada kostkę do ust, resztę odkładając na komodę. Z
mimiki jego twarzy, wywnioskowała, że nie za bardzo mu smakowała, ale nie
wypluł jej, tylko zjadł całą. Zwycięstwo leżało po jej stronie. Tak jej się
zdawało, dopóki brunet nie wzruszył ramionami, kierując na nią spojrzenie.
- Nie pomogło – oznajmił bez wyrazu.
- Ach, tak.
Czego innego mogła się spodziewać? Niechętnie wstała z
łóżka i stanęła naprzeciwko niego. Spojrzała na niego odważnie, choć dosięgała
m zaledwie do ramion.
- Sasuke – powiedziała cicho, zdając sobie sprawę, że
jego imię w jej ustach brzmiało inaczej niż każde inne słowo. – Powinnam już iść do Madary.
- Wiem – odparł.
Nagle położył dłoń na jej ramieniu i delikatnie
przejechał nią w dół, ujmując jej dłoń. Z czarnych oczu niespodziewanie
zniknęła niedostępność. Teraz znów były przyciągające, piękne. Sakura nie
chciała poddać się temu urokowi, ale było to niemożliwe.
- Ale możesz zostać. – Przybliżył się o krok i
pochylił nad nią.
Dziewczyna
zdała sobie sprawę z tego, co tak właściwie miało nastąpić, gdy jego oddech
owiał jej twarz. Ale wtedy było już za późno. Jego usta już napierały na jej
wargi. Mogła sobie tysiące razy wyobrażać jak to jest całować Sasuke Uchihe,
ale każda jej fantazja nie równała się z tym, co czuła w danym momencie. Nogi
zmiękły jej tak niespodziewanie, że bała się upadku. Brunet uniemożliwił jej
go, ponieważ położył dłoń na jej biodrze i przygarnął bliżej. Tak blisko, że
wyraźnie czuła napięte mięśnie jego brzucha, a nawet szybkie bicie serca.
Jednak nie wyrywało się do przodu tak jak jej, które zwiększyło swoje tempo,
gdy tylko oddała pocałunek i zanurzyła palce w jego włosach. Tak jak się
spodziewała, były aksamitnie i miękkie w dotyku. Czując coraz bardziej niecierpliwe
ruchy Sasuke, rozchyliła usta. Brunet od razu z tego skorzystał i pogłębił
pocałunek językiem doprowadzając ją do szału. Sakura miała wrażenie, że stąpa
po krawędzi przepaści w uniesieniu i bardzo chciała do niej wpaść. Jeszcze nad
sobą panowała, jeszcze nie do końca straciła rozum. Lecz Sasuke nagle puścił
jej dłoń i szybko zdarł z jej głowy perukę. Oderwał na chwilę usta od jej ust i
skupił się na wyjmowaniu spinek z mokrych, różowych włosów, które po chwili
opadły delikatnymi falami na jej ramiona.
- Nie lubię tej peruki – powiedział ochryple, wilgotną
dłonią unosząc jej brodę.
- Ja też nie.
O ile tamten pocałunek miał w sobie delikatność, o
tyle ten, który po nim nastąpił był jej całkowicie pozbawiony, przez co Sakura
ostatecznie osunęła się w przepaść, zapominając o wszystkim. Jego usta, które z
taką namiętnością ją całowały, męski zapach mącący w głowie, czarne rozżarzone
oczy i zimne dłonie, które swoim dotykiem przyprawiały ją o dreszcze. Liczył
się tylko on.
Godzina już tak późna, że spokojnie mogę powiedzieć: Wesołych Świąt!
Postarałam się, żeby rozdział był dłuższy niż poprzednie, bo scena z pocałunkiem miała przenieść się do rozdziału 9, ale ostatecznie wylądowała w tym. Myślałam, że po napisaniu tego, będę zadowolona, ale znów w głowie pojawia się głosik mówiący, że coś jest nie tak. Albo to po prostu ze mną jest coś nie tak. Nie będę się tu rozpisywać, bo oczy mi się kleją.
Życzę wam spokojnych, radosnych, rodzinnych Świąt, super prezentów, smacznych potraw i tej cudownej atmosfery, która powinna być przez każdego wyczuwalna.
Zdaję sobie sprawę z tego, że zachowanie Sakury może wiele osób denerwować. Tak zupełnie szczerze, to starałam się dodać jej trochę więcej upartości w niektórych sytuacjach, ale po prostu mi to nie pasowało. Kiedyś jak pisałam opowiadania SasuSaku do szuflady, to rzeczywiście Haruno miała ten swój charakterek i zgryźliwość, ale tutaj nie mogę się do tego zmusić.
Pozdrawiam i wstawiam obrazek, który już od dawna szczerze wielbię:
Pozdrawiam i wstawiam obrazek, który już od dawna szczerze wielbię:
Jezu ten rozdział był najlepszy, podoba mi się ze Sasuke powoli mięknie.: )Czekam z niecierpliwością na następny rozdział oby pojawił się szybciej: )A i życzę Wesołych Świąt.: *
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym dodać rozdział 9 szybciej. Właśnie biorę się za jego pisanie :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam!
aaaaa nie wieze kolejny prezent! tak czelalam na ten rozdzial i sie doczekalam! :3 nie no wkurzylam sie gdy czytalam jak oni bezkarnie bija ta dziewczyne. a sakura stanela w jej obronie. a to dziecko kurenai? co z nim?.odzyskaja je? no i naruto! taaak ja wiedzialam przeczuwalam ze on zyje to musi byc on. noemalnie jak zamaskowany jezdziec. przybwa by wyznaczyc sprawiedliwosc :3.normalnie mega. i ta koncowa scena SasuSaku boooze jak slodko
OdpowiedzUsuń*.* *.* *.*
wiecej takich scen prooooosze czekam na next i wesolych swiat i extra sylwestra ! :*
Dużo pytań, wciąż tyle niewiadomych, a chciałam, by ten rozdział po części wszystko wyjaśnił xd
UsuńMoże uda się ogarnąć więcej w przyszłym :)
Dziękuję i pozdrawiam!
ale nam sprawiłaś prezent na wigilię!:) cudny rozdział:)
OdpowiedzUsuńCudowne! ^^ i czekam z niecierpliwością na następny *.*
OdpowiedzUsuńI życzę wesołych, radosnych świąt! ^^ < i dużo ciekawych pomysłów na nowe rozdziały :3 >
Pozdrawiam. ^^
Pomysły są, gorzej z ich ogarnięciem ;)
UsuńDziękuję i pozdrawiam!
Wreszcie Ją pocałował, prezent cudowny. Sasuke nie zepsuj tego co na nowo zaczęło się między wami rodzić, skoro była już przyjaźń to teraz czas na miłość, prawda? Rozdział najlepszy z tych, które na razie czytałam u Ciebie, ale to wszystko wina pocałunku :D. Oby było tak częściej.Wesołych Świąt :D Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńYuki-chan
Sasuke lubi psuć dużo rzeczy, prawda? Ten pocałunek, tyle zmienia, naprawdę! Jak teraz sobie jeszcze go przeczytałam, to stwierdziłam, że mogłabym to lepiej opisać >.< Tak to jest jak się sprawdza po północy. Może nadrobię trochę w rozdziale 9 :D
UsuńDziękuję i pozdrawiam!
Martwisz się głupotami, które tak naprawdę nie istnieją. Rozdział jest świetny i nawet nie próbuj nic w nim zmieniać. Sasuke faktycznie uwielbia psuć wszystko co go otacza, jakaś wrodzona cecha :D
UsuńJestem mistrzem w martwieniu się wszystkimi i wszystkim, więc tak już to będzie :) Mimo to dziękuję, za te słowa <3
UsuńAch, ci Uchiha ^^
Jeju ten blog jest świetny! Sasuke wreszcie pocałował Sakurę, czy to nie cudowne?! Że niby Naruto żyje? Jeśli tak to czy Sasek o tym wiedział i czemu to ukrywał. Ach, szkoda, że rozdziały nie pojawiają się częściej, bo to jedno z moich ulubionych opowiadań :)
OdpowiedzUsuńO jak mi miło ^^ Tyle pytań, tyle pytań. Prowadzę regularnie jeszcze jednego bloga, dlatego pojawiają się rzadko, ale tym razem zdecydowałam, że zacznę pisać rozdział 9 od razu.
UsuńPozdrawiam!
czekałam na rozdział ze zniecierpliwieniem, z resztą jak zawsze :D cieszę się, że jednak Naruto żyje ^^ a Sasuke zdjął Sakurze perukę, czy to ma coś zapoczątkować? >:3 czekam na ciąg dalszy i miłych, radosnych i zdrowych świąt :3
OdpowiedzUsuńMoże tak, może nie :P
UsuńDziękuję i pozdrawiam!
umieram ze szczęścia!
OdpowiedzUsuńSasuke, mój Ty jedyny! *.*
<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
Zjadł czekoladę! Dla niej! I ją pocałował awwwwwww :D olać Madare;d Sasuke może go pokonać;d
No i to jego "Będę". Brak mi słów, zachwyt totalny;d
Jestem zaintrygowana opowieścią Saia.. czyżby to był Naruto? Sasuke go nie zabił, to wiemy;) to w takim razie co się tam stało? Shinobi jednoczący się z żywiołami? Tyle pytań! Nie moge się doczekać aż uzyskam do nich odpowiedzi;)
Wesołych Świąt i wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku!
Jak zwykle weny życzę:*
Namira
"Olać Madarę" <3 Cudowne zdanie. Madara traci fanów nawet w rozdziałach, w których go nie ma :D Ma talent. Odpowiedzi na pytania się pojawią już nie długo. Może nie będą one na razie wyraźne i jednoznaczne, ale zawsze coś ^^
UsuńDziękuję i pozdrawiam!
Pocałował ją! I zjadł dla niej kawałek czekolady! Czyż to nie urocze? I jeszcze zdjął jej perukę ... Dobra, przestaję się jarać, bo chłopak mojej siostry dziwnie na mnie patrzy.
OdpowiedzUsuńRadosnych świąt oraz szczęśliwego Nowego roku!
Czekam na następny rozdział, Halszka :3
Olać chłopaka siostry! ;)
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam.
Jejuuuu, jaki długi rozdzialik <3 Wspaniały.
OdpowiedzUsuńTyle się podziało, że sama już nie wiem co wychwalać....
No tak, najlepiej wszystko ^^
Naruto nigdy nie dałby się zabić tak łatwo.
I tak bardzo SasuSaku <3
Muszę przyznać, że rzeczywiście uwielbiam czytać o Sakurze z charakterkiem, ale bądźmy szczerzy... w takiej sytuacji nie oczekujmy od Sakury aż tak wiele :)
Pozdrawiam i życzę wiele cierpliwości i wolnego czasu.
O tym właśnie mówię! To mi kompletnie nie pasuje. Bieda, nędza, morderstwa, gwałty wszędzie,a Sakura ma jakieś choleryczne humory. Coś by tu nie pasowało :P
UsuńPozdrawiam!
Naruto żyje! Yaay! Co prawda go wyjątkowo nie lubię, ale uważam, że jego przyjaźń z Sasuke jest tak piękna, że przerywanie jej jednak boli. I pojawił się Sai! Ostatnio się tak zastanawiałam dlaczego to taka zapomniana postać, w końcu spełnia wszystkie wymogi potencjalnie interesującej postaci: jest tajemniczy, przystojny, blady do tego z duszą artysty. Chyba zasługuje na więcej uwagi...
OdpowiedzUsuńTo słodkie, że Sasuke tak na Sakurze zależy. Podoba mi się, że tutaj jest taki zagubiony, nie wie już co zdarzyło się naprawdę a co jest tylko grą, nie wie w sumie dlaczego aż tak mocno lgnie do Sakury. Dla mnie on zawsze był wbrew pozorom wyjątkowo łatwy do manipulacji i niestabilny psychicznie. Wystarczyło, żeby to co się mu wmawia miało wystarczająco silne zabarwienie uczuciowe.
I dla mnie ta scena ich pocałunku była najlepszą sceną w rozdziale! Pięknie opisana, tak namiętnie! <3
Teraz z niecierpliwością czekam na reakcję Madary na to wszystko. Przyznaję, że ciekawość mnie zżera żeby się dowiedzieć jaki jest plan Naruto. Ach, i mam nadzieję, że nie oszczędzisz nam scen gdzie Madara będzie chciał się z Sakurą zabawić, a pewnemu draniowi się to nie spodoba. (Tak, kocham, naprawdę kocham dręczenie głównych bohaterów. Jak, na szczęście, 90% bloggerek. xd)
Pozdrawiam i życzę wesołych świąt i morza weny w Nowym Roku!
Szczerze, to mam podobnie. Naruto jest głównym bohaterem całego anime i mangi, i czasami uwielbiam jego akcje, ale ma momenty (częste), w których tak mnie denerwuje, że mam ochotę natychmiast wyłączyć odcinek. Wejście Sai'a planowałam już wcześniej, gdy Sakura przedzierała się przez las, chcąc uciec od wioski Uchihów, ale stwierdziłam, że będzie one zbyt drastyczne. Bo tak: miało być bardzo drastyczne. Ostatecznie weszła wersja light :)
UsuńWiadomo, że niestabilny psychicznie. Spójrzmy prawdzie w oczy Sasuke, to taki emo. Emo zawsze są wrażliwi i łatwo ich zranić.
Okrutna jesteś dla Sakury, naprawdę... spokojnie jeszcze coś tam się powinno pojawić :)
Ty mi tu życzysz weny, a ja wciąż czekam u Ciebie na nowy rozdział! Gdzie on jest? :(
Pozdrawiam!
Ojej, ojej, ojej! To jak dodatkowy prezent pod choinkę! Skręcam się z radości ^^
OdpowiedzUsuńZnowu nie wiem od czego zacząć, za dużo rzeczy do skomentowania xD Hmm... Nie, żebym była niemiła, ale to chyba z Tobą jest coś nie tak, bo rozdział według mnie jest jednym z lepszych
Żal mi się zrobiło tamtych dziwek, naprawdę :( Biedne czekają tylko na okazję, żeby się zareklamować, a i z tego powodu mogą zostać poturbowane. Super, że Sakura stanęła w obronie jednej z nich, jednakże miałam nadzieję, że dokopie tamtemu ninjy. Chociaż jednocześnie lubię, gdy poświęca się w imię kogoś, nawet jak nie zdoła tej osoby (ani siebie) ochronić (taki mój wewnętrzny paradoks).
Sai- zaskoczyłaś mnie! Co prawda, był uwzględniony w "bohaterach", ale dotychczas osobiście się nie pojawił i trochę o nim zapomniałam, więc jego pojawienie się jest jak najbardziej na plus. Czułam w kościach, że Sasuke coś wypali na temat tej scenki. "Uroczo" nie tylko Sakurę załatwiło.
Spodobał mi się także rzeczowy i mimo wszystko trzeźwy ton Sakury, która mimo tego, że opadała z sił szybko rozeznała się z ranami Saia i zdiagnozowała samą siebie (co przyprawiło Sasuke trochę nerwów ^^).
"Sama potwierdziłaś tę hipotezę"- po prostu 100% Sasuke, który wyciąga z wszystkich co chce swoimi manipulatorskimi zagraniami, teraz tożsamość Ise.
Fajnie to wyszło, jak w niektórych filmach. Pokazywanie wątków kilku "osobnych" bohaterów, a w końcu skrzyżowanie się ich dróg, w tym wypadku w domu Kurenai. Jeszcze potem Shikamaru doszedł, no prawie wszyscy tam byli :)
Pierwszy opis ciał wojowników Sasuke, pierwsze skojarzenie: Rasen Shuriken. Dalsze przemyślenia Sasuke, potwierdziły moje przypuszczenia, z czego dalej cieszę się jak małe dziecko. Więc Naruto żyje... Tu nie widzę innej opcji (Sai, technika...) i umie "zmienić się" w wiatr- widocznie jest na jeszcze wyższym levelu. Ale po co, do cholery, mu Kaze? Czyżby chodziło o jego Wolę Ognia, płynącą w krwi Sarutobich? Teraz to pojechałam po bandzie... To nie ma sensu xD
Mam wrażenie, że tylko ja zwróciłam większą uwagę, na drugiego ninja, ze stylem ognia. Nie wydaje mi się, żeby był przypadkowy, skoro współpracuje blisko z domniemanym Naruto, ale nie umiem sobie przypomnieć żadnego ninjy z tym stylem (oprócz wymienionych bohaterów, jak np. Sasuke). Pomyślałam o Asumie, który umarł przed wojną, miał styl wiatru, no ale przecież miał też taki świetny ognisty atak... Nie, przegięłam. Wtedy to musiałoby być jakieś nienormalne Edo Tensei użyte... Do czego ja używam swojej głowy? xD
Moment rozegrany pomiędzy Sasukę, Sakurą, a Shikamaru... Wielbię! Ocena Shikamaru, na temat Sasuke, a potem te magiczne: "Będę", wypowiedziane w oczy Sakury... Rozpłynęłam się.
Sposób mówienia Sasuke o słodyczach mnie rozwalił "Uchiha nie lubią tego i tamtego..." xD Hahha, ukradł czekoladę Hashiramie :D Tak! Sakura, zmusiła go do zjedzenia chociażby kostki! Potem jego stwierdzenie :"Nie pomogło"- kocham takie wypowiedzi (trochę w stylu sytuacji u Sei xD).
Pocałowali się! Kurde, ale się tym jaram! Szczególnie zaczęłam się ekscytować od zdania: "Mogła sobie tysiące razy wyobrażać jak to jest całować Sasuke Uchihe"- pewnie nigdy nie pomyślała, że to się kiedyś wydarzy i to także z jego woli.
Ogromnie cieszy mnie fakt, że zaczęłaś już pisać następny rozdział. :>
Jeszcze na tę końcówkę Świąt, życzę Ci wspaniałych chwil spędzonych w gronie rodzinnym i udanej przerwy świątecznej oraz Sylwestra! Pozdrawiam i weny życzę! ;)
Tak, ze mną jest coś nie tak. Wszyscy już to ustalili, a ja rękami i nogami zapieram się przed psychiatrą :(
UsuńTeż lubię, gdy tak robi, ale czasami mnie to załamuje. Jak już idzie bronić i się okazuje, że tak naprawdę przysporzy więcej problemów. Emmm... tak jak w tym rozdziale właśnie ^^
No bo Sai musiał mieć okazję do tego, żeby się pojawić! I się napatoczyła. Kakashiego, Hinaty i Hashiramy też jest mało, ale to się zmieni! Jeszcze będą mieli swoje pięć minut. Tylko nie jestem pewna kiedy.
Zwróciłaś uwagę na ninje o żywiole ognia! Gratuluje :) Powiem tylko, że już pojawił się w tym opowiadaniu.
Właśnie się ostro zabieram za rozdział 9, bo te 5% razi w oczy.
Pozdrawiam!
Tak tak tak ! Tyle czekałam na ten moment :3 No rozdział wyjątkowo bardzo świetny. I jeszcze długi ! O jak miło, że Uzumkaki żyje. Trochę gorzej z tym, że porwał dziecko Kurenai, ale ważne, że żyje i lepiej, że on porwał, a nie ktoś inny. O i podobał mi się opis Konohy. A scenę z pocałunkiem mogę czytać w kółko i w kółko. No i chociaż święta się już prawie kończą to jeszcze Ci życzę wesołych świąt i duuużo weny na cały rok :D
OdpowiedzUsuńUzumkaki <3 Taka piękna literówka!
UsuńCiekawy nick, tak w ogóle. Chyba nawet znam jego historię :D
Dziękuję, dziękuję i pozdrawiam!
Boski,czekam na następny oby nie zadługo:-) Ola
OdpowiedzUsuń<3 CUDO!!!!!!!!! Chcę więcej....proszę....
OdpowiedzUsuńNotka cudna. Anjlepsze na koniec..Mmm....czyżby do czegoś miało dojść? Nie mogę się doczekać następnego rozdzialiku..proszę niech po miedzy INO I KEIZO też coś zaszło....błagam ;) Jeny nie mogę się doczekać następnego!!
Ino i Keizo? Hmmm... Zastanowię się nad nimi poważnie :)
UsuńPozdrawiam!
AAAAAAAAAAA....zapraszam serdecznie na mojego bloga :)sasusaku-magiczne-zycie.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńHehe... tym razem bez jakiegoś okropnego opóźnienia :) Ale i tak nie wypada już życzyć Wesołych Świąt. Pożyczę Ci więc udanego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńChyba tak jak wszystkich tutaj, niezmiernie poruszyła mnie scena pocałunku Sasuke i Sakury. Nie powiem, czekałam na nią niemal od początku. Nawet nie wiesz, ile radości mi tym sprawiłaś :) To było takie... słodkie (niezbyt przyjemne słowo, ale tutaj nie mogę użyć innego;p ). I ta czekolada! Nie sądziłam, że Uchiha jej nie lubią.
kolejna rzecz - czyli Naruto jednak żyje? No no... już nie mogę się doczekać momentu, w którym zawita w rozdziale xD Ciekawe, czy bardzo się zmienił i co przez cały ten czas się z nim działo. Bardzo, ale to bardzo podoba mi się to, że fabuła z każdym rozdziałem tak pięknie się rozwija. Dręczy mnie tylko pytanie, dlaczego Sasuke nie powie, że nie zabił Naruto, skoro tego nie zrobił (jeśli nie zrobił... no bo chyba w końcu nie zrobił...). Coś czuję, że kryje się za tym jakaś większa afera ;p Ale będę czekać cierpliwie na to, co się wydarzy :)
Pojawił się Sai! To również mnie zaskoczyło. Zwłaszcza, że wkroczył tak niespodziewanie. Ale cieszę się z tego powodu. Nie wiem czemu, ale lubię tą postać.
Za to Keizo pokazał swoją mroczniejszą stronę. Może jednak nie powinno mu się tak ufać? Sakurka może mieć rację.
A propos, Sakura tym razem nieszczególnie mnie denerwowała. Chyba nawet wcale. Za to Sasuke był boski... To naprawdę urocze, że przy Sakurze nie potrafi już tak doskonale ukrywać swoich uczuć. Taki zimny drań a tak potrafi zmięknąć.
Przez przypadek zauważyłam zjedzone literki... nie wiem, czy wypada mi to pisać. Zaryzykuję i pokażę:
"U tego dziada taki luksusów się nie spodziewaj." - takich.
"- Ach, tak – mruknął niprzytomnie." - niEprzytomnie.
Chyba się nie obrazisz za to? Mam nadzieję, że nie :)
Kolejny rozdział przeczytany z zacieszem na twarzy ^^ Tak lekko mi się go czytało, że z żalem zauważyłam, że już koniec. Tak jak pozostałe, był bardzo dobry i żadne złe słowo o nim mi do głowy nie przychodzi.
Pozdrawiam Cię gorąco! ;)
Życzę weny!
Wypomnienie literówek nie jest żadnym nietaktem! Wprost cieszę się, gdy ktoś to zrobi, więc nie masz co "ryzykować", tylko pisz jak jakąś wyłapiesz! Dziękuję Ci za to, że pokazałaś mi te dwie, już poprawione :D
UsuńJak już pisałam w poprzednich komentarzach, Sai musiał mieć okazję, by się pojawić :D
Keizo to skomplikowany typek. Sama nie za bardzo go ogarniam, ale zaczynam powoli odciągać jego dwie osobowości... zresztą. Będzie go trochę więcej w przyszłym rozdziale :)
Jej! Nie denerwowała Cię Sakura! A byłam przekonana, że właśnie Tobie może się wydawać irytująca, ale jak nie to się bardzo cieszę :)
Pozdrawiam i również życzę Szczęśliwego Nowego Roku!
Widzisz, bo jest tak. Ze jak sobie weszłam pięknie w wigilię na blogera i zobaczyłam cudowny prezent w postaci nowego rozdziału to byłam tak podekscytowana, że zaraz po przeczytaniu postanowiłam i tobie zostawić malutki prezencik w postaci komentarzyka. I w chwili gdy mój komentarz był już praktycznie skończony, ktoś mądry postanowił odłączyć, kochane zadupie, w którym mieszkam, od prądu. I tak oto komentarz poszedł się jebać. Kto normalny, wyłącza prą w wigilię?! Boże, gdzie ja mieszam -.-
OdpowiedzUsuńNO dobra, skończyłam się żalić to teraz może takie małe przeprosiny z mojej strony. Tsaa.. Ostatnio napisałam Ci jeden z najgorszych komentarzy na jaki wgl. mogłam się zdobyć i straszliwi mi z tego powodu wstyd., Wszem i wobec ogłaszam, że już nigdy nie napiszę nic nikomu przed przyjazdem cioci. Przenoszenie swojego osobistego doła na innych jest karygodne. Nawet mam w głowie taki głupi pomysł, żeby podnieść swoje cztery litery i z "gomenne" na ustach, zacząć się kłaniać jak głupiutkie nastolatki z anime. Ale dla dobra psychiki osób w moim otoczeniu i z faktu, że i tak tego nie zobaczysz to odpuszczę sobie to zajęcie xD Łap w zamian słodziaka i się na mnie nie gniewaj. ;3
http://nyanyan.it//obrazek.php?197020
Rozdzialik.. Czy mi się zdaje czy to jeden z twoich najdłuższych rozdziałów? Jej jest tak długi, że nie mam bladego pojęcia od czego by tu zacząć. Ale to dobrze! to wspaniale! Tym razem nie obawiaj się krytyki z mojej strony bo pomimo, że minął tydzień to nadal czuję dawkę, dość sporych emocji związanych z rozdziałem. No ja pierdole ( sorry za słownictwo), dałaś mi w dupę tym rozdziałem i to porządnie. Tak jakby mnie ktoś nafaszerował tabletkami z napisem "emocje". Kobieto, ja tu przez ciebie wariuję. W pierw się ekscytuję i szczerzę mówiąc, też śmieję z zachowania prostytutek, chociaż nie powinnam była, bo to zdarzenie tylko pokazywało jak bardzo złe warunki panują. ale dobra, moja psychika jest nieposkromiona i, i tak będzie robić swoje. Co było dalej? Szok! Masa szoku! Co tam robi Sai?! Już zdążyłam zapomnieć, że on też przeżył, a tu nagle BUM! Pojawia się znikąd. Jak to sam Sasuke powiedział - uroczo ^^.
Zebranie całej tej gromadki w jednym miejscu było dość, no ciekawym pomysłem. nie spodziewałam się, ze postanowisz ich wszystkich nagle umieścić razem i niech się dzieje! Z początku stwierdziłam, że zachowanie Sasuke było więcej niż dziwne. To, że tak troskliwie, na swój sposób, zajmował się sakurą to potrafię zrozumieć, ale zaciekawienie synem Kurenai, całkiem mnie zaskoczyło. A potem wszystko zaczęło nabierać sensu. Naruto żyje, a gburek doszukiwał się od niego jakiś znaków. Tak pięknego wyjścia z tej sytuacji się nie spodziewałam. Aż mi się krzyczeć chce. No bo to Naruto prawda? na pewno, któż by inny.
UsuńOgólnie to czytając fragment z mieszkania Kurenai to cały czas po głowie szwendała mi się myśl "co z Hinatką?" Coś długo było o niej cicho i jedynie jej tożsamość nie została jeszcze odkryta przez młodszego Uchihę. Zastanawia mnie czy coś specjalnego dla niej wymyślisz, czy tylko mnie nękają takie głupie podejrzenia. ;p
No i na koniec to co najpiękniejsze.... <3 <3 <3
Co najmniej dziesięć razy czytałam t scenę z pocałunkiem. Nie żartuję, za każdym razem jak weszłam w telefonie, czy też na komputerze na blogera, to musiałam tu zajrzeć i odświeżyć sobie pamięć. Kobieto! To było niesamowite, w każdym najmniejszym słowie. Wszystko! Wszyściutko, było tak pięknie opisane, że aż brak mi słów. Magia, czysta magia... ;3 Umm... Czyżby szykował się hentai w kolejnym rozdziale? Przyznaj no mi się, bo zwariuję w przeciwnym razie! Będziesz mnie miała na sumieniu, jak tego nie zrobisz ;pp
Widzę, ze wzięłaś sobie do serca moje słowa odnośnie szablonu i szczerze mówiąc to cieszy mnie to xD. Nie wiem jak innym ale ja sądzę, że ten szablon, a w szczególności nagłówek o sto kroć lepiej pasuje do treści bloga. ;p Nie widzę nigdzie wzmianki o autorze tego cuda, więc śmiem sądzić, że to wszystko jest twoją robotą. Tak więc no.. spore gratulacje za kolejny udany szablon ^^
Coś jeszcze chciałam napisać, ale zapomniałam, a potem pewnie będę się bić z tego powodu po głowie, ale dobra i tak sobie nie przypomnę, więc nie będę już przedłużać. xD
Pozdrawiam i życzę szczęśliwego nowego roku ; **
W Polsce, moja droga, w Polsce! :)
UsuńObrazek, który mi wysłałaś jest przeuroczy, ale nie uważam, że masz za co przepraszać. Napisałaś co czułaś w tamtym momencie i w żaden sposób mnie to nie uraziło, bo czemu miałoby. Ale za kotka Sasuke dziękuję <3
Tak, tak jest to jeden z najdłuższych rozdziałów! Starałam się by taki był i wyszło :D
Wszyscy się tak dziwią wejściem Sai'a. Naprawdę nie przypuszczałam, że wywoła to takie poruszenie.
Em... ten właśnie, tego... ja nie umiem pisać hentai! Już sceny pocałunków pisze mi się całkiem długo i zawsze muszę się przemóc by coś opisać. Jeszcze nie teraz, nie mogę po prostu, chyba sobie wynajdę kogoś do pisania takich scen :)
Bardzo sobie do serca wzięłam, uwierz mi. Ogarnęłam nawet kody CSS, choć broniłam się przed nimi z całej siły.
Dziękuję za dawkę dobrego humoru i weny! Szczęśliwego Nowego Roku Makiko!
Pozdrawiam :*
NAJPIERW MUSZĘ NA CIEBIE NAWRZESZCZEĆ ! XD JAK MOGŁAŚ? JAK MOGŁAŚ MI TO ZROBIĆ? NO JAK? PO KAŻDYM BYM SIĘ TEGO SPODZIEWAŁA ALE PO TOBIE? JAK MOGŁAŚ ZMIENIĆ MÓJ ULUBIONY SZABLON? NO JA SIĘ PYTAM JAK? NAWET NIE WIEM, ŻE W TEJ CHWILI MOJE BIEDNE SERCE PRZEŁAMAŁO SIĘ NA PÓŁ... NORMALNIE ZARAZ SIĘ POBECZĘ. WIESZ JAK JA CIERPIE PO TEJ STRACIE? TAK BARDZO PRZYWIĄZAŁAM SIĘ DO NIEGO, DO TEGO POPRZEDNIEGO A TY GO TAK PO PROSTU ZMIENIŁAŚ. NAWET SIĘ NIE POŻEGNAŁAM. NIE MOGĘ BEZ NIEGO ODDYCHAAAAAAAĆ, ZRÓB COŚ. OCZYWIŚCIE NIE MÓWIĘ, ŻE TEN JEST BRZYDKI BO JEST PIĘKNY ALE JA CHCĘ TAMTEN! CHCĘ MOJEGO SKARBIAAAA. NAWET SASUKE MI SIĘ TU ŻALI, ŻE WOLAŁ SWOJĄ WCZESNIEJSZĄ WERSJE. NIE NO JESTEM NAPRAWDĘ ZŁAAAAAA, CHYBA PÓJDĘ SKOCZYĆ Z OKNA, MOŻE SIĘ POWIESZE MAM CAŁKIEM ŁADNY ŻYRADNOL DO TEGO... ALBO ZAKOPIE SIĘ ŻYWCEM W OGRÓDKU, MOGĘ TEŻ SE WYDUBAĆ OCZY WIDELCEM ALBO ŁYŻKĄ WALNĄC W ŁEB TAK, ŻE DOSTANE JAKIEGOŚ WYLEWU I ZGON AN MIEJSCU? NO NIC JESZCZE COŚ WYMYŚLE. PRZEKAŻ MOJEMU KOCHANEMU SZABLONOWI, ŻE JESZCZE TU BĘDZIE! JA JUŻ ZNAJDĘ SPOSÓB NA JEGO POWRÓT. ;DDD
OdpowiedzUsuńA TERAZ MOGĘ SKOMENTOWAĆ ROZDZIAŁ! DŻIZAAAAAAAS! TOTALNIE MNIE ZATKAŁO BO NIE ZNAM TYLE PRZYMIOTNIKÓW NA OPSIANIE JAKI JEST PIĘKNY! CUD, MIÓD I MALINKI JAK TO POWIADA MOJA KOLEŻANKA. MOGĘ GO ŚMIAŁO ZALICZYĆ DO ULUBIONEGO, NO MOŻE NA DRUGIM MIEJSCU BO PIERWSZY TO TEN GDY DOWIADUJE SIĘ O NIEJ! <33 POWIEM CI, ŻE MAŁO Z NIEGO ZAPAMIĘTAŁAM BO KOŃCOWA AKCJA ZAJĘŁA CAŁĄ MOJĄ UWAGE. SŁŁŁIIITAAAAŚNIE, JAK TO MÓWIĄ PUSTE, NADĘTE BLONDYNKI. ALE NIE BĘDĘ ZBACZAĆ Z TEMATU, PODOBAŁO MI SIĘ JAK NIE WIEM ALE NIE POWIEM, ŻE NIE ALE JAKBYŚ NA KOŃCÓWECZKE DODAŁA JESZCZE HENTAI TO MOJE ŻYCIE BYŁO BY LEPSZE. XD POMIMO WSZYSTKO NADAL UWAŻAM, ŻE TO TAKIE SŁODKIE, ŻE CZYTAM TO I CZYTAM I NIE MOGĘ PRZESTAĆ. NO JEŚLI SERIO MIAŁABYM OPISAĆ DWOMA SŁOWAMI TO MYŚLĘ, ŻE KUREWSKO ZAJEBISTE BYŁO BY W SAM RAZ. PRZEPRASZAM ZA SŁOWNICTWO ALE JESTEM TAK POZYTYWNIE NASTAWIONA DZISIAJ DO ŚWIATA DZIĘKI TOBIE. CHOĆ TYM SZABLONEM TROCHĘ TEŻ NEGATYWNIE ALE O TYM DOWIEDZIAŁAŚ SIĘ NA SAMYM POCZATKU... ;DDD
NIE WIEM CO BYM MOGŁA JESZCZE DODAĆ, TO, ŻE MI SIĘ PODOBA TO WIESZ, TO, ŻE TĘSKNIE ZA SZABLONEM TEŻ, NO TO MOŻE ŻYCZENIA SYLWESTROWE? TAK ŻYCZENIA. ;DDD
MOŻE ZACZNĘ OD TEGO, ŻE ŻYCZĘ CI 12 MIESIĘCY ZDROWIA, 53 TYGODNI SZCZĘŚCIA, 8760 GODZIN WYTRAWŁOŚCI, 525600 MINUT POGODY DUCHA I 31536000 SEKUND MIŁOŚCI. NO I PRZEDE WSZYSTKIM DUŻO SZAMPANA, PRZYSTOJNEGO FACETA DO RANA, MUZYKI, DUUUUUŻOOOOO ŻARCIAAA, FAJARWERKÓW, ŚNIEGU. OGÓLNIE NIECH WSZYSTKIE TWOJE MARZENIA SIĘ SPEŁNIĄ, NIECH RZECZY, KTÓRE POSTANOWIŁAŚ NA NOWY ROK TEEEŻ, ŻEBY MATKA GOTOWAŁA CI WIĘCEJ RAMENU A OJCIEC KUPYWAŁ WIĘCEJ MANG, NIECH PRODOKUJĄ WIĘCEJ ANIME I CZĘŚCIEJ NARUCIAKA. NOOO, MAM NADZIEJĘ, ŻE ROK 2014 BĘDZIE TAKI JAKI SOBIE ZAPLANOWAŁAŚ, SZCZĘŚLIWEEEEGO! ;** ;** ;** ;** <333 <3333 <333
~ EVE LIN ( CZYT. IVILAN ). <33
Czuję się skrzyczana...
UsuńBardzo nawet...
;_____;
Przykro mi przydatność "krwawego Sasuke" już się niestety skończyła. Musi Ci wystarczyć wysłany obrazek :D
Słłiitaśnie mówisz? Jest! To był mój ukryty plan! Miało być słitaśnie <3
Jak tak bardzo chcecie Hentai, to naprawdę zmówcie się i napiszcie do mnie. Ja wam wyślę rozdział, w którym oni się tam będą całować a wy dopiszecie resztę. I wszyscy będą szczęśliwi! ^.^
Em.. również życzę Ci wszystkiego co najlepsze, spełnienia marzeń, dużo słodyczy i tyle samo miłości. I weny! Dużo weny! :D
Wiesz co? Od końcówki rozdziału do przypisu "od Autorki" zostawiłaś tyle miejsca, że myślałam, że ukryty jest tam ciąg dalszy ich "gierek" ale niestety przeliczyłam się :(
OdpowiedzUsuńRozdział... co tu dużo mówić, ciekawy. Zainteresowało mnie to porwanie i czy to aby na pewno był Naruto? A może jeżeli był, to został jakoś opętany przez kogoś i jest w jakiejś sekcie, on ta dowodzi ale jednak z góry ma rozkazy... wtedy pasowałyby te słowa Sasuke że Sakura nic nie rozumie itp :D nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi, nie ważne! :D
Scena pocałunku była och i ach! No ja się dziwię, że nie pociągnęłaś tego dalej! POWINNAŚ!
Przepraszam cię serdecznie, że tak krótko i w sumie bez sensu ( :/ ) ale totalnie nie mam weny,a nie chce kasować tych bzdur bo płyną prosto z serduszka :* (za późno już dla mnie xd)
Pozdrawiam i udanego sylwestra :*
Rozumiem, rozumiem i pomysł bardzo ciekawy, ale nie trafiłaś :)
UsuńChciałabym pociągnąć, ale ja się naprawdę do pisania hentai nie nadaję :(
Krótko, nie krótko, ale bardzo cieszy <3
Pozdrawiam!
Prosze powiedz jaki tytuł ma ta piosenka,która gra w tle :)
OdpowiedzUsuńSkillet-Salvation :)
UsuńNo więc zacznę od nowego szablonu, jaki przed chwilą się pojawił ^^. Tamten co prawda bardziej pasował mi do początkowego klimatu, ale ten też jest bardzo ładny :D. Sama robiłaś?
OdpowiedzUsuńA teraz przejdźmy do rozdziału ... Będzie jak zwykle trochę nieskładnie, ale już się chyba przyzwyczaiłaś do tego xD.
Och, jaki on był uroczy <3! Ten pocałunek SasuSaku *o*. Ty nie umiesz opisywać takich romantycznych scen? Taaa ... jasne ... Mów do mnie jeszcze xD.
Sai się pojawił! Wow, przyznam, że już zapomniałam, że on jeszcze żyje xD. Jakoś tak nie dawał żadnych znaków życia przez 8 rozdziałów :P.
Ha! Czyli dobrze myślałam, że nie odejdzie! Fuck yeah! Bardzo podobała mi się scena, gdy te prostytutki walczyły o uwagę Saska xD. A potem jeszcze ta spontaniczna akcja Sakury. Szkoda tylko, że tak mocno oberwała.
Zaczynam coraz bardziej martwić się o psychikę Keizo xD. Z nim stanowczo jest coś nie tak ...
Oooo! Czyżby moja hipoteza się po części sprawdziła?! Syna Kurenai porwała jednak osoba, która jeszcze się nie pojawiła. Teraz jestem już na jakieś 99,9% pewna, że to dres. Mam nawet pewne podejrzenia, co do tego użytkownika ognia. Hmm ... ciekawe czy się sprawdzą ... Nawet przypuszczam, czemu Naruciak miałby to zrobić ...
Hahaha, rozwaliła mnie scena z czekoladą :D. Oj, niedobry Sasek. Nieładnie tak kraść xD. Serio Uchiha nie lubią słodyczy?
Jaki zbieg okoliczności ... Właśnie włączyła mi się dawna piosenka, która leciała na twoim blogu (Salvation ^^). A właśnie. Zmieniłaś przecież muzykę :). Ta mi się trochę mniej podoba, ale to zależy od gustu :p.
Pozdrawiam serdecznie <3
Ps Czyżby literówka? Bo jakoś tak nielogicznie mi to brzmi:
" - Nie chciałaś – powiedział spokojnie. – A później zjawił się Sai, ty zemdlałaś. Było już za późno.
Zastanowił się chwilę nad jego słowami."
Powinno być chyba: Zastanowiła
Taaak to jest literówka. Mianuję Cię na szeryfa wynajdywania błędów. Agentka od zadań specjalnych xd
UsuńWszyscy zapomnieli o Saiu, naprawdę! Hańba! Hańba wam, Sai strzelił focha.
Bo mój kochany Keizo ma dwie osobowości ;) A ja się z nim zżyłam bardzo nawet <3
To źle, bardo źle.
Ja mam jakiś spaczony gust muzyczny. Najchętniej wstawiłabym tutaj I see fire - Eda, ale wtedy pasowałoby to jak Karin do Sasuke.
Czirs i żeby Twoja wena wróciła! :*
Jakby co piszę z konta mojej przyjaciółki ;)