sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 7



Moja pierwsza dedykacja! 
Rozdział dedykuję Sefii, która swoimi komentarzami sprawia, że mam ochotę cały czas pisać, a myśli w stylu " Usuń tego bloga, to bez sensu" znikają jak kamfora. 

Dedykacja należy się również Makiko Chan za wszelką pomoc i zwrócenie uwagi na błędy jakie popełniam. Dziękuję Ci za to!
 Mam nadzieję, że rozdział, który wam dedykowałam okaże się tego warty.



Nocną ciszę przerwał wybuch, który gwałtownie przebudził Kurenai ze snu pełnego koszmarów. Poderwała się z łóżka zupełnie nie rozumiejąc, co się dzieje. Podłoga w nocy zawsze stawała się bardzo zimna, zresztą tak samo jak ogólna temperatura powietrza w całym domu. Ale to nie przez to dostała gęsiej skórki. Krew wrzała w jej żyłach, oddech był przyspieszony, czerwone tęczówki rozglądały się nerwowo dookoła szukając… właściwie, czego? Czego ona szukała? Czy eksplozja, którą przed chwilą usłyszała nie była jedynie wytworem jej wyobraźni? A może należała do samego snu? Jeszcze raz objęła wzrokiem mały pokój. Wszystko zdawało się być na swoim miejscu. Zawsze w idealnym porządku. Komoda przyozdobiona namalowanymi kwiatami maku, łóżko z delikatnie zmiętą pościelą. W niewielkim lustrze ustawionym w rogu pokoju zobaczyła swoje odbicie. Miała wypieki na twarzy i przerażony wzrok. Do tej pory nie zdawała sobie nawet sprawy, że zaciskała usta. W odbiciu dostrzegła też niski stolik nocny. Zdjęcie, które przedstawiało jej męża zawsze dodawało jej swego rodzaju otuchy. Teraz jednak leżało fotografią do dołu, zupełnie jakby ktoś je przewrócił. Zaśmiała się nerwowo, drżącą ręką podnosząc ramkę i stawiając ją. Wbiła wzrok w twarz brodatego mężczyzny znajdującego się na zdjęciu. Czy to właśnie ją obudziło? Przewrócony obrazek? Uznała to za wybuch? Przeczesała dłońmi gęste loki i przestała wpatrywać się w twarz jej dawnej miłości.
- Wariuję – szepnęła cicho i przetarła ociężałe powieki.
Zanim jednak wróciła do łóżka, postanowiła sprawdzić pokój syna. Musiała upewnić się, że wszystko z nim w porządku. Tak na wszelki wypadek. Złe przeczucie chwyciło ją za gardło, gdy przemierzała korytarz. Chciała się upewnić. Tylko go zobaczyć…
Cicho uchyliła drzwi i zerknęła niepewnie do pokoju. Zatrzymała wzrok na jednoosobowym łóżku, znajdującym się pod ścianą. Gdy zobaczyła znajome wybrzuszenie na kołdrze odetchnęła głęboko, czując jak kamień spada z jej serca. Jednak sekundę później zmarszczyła brwi. W dalszym ciągu była dziwnie zaniepokojona. Pewniej otworzyła drzwi, wolnym krokiem podeszła do łóżka i szarpnęła za błękitną kołdrę. Jej serce na chwilę przestało bić, by później podwoić swoją szybkość. Zaczęła oddychać urywanymi, płytkimi oddechami. Na jej twarzy malowała się panika i przerażenie. Biel poduszek, które znajdowały się na miejscu jej syna, raziła ją w oczy.
- Kaze – szepnęła cicho w wściekłości rzucając poduszki na podłogę. Zaczęła uderzać dłońmi o materac zupełnie jakby to on pochłonął jej dziecko. Może to kolejny koszmar, pomyślała zrywając z łóżka prześcieradło. Może za chwilę się obudzę? Gdy poczuła jak chłodny wiatr owiewa jej skórę zaprzestała rozpaczliwego uderzania w dłońmi materac. Nigdy nie zostawiała otwartych okien. Zatem skąd ten przeciąg? Odwróciła się powoli w prawą stronę i wydała z siebie zdławiony jęk. Zamiast ściany w pokoju jej syna ziała wielka, czarna dziura, wpuszczając do środka lodowate powietrze. Zadrżała. Tuż obok, na pozostałym kawałku namalowane były słowa. Czerwona farba przerażająco kontrastowała z bladoniebieską tapetą. Z niektórych liter wciąż toczyły się jej krople. Spływały ślamazarnie i stykały się z podłogą, wyglądem przypominając krew.
Przekaz słów był bardzo prosty i sprawił, że Kurenai dostała niepohamowanych spazmów, choć z jej oczu nie leciały żadne łzy. Była zbyt przerażona, by płakać.
Mamy twoje dziecko
Tym razem nocną ciszę przerwał jej krzyk.



Sasuke wszedł spokojnie do środkowej części rezydencji, pomimo tego, że z każdym krokiem jego gniew przybierał na sile. Tą dziewczyną rzeczywiście była Sakura. Tylko dlaczego to musiała być właśnie ona? Dlaczego wróciła prosto w ręce śmierci, skoro kilka lat temu ledwo się z nich wydostała? Doskonale wiedział, co stanie się z medyczkami, które tu przybyły. Z pewnością nie mogły oczekiwać dożycia do spokojnej starości. Zbyt dużo było tu morderców i gwałcicieli, by przetrzymały więcej niż rok. Zatem będzie musiał ją obronić. Znowu.
Długo zajęło mu podjęcie tej decyzji. Po tym jak zostawił ją w starej posiadłości Uchihów wrócił do swojego skrzydła i całą noc rozmyślał nad tym, co powinien teraz zrobić. Było tyle możliwości, ale tak naprawdę żadna nie podobała mu się w całości. Zawsze był jakiś szkopuł w planie, który definitywnie wolałby ominąć. W opcji, którą wybrał irytująca część polegała na tym, że będzie musiał przekonać Madare do swojego zdania. I wcale nie przy użyciu siły, ale zwykłej rozmowy. To prawie tak jakby się przed nim płaszczył. Na samo wyobrażenie o tym zbierało mu się na wymioty. Miał nadzieję, że przedstawienie najważniejszych argumentów przekona władcę i nie będzie musiał  posuwać się do łechtania jego ego. Nie, nawet nie zamierza próbować z jakimikolwiek komplementami. Jeśli nie przystanie na jego propozycję to pozostaną mu dwa wyjścia. Zabicie starszego Uchihy, albo ukrycie Sakury w takim miejscu, w którym nikt jej nie znajdzie. Gdzieś, gdzie mogłaby pożyć trochę dłużej niż tutaj, nawet, jeśli miałby ją na zawsze zamknąć w czterech ścianach znajdujących się głęboko pod ziemią i karmić chlebem i wodą. Nie po to tyle ryzykował, żeby teraz tak po prostu pozwolić jej umrzeć.
Nie zamierzał pukać, by wejść do pokoju Madary. Była to zbędna czynność, którą ludzie robili chcąc okazać szacunek do czyjejś prywatności. Sasuke jednak nie posiadał żadnego szacunku do posiadacza Rinnegana, więc od razu chwycił za klamkę i pchnął ciężkie, czarne drzwi. Fakt, że Madara nie posiadał żadnych dziwek w swoim pokoju był wprost zadziwiający. Jednak była rzecz, która zaskoczyła bruneta jeszcze bardziej. W pokoju nie było nikogo. Rzadko zdarzało się by starszy Uchiha ruszał swoje szanowne cztery litery po za sypialnie, a tym bardziej rezydencję. Czasami przesiadywał też w jadalni, lecz przeważnie jedzenie przynosiły mu sprzątaczki, które przy większym szczęściu zdołały wyjść z tego bez żadnych uszczerbków.
Nagle wyobraził sobie Sakurę, którą leży w tym dużym łóżku stojącym przed nim. Z siniakami na jasnej skórze, będącymi skutkiem podniecenia Madary. Tuż obok niej leżałby ten obleśny dziad, zadowolony po nocy pełnej wrażeń…
Cholera!
Zacisnął mocno zęby i czym prędzej zatrzasnął drzwi do pokoju władcy. Oparł się o ścianę i zamknął oczy, wzdychając ciężko. Nie powinien reagować w ten sposób na głupie wyobrażenia, nie powinien w ogóle mieć żadnych wyobrażeń. Teraz musi znaleźć Madare… tylko gdzie on może być? Na pewno nie znajdował się w rezydencji. W innym przypadku spotkałby go po drodze. Chyba, że myszkuje w skrzydle Hashiramy. Nie, to zupełnie bez sensu. Tak naprawdę ani jego, ani pierwszego hokage nie traktował, jako zagrożenia, dlatego nie miał żadnego powodu do niezapowiedzianych odwiedzin. Więc dokąd mógłby się udać? Zaklął pod nosem, uderzając pięścią w ścianę.
Od kiedy pojawiły się medyczki wszystko się skomplikowało… Sakura!
Sasuke rozwarł oczy w przerażeniu i natychmiast ruszył biegiem do wyjścia. To było takie oczywiste! Poszedł sprawdzić stan swojej podwładnej, albo raczej go pogorszyć. Pieprzony zboczeniec. Musiał pobawić się trochę swoją nową zabawką.
Jeśli zobaczy, że domek, w którym dziewczyna powinna przebywać jest pusty, to zacznie jej szukać. Po kilku dniach, może nawet godzinach sprawdzi też starą posiadłość Uchihów, a on nie będzie miał wystarczająco dużo czasu by znaleźć dla niej kryjówkę. Chyba, że uciekłby razem z nią. Mógłby ją w ten sposób chronić… tylko, że wtedy wszystko co stworzyli kilka lat temu mogłoby pęknąć jak bańka mydlana ukazując całą prawdę.
Właściwie jak wyglądała ta prawda? Tyle lat odgrywał swoją rolę, że sam w nią uwierzył. Nie dostawał żadnych wiadomości, ani znaków. W końcu zaczął nabierać przekonania, że to wszystko było tylko kłamstwem. W dodatku on sam go wymyślił, po to by stłumić poczucie winy. Stał się tym, którego z początku miał tylko udawać. Pomylił rzeczywistość z wyobrażeniami.
Wraz z uświadomieniem sobie, że medyczką jest Sakura…że jednak przeżyła, przypomniał sobie, która wersja była tą prawdziwą. Później ona oskarżyła go o zabicie Naruto. Rzeczywiście, przez ostatni rok również był przekonany, że to on odebrał mu życie, ale… cholerny Uzumaki! Co on sobie w ogóle wyobrażał?! To przez niego tak postradał zmysły. Gdyby tylko wcześniej dostał jakiś znak! Gdyby dostał jakiś znak, to może od razu poznałby Sakure, może zdołałby odesłać ją w bezpieczne miejsce, albo chociaż zawalczyłby o nią tak jak powinien. Może gdyby tylko usłyszał o medyczkach, to zrozumiałby, że jedną z nich może być ona. Tymczasem tak bardzo uwierzył we własne kłamstwa, że nie dopuszczał tego do świadomości.
Chociaż miała ten swój uparty wyraz twarzy, gdy nie chciała im się pokłonić. Te intensywnie zielone oczy. Jednak zbyt mocno uwierzył w jej śmierć, by tak szybko ujrzeć prawdę.
Przyspieszył kroku czując w sobie narastającą determinację. Z rezydencji wybiegł tak szybko, że strażnicy stojący przed wyjściem ledwo go zauważyli. Oddział Madary i Hahiramy lokował się na tyłach budynku, nie tak jak jego własny. Minusem tego zdecydowanie była odległość między siedzibą, a poddanymi. Otóż wojownicy posiadacza Rinnegana i pierwszego hokage zamieszkiwali dużo bliżej rezydencji niż jego poddani. Miało to wiele wad, które w pewien sposób irytowały Sasuke, ale teraz czuł jedynie obawę, że Madara już mógł dostać się do domku, w którym powinna znajdować się Sakura. Wtedy jego zadanie skomplikuje się jeszcze bardziej.
Zdenerwowany przyspieszył tempo swojego biegu, już nawet przestając przejmować się tym, że jest obserwowany. Na rozwidleniu dróg skręcił w lewo i zaklął pod nosem, gdy nie ujrzał na prostej ścieżce chociażby majaczącej w oddali sylwetki władcy. I nagle zaczął się zastanawiać, dlaczego od razu założył, że Madara udał się do swojej medyczki. Przeczucie? Kompletnie tego nie rozumiał. Tak dawno nie kierował się własnym instynktem, że już nawet nie zdawał sobie sprawy, że z niego korzysta. Pomimo tego, że lepiej byłoby gdyby jego przypuszczenia wydały się niesłuszne, to jakoś nie mógł przyjąć do wiadomości, że może nie gonić Madary, tylko bezsensownie biec na teren zamieszkały przez jego wojowników. W takim przypadku jego duma zostałaby porządnie nadszarpnięta, zwłaszcza, że już kilkanaście osób zauważyło, że pędził w tamtą stronę.  
Jego złość i obawa przed upokorzeniem wyparowały natychmiast, gdy zobaczył czerwoną zbroję posiadacza Rinnegana. Chwilę później trzymał dłoń na jego ramieniu powstrzymując od dalszej wędrówki. Starszy Uchiha zmierzył go wzrokiem.
- Sasuke? – Był wyraźnie zaciekawiony jego zachowaniem.
 Chłopak nic nie odpowiadając, puścił go.
-Co cię tu sprowadza? – Madara nie potrafił ukryć ekscytacji.
Wyczuł, że kroiło się coś dużego.
- Chcę z tobą porozmawiać o medyczce – powiedział beznamiętnie.
- Coś nie pasuje Ci w rudej? Wiesz, moja sprawia się doskonale – uśmiech, jaki wpełzł na jego twarz sprawił, że Sasuke poczuł obrzydzenie.
Wiedział, że jego słowa były nieprawdziwe, ale nie mógł się powstrzymać przed zaciśnięciem dłoni w pięści. Dwa dni temu to on znalazł Sakurę okaleczoną i nieprzytomną, podczas gdy jej pan prawdopodobnie zabawiał się z innymi kobietami. Czy to w jego mniemaniu było doskonałym sprawowaniem się?
- Z Ise jest wszystko w porządku – odparł, choć nie był pewny swoich słów.
Do tej pory nie dostał żadnego raportu od Keizo, co nie dziwiło go za bardzo. Nie oczekiwał od swoich wojowników jakichkolwiek przejawów inteligencji, aczkolwiek akurat od blondyna spodziewał się więcej. Miał chociaż nadzieję, że dziewczyna pod jego opieką wciąż była żywa.
- Przyszedłem porozmawiać o twojej medyczce.
Czarne oczy Madary rozbłysły.
- Nie odstąpię ci jej – oznajmił krótko. – Wydaje mi się, że już to ustaliliśmy.
- Oczywiście. Ona należy do Ciebie. Jednak w zamian chcę byś przystał na kilka moich warunków.
- Warunków? – Zmarszczył brwi. – Jakie masz prawo stawiać mi jakiekolwiek warunki?
- W ostatecznej wersji to jednak ja byłem tym, który odstąpił. Należy mi się jakaś rekompensata.
Starszy Uchiha machnął dłonią.
- Bierz, którą chcesz. Mam mnóstwo kobiet do dyspozycji.
- Nie interesują mnie dziwki.
Madara skrzywił się nieznacznie na to stwierdzenie i prychnął.
- To może zamiast bawić się w zgadywanki, od razu powiesz mi, jakie są twoje warunki.
- Chcę by twoja medyczka zamieszkała w mojej części rezydencji. Pokoi mam mnóstwo, na pewno można jej któryś udostępnić, nie sądzę też by sprawiała jakiekolwiek problemy…
- Zgłupiałeś – przerwał mu. – Nie ma mowy bym zgodził się na tą propozycję. Myślisz, że nie wiem, co chcesz z nią robić? Przystając na twój warunek stracę wszelkie korzyści, które płynęły z zatrudnienia medyczek. Co więcej oddam je tobie.
- Jak już mówiłem, nie interesują mnie takie rzeczy – oznajmił twardo.
Starszy Uchiha zmarszczył mocno brwi. Jego oczy łypały na Sasuke ze złością, ale i zaciekawieniem.
-Dlaczego chcesz sobie przywłaszczyć moją medyczkę?
- Nie przywłaszczyć. – Brunet tracił cierpliwość. – Raczej zapewnić możliwość przeżycia. Spór, który wybuchł pomiędzy nami w sali tronowej w końcu o coś się rozniósł. Nie po to ci ją oddałem, by zginęła za kilka dni poturbowana przez twoich poddanych.
Madara przez kilka sekund przyglądał mu się intensywnie, zastanawiając się nad jego słowami.
- Dobrze, w takim razie będzie mieszkać ze mną.
Sasuke przywołał obraz posiniaczonej Sakury leżącej pod pościelą starszego Uchihy. Widząc przed sobą osobę, która leżałaby koło Haruno, zmarszczył mocno brwi i skrzywił usta w grymasie.
- Wyjdzie na to samo – warknął. – Albo zabijesz ją ty, albo twoi poddani. Ja natomiast proponuję Ci coś dużo bardziej korzystnego.
-Co może być korzystnego w tym, że chcesz mi zabrać medyczkę?
- Jej życie – oznajmił krótko. – Będzie mogła przez długi czas leczyć twoich poddanych. Może wrócisz nawet do treningów.
- Bezsensu…
- Wymagam tylko by mieszkała w mojej części – przerwał mu. - Możesz w każdej chwili do niej przyjść, w porze dziennej oczywiście. Tak samo jak ranni wojownicy.
Madara uśmiechnął się drwiąco.
- Może po prostu przedstawimy jej twoją propozycję i dowiemy się czy przystaje na takie warunki. Właśnie do niej szedłem…
- Wolałbym porozmawiać z nią na osobności – wtrącił.
Teraz starszy Uchiha wydawał się autentycznie rozbawiony. Ale była to chora radość, satysfakcja, która malowała się na jego twarzy nie oznaczała nic dobrego.
- Zadziwiasz mnie, Sasuke – odezwał się z szerokim uśmiechem, który nie dosięgał oczu. – Twoja determinacja jest bardzo podejrzana. Wprost mam ochotę od razu poderżnąć tej dziewczynie gardło. Pomimo tego, że wyjątkowo mnie zainteresowałeś, to muszę się z tobą nie zgodzić. Nie przyjmuję twoich warunków.





Zimno, zimno, okrutnie zimno. Jak mógł ją zostawić tak na pastwę losu w jakiś obskurnym, zakurzonym domku na całą noc!? Z początku myślała, że może po nią wróci, dlatego żeby nie pogarszać swojej sytuacji po prostu siedziała na zimnej podłodze i gorączkowo analizowała ostatnie zdarzenia. Z każdą godziną jej nadzieja gasła, lecz wciąż czekała. W końcu zasnęła z wyczerpania, skulona próbując bronić się przed wieczornym chłodem. Nad ranem temperatura spadła jeszcze bardziej, co skutecznie przeszkodziło jej w dalszym śnie. Zdenerwowana zerwała się od razu na równe nogi i zaczęła nerwowo krążyć po małym domku. Po co ona w ogóle na niego czeka? Czemu jest posłuszna? Oczywiście, znajdowała się w kłopotliwej sytuacji, a życie jej bliskich leżało w rękach Sasuke…
Czy gdyby zamierzał ją wydać, to nie zrobiłby tego od razu? A może najpierw musiał się upewnić, a dopiero po tym powiedzieć o wszystkim Madarze? Gdzie on poszedł?
Idąc tym nieufnym tokiem rozumowania może wywnioskować, że udał się do jej władcy by zdradzić mu jej prawdziwą tożsamość. Ale przecież nie ma go już od kilkunastu godzin. Przecież nie zgubił się nigdzie po drodze.
Jak na razie nic nie wskazywało na to, by rzeczywiście chciał ją zdradzić.
Możliwe też, że zostawił ją od tak sobie, bo nie wiedział, co z nią dalej zrobić. Jednak w takim razie, po co kazał jej nie ruszać się z domku?
On jej kazał! Dobre sobie.
Sakura prychnęła głośno i buntowniczym krokiem ruszyła w kierunku drzwi. Wychodząc na zewnątrz trzasnęła nimi mocno i założyła ręce na piersi prychając ponownie. Gdy podniosła wzrok jej złość ulotniła się, zupełnie jakby nigdy tak naprawdę nie była zdolna do jej odczuwania.
Okazało się, że temperatura panująca na dworze była cieplejsza niż w domku. Pomimo tego i tak zapragnęła natychmiast do niego wrócić. Po raz kolejny uderzyła w nią ta okropna atmosfera zaległa w części wioski należącej do klanu Uchiha. Pustka, która wysysała z niej wszystkie emocje, sprawiała, że stawała się obojętna, a jej twarz traciła wszelki wyraz. Miała wrażenie, że straciła umiejętność oddychania, ale kiedy zaczerpnęła powietrza wszystko wydawało się działać tak jak powinno. W towarzystwie Sasuke dużo prościej było utrzymać się jej na nogach niż w tej chwili. Oparła dłoń o chłodny mur domku, zachowując tym samym równowagę. To miejsce zdawało się ją miażdżyć. Jak on sobie z tym radził?
Wzięła głęboki oddech i wbiła wzrok w ziemię. Chciała jak najszybciej opuścić to miejsce. Nie podnosząc głowy, odepchnęła się od ściany i ruszyła w kierunku lasu, który pasem ciemnej zieleni przypominał metę, którą musiała przekroczyć by wyrwać się z otumanienia. Nawet nie wiedziała, kiedy zaczęła biec. Wbiegła w ciemny cień drzew jak oszalała i natychmiast wyhamowała oddychając ciężko. Świeże, leśne powietrze dostało się do jej płuc wypychając uczucie, które tak ją przytłoczyło. Tamto miejsce wydawało się nawiedzone. Nawiedzone przez znękane dusze zamordowanych członków klanu Uchiha. Dreszcz przebiegł jej po plecach. Nie mając odwagi odwrócić się za siebie ruszyła dalej, zastanawiając się, co teraz powinna zrobić. Sasuke tak szybko przejrzał jej przebranie. Co jeśli uda mu się odkryć całą tajemnicę? Gdy dowie się o podziemiach…
Czuła, że musi ostrzec swoich przyjaciół. Problem polegał na tym, że znała tylko jedno przejście prowadzące do kryjówki. W dodatku była pewna, że bez pomocy Shikamru nie uda jej się przejść przez labirynt. Spotka się z nimi, ale najpierw wydostanie się z tego głupiego lasu.
Pamiętała, że wraz z Sasuke szła dosyć długo. Skrzywiła się na samą myśl i przyspieszyła kroku. Nie chciała marnować czasu na powrót. Po co on ją zaprowadzał do wioski swojego klanu? Kompletnie bezsensu. Pewnie zamierzał ją psychicznie dobić, zaprowadzić w miejsce, w którym jednej nocy zginęło tyle osób i tam również pozbawić ją życia. Cóż, nie wyszło.
Złość sprawiła, że przestała zwracać uwagę na otoczenie. Potknęła się o gruby korzeń wystający ziemi i gdyby nie złapała się gałęzi, która akurat znajdowała się w zasięgu jej dłoni, już dawno leżałaby na ziemi.
- Głupi. – Wyprostowała się i zaczęła kopać korzeń. – Głupi, głupi kawałek drewna.
Wiedziała, że jej zachowanie było bardzo dziecinne i nieodpowiednie, ale kompletnie jej to nie obchodziło. Miło było od czasu do czasu w coś pokopać. Zwłaszcza, jeśli miało się w pełni zdrową kostkę. Rzuciła jeszcze jedno rozzłoszczone spojrzenie na korzeń i ruszyła dalej.
Ciągłe maszerowanie zaczęło ją nie tyle męczyć, co irytować. Była pewna, że szła w dobrą stronę, gdyż las robił się coraz gęstszy, drzewa niższe, a leśna ścieżka skończyła się już kilka minut temu. Gdy przez liczne gałęzie zobaczyła, że niedaleko, rozciąga się znana, piaszczysta droga, odetchnęła z ulgą. Prawie wybiegła z lasu na ścieżkę i zatrzymała się na środku. Miała przeczucie, że gdyby udała w prawo, to doszłaby do Konohy, zobaczyła znajome budynki, a nawet twarze byłych Hokage wyryte w kamieniu. Przez chwilę wpatrywała się tępo w stronę, po której prawdopodobnie znajdowało się centrum Wioski Liścia. Westchnęła ciężko i odwróciła się powolnie ruszając w kierunku rezydencji. Przeszłość już na zawsze pozostanie przeszłością. Nie było sensu do niej wracać.
Nie przeszła nawet stu metrów, a już widziała zarys znienawidzonego budynku. Z tak dużej odległości wydawał się mały, nic nieznaczący. Zabawne, jak mylne mogą być pozory.
Przestała wpatrywać się w dach rezydencji i przeniosła wzrok niżej. Jej oczy rozwarły się w zdziwieniu, gdy zobaczyła, że stoi przed nią bardzo wysoki, umięśniony mężczyzna. Uśmiechał się, lecz był to uśmiech, który sprawił, że musiała przełknąć ślinę i zacisnąć dłonie w pięści.
- Wydaje mi się, że zabłądziłaś dziewczynko. – Podszedł do niej, obracając, kunaia w dłoni. – Szkoda, że już nie możesz zawrócić.
Sakura zmarszczyła brwi. Nie miała czasu na użeranie się z tym ninją. Musiała szybko dotrzeć do Shikamaru.
- Nie, nie zabłądziłam – powiedziała twardo. – Jestem medyczką Uchiha Madary i żądam byś się przesunął i znalazł sobie coś innego do roboty. Zagradzasz mi drogę.  
W dłoni już powoli kumulowała chakrę.
Nieznany mężczyzna przechylił delikatnie głowę w bok, poszerzając uśmiech i unosząc brwi. Jego rude włosy zdawały się płonąć na tle jasnego nieba.
- Nie dość, że znajdujesz się w miejscu, w którym być nie powinnaś, to jeszcze tak perfidnie kłamiesz? Właśnie pozbawiłaś się wszelkich szans na przeżycie.
Błyskawicznie pokonał dzielącą ich odległość, przykładając jej zimne ostrze do szyi. Jednak Sakura okazała się szybsza. Zanim ninja zdążył przeciąć jej szyję, ona odchyliła się do tyłu i wykonała zgrabne salto w tył, stopą wytrącając mu broń z ręki. Dziewczyna stanęła z powrotem na nogach w momencie, gdy kunai z brzdękiem zetknął się z ziemią. Mężczyzna z roztargnieniem sięgał po następnego, ale znów okazał się zbyt wolny. Sakura nie przeciągając, mocno uderzyła w twarz przeciwnika i uwolniła swoją chakrę, z taką siłą i impetem, że przeciwnik odleciał na kilka metrów wzwyż, zupełnie jakby był podnoszony przez niewidzialną rękę i… nagle przez nią puszczony. Wrogi ninja z hukiem zetknął się z ziemią, łamiąc kark na twardym podłożu.
Haruno zmarszczyła brwi w zdziwieniu. To wszystko, na co było go stać?
Przeniosła wzrok na swoją dłoń i zaczęła zginać i rozprostowywać palce. Coś tam jeszcze pamiętała z treningów z Tsunade.
Nagle usłyszała, że ktoś ląduje za jej plecami. Rozwarła oczy w zdziwieniu, cały czas ze wzrokiem utkwionym we własnej dłoni. Zaraz po tym, gdy ciężki oddech owiał jej kark, po prawej i lewej stronie zmaterializowało się kolejnych dwóch mężczyzn w całości ubranych na czarno. Była pewna, że trzeci z nich znajdował się właśnie za nią. Zaklęła pod nosem.
- Komuś się wydaje, że może z nami pogrywać. – ninja, który wyszeptał jej to do ucha okropnie śmierdział. – Chyba powinniśmy Ci pokazać, kto tutaj ma władzę.
- Całkowicie się z tobą zgadzam.
Głos Sasuke jak zawsze był bardzo donośny i niesamowicie chłodny. Teraz jednak dominowała w nim wściekłość. Ninja z początku myśleli, że władca tak jak oni miał na myśli śmierć Sakury, dlatego na ich twarzach zawitały szerokie uśmiechy podniecenia.
- Możemy ją najpierw poddać torturom – powiedział radośnie mężczyzna stojący po prawej stronie. – Niech błaga o litość.
- Tak – odparł Uchiha bardzo cicho i skrzyżował swoje pełne opanowanej wściekłości i chęci mordu spojrzenie ze spojrzeniem Sakury.
Stał dokładnie naprzeciwko niej, a w jego oczach znów pojawiła się ta pretensja, skierowana w jej stronę. Nie przerywając kontaktu wzrokowego, chwycił bladą dłonią za swój kołnierz i poluzował go odrobinę. Sakura usłyszała cichy pomruk, a z oczu bruneta popłynęła ciemna krew, jego tęczówki przybrały szkarłatny kolor. Jednak nie wciągnął jej w żadne Genjutsu. Jego wzrok przerażał ją, lecz nie umiała tak po prostu spojrzeć gdzie indziej. Była przyszpilona. Widocznie na wrogich ninja ten widok również zrobił podobne wrażenie, bo pomimo tego, że wciąż się uśmiechali, milczeli jak zaklęci. Sasuke wyprostował swoje ręce zupełnie jakby chciał wskazać na mężczyzn stojących po bokach. Wtedy ciszę przeszył dźwięk brzmiący jak odpalanie zapałki, z tym, że kilkanaście razy donośniejszy. Zaraz po tym, rozległy się rozpaczliwe krzyki mężczyzn, których objęły czarne płomienie. Sakura zbladła.
- Niech błagają.
Uchiha wydawał się być w ekstazie. Jego głos był mocno zachrypnięty, odchylił delikatnie głowę, zupełnie jakby delektował się tą chwilą.
Sakura czuła gorąco ognistych płomieni, które jednak nie zetknęły się z jej ciałem, słyszała rozpaczliwe wołanie o pomoc mężczyzny znajdującego się za nią, swąd palonego mięsa zaatakował jej nozdrza. Jednak gorsza dla niej była cisza, która zapanowała kilkanaście długich sekund później. Gdy ninja zostali strawieni przez żywioł w wystarczającym stopniu by umrzeć.
Sasuke powoli opuścił ręce, a wraz z tym gestem płomienie zaczęły się, aż zanikły zupełnie. Widziała jak dreszcz przebiega po jego plecach, gdy zamykał oczy. Na myśl o tym, że zabicie tych ludzi sprawiło mu taką przyjemność zrobiło jej się słabo. Gdy znów przeniósł na nią wzrok jego tęczówki miały normalny, czarny kolor, lecz na nowo pałały wściekłością. Zacisnął dłonie w pięści i ruszył szybko w jej kierunku.
- Sakuro – mruknął przez zaciśnięte zęby. – Gdzie, do jasnej cholery, jest twoja peruka?
Dziewczyna rozdziawiła usta i przyłożyła dłonie do głowy macając ją rozpaczliwie. Zupełnie zapomniała o swoim przebraniu! Jakże głupie to było z jej strony! Równie dobrze mogła od razu skoczyć w przepaści i zepchnąć przy okazji wszystkich swoich przyjaciół. Strach przed Sasuke, który jeszcze kilka sekund temu tak dominował w jej uczuciach, natychmiast się ulotnił zastąpiony przez wdzięczność. Lecz zanim zdążyła cokolwiek z siebie wydusić, Uchiha zakleszczył swoje palce na jej nadgarstku i szybkim krokiem ruszył przed siebie. W zupełnie innym kierunku niż do tej pory obierała Sakura. Po chwili jego marsz zmienił się w bieg. Zdezorientowana starała się dotrzymać mu tempa, ale Sasuke był szybszy niż ostatnim razem. Nagle zdała sobie sprawę, co on zamierza.
- Nie! – Krzyknęła, próbując wyrwać rękę, ale w biegu wydało się to prawie niewykonalne. – Nie zamierzam wracać na teren twojego klanu!
- Nie mamy nawet na to czasu – odpowiedział.
Sakura zmarszczyła brwi, próbując zrozumieć jego słowa.
-Co masz na myśli? Gdzie mnie znowu prowadzisz?!
- Daleko, Sakuro. – Jego głos był cichy, ale bardzo wyraźny. – Musimy stąd uciec.
Natychmiastowo zacisnęła usta, nie zamierzając nic odpowiadać. Nie mogła uciekać. Naraziłaby ludzi z podziemi na wielkie niebezpieczeństwo. A co się stanie z Ino i Hinatą? Czy Madara zabije je, czy też przywłaszczy sobie Ino i zadowoli się nią? Obie opcje były dla blondynki tak samo tragiczne.
Przypomniała sobie te wszystkie lata spędzone pod ziemią. Bez nadziei, w ciągłym bólu. Później Shikamaru ofiarował im pomoc. Ale tak naprawdę ona wciąż żyła w niewoli, zupełnie jak to powiedział Nara. Bezpiecznej niewoli, która w dalszym ciągu była niewolą. Nie przypuszczała, że kiedykolwiek będzie mogła się z niej wyrwać.
Czy powinna uciekać z Sasuke Uchihą, narażając tym samym życie swoich bliskich? Zdecydowanie nie.
Spojrzała na jego dłoń, zaciśniętą mocno na jej nadgarstku. On był silny, zawsze pewny swoich działań. Przeniosła wzrok na jego blady profil, po raz kolejny zachwycając się jego pięknem. Zmarszczyła smutno brwi.
Czy chciała uciec z Sasuke Uchihą, gdzieś daleko stąd i zyskać wolność? Tak. Tak, bardzo tego chciała.




















Cześć kochani! 
Tak zupełni szczerze, to z tej notki nie jestem zadowolona kompletnie. Nie podoba mi się zbytnio i już. Mogłabym napisać ją jeszcze raz, ale wtedy czekalibyście kolejny miesiąc więc...
Chciałabym wam wszystkim podziękować za każde ciepłe i te mniej ciepłe słowa, które napisaliście pod rozdziałem 6. Motywacją one były i to wielką, lecz te dwa tygodnie miałam tak zawalone testami, kartkówkami i wolontariatem (Wiedzieliście, że całkiem ładne naszyjniki można zrobić z plastikowych butelek? Magia!), że w sumie nie wiem dlaczego ja normalnie funkcjonuję w ten weekend zamiast przesypiać całe dwa dni. Ach tak! Trzeba pisać, pisać, pisać! No i jeszcze szykuje się test z matmy... ale o tym wolę w tej chwili nie myśleć.  
Ankietę wygrała piosenka Skillet - Salvation i jak widzicie już zadomowiła się na blogu :)
Chciałabym napisać, że rozdział 8 pojawi się szybciej, ale nie jestem tego taka pewna, bo doszedł mi jakiś konkurs z języka polskiego. Ale pociesze was tym, że już niedługo święta! Lampki, pierniki, śnieg (no z tym to zobaczymy), mandarynki, piosenki świąteczne (Last Kristmas, Aj gejw ju maj hart!)  i oczywiście upragniony CZAS WOLNY od szkoły <3 
Pozdrawiam was ciepło, bardzo ciepło bo bardzo zimno się zrobiło na dworze i czekam na wasze opinie co do rozdziału w komentarzach! 





Hello, I'm going to kill you.

 



43 komentarze:

  1. pierwsza, pierwsza piszę <3
    o ja nie mogę! o po prostu no! Zatkało mnie;d Uwielbiam Cię! I warto było czekać <3
    Kurde no, niesamowite, biedna Kurenai! Co ona teraz zrobi? W jaki sposób odzyska swojego synka? :(
    Sasuke, Sasuke, Sasuke <3 Kocham goo;d
    Sasuke jest taki jaki powinien być, przerażający (scena z podpaleniem), dominujący, władczy (no choleryk;d), lubie go właśnie takiego, no i ciekawi mnie jak będzie zachowywał się dalej, w szczególności do Sakury, bo już teraz widać troskę i to uczucie, które chyba istniało od jakiegoś czasu : "Gdyby dostał jakiś znak, to może od razu poznałby Sakure, może zdołałby odesłać ją w bezpieczne miejsce, albo chociaż zawalczyłby o nią tak jak powinien. " Ah<3
    Zastanawia mnie sprawa z Naruto.. bo w końcu jak on zginął?!
    Tyle pytań!
    On uratuje Sakure! ;d Wiem, za dużo wykrzykników:) Ale tak piszesz, że nie da się nie wczuć w emocje i historie bohaterów. Chrzanić Madare;d Najlepiej spróbować go zniszczyć i koniec;d Ale Sasuke pobudził jego zainteresowanie Sakurą i jak się dowie, że zniknęła, będzie ją chciał sprowadzić.. o nie, o nie!;d
    Ostatnie 4 linijki mnie rozwaliły kompletnie! Wow! Ciarki na plecach;d
    Kończę pisać ten komentarz, bo jest późno i piszę głupoty :)
    Oby tak dalej!
    Weny życzę :*
    Namira
    ps. Podoba mi się nowy wygląd bloga :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Ogromnie się cieszę, że tak polubiłaś Sasuke :D Wydawało mi się, że w tym rozdziale zrobiłam z niego zupełnego psychopatę, ale może to nie tak źle. Z dzieckiem Kurenai niedługo się trochę wyjaśni, gorzej jeśli z Naruto. Na to trzeba trochę poczekać :)
      Dziękuję pięknie za komentarze i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Biedna Kurenai. Musiałaś porwać akurat jej dziecko? Mogłaś przecież w zamian za to porwać Madare, ja jestem jak najbardziej za.
    Mój najukochańszy Sasuke wkracza do akcji, mówisz? Hmmmm..........oświadczam iż zakazuję zrobić mu krzywdy przez kogokolwiek. Grace mam nadzieję, że się nade mną zlitujesz i pozostawisz go przy życiu całego, zdrowego, niepołamanego, widzącego dobrze i nie wiem co tam jeszcze możesz wymyślić, ale proszę nie rób mu krzywdy. Wracając do tematu notki, Sasuke chce uciec z Sakurą, niesamowite. Potem będą żyli długo i szczęśliwie w tym nowym aczkolwiek chorym świecie ninja. Tylko proszę kiedyś tam w opowiadaniu przywróć spokój w Konoha, która nawiasem mówiąc już nie istnieje. Nie wiem czy z mojego komentarza dało się coś wywnioskować, ale rozdział był świetny i już chcę następny :D Pozdrawiam
    Yuki-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, porwanie Madary mogłoby być dla niektórych (em wszystkich :p) kłopotliwe. Daj spokój, trochę bólu jeszcze nikomu nie zaszkodziło ^^ Po za tym jest ninja. Jego życie i tak jest pełne niebezpieczeństw. "Będą żyli długo i szczęśliwie"! Jeny przejrzałaś mnie :p I teraz muszę zmienić swoje plany :D
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  3. Sakura napewno nie zostawi swoich przyjaciół, nawet mimo tej jakże kuszącej propozycji Sasuke...
    Sasuke jest taki słodki kiedy się o nią martwi, a przynajmiej ja to tak odbieram :)
    Jestem bardzo ciekawa jaki wpływ na tę historię będzie miało dziecko Kurenai.
    No i oczywiście NARUTO, sama już nie wiem czego mam się spodziewać, no i o co chodzi z tą rolą odgrywaną przez Saska.
    Ahhhh, twoje opowiadanie wciągnęło mnie jak prawdziwa książka pisana przez profesjonalną pisarkę ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stwierdzenie "profesjonalna pisarka" zdecydowanie mi się nie należy, ale i tak sprawiło, że uśmiech zagościł na mojej twarzy.
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  4. Po prostu uwielbiam jak On się zwraca do niej per "Sakuro" Hihihi ^^ Piękny szablon, tak na wstępie chciałabym zaznaczyć, pasuje do tego bloga idealnie ;)
    Co do rozdziału... Mało mi! :) Rozumiem, sprawy szkolne itp... życie jest okrutne, ale cieszę się niezmiernie, że udało ci się coś wstawić. Jestem oczarowana twoim stylem pisania, powtarzam się już chyba trzeci raz, ale nie mogę tego nie napisać. Masz niesamowity talent, którego strasznie ci zazdroszczę, z taką lekkością opisujesz wszystko- akcję, zwykły marsz Sakury przez las, rozmowę między Sasuke a Sakurą. Nie, nie jest mi źle z tym, że się powtarzam. Ba! Do końca tej historii będę to robić. Pewnie nie co rozdział, ale co jakiś czas na pewno ^^ Rozpływam się! Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Tak mi się miło zrobiło, gdy przeczytałam Twój komentarz!
      Ale droga Mrs Pe, dlaczego piszesz, że mi zazdrościsz? Już Ci chyba kiedyś oznajmiłam, że naprawdę nie powinnaś. Kurcze, no twój styl pisania jest tak lekki i wciągający, a piszesz mi tu takie rzeczy. Doceń siebie! To rozkaz!
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Nie o mnie tu mówimy więc nie zmieniaj tematu! :d Kurcze! Wchodzę sobie a tu taki super szablon, cudo <3

      Usuń
    3. Dzięki, dzięki :*

      Usuń
  5. Cudowne!
    Tylko mam nadzieję, że będziesz częściej dodawać :D Serio masz talent :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. No jak to w moim zwyczaju bywa napisałam dość długi komentarz a ten mi się postanowił usunąć bez jakiejkolwiek rozmowy, doszlibyśmy do porozumienia, postawiłabym mu ramen ale nie...on wolał mnie zostawić, życze mu nieszczęścia.
    A więc ( tak wiem, nie zaczyna się zdania od " a więc " ) dlaczego Ci się nie podoba rozdział? Jest doskonały, nawet mało powiedziane. I chodź w scenach SasuSaku nie ma pocałunków, wieje romantyzmem, naprawdę. Wyobraziłam sobie scene jak Madara gwałci Sakure, ona we krwi posiniaczona i pokaleczona wije się pod tym świnią i nagle wlatuje Sasuke na białym rumaku. Aaaaww! Nie bierz mnie za jakąś sadystke, lubię takie akcje w opo bo coś się dzieje. Ha! Nawet bardzo lubię. Ale nie zmienia faktu, że nikomu tego nie życze.
    Nie pozostało mi nic innego jak czekać na nowy rozdział, oby pojawił się prędko.
    Nie mam dzisiaj ompletnie humoru, stracił na wszystko jakiekolwiek chęci. Zginął jeden z moich ulubionych aktorów, do tego tak tragicznie. [*] ;(( Ale ten rozdział podniósł mnie trcohę na duchu, dobrze, że są jeszcze takie opowiadania jak te.
    Pozdrawiam gorąco i życze samych sukcesów. ;*
    ~Eve lin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mógł nie przyjąć ramen! Gdyby Naruto to usłyszał, to by dostał białej gorączki!
      Nie podoba mi się, bo... nie wiem w sumie po prostu mi się nie podoba. Jednak cieszę się, że Tobie przypadł do gustu.
      Sasuke na białym rumaku? Dlaczego nie? Chociaż lepszy byłby jednorożec, ewentualnie lama. Uchiha na lamie...
      Okey oficjalnie nakazuje mojej wyobraźni sobie gdzieś pójść i się ukryć.
      Jak wiesz, w pocieszaniu dobra nie jestem, ale naprawdę przykro mi z powodu Twojej straty i cieszę się, że rozdział poprawił Ci humor :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Dedykacja dla mnie?! Naprawdę?! Dziękuuuuję! Nie masz pojęcia jak mnie ucieszyła. Serio, siedzę przed komputerem i wyglądam jakbym uśmiechała się sama do siebie. A to chyba nie jest normalne xD Nieważne, czas przejść do rozdziału...
    Kurenai, moja biedna Kurenai, którą tak uwielbiam. Naprawdę ogromnie mi jej żal- biedaczka na początku nie potrafiła odróżnić rzeczywistości od snu, nie była pewna, czy to co ją obudziło to tylko wymysł jej umysłu. Miałam nadzieję, że ten huk był tylko przypadkowy (co było bardzo naiwne). A tu taki szok! Porwali jej synka! Jeszcze do tego nie wiadomo kto i po co... (Na pewno będzie to miało duże znaczenie...) I to zdanie napisane czerwoną farbą, niczym krwią... Oj, potrafisz grozę wprowadzić. A tak z innej beczki- miło (no... może jednak nie), że porywacze napisali "Twoje" z dużej litery- taką ironią mi powiało ^^
    Przemyślenia Sasuke- po prostu je uwielbiam. Tym bardziej, że są takie tajemnicze. Och! Nawet nie wiesz, jak wielka jest moja chęć poznania wszystkich jego myśli. Po pierwsze- odgrywanie roli- to brzmi dla mnie trochę jak: "odejście Sasuke z wioski było zaplanowane". Nieco dziwne, ale tak to odbieram. Dwa, Sasuke nie zabił Naruto i mówił o jakimś znaku od niego- o co do cholery chodzi? Najlepiej chciałabym mieć to wytłumaczone tu i teraz, ale spokojnie, poczekam xD Moja naiwność nie zna granic i wierzyłam w to, że Madara przystanie na warunki Sasuke, hahha, to tak jakbym zapomniała, że Madara przecież jest zły do szpiku kości.
    Podoba mi się to, że Sakura postanowiła wziąć się w garść i mimo rozkazu Sasuke ruszyła się z miejsca, bo w końcu długo tam siedziała. Do tego pamiętała drogę, a i jeszcze krótka, ale fajna walka się wywiązała. Mam nadzieję, że Sasuke stał wtedy dłużej z boku i widział, od początku, do końca tę sytuację- mógłby ocenić umiejętności Sakury pod innym względem, niemedycznym. Nieźle się wystraszyłam, gdy Sasuke spytał się o perukę- myślałam, że z powrotem ją założyła. Co prawda, ci co widzieli ją w różowych włosach przepadli na wieki, dzięki Amaterasu, ale ktoś jeszcze może ich zauważyć, a to już niekoniecznie dobrze może skończyć się także dla pozostałych medyczek.
    Więc Sasuke chce uciec z Sakurą, a ona z nim? Ha! Lepiej być nie mogło, ale jestem ciekawa jak Sakura to rozegra tzn. czy powie Sasuke o Ino i Hinacie, które ją tam trzymają, powiedziałabym emocjonalnie.
    Nowy szablon, tak jak zapowiadałaś. Taki klimat pasuje do opowiadania jak najbardziej. :)
    "Hello, I'm going to kill you"- rozbawiło mnie, nawet bardzo. Lubię taką psychopatyczną stronę Sasuke :D
    "Salvation" wygrało- też na tę piosenkę głosowałam, ale także na dwie inne, bo nie mogłam się zdecydować, podobnie jak Ty. Dzięki Tobie poznałam też Skilletów, za co Ci także dziękuję, bo mają cudowne piosenki.
    Rozdział naprawdę świetny! Dlatego jeszcze raz dziękuję, że mi go zadedykowałaś! Czekam na dalsze przygody moich ulubionych bohaterów! Czasu i weny życzę! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha, wychowani porywacze :D
      Trochę zagmatwałam z jego myślami, prawda? Ech, ech, ech postaram się to trochę objaśnić, ale wątpię bym zrobiła to już w następnym rozdziale. Na razie skupię się na Kurenai i SasuSaku. I podziemiach, i Hinacie... Boże tyle jeszcze scen do wprowadzenia. A ja chciałam, by ta historia zamknęła się w dwudziestu rozdziałach i epilogu. Zobaczymy jak mi się to uda :)
      Ja też bardzo lubię psychopatyczną stronę Sasuke, dlatego, gdy tylko zobaczyłam ten obrazek, to pomyślałam o tym zdaniu :p
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Jak widzisz, odpisuję teraz, bo nawet się jakoś trzymam w postanowieniu :)
      Właśnie to miałam na myśli- wychowani porywacze xD
      A... I chciałam jeszcze dodać, że coś zaczęło wkurzać mnie w szablonie. Niektóre kolory np. czerwony na bordowym jest mało widoczny (np. spis twoich blogów) i np. link pod "I'm going to kill you" zauważyłam dopiero dzisiaj (swoją drogą, świetna piosenka o Sasuke), bo po prostu nie zauważyłam przez kolor. Tak samo jest, gdy się wejdzie w któreś z zakładek w menu. Bordowy na czarnym jest źle widoczny. Mogłabyś to jakoś zmienić?
      W tym wypadku doceniam jednak bardziej Twoje szablony :)

      Usuń
    3. Kilka dni temu ogarnęłam w miarę kody CSS i Photoshopa, także za jakiś tydzień, może dwa cały szablon powinien się zmienić :)

      Usuń
    4. Nie wiem czemu dzisiaj weszłam na Twojego bloga- pewnie dlatego, że jestem troszeczkę od niego uzależniona (jest ważniejszy od biologii i niemieckiego xD)- i szok! Nowy szablon! Tak szybko! I jeśli mam być szczera to Twój własny autorski jest o wiele lepszy, niż ten z szabloniarni. W odróżnieniu do tamtego kolory są świetnie dobrane. Obrazy także świetne- Madara się też pojawił! Podziwiam, a nawet bardzo ;)
      A teraz coś co mi umknęło przy poprzednich komentarzach... W dedykacji dla mnie napisałaś, że pojawiają Ci się myśli o usunięciu bloga, a moje komentarze powodują ich zniknięcie- co mnie bardzo cieszy- ale takie myśli nie powinny Ci nigdy przychodzić do głowy! Twój blog nie jest bezsensowny- jak widzisz, ja nim prawie żyję xD
      P.S. Jak kiedyś jednak założę tego swojego, jeszcze nie do końca wymyślonego, bloga, to miej pewność, że zwrócę się do Ciebie w sprawie szablonu ^^

      Usuń
    5. Mogłabym Ci zrobić szablon!? Aaaaa jak super :D
      Niezmiernie cieszę się, że podoba Ci się nowy wygląd bloga. Wydaje mi się, że zawita na trochę dłużej niż poprzednie.
      Heh, z tym usuwaniem bloga jest tak, że czasami po prostu nawiedzają mnie bardzo ponure myśli, a są one wywołane jakimiś słabymi ocenami z polskiego...
      Rozprawki to zło.

      Usuń
  9. Jestem geniuszem!!! Jej, ale się jaram faktem, że piosenka, którą Ci zaproponowałam wygrała i... jest w tle.. *o* aaa, taka dumna z siebie to dawno nie byłam ^^ Moje zamiłowanie do skillet, ma coraz więcej korzyści xd
    No i zaraz po tym jest moja kolejna radość. Uśmiech mi z twarzy nie schodzi odkąd zobaczyłam imię "Makiko Chan" w tekście z dedykacjami. Serio, sprawiłaś mi tym nie małą przyjemność. Nie przypuszczałam, że moje komentarze mogą być tak cenione bym zasłużyła sobie na takie wyróżnienie. xd i dzięki temu zmobilizowałaś mnie do napisania komentarza tak wcześnie. Tak to pewnie znowu bym się do tego tydzień zabierała ;ppp DZIĘKUJĘ !! ; ******
    O i niedawno odkryłam, że mamy tak samo na imię. xd Aleksandry wymiataj ;p
    Zanim przejdę do rozdziału to mam jeszcze coś innego do dodania. Nie mam pojęcia czy cię to uszczęśliwi czy wrzuci w dołek i zakopie, ale mam nadzieję, że nie zabijesz mnie za tą krytykę. Szablon jest okropny. Przynajmniej jak dla mnie. Mam nadzieję, że jego autorka tego nie przeczyta bo chyba by mnie znienawidziła, ale nie umiem patrzeć na ten nagłówek. Sasuke na nim prezentuje się całkiem nieźle, ale Sakura wygląda jakby ją ktoś drzwiami trzasną prosto w mordeczkę. Do tego te kolory, czerwony? bordowy? niebieski i szary? Napaćkane tego wszystkiego w trzy i trochę za dużo. Z ręką na sercu muszę przyznać, że ostatni szablon był o niebo lepszy. Miałam nadzieję, że w nowym szablonie postawisz na czaro-białe kolory z jakimiś czerwonymi elementami, albo coś podobnego jak miałaś, w tedy szablon idealnie odzwierciedlał charakter opowiadania, a teraz co? nie pasuje, przynajmniej moim zdaniem, radziłabym postawić na więcej minimalizmu w nagłówku. Kicha no. Ale coż, wszystko zależy od gustu.
    No i w końcu rozdział. Z góry ostrzegam, że nie mam bladego pojęcia jak wyjdzie mi opisanie tego wszystkiego co czuję w stosunku do niego, ale nie miałam czasu się nad niczym zastanowić, a mam tak mętlik w głowie, że może wyjść to więcej niż dziwnie.
    Na początek, to dochodzę do wniosku, że rozdział krótszy od poprzednich i obawiam się, że do najlepszych również nie należy. A może wcale nie taki krótki, tylko mi się go z szybko czytało? Jak teraz na szybko przebiegam po nim wzrokiem to wydaje się nawet długi. dobra nie ważne ; p
    Czytając, czułam że coś mi się nie podoba. Cały czas coś mi nie pasowało. Nie pytaj co bo nie wiem, po prostu, tak było i koniec kropka. Nie dołuj się! Jeszcze nie pora, bo... 10 minut po tym jak go przeczytałam i wszystko sobie ładnie przemyślałam to doszłam do wniosku, że jednak rozdział nie jest taki zły. W końcu było w nim dużo akcji, błędów nie zauważyłam i jak zwykle były jakieś niespodzianki, których nie da się przewidzieć. Porwanie syna Kurenai i pomysł ucieczki Sasuke z Sakurą. Brakuje mi tu jeszcze trochę więcej SasuSaku i stwierdziłabym, że rozdział wymiata.
    No ale Makiko jak zwykle coś nie gra i gdy przestaje myśleć o całokształcie i skupiam się na szczegółach to znów mniej mi się podoba.. i tak w kółko i w kółko.. dziwne... Takk więc no... chyb opinii jako takiej konkretniejszej się ode mnie nie doczekasz, bo raz bym pisała jedno, a zraz później drugie.
    Coraz więcej nowych wątków tworzysz i coraz więcej pytaniń się nasuwa, w związku z tym. Niech się w końcu coś zacznie wyjaśniać bo zaraz tu co po niektórzy oszaleją. ;p
    Np. o co chodzi z tymi kłamstwami Sasuke? Czyżby sobie wmawiał, że zabił Naruto? Tylko po jaką cholerę?
    Albo Kurenai? Kto i co od niej chce? No bo chyba by jej nie zostawili takiej informacji na ścianie gdyby nie mieli w planie małego szantażyku.
    I jeszcze dużo więcej i więcej. Zaczęłabym sugerować jakieś pomysły co mi do głowy wpadły, ale znając życie to ty i tak wszystkich zaskoczysz więc tym razem sobie odpuszczę. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam i napisałam wszystko co chciałam.
    Buziaki ; ****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak dzięki Tobie na tej stronie pojawiła się ta piosenka :D Dziękuję Ci za to bardzo :)
      Rozdział jest zaledwie pół strony krótszy od poprzedniego, więc w sumie długość nie jest taka zła. Rozumiem Twój niesmak wywołany tą notką, ale też trochę mi głupio z tego powodu, bo w końcu Tobie go też dedykowałam :) Również mi coś nie pasuje w tym rozdziale, najchętniej oddałabym go w ręce kogoś innego by go napisał, a ja zajęłabym się już tymi kolejnymi. Jest dużo pytań rzeczywiście. Ale spokojnie powoli dochodzimy do miejsca w którym tajemnice zaczną się rozwiązywać. Powoli...
      To nie do końca chodzi o szantażyk... ale no nic nie mówię :D
      Dziękuję za szczere opinie i pozdrawiam!

      Usuń
    2. Kobieto! Co ty gadasz. Nikt by byl w stanie napisać tego rozdziału lepiej od ciebie i gdyby pewnie ktos odważył się spróbować to byłaby to kompletna kicha. Masz niesamowity styl pisania i trzymaj się tego. A to że głupiej mi coś nie gra i to nie zawsze, miej głęboko w czterech literach, nikt tego lepiej by nie opisał XD

      Usuń
    3. Chyba zaszczycę cię jeszcze jednym komentarzem, właśnie doszłam do wniosku, że moje huśtawki nastrojów wzięły się z niczego innego, jak z największego przekleństwa kobiety... Ta, pisz tu komentarz przed okresem ; p

      Usuń
    4. Przyjaciel PMS, skąd ja to znam :P
      Ale w dalszym ciągu w tym rozdziale też mi coś nie pasuje, więc coś musi być na rzeczy :D

      Usuń
    5. Najlepszym się zdarza ; *

      Usuń
  10. Wiesz na wstepie ci powiem ze przechodzisz sama siebie z tymi rozdzialami. zawsze cos wymyslisz i to mnie tak intryguje ze ojeju! jak bedzie z tym dzieckiem Kurenai ? chce wiedziec. tyle pytan i zadnej odpowiedzi -.- . Żal xd. no ale super ze Sasuke martwi sie o nia. nawet nie wiesz jakiego mam banana na twarzy czytajac niektore momenty z tego rozdzialu. scena z podpaleniem - mega :D. wgl. on sie o nia martwi i troszczy. I to jak poszedl negocjowac z Madara *.* tylko on sie nie zgodzil. kretyn frajer nienawidze Madary! stary piernik. i jeszcze to jak traktuje Sakure to przesada. jestem ciekawa jeszcze losow Hinaty :) jak to z nia sie potoczy no i smierc Naruto. wprowadzilas mnie teraz w stan myslenia a nie lubie tego bo potem musze brac tabletki bo glowa mnie zaczyna bolec xd. Wgl. szablon masz mega. bardzo mi sie podoba :). na sam koniec przepraszam za wszelkie bledy ale jestem na telefonie wiec wiesz... no bez bledu sie nie obejdzie xd. pozdrawiam i czekam na nastepny rozdzial. mam nadzieje ze pojawi sie szybko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madara obiektem niechęci tylu osób. Cóż to chyba dobrze :)
      Wiem, wiem dużo pytań i niewyjaśnionych spraw! Nie chce Cię nimi tak bardzo przytłaczać, więc poproszę Cię byś przestała o tym wszystkim myśleć :p Dużo wątków jest w tej historii, dlatego to dosyć zrozumiałe, że wywołuje ona ból głowy :D
      Dziękuję Ci za miłe słowa i pozdrawiam!

      Usuń
  11. Och... Salvation. Kocham Cię za tą piosenkę.
    Czytam Twojego bloga od niedawna, a dokładniej od opublikowania rozdziału szóstego. Pamiętam, że wszystkie pochłonęłam za jednym zamachem i z zapartym tchem. Bardzo oryginalna fabuła, jeszcze się z taką nie spotkałam. Szablon też mi się podoba. Jak weszłam po raz pierwszy po zmianie go, pomyślałam, że pomyliłam blogi. ;)
    Początek mnie zaciekawił. Kto i po co porwał synka Kurenai?
    Może i jestem niewyżyta, ale chciałabym przeczytać dokładny opis tej sceny pomiędzy Sakurą , a Madarą. A jeszcze gdyby wydarzyło się to naprawdę, a nie w myślach Sasuke, to już w ogóle!
    Ucieczka? Coś mi się wydaje, że Sakurka jednak nie zwieje. :)
    Nie rozumiem dlaczego mówisz, że rozdział Ci się nie podoba. Dla mnie jest boski. :)
    Pozdrawiam, Halszka :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, jeju nowa czytelniczka!
      Bardzo mi miło, że przeczytałaś wszystkie rozdziały od razu. Nawet nie wiesz jak bardzo <3
      Dokładna scena pomiędzy Madarą a Sakurą. Matko boska, aż tak okrutna nie jestem. Plus nie umiem opisywać takich rzeczy, ale no wiesz... może kiedyś :p
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń
  12. Hej piszesz świetnie, że aż się wczułam w to i obiecuje, że od nowej noci będe zostawiać komentarze!!!!!!!!!
    Chciała bym abyś też oceniła i przeczytała mój blog:http://sasusaku-magiczne-zycie.blog.onet.pl/
    AAAAAAAAA Ps. Pisz szybciej notki ta niepewność mnie dobija proszęęęę

    OdpowiedzUsuń
  13. Esh, zacznijmy od tego, że przez moją totalną nieuwagę skasował mi się poprzedni komentarz. I tak, właśnie swoją irytacją mam zamiar usprawiedliwić jakość tego(drugiego).

    Wiesz, że pokrzyżowałaś mi wczoraj plany? Miałam zamiar przeczytać prolog i iść spać, bo ja + piątek to niestety nie jest najlepsza mieszanka, ale kiedy poznałam tę historię to czytałam tak długo, aż mi oczy zupełnie nie wysiadły - czyli coś koło pięciu rozdziałów. Jestem bardzo, bardzo pozytywnie zaskoczona fabułą, bo wchodząc tutaj spodziewałam się raczej zwykłego romansu, gdzie świat shinobi stanowiłby tło dla głównych bohaterów. I chociaż nie byłoby to absolutnie nic złego, to co tutaj zastałam przeszło moje oczekiwania.
    Jaką Ty masz wyobraźnię! Podziwiam Cię strasznie, za to, że postanowiłaś wykreować świat po przegranej wojsk sojuszu i że wyszło ci tak... realistycznie. Ja naprawdę widzę tych nielicznych shinobi, którzy przetrwali ukrywających się w podziemiach i pod panowaniem trzech władców. Widzę to, że zdecydowana większość ocalałych, to brutalni mordercy: w końcu to zapewnia przetrwanie, widzę te kolejne bezsensowne próby buntu, które już nie służą faktycznej walne, tylko zasadzie i przypomnieniu, że są ludzie, którzy nigdy n zaakceptują rzeczywistości. Przyznaję, że kilka razy wbiło mnie w fotel z niedowierzania: między innymi Hashirama jako trzeci władca, którego motywy są zupełnie niejasne i to, jak pięknie się dałam nabrać, że Sasuke zabił Naruto. Umieram z ciekawości, żeby dowiedzieć się jak było naprawdę, jaki jest ten plan, w którym Sasuke stanowi najważniejszą część
    Poza tym ciesze się jak dziecko, że w tym wszystkim Shikamaru i Temari odgrywają taką ważną rolę! I nawet się przyczepię, bo Shiakmaru jest wyższy od Sasuke! Nie kłamię!
    Bardzo podoba mi się klimat tej historii, czytając widzę wszystko takie poszarzałe. Po mimo, że narracja jest prowadzona trzecioosobowo bardzo łatwo jest mi się wczuć w bohaterów, zwłaszcza pod tym względem zaimponował mi fragment, gdzie Sasuke próbuje przypomnieć sobie kim naprawdę jest.
    Twój styl też mi się podoba, widać, że pisanie to coś, co przychodzi ci szalenie naturalnie. Wszystko jest dynamiczne, a bohaterowie momentalnie stają się bliscy. Żeby jednak nie było tak kolorowo, to napiszę, że drażni mnie zapis zaimków osobowych z dużej litery w dialogach. W epice nie ma na nie miejsca. Wkradają się też drobne błędy, czasem w interpunkcji, a czasem w szyku zdania jak np:
    "Zaraz po tym, gdy jej kark owiał ciężki oddech, po jej prawej i lewej stronie zmaterializowało się kolejnych dwóch mężczyzn w całości ubranych na czarno." - wyszło tak, jakby to ten kark owiał ciężki oddech. (:
    Na zakończenie powiem jeszcze, że bardzo podoba mi się ta piosenka! Od wczoraj leci u mnie nieustannie.

    Pozdrawiam i życzę duuużo weny od świętego Mikołaja! (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję, się szczerze zaszczycona Twoją obecnością na blogu! Naprawdę, uśmiecham się jak opętana :D
      W dodatku przepełnia mnie olbrzymia duma, że wciągnęłaś się w tą historię. Och, jeju jaka jestem szczęśliwa! Dobra, wracamy na ziemię.
      Czasami zupełnie mi nie pasowało pisanie zaimków osobowych z wielkiej litery i ogólnie zawsze miałam z nimi ogromny dylemat, dlatego jestem Ci niezmiernie wdzięczna, że to napisałaś. Okey, w epice nie ma miejsca na takie coś. Zapamiętane :)
      Interpunkcja i logika ;___; Wiem, naprawdę wiem. Zwłaszcza przecinki są dla mnie tragedią, bo odruchowo pcham je prawie wszędzie. Postaram się nad tym trochę popracować.
      Dziękuję Ci z całego serca za komentarz i za to, że postanowiłaś przeczytać tego bloga.
      Pozdrawiam i również życzę Ci weny!

      Usuń
    2. Z tą kitką to Shikamaru jest wyższy od każdego :P Hej, ale w końcu minęły cztery lata, prawda? Okres dojrzewania dobiegł końca, Sasuke mógł w tym czasie bardzo urosnąć, a biedny Shikamaru zostać ze swoim 1.70 :D

      Usuń
    3. Phi! Nigdy! Poza tym kitka Shikamaru to nic w porównaniu z toną żelu na włosach Saska!
      Poza tym Shikamaru musi być wyższy od Saska bo Temari jest wyższa od Sakury. Z tym argumentem nie wygrasz!

      Usuń
    4. A że ta kitka to się niby bez żelu trzyma!? XD
      Prawdziwej miłości wzrost nie przeszkodzi! Shikamaru może chodzić na koturnach :D

      Usuń
    5. Ja nie powiedziałam, że bez żelu, ale jeśli myślisz, że Shikamaru ma kompleks wzrostu, który naprawia kitką, to Sasek musi być jednym wielkim chodzącym kompleksem.
      Jasne, że przetrwa! Ale oni mają już do przetrwania trzy dni drogi od siebie i trzy lata różnicy wieku! Nie będą mieć jeszcze trzech centymetrów wzrostu różnicy! SS takich problemów nie mają!

      Usuń
  14. Swietny rozdzial, zycze weny:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hahaha. No tak, ja jak zwykle spóźniona... Coś mówiłaś o braku czas? Witaj po ciemnej stronie mocy! ^^
    Dobrze, teraz pora napisać trochę o rozdziale.
    Zaskoczył mnie fragment o Kurenai. Nie spodziewałam się, że pojawi się na dłużej. A już zupełnie nie spodziewałam się porwania jej dziecka. Teraz pozostaje tylko pytanie: kto i po co je porwał? Czyżby chcieli ją szantażować? Ale w jakim celu? Coś mi się zdaje, że Shikamaru się trochę zdenerwuje...
    Sasuke, gdy rozmyślał o Sakurze i co z nią zrobić, wydawał się nawet taki... ludzki. To do niego niepodobne. Dawno go takim tu nie było ;p Ale nie powiem, bardzo mi się to podobało. A już jego rozmowa z Madarą była przepiękna. Oczywiście, oboje za sobą przepadają, więc jak by mogło być inaczej. Końcowa odpowiedź Madary choć, spodziewałam się, że się nie zgodzi, trochę mnie zawiodła. Bo jednak cały czas miałam nadzieję ^^ No, ale to by było za kolorowo. Ale może nawet lepiej się stało?
    Powiem Ci, że nie wiem co sądzić o Sakurze w tym rozdziale. Bo nawet jeśli coś podpowiada mi, że głupio postąpiła wychodząc ze swojej kryjówki, to nie mam jej tego za złe. Co więcej, wydaje mi się, że chyba też na jej miejscu bym tak zrobiła. Nie ma co za bardzo ufać takiemu Sasuke w jej przypadku.
    Za to fragment, w którym zaatakowano Sakurę jest dziś zdecydowanie moim ulubionym ^^ Bardzo ładnie, że sobie z tym pierwszym poradziła. Przez to zyskała w moich oczach... nareszcie zachowała się jak na uczennicę Tsunade przystało. A nie jak jakaś sierota... (oj tam, o peruce każdy sobie może zapomnieć). w końcu też umie walczyć :D Widzisz, jak bardzo mnie to ucieszyło ^^
    Ale to nie wszystko. Bo kiedy nagle pojawił się Sasuke, to przez myśl przeszło mi takie "Yeah!". To było takie... fajne (głupie słowo, ale nie wiem jak to wyrazić ;p).
    Opis tego jak Sasuke rozprawił się z nimi był naprawdę świetnie napisany. W nim można z kolei zauważyć tą mroczniejszą stronę Uchihy :)
    A ta końcówka... ciekawe, czy Saukra ostatecznie zdecyduje się uciec z Sasuke. A może ten ją zmusi i nie będzie miała nic do gadania? W każdym razie, interesujące :)
    Rozdział bardzo mi się podobał, chociaż nie pojawił się Keizo. Ale to nic, bo tym razem moją bohaterką jest Sakura ^^
    Tak. Nie pamiętam, co jeszcze miałam napisać. Chyba na razie wystarczy. Czekam na nowy rozdział ^^
    Życzę dużo weny i wolnego czasu. Pozwodzenia na konkursie!
    Pozdrawiam cieplutko! ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Odpowiedzi
    1. Gram w papier, kamień, nożyce z brakiem weny. Jest 1:1.

      Usuń
  17. Hej, zawitałam tu ponownie, by poprawić sobie nastrój, po tym jak wkurzyłam się na mój kompletny brak weny, nie działającego bloggera, gdy akurat był potrzebny oraz brak odpowiednich obrazków do rozdziału 5 -.-. Ech ... tak, dzisiaj sobie trochę ponarzekam, więc się przygotuj xD.
    Heh, czyli jednak Kurenai nie jest tutaj poboczną postacią xD. Hmm ... jakoś tak mi teraz przyszło na myśl, że jej dziecko zostało porwane przez kogoś, kto się jeszcze nie pojawił na tym blogu ... Taki tam strzał ...
    Hahaha, Sasek ma ciekawe myśli xD. Już sobie wyobrażam tego bloga pisanego w pierwszej osobie, jako Sasuke XD. Może kiedyś spróbujesz? :D
    Zaczynam nabierać coraz większych podejrzeń, że Naruciak nie zginął ... Mam nadzieję, że wyjaśnisz coś więcej w następnych notkach ^^.
    Czyli jednak spędziła w tym budynku całą noc O_o? Dobrze, że postanowiła ruszyć się wreszcie stamtąd, a nie czekać aż Uchiha raczy ją odwiedzić. Och, każdy może o czymś zapomnieć :D.
    Podoba mi się, że wplotłaś w treść swoje płynne opisy walki ^^. To chyba pierwsza w tym opowiadaniu, no nie licząc małej przepychanki w sali tronowej. Liczę, że będzie ich więcej ;).
    Nie wierzę, że Sakura ucieknie z Sasuke, mimo że bardzo tego pragnie. A na pewno nie zrobi tego sama. Choć raczej ciężko przeprowadzić tak liczną grupę poza Konohę, nie zwracając na siebie uwagi xD.
    Tak, tak, wiem. Mój komentarz jest całkowicie nie ogarnięty, ale nie mam siły na logiczne myślenie w tej chwili xD.
    No, to lecę do następnych notek. Może zdążę przed rozdziałem 11 wszystko odrobić, jak nie udało się przed 10 ^^.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  18. 58 year old Software Consultant Murry Nevin, hailing from Thornbury enjoys watching movies like Blood River and Glassblowing. Took a trip to Archaeological Site of Atapuerca and drives a GTO. kolejny

    OdpowiedzUsuń