„I couldn't lie, couldn't lie, couldn't lie
Everything that kills me makes me feel alive”
Głuchą
ciszę wypełniał tylko jej ciężki, nierówny oddech. Wiedziała, że powinna się
podnieść, zacząć leczyć swoje obrażenia, jednak nie ruszyła się z miejsca. Krew
zdążyła już dawno zaschnąć w kącikach jej ust, przez co miała wrażenie, że jej
skóra jest naciągnięta i sztywna. Zresztą nie było to tylko wrażenie. Miała
ochotę się rozpłakać, ale wiedziała, że wtedy zmyje makijaż, który nałożyła jej
Temari. Pozbawiona możliwości ujawnienia swojego bólu, przez kilka godzin
leżała sztywno na podłodze, nie wycierając nawet śliny Madary ze swojej twarzy.
Zielone tęczówki obserwowały ślamazarne przemieszczanie się światła słonecznego
po podłodze. Sunęło po niej powolnie, przypominając wodę morską, której małe
fale pozostawiały mokre ślady na piasku. Gdyby się skupiła, mogłaby sobie
wyobrazić cichy szum morza. Tam jednak fale znajdowały swoją drogę powrotną.
Atakowały suchy ląd i wracały na miejsce, jakby miały wyznaczoną jakąś
niewidzialną granicę. Tutaj słońce zalewało marmur nie widząc żadnych
przeszkód. Robiło to powolnie i pomimo tego, że Sakura długo znajdowała się pod
ziemią, miała ochotę od niego uciec. Po pewnym czasie ciągnącym się dla niej w
nieskończoność, nie miała już siły utrzymywać swoich oczu otartych. Ostrożnie
zamknęła powieki, palcami lewej ręki zaczynając wystukiwać rytm. Nie tylko nie
mogła pozwolić sobie na utratę przytomności, ale bała się ją utracić. Niczego w
tej chwili nie była bardziej pewna, niż tego, że nie powinna zasypiać w takim
miejscu. Ściany, z których zbudowany był ten budynek zdawały się szeptać: Nie
jesteś tu bezpieczna. A ona całkowicie wierzyła tym słowom.
Gdy poczuła, że ogarnia ją niechciana senność, zmusiła się do uchylenia powiek. Była zbyt zmęczona by okazać zdziwienie, gdy dotarł do niej fakt, że na dworze zrobiło się ciemno. W bladym blasku księżyca marmurowa podłoga przybrała kolor mleka. Jeśli tak dalej będzie tu leżeć ktoś w końcu ją znajdzie. I wtedy Madara dowie się, że nie uleczyła się natychmiast po jego wyjściu, tak jak powinna zrobić. Wykaże się nieposłuszeństwem, mogącym spotęgować zły humor posiadacza Rinnegana. Jej pusty żołądek zacisnął się gwałtownie i boleśnie, na samą myśl o jego reakcji. Nie zwlekając dłużej, przyłożyła rękę do swojego brzucha, a wokół jej palców zawirowała jasno-zielona energia. Przez cienki materiał bluzki przedostało się znajome ciepło wchłaniając pulsujący ból. Westchnęła przeciągle, czerpiąc satysfakcję z ulgi jaką doznała. Przyłożyła dłoń do chłodnej podłogi i uniosła się na niej delikatnie. Przeniosła się do pozycji siedzącej i pochyliła nad skręconą kostką, chcąc ją wyleczyć. Wtedy jej prawe ramię przeszył okropny ból. Syknęła, zwalczając odruch dotknięcia uszkodzonego miejsca. Pulsowanie było ostre i szarpiące. Jak mogła nie zauważyć, że wybiła sobie bark? Przecież to niedorzeczne. Możliwe, że połączyła ból ramienia ze złamaną kością promieniową i zwichniętym stawem łokciowym. Teraz jednak wyraźnie czuła ogniwo bólu, całkowicie oddzielone od pozostałych obrażeń. Skrzywiła się, zdając sobie sprawę z tego co musi zrobić. Nastawienie barku nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy, ale miała nadzieję, że przez jej zmęczenie uczucie to wyda się mniej intensywne. Najpierw jednak wyleczyła swoją złamaną kość promieniową. Zabrało to duże ilości Chakry i czasu, a także wysysało z niej energię. Cierpienie partiami znikało z jej ciała, gdy leczyła poszczególne urazy zadane przez Madarę. W ostatecznym rozrachunku została już tylko skręcona kostka oraz wybity bark i bardzo, bardzo mała ilość Chakry. Powieki Sakury znów stały się ciężkie, mające wielką chęć zakryć jej tęczówki i wraz z właścicielką zatonąć we śnie. Medyczka potrząsnęła głową, dłonią zdrowej ręki pocierając oczy i poklepała się lekko w upudrowane policzki. Nie przyniosło to zamierzonego efektu, ale sprawiło, że mgła przyćmiewająca jej umysł choć trochę się przerzedziła. Zacisnęła mocno zęby i chwyciła za prawe ramie.
Raz, dwa, trzy…
Głośny krzyk wydobył się z jej gardła, gdy kość z powrotem wskoczyła na swoje miejsce wydając przy tym głuchy dźwięk otwieranego zamka. Zaczęła ciężko oddychać, zabierając drżącą dłoń od ramienia. Mózg zanotował informację przenoszoną przez komórki nerwowe jako ból nie do zniesienia. Wydała z siebie długi, pełen boleści, donośny jęk. Pozbawiona wszelkich sił opadła na podłogę nie czując już nawet twardej posadzki, z którą zetknęły się jej plecy. Przed utratą przytomności miała dziwne wrażenie, że słyszy kroki.
Gdy poczuła, że ogarnia ją niechciana senność, zmusiła się do uchylenia powiek. Była zbyt zmęczona by okazać zdziwienie, gdy dotarł do niej fakt, że na dworze zrobiło się ciemno. W bladym blasku księżyca marmurowa podłoga przybrała kolor mleka. Jeśli tak dalej będzie tu leżeć ktoś w końcu ją znajdzie. I wtedy Madara dowie się, że nie uleczyła się natychmiast po jego wyjściu, tak jak powinna zrobić. Wykaże się nieposłuszeństwem, mogącym spotęgować zły humor posiadacza Rinnegana. Jej pusty żołądek zacisnął się gwałtownie i boleśnie, na samą myśl o jego reakcji. Nie zwlekając dłużej, przyłożyła rękę do swojego brzucha, a wokół jej palców zawirowała jasno-zielona energia. Przez cienki materiał bluzki przedostało się znajome ciepło wchłaniając pulsujący ból. Westchnęła przeciągle, czerpiąc satysfakcję z ulgi jaką doznała. Przyłożyła dłoń do chłodnej podłogi i uniosła się na niej delikatnie. Przeniosła się do pozycji siedzącej i pochyliła nad skręconą kostką, chcąc ją wyleczyć. Wtedy jej prawe ramię przeszył okropny ból. Syknęła, zwalczając odruch dotknięcia uszkodzonego miejsca. Pulsowanie było ostre i szarpiące. Jak mogła nie zauważyć, że wybiła sobie bark? Przecież to niedorzeczne. Możliwe, że połączyła ból ramienia ze złamaną kością promieniową i zwichniętym stawem łokciowym. Teraz jednak wyraźnie czuła ogniwo bólu, całkowicie oddzielone od pozostałych obrażeń. Skrzywiła się, zdając sobie sprawę z tego co musi zrobić. Nastawienie barku nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy, ale miała nadzieję, że przez jej zmęczenie uczucie to wyda się mniej intensywne. Najpierw jednak wyleczyła swoją złamaną kość promieniową. Zabrało to duże ilości Chakry i czasu, a także wysysało z niej energię. Cierpienie partiami znikało z jej ciała, gdy leczyła poszczególne urazy zadane przez Madarę. W ostatecznym rozrachunku została już tylko skręcona kostka oraz wybity bark i bardzo, bardzo mała ilość Chakry. Powieki Sakury znów stały się ciężkie, mające wielką chęć zakryć jej tęczówki i wraz z właścicielką zatonąć we śnie. Medyczka potrząsnęła głową, dłonią zdrowej ręki pocierając oczy i poklepała się lekko w upudrowane policzki. Nie przyniosło to zamierzonego efektu, ale sprawiło, że mgła przyćmiewająca jej umysł choć trochę się przerzedziła. Zacisnęła mocno zęby i chwyciła za prawe ramie.
Raz, dwa, trzy…
Głośny krzyk wydobył się z jej gardła, gdy kość z powrotem wskoczyła na swoje miejsce wydając przy tym głuchy dźwięk otwieranego zamka. Zaczęła ciężko oddychać, zabierając drżącą dłoń od ramienia. Mózg zanotował informację przenoszoną przez komórki nerwowe jako ból nie do zniesienia. Wydała z siebie długi, pełen boleści, donośny jęk. Pozbawiona wszelkich sił opadła na podłogę nie czując już nawet twardej posadzki, z którą zetknęły się jej plecy. Przed utratą przytomności miała dziwne wrażenie, że słyszy kroki.
Nie mógł spać. Zawsze obojętny na odczucia fizyczne teraz wstał z
westchnieniem, uświadamiając sobie, że jego materac jest niewygodny. Pomimo
tego, że do tej pory sprawował się wprost doskonale. Zresztą nie to było jego
zmartwieniem. Po raz pierwszy zaczęła mu przeszkadzać pustka w jego wnętrzu.
Pragnął by ludzie znów się zbuntowali, by on mógł zgasić ich pragnienia i
pozbawić życia. Potrzebował cudzej krwi, która sprawiłaby, że jego zaczęłaby
normalnie krążyć w żyłach. Potrzebował cudzego cierpienia, by zadusić swoje
własne.
Swoje własne?
Przecież on już nie cierpi, już dawno przestał odczuwać cokolwiek. Przepełniony
był nienawiścią do świata i chłodem. Nawet nie powinien myśleć inaczej.
Zamknął swoje powieki, głośno wypuszczając powietrze. Dlaczego jego głowę
zaprzątały tak absurdalne sentencje? Co się do jasnej cholery z nim działo?!
To przez tą dziewczynę. Głupią, nic niewartą medyczkę, dla której nie
powinno być miejsca w jego myślach. Ta twarz tak często majaczyła przed jego
oczami, że zdążył zapamiętać każdy jej szczegół. Zaklął siarczyście i chwycił
za katanę, która leżała na komodzie. Nie chciał zaprzątać sobie głowy
ubieraniem się. I tak nikt nie zdoła wyczuć jego obecności, co dopiero dostrzec
go. W samych spodniach otworzył drzwi i nie zamykając ich ruszył przed siebie.
Bose stopy Sasuke co chwila stykały się z podłogą, która w nocy zawsze
stawała się niebywale lodowata. Ten fakt nie przeszkadzał mu jednak, tak samo
jak chłodny wiatr owiewający jego ramiona i nagą klatkę piersiową. Czuł tylko twardą
rękojeść katany, którą ściskał w swojej dłoni. Twarz Uchihy była pusta,
nieczytelna, ale w środku płonął ogień determinacji. Skoro nie mógł pozbyć się
obrazu medyczki spod swoich powiek, to pozbędzie się jej samej. Podjął decyzję. Nie chciał jej śmierci, ale jeszcze bardziej przeszkadzał mu fakt,
że nie panował nad sobą. Dlatego udowodni, że jest silny i ma
władzę nad własnym ciałem. Zabije ją, by uśmiercić emocje, które się w nim
kotłują. Przyspieszył kroku, chcąc tym samym pokazać, że zadanie jakie
sobie wyznaczył było dla niego chlebem powszednim. Przymknął
powieki, a jego dłoń mocniej zacisnęła się na głowicy. W ostatniej chwili
powstrzymał się przed westchnięciem i tylko przełknął ślinę.
Przechodząc koło jednego z obszernych okien, jego twarz oświetliła długa
smuga nocnego światła. Czarne włosy zdawały się w niej o kilka tonów
ciemniejsze, skóra biała. Proste rysy odznaczały się wyraźniej. Jasne usta, na
których nie dostrzegalny był nawet cień uśmiechu, prosty nos, postrzępiona
grzywka opadała na jego ciemne oczy. Żaden człowiek nie uwierzyłby w tej
chwili, że twarz Sasuke była prawdziwa. Zwykła maska wydawała się przy niej
bardziej ludzka.
Zabawne, z jaką łatwością potrafił ukrywać wszystkie odczucia chociaż w
środku ze wszystkich sił starał się je okiełznać.
Nocną, ponurą ciszę przeciął kobiecy krzyk.
Sasuke gwałtownie obrócił głowę, oczami czarnymi jak węgiel wpatrując się w
drzwi, które znajdowały się za nim. Właśnie miał wyjść na zewnątrz rezydencji
by raz na zawsze skończyć żywot sprawiającej problemy medyczki gdy…
Ktoś ją skrzywdził
Rozpływając się
w powietrzu, zjawił się na szczycie schodów odzianych szkarłatnym dywanem i jak
w amoku chwycił za klamkę. Otworzył skrzydło szybko i cicho. Jego wzrok był
rozbiegany, oczy wielkie jak spodki, pewna dotąd dłoń z trudem utrzymywała katanę. Nieżywe serce
zabiło… raz. I nagle zalała go fala rozczarowania. To nie była ona.
Podszedł
powolnym krokiem do leżącej na podłodze kobiety, źródła jego rozdrażnienia i problemów.
Z goryczą spojrzał na długie, ciemne włosy medyczki, ułożone wokół jej drobnej
twarzy niczym wachlarz. W kącikach ust miała zaschniętą krew, gdy przeniósł
wzrok niżej dostrzegł, że jej kostka jest cała spuchnięta. Prawdopodobnie była
to najlepsza sytuacja do zabicia jej. Sama sobie przecież tego nie zrobiła.
Zapewne winowajcą był sam Madara.
Ciekawe czym mu
podpadła?
Wyciągnął
powolnie broń z pochwy i wycelował końcówkę noża tam, gdzie biło
serce medyczki. Mógłby powiedzieć Madarze, że dokończył za niego robotę.
Wydawało mu się, że kobieta zasłużyła według jej pana na śmierć, a on wyręczył
go w tym. Sasuke wiedział, że taka wymówka przeszłaby bez problemu.
Ale było coś
znajomego w kształcie jej ust, nosa. Miał wrażenie, że tysiące razy oglądał tą
drobną, okrągłą twarz. Westchnął ciężko i położył broń na ziemi. Delikatnie
podniósł medyczkę z twardej podłogi. Jego dłonie wydawały się zbyt szorstkie i
twarde dla jej ciała. Ramiona miała lodowate, zupełnie jakby skóra otoczona
była cienką warstwą lodu.
Zamknął oczy i
powoli wyszedł z sali tronowej. Ta dziewczyna nie była osobą, której oczekiwał,
ale wychodząc z nią na rękach miał wrażenie, że wraca z kimś kogo szukał.
To nie miało
żadnego sensu. Shikamaru tępo wpatrywał się w mapę błądząc wzrokiem od jednej
czerwonej szpilki do drugiej. Gdyby połączyć je liniami, może utworzyłyby wtedy
jakiś wzór? Może wtedy miałoby to jakieś znaczenie? Tak naprawdę nie był pewny
po co w ogóle zaznaczał miejsca, w których wybuchały powstania. Przez pierwsze
dwa lata miał nadzieję, że ludzie wymyślili jakiś wielki plan, a kolorowe
punkciki na jego mapie były jedynie zapalnikami, knotem prowadzącym do
prawdziwej bomby. Jednak im dłużej się nad tym głowił tym bardziej kurczyła się
ta myśl. Mieszkańcy buntowali się nieregularnie, a niektóre protesty były od
siebie oddalone nawet o kilka nacji, pomimo krótkiego odstępu czasowego.
Przypuszczenia Shikamaru z dnia na dzień robiły się coraz mniejsze, aż w końcu
zaschły i obumarły jak pozbawione wody jesienne liście.
Poczuł delikatne
pulsowanie w palcu wskazującym dłoni, w której powoli obracał czerwoną szpilkę.
Ze zdziwieniem przeniósł na nią wzrok. Cienka igła wbiła się płytko w opuszek
palca, po którym pociekła ciepła krew. Westchnął przeciągle i wyciągnął ostry przedmiot
ze swojej skóry, wbijając ją w dawno upatrzone miejsce na mapie. Odruchowo
włożył zraniony palec do ust. Na języku poczuł cierpką, metaliczną ciecz i
skrzywił się, klnąc w myślach na dziwne przyzwyczajenia. Szybko włożył obie
ręce do kieszeni spodni, przenosząc rozzłoszczony wzrok na drzwi. Już kilka
sekund temu usłyszał szybkie kroki, ale miał szczerą nadzieję, że nikt nie zamierzał
go odwiedzać. Niestety, mylił się.
Nie pukając, do
pomieszczenia wszedł jego władca, Hashirama Senju. Nara starał się nie okazać
zdziwienia, na jego widok. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło by go odwiedził.
Shikamaru skłonił się powoli.
- Panie… -
powiedział wyraźnie, spoglądając na niego. – Co Cię do mnie sprowadza?
Mężczyzna z
klanu Senju ocknął się z pewnego rodzaju zamyślenia, które towarzyszyło mu od
momentu wejścia. Z ukosa zerknął na mapę, na której przed chwilą jego poddany
oznaczył kolejne powstanie, ale szybko odwrócił wzrok. Nie patrząc na Narę
podszedł do okna i zaczął przyglądać się widokowi za nim. Po pokoju rozległ się
jakiś niezidentyfikowany dźwięk. Shikamaru w ogromnym szoku dostrzegł, że to
Hashirama się zaśmiał.
- Wiesz,
zabawne, że ja jako twój pan przychodzę do ciebie po poradę – westchnął. –
Można by rzec, że wprost żałosne.
- Poradę? –
brunet uniósł wysoko brwi.
Pierwszy Hokage
uśmiechnął się, odwracając się od okna. Z rozbawieniem i olbrzymim
zakłopotaniem przeniósł wzrok na Narę.
- Chyba… -
zaczął i nagle jakby zabrakło mu słów. – Chyba, ja…
Oczy poddanego
Hashiramy stały się wielkie jak spodki, gdy zobaczył, że jego władca się
rumieni.
- Ja…- powtórzył
ponownie i przełknął ślinę.
Pełną napięcia
chwilę przerwało pukanie. Obaj mężczyźni spojrzeli w tym samym momencie na
drzwi. U ich progu stała Temari, która już otwierała usta by coś powiedzieć,
gdy zastygła, widząc kto znajduje się w środku.
Władca westchnął
przeciągle i spuścił wzrok.
- Zresztą
nieważne – powiedział z nutą rozpaczy. – Zapomnij, że w ogóle coś mówiłem.
I wyszedł z
gabinetu Nary, wymijając blondynkę w drzwiach.
Gdy kroki
Hashiramy ucichły dzieiwczyna odważyła się spojrzeć na Shikamaru niepewnie.
- Czy wszystko z
nim w porządku? – zapytała szeptem, jakby bała się, że ktoś czyha na nią za
rogiem. Weszła w głąb pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi.
Brunet przetarł
powieki i kręcąc głową, wzruszył ramionami.
- Nie wiem, nie
– odpowiedział niezrozumiale. – Jak dla mnie już dawno zwariował.
To na czym
leżała było miękkie i niebywale wygodne. Zupełnie inaczej pamiętała dotyk podłogi
w sali tronowej. Delikatnie pogładziła strukturę dłonią i ze zdziwieniem
zmarszczyła w palcach cienki materiał. Prześcieradło? Dlaczego ona leży na
materacu? Jakby z uświadomieniem sobie tego faktu ponownie ujawnił się
pulsujący ból kostki. Powstrzymała się przed syknięciem, zadowalając się
jedynie zaciśnięciem zębów. Zaczęła besztać się w myślach za to, że pozwoliła
sobie na utratę przytomności. Co jeśli znalazł ją Madara? Jak duża będzie jego
złość, gdy dowie się, że nie wykonała jego polecenia? Co ważniejsze: jak
bolesna będzie jej kara?
Czuła jak ciepłe
promienie słońca przesuwają się po jej twarzy. Słyszała ciche poćwierkiwanie
ptaków. Gdyby nie ból roznoszący się po jej nodze i strach przed jej nowym
panem zapewne uznałaby tą chwilę za błogą. Chciała uchylić powieki, ale miała
wrażenie, że skleiły się ze sobą. Zmarszczyła je mocno i ostrożnie otworzyła
oczy. Brązowy sufit przybrał głęboki i ciemno bordowy kolor pod wpływem światła
sączącego się z długich zasłon. Powoli przekręciła głowę w bok, czując, że jej
kark mocno zesztywniał. Musiała bardzo długo spać. Kilka promieni słonecznych
przedostało się do pokoju przez cienkie, niezasłonięte przez materiał szczeliny,
rażąc Sakurę w oczy. Z grymasem na twarzy zmieniła lekko ułożenie głowy, tak by
móc wszystko wyraźnie widzieć. Do tej pory towarzyszące jej leniwe zaspanie
zniknęło, gdy jej wzrok zatrzymał się na znaku Uchiha wymalowanym na cienkim
kawałku ściany, znajdującej się pomiędzy oknami. Więc jednak Madara był tym,
który ją tu przytargał. Pierwszy dzień, a ona już znajdowała się w jego łóżku.
Gdy zaczynała się już domyślać jak może wyglądać kara za jej nieposłuszeństwo,
ujrzała pewną fotografię. Stała na komodzie postawionej pod znakiem klanu. Z
początku rozpoznała na niej tylko Itachiego. Wyraźnie pamiętała jego twarz. W
końcu to przez niego rozpadła się drużyna 7, gdy Sasuke odszedł z wioski w poszukiwaniu mocy. Dopiero później
dowiedziała się, że nie do końca była to jego wina i tak naprawdę ten
człowiek poświęcił całe swoje życie dla Konohy. Było to tak smutne, że gdy
Kakashi opowiadał jej prawdziwą historię , to nie chciała w nią wierzyć,
tylko dlatego, że nie przypuszczała, iż ktoś może tyle znieść z miłości do
wioski.
Dziecięca buzia
Sasuke Uchihy wpadła jej w oko kilka sekund później. Niski i uśmiechnięty
wydawał się taki niegroźny.
Sakura po raz
pierwszy miała okazję zobaczyć jak wyglądali jego rodzice. Próbowała zdusić
żal jaki pojawił się w jej sercu, ale na niewiele się to zdało. Czyli to nie w
pokoju Madary się znajdowała.
Pomimo tego, że
uświadamiając to sobie strach szybko ją opuścił to i tak pomyślała, że lepiej
byłoby gdyby jednak obudziła się w pokoju posiadacza Rinnegana.
Z sercem
podchodzącym do gardła uniosła się na łokciach i objęła wzrokiem resztę pokoju.
Powstrzymała się przed przełknięciem śliny gdy zobaczyła, że w nogach łóżka,
pogrążony we śnie, siedział Sasuke. Oparł głowę o materac tak, że gdyby tylko
podniosła się trochę bardziej i wyciągnęła rękę, to mogłaby dotknąć jego
włosów. Miał lekko rozchylone usta, a jego grzywka była potargana i nachodziła
mu na oczy dużo bardziej niż, wtedy gdy widziała go w sali tronowej. We śnie
nie przypominał mordercy. Nie, gdy jego puste czarne oczy skryte były pod
powiekami, a maska tymczasowo zsunięta z twarzy.
Ale ona nie
chciała tracić czujności. Nie tylko przeczucie podpowiadało jej, że natychmiast
musi opuścić ten pokój, ale i zdrowy rozsądek. Uchiha zapewne odda ją w ręce
Madary i wtedy ona i tak zostanie ukarana. Jeśli jednak teraz stąd ucieknie, to
nawet jeśli Sasuke będzie chciał opowiedzieć jej panu o całym zdarzeniu to nie
będzie miał żadnego dowodu by go potwierdzić, a ona się wszystkiego wyprze.
Dzięki temu pojawi się chociaż cień szansy na to, że uniknie konsekwencji.
Delikatnie
zsunęła się z materaca, opierając ciężar ciała o zdrową stopę. Łóżko Uchihy było
niebywale wysokie, ale przynajmniej nie trzeszczało przy każdym możliwym ruchu,
jak jej własne, gdy jeszcze mieszkała w podziemiach. Bardzo cicho pokuśtykała
pod drzwi, a skręcona kostka pulsowała boleśnie, bez przerwy dając o sobie
znać. Postanowiła sobie, że gdy tylko znajdzie się w odpowiedniej odległości to
trochę ją podleczy. Nie chciała znów zużywać dużych ilości swojej chakry,
dlatego uśmierzy tylko ból i posmaruje kostkę kremem rozgrzewającym znajdującym
się w jej… saszetce. Sakura szybko przejechała dłoń po biodrach, pasie i
zatrzymała je na pośladkach. Dopiero po trzykrotnym powtórzeniu tej czynności
dotarła do niej informacja, że gdzieś zapodziała się jej torebeczka z bronią.
Mogła się odczepić, gdy medyczka poturlała się po podłodze odrzucona przez
kopnięcie Madary, ale było to naprawdę mało prawdopodobne. Tego rodzaju rzeczy
są tworzone z myślą o tym, że będą w przyszłości używane w walce. Jeśli
spadałyby przy każdym możliwym uderzeniu, to z pewnością ninja nie
posługiwaliby się nimi. Oznaczało to, że jej saszetka została przez kogoś
zabrana i Sakura nie miała żadnej wątpliwości co do tego kim był ów złodziej.
Ostrożnie odwróciła się, zawieszając na chwilę czujny wzrok na Sasuke. Nie
wyglądało na to by swoją cichą próbą ucieczki zakłóciła w jakiś sposób jego sen.
Jego naga klatka piersiowa regularnie unosiła się i opadała, a powieki były
cały czas zamknięte. Na ten widok
zagryzła mocno wargę i szybko spuściła wzrok, czując jak gorąca krew zaczyna
płynąć w jej żyłach dużo szybciej niż do tej pory. Zignorowała tą jakże głupią
reakcje organizmu i skupiła się na rzeczach istotnych. Jeśli nie znajdzie
saszetki, to nie tylko nie odzyska broni, ale i zostawi Sasuke coś, co mógłby
użyć jako dowód. A to było dużo, dużo gorsze niż stracenie kilku kunai i
podręcznej apteczki.
Jej zguba
powinna znajdować się gdzieś w tym pokoju. Musi ją znaleźć i jak najszybciej
się stąd wydostać. Dłonią odgarnęła
sztuczne włosy z twarzy, w duchu dziękując, że przy tylu zdarzeniach nie
zdążyły się jeszcze zsunąć. Najpierw szybko zilustrowała komodę. Jedyne co się
na niej znajdowało to zdjęcie rodziny Uchiha i długa, czarna katana. Marszcząc
brwi dotarła do niej bezszelestnie i ostrożnie otworzyła pierwszą półkę. Rzeczy
były tutaj tak dobrej jakości, że nie wydawały prawie żadnych odgłosów. Żadnego
skrzypienia, czy trzeszczenia. Dla Sakury było to wprost dziwne. W środku
znajdowały się równo złożone koszule, koszulki i kurtki w matowych odcieniach
szarości, czerni i bieli. Zamknęła ją szybko, wątpiąc by Sasuke ukrywał jej
rzeczy w ubraniach. Druga zawierała jedynie różnego rodzaju bronie. Na ich
widok medyczka przełknęła ślinę. Niektóre z nich nadawały się do użytku tylko w
bardzo, bardzo okrutny sposób. Gdy miała zamiar otworzyć trzecią, najniższą
szafkę poczuła na nadgarstku żelazny ucisk zimnej dłoni. Z przestrachem
spojrzała najpierw na trzymające ja palce, a później przeniosła wzrok wyżej,
wprost na ich właściciela.
- Dlaczego grzebiesz
w moich rzeczach? – Sasuke opierał się niedbale o komodę, obserwując jej twarz
dużymi, czarnymi oczami.
Przeszedł ją
dreszcz.
Wiele wysiłku
kosztowało ją, by nie wypowiedzieć przekleństw, które cisnęły się jej na język.
Zacisnęła usta w cienką kreskę, nie mogąc wytrzymać tego przenikliwego
spojrzenia. Opuściła głowę wbijając wzrok w podłogę.
Ucisk na jej
nadgarstku zacieśnił się, a brunet zrobił mały krok w jej stronę. Czuła tą
niesamowitą energię emanującą od jego ciała.
- Zadałem
pytanie – jego głos był natarczywy. Palcem wskazującym uniósł jej brodę, zmuszając
by znów na niego spojrzała.
Ale w Sakurze
narastał protest. Był zdecydowanie zbyt blisko, tak blisko, że bała się, że z
tej odległości rozpozna jej tożsamość. Jak tylko mogła, uciekała przed jego
spojrzeniem.
- Przepraszam –
wyszeptała, ale w jej głosie nie było skruchy. – To się więcej nie powtórzy.
Kątem oka
widziała, że przekrzywia głowę i marszczy brwi, przyglądając jej się.
- Spójrz na mnie
– rozkazał groźnie. – Spójrz na mnie, albo przestanę być taki miły.
Zagryzając wargę
i zaciskając dłonie w pięści, odważyła spojrzeć się w tą nieprzeniknioną
pustkę. Zupełnie jakby był wypalony od środka.
Miała ważenie,
że Sasuke wstrzymał powietrze.
- Te oczy… -
powiedział tak cicho, że pomimo małej odległości medyczka ledwo go usłyszała.
Uniósł drugą rękę i zaczął zbliżać ją do twarzy Sakury. Jego oczy stały się
jeszcze bardziej puste, odległe. Zupełnie jakby oddał się wspomnieniom. – Widziałem
je tyle razy.
Reakcja Haruno
była szybsza niż się tego spodziewała. Gwałtownie wyszarpnęła rękę z jego
uścisku i odskoczyła na drugi koniec pokoju. Nie zdołała utrzymać równowagi na
skręconej kostce, dlatego uderzyła mocno plecami w ścianę. Po jej twarzy
przemknął grymas bólu, gdy jej stopa wykręciła się boleśnie. Łapiąc równowagę,
stanęła na jednej nodze i ze złością łypnęła na Uchihe.
- Nie rób tego
więcej – powiedziała, ale nie zabrzmiało to tak twardo jak chciała.
- Czego? –
zapytał, znów robiąc krok w jej stronę. – Mam Cię nie dotykać? – w jego pytaniu
zabrzmiało rozbawienie.
- Nigdy –
potwierdziła już bardziej stanowczo.
Sasuke
przechylił głowę w bok, a jego czarne oczy cały czas wpatrywały się tylko w
nią. Ale tym razem było w nich coś innego. Coś co sprawiało, że Sakure
ogarniało przerażenie.
- Nie ma mowy –
mruknął. – Madara zdążył Ci już pokazać jakie masz tutaj prawa. Ja też mam to
zrobić?
Medyczka
zmarszczyła boleśnie brwi.
- Nie boję się
ciebie.
Ale jej serce
waliło jak szalone. Miała wrażenie, że w tej ciszy słychać je aż nad to
wyraźnie.
- Czyżby? – zapytał
z błyskiem w oku, zupełnie jakby rzucała mu wyzwanie.
Nagle zjawił się
przed nią, tak szybko, że zdążyła jedynie wstrzymać oddech. Jego twarz nie
wyrażała już rozbawienia. Była blada i nieprzenikniona. Z bliska kontrast
między jego czarnymi włosami, a marmurową skórą wydawał się jeszcze większy. Pochylał
się nad nią, jedną dłonią opierając o ścianę, a drugą powoli przyłożył do jej
policzka gładząc go delikatnie chłodnymi palcami. Pod wpływem jego dotyku dolna
warga dziewczyny zaczęła lekko drżeć. Chciała jak najszybciej go od siebie
odepchnąć, uciec. Ale on zagradzał jej drogę ucieczki, sprawiał, że nie mogła
się poruszyć. Nie tylko ze strachu.
Dłoń Sasuke
zjechała niżej, jego palce musnęły rysy jej szczęki. Następnie przejechał
opuszkami po jej krtani, tak delikatnie, że miała wrażenie, że dotykają ją
lodowate płatki śniegu. Nie mogąc już wytrzymać powolnie wypuściła wstrzymywane
powietrze, ale brunet w tym samym momencie zacisnął palce na jej szyi, przyciskając
jej głowę do ściany. Otworzyła usta odruchowo szukając powietrza. Nadal mogła
oddychać, ale z wielką trudnością.
- Jesteś
całkowicie pewna, że się mnie nie boisz? – szepnął, pochylając się nad jej
uchem i owiewając ciepłym oddechem jej skórę. – Sakura?
Cześć kochani!
W końcu udało mi się dodać rozdział 5! Ufff. Miałam przy nim pewne opory, ale jakoś przebrnęłam. Nie powiem, pomogły mi bardzo wasze komentarze :* A później gdy usłyszałam jeszcze piosenkę Counting Stars - One Republic to dostałam mega kopa :D I ostatnie strony pisało mi się bardzo przyjemnie :3 Sama długo czekałam na to by opisać tego typu scenę. Na początku wydawało mi się, że Sasuke stał się taki przesłodzony, więc mam nadzieję, że jednak taki nie jest w waszym mniemaniu.
Echh, wszyscy ludzie dookoła mnie chorują! A mnie przeziębienia omijają szerokim łukiem, a szkoda bo już mam ochotę na tydzień wolności od szkoły... a jak z wami? Czy tylko ja jestem tak bardzo odporna na wszystkie zarazki?
Jak widzicie zmieniłam szablon :) Jeśli chodzi o zdjęcie tam na górze, w tle, to tak robiłam je sama. Chciałabym zrobić sobie ogólny szablon, ale nie ogarniam tych wszystkich kodów, plus dopiero co zaczynam zabawę z GIMPem :( No i muzyka też nowa :D Znajomi pokazali mi tą piosenkę i totalnie się w niej zakochałam <3
Zareklamuje również pewnego bloga. Już został dawno dodany do moich linków, ale nie zaszkodzi jeśli tutaj też napiszę. Serdecznie zapraszam na: http://wolna-wola.blogspot.com/
Jest to historia, która całkowicie mnie zauroczyła. Świetnie pisana i ja ją szczerze uwielbiam :)
<Koniec reklam>
Pozdrawiam was gorąco i liczę na to, że rozdział się spodobał :*:*
Oczywiście... Tak jak zwykle meeega rozdział !!! I wreszcie ogarnął kim ona jest ! Choć w sumie to nie wiem czy to się dobrze skończy. A i to było takie urocze kiedy przyniósł ją do swojego pokoju *.* Tak średnio zrozumiałam o co chodziło z Shikamaru. Ale wracając do Sasuke to jest odrobinkę przerażający, ale tylko odrobinkę. Mam nadzieję, że teraz będzie się duuużo działo :D I bardzo dobrze, że nie chorujesz ! Więcej się nauczysz i spędzisz więcej czasu ze swoimi znajomymi. Pozdrawiam i mam nadzieję, że będziesz zdrowa. Leviasa
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki :)
UsuńHahaha tak tylko odrobinkę, rozumiem :P
No... może dobrze, że nie choruję, ale ja tam dostrzegam negatywne strony.
Pozdrawiam :*
O boze o boze o boze o boze ! Dziewczyno czy ty wiesz jakie emocje i mysli poruszylas we mnie tym postem !? Powinnam ci skopac tylek bo sie chyba podniecilam czytajac koncowke xd. Jestes meega utalentowana blagam napisz kolejny szybko ! On wie kim ona jest dawaj ja mam nadzieje ze ty juz piszesz kolejny rozdzial ! Masz talent ! Wiesz mialam urodzinki dwa dni temu mozesz mi zrobic prezencik - nowy rozdzial :3 hahah xd. Nie no serio . Ile razy mam powtarzac ze jestes boska ? *,*
OdpowiedzUsuńU ciebie jest wszystko akcja adrenalina ciekawosc itp.. No wszystko ! Kocham tego bloga znajduje sie na 3 miejscu mojej listy naj blogow . Zaslugujesz na medal ! Normalnie daj mi swon adres wysle ci poczta :D . Wgl. Sory za bledy ale pisze na tele wiec wiesz xd. Dziwi mnie to ze po takim czasie ja dodaje komcia jako pierwsza ..ale nie ukrywam lepiej dla mnie xd. Jak czytasz ten komentarz to musisz wiedziec ze od dzis jestes moim guru :d . A wiec mistrzu kiedy next ? :3 jeszcze jak smiesz przerywac w takim momencie ! On wie ze to Sakura ! Dlaczego nie ma mnie w twojej glowie ja sie pytam ?! No dlaczego -,- szara rzeczywistosc .. Kiedys zrobisz kariere uwierz bedziesz wspaniala pisarka jezeli idziesz w tym kierunku . Potrafisz wybudowac napiecie i erotyzm w niektorych chwilach ^^. Geniusz ! A wiec podsumowujac : notka blagam nie kaz mi czekac ! Po drugie 35483653 moje gg . Napisz do mnie musze z tb pogadac :3 pisz nawet wtedy kiedy chcesz siedze na niewidoku xd. Po trzecie normalnie kolejny rozdzial dla mnie ! Proooosze :) :* i na koniec . Zycze ci weny i .. No weny xd. Hehe pozdrawiam goroco tylko nie zapomnij napisac ! :3
Bardzo się cieszę, że wzbudziłam w tobie takie emocje :D Może nie do końca jestem gotowa na zostanie twoim guru :P Hej, myślę, że nie chciałabyś w mojej głowie bo pogubiłabyś się od moich wahań nastroju moja droga :*
UsuńWiesz, ja też miałam urodziny w październiku :D Prezentu Ci tak szybko nie zrobię, bo teraz kolej na mojego drugiego bloga. Wybacz. Ale mogę Ci życzyć wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń i dużo miłości :)
Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam :*
Bardzo podobał mi się dzisiejszy rozdział :D I ogromnie się cieszę, że Sasuke odkrył tożsamość Sakury chociaż nie jestem do końca pewna czy to rzeczywiście dobrze :/ Boje się co on może teraz zrobić bo jon jet według mnie nieprzewidywalny...
OdpowiedzUsuńJednak widzę, że do Sakury ma pewną słabość która, mam nadzieję, w najbliższym czasie zmieni się w coś mocniejszego :D O ile Madara się nie wtrąci, a Sasuke trochę złagodzi swój charakter...
Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę :D
Pozdrawiam i życzę weny!
Cześć!
UsuńHeh, Sasuke rzeczywiście potrafi być nieprzewidywalny, dlatego nie będę pozbawiała go tej bardzo pomocnej cechy :D Czy zdoła złagodzić swój charakter? Nie wiem, nie wiem :P
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*
czekałam aż w końcu nadszedł upragniony rozdział, dzięki tobie dzisiejszy beznadziejny dzień zamieniłaś na cudowny. Ile emocji w nim wzbudziłaś. prawdziwa perełka.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńYuki-chan
Czekanie na ten rozdział zdecydowanie się opłacało. Czułam, że gdy Sasuke zobaczy oczy Sakury na pewno się domyśli. Wspaniały rozdział (jak zresztą każdy poprzedni).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i z niecierpliwością czekam na rozdzialik. ;3
Nowy rozdział! Nawet nie wiesz ile emocji we mnie kipi! Końcówkę rozdziału przeżywałam najmocniej- gdy Sasuke wypowiedział "Sakura" i zobaczyłam pustą przestrzeń za tekstem powtarzałam tylko: "Nie, to nie może być koniec, nie..." i zjechałam stroną w dół- dużo nie brakowało, a bym krzyczała. Ogólnie rzecz biorąc w takich momentach najlepiej przerwać- to jest bardzo dobry zabieg ze strony autora, a jak zwykle (pozornie) najgorszy dla czytelnika, chociaż tak naprawdę służy to jego (patrz: mojemu) dobru. Jak już zaczęłam od końca... To nie mogę się doczekać następnego rozdziału, chyba jak nigdy dotąd!
OdpowiedzUsuńWydawało mi się, że Sasuke tak szybko nie zdemaskuje Sakury- miałam wrażenie, że zbliży się do niej jako medyczki i potem jakoś przypadkiem (albo i nie przypadkiem) domyśli się, że ona to ona. A tu kolejne zaskoczenie- oczywiście na plus. Ciekawe jak Sakura z tego wybrnie, tzn. wybrnąć to właściwie nie ma szans, ale co mu odpowie...
Zaskoczył mnie Hashirama, dlatego szkoda że Temari weszła mu w drogę, gdy ten miał już powiedzieć jedno z bardziej wstydliwych wyznań. Btw znowu lepiej nie mogłaś pokierować tego wątku i przerwać go w lepszym momencie (piszę to oczywiście znowu z perspektywy autorki opowiadań). Mam takie przeczucie, że Pierwszy zakochał się w Hinacie. Ostatnio tylko tak odbieram ludzi, gdy się czerwienią, chociaż mogą mieć tysiąc innych powodów- dlatego mam nadzieję, że to się szybko wyjaśni. Niestety Hashirama nie wyglądał na chętnego zwierzania się Shikamaru później. Oby mu się jednak zachciało, bo jeszcze mnie popamięta.
Świetnie opisałaś uczucia Sakury, gdy ta leżała w sali tronowej. Kocham takie opisy! Ucieszyło mnie to, że w końcu zaczęła siebie leczyć- w końcu była mocno poturbowana. Auć, wybity bark- na szczęście nigdy tego nie doświadczyłam i odpukać- biedna musiała sobie sama go nastawić, mogę sobie wyobrazić jak bardzo jest to boleśniejsze, gdy się to robi samemu sobie.
Teraz jeszcze trochę o Sasuke, bo wcześniej tylko napisałam o nim w samej końcówce (czyli początku). Znowu okazał się być najmroczniejszy- najpierw broni Sakury, a potem ze względu na to, że nie rozumie sam siebie mówi: "Muszę ja zabić" i to na totalnym lajcie. Uwielbiam tę mroczną, nieprzesłodzoną wersję, która jak się potem okazuje dalej nie panuje nad sobą i bierze Sakurę do pokoju. I do tego kładzie ją na łóżku, a sam kładzie się na podłogę... Ach, jak miło... Chociaż tak właściwie nie, bo Sasuke wszędzie ma ukryte mroczne cele. Idąc tą drogą, zastanawiam się, czy grzebał w plecaczku Haruno, czy jakkolwiek to się nazywa.
OdpowiedzUsuńSzablon- fajny (taki mroczniejszy), chociaż trochę się przyzwyczaiłam do poprzedniego. Ślicznie wygląda tu Sakura- taką jaką najbardziej lubię- w krótszych włosach i w bardzo delikatnym uśmiechu (o ile dobrze pamiętam w poprzednim szablonie też tam był ten obraz, ale jednak pokazany trochę inaczej). Mimo, że dopiero zaczynasz przygodę z GIMPem, to i tak podziwiam Twoje umiejętności graficzne. Moje są zerowe- zarówno w rzeczywistości jak i na komputerze. Dlatego: brawo!
Jak już mowa o grafice- kolejne świetne arty. Z pierwszym od razu skojarzył mi się Sasuke łażący po nocy, żeby zabić Sakurę, co pewnie wstawiłaś celowo. Drugi, ach, taki złowieszczy (mroczny) uśmiech Sasuke. Trzeci- główne osoby i uczucia w życiu Sakury. Czwarty- powiedziałabym Sakura przed śmiercią z ręki Sasuke, ale jej mina wszystko zmienia (odbiór tego artu jest bardzo skomplikowany w moim umyśle, więc nie chcę gmatwać go bardziej i więcej nie napiszę na jego temat).
Nie wiem, czy zauważyłaś, ale pierwsza część rozdziału ma mniejszą czcionkę od pozostałej (o ile to nie jest złudzenie, bo pierwsza część tekstu jest trochę bardziej zbita od następnej). I znalazłam jakąś literówkę, każdemu się zdarza (to było gdzieś w akapitach o Hashiramie, chyba dałaś złą końcówkę używając jego nazwiska). Ale to tak drobny błąd, że nie ma po co się nim przejmować. ;)
Jeśli mam być szczera, to ciesz się, że nie chorujesz- nie musisz niczego nadrabiać (ja raz nadrabiałam tydzień szkoły, po wymianie i to był koszmar, szczególnie z przedmiotów rozszerzonych- możliwe, że o tym wcześniej wspominałam, więc jeśli się powtarzam to przepraszam). Ja nigdy (poza jakimś przeziębieniem i podobnymi błahostkami) nie choruję, więc jestem cały czas w szkole- uważam, że dobrze jest mieć odporny organizm i nie ma czego zazdrościć chorym (niech czują się gorsi ode mnie! xD- odezwała się moja mroczniejsza część)
Chyba kolejny raz pobiłam samą siebie w pisaniu długich komentarzy- po raz pierwszy musiałam zrobić dwa komentarze, bo w jednym się nie zmieściłam z liczbą liter. Stwierdzam, że dzisiaj słowem komentarza jest "mroczny". Czekam z niecierpliwością! Pozdrawiam i weny życzę! :D
Witaj!
UsuńOch, dziękuję Ci bardzo za to co napisałaś! Znów przypomniałam sobie jak bardzo kocham tak długie komentarze <3 Cieszę się, że podobał Ci się ten opis. Poświęciłam na niego naprawdę dużo czasu :) Tak wstawiłam Sasuke umyślnie :D Zresztą bardzo mi się tu podoba,więc nie mogłam się oprzeć *.*
Co do liter to nie wiem chyba wyjątkowo nie rozumiem tego Blogspota. Niby wszystko takie proste, ale kilka razy próbowałam wziąć tą samą czcionkę i ten sam rozdział, ale gdy wchodziłam by zobaczyć, czy jest już OK to nigdy nie było ;____; Boże, nie wiem co z tym zrobić. Nie wygląda to za ładnie :/
No dobra, dobra! Zacznę doceniać swój zdrowy organizm, ale może być ciężko :) Jednak postaram się, obiecuję :D
Dziękuję pięknie za Twój komentarz i pozdrawiam :*
"ciemny bordowy" --> ciemno bordowy
OdpowiedzUsuń"Próbowała zdusić w żal jaki pojawił się w jej sercu" --> co za dużo to nie zdrowo :D
Ahahaha, paczaj jak wcześnie, tego chyba jeszcze nie było xD
Co do błędów to jestem przekonana, że na początku rozdziału uciekła mi jeszcze jakaś literówka, ale przeczytałam domniemany fragment dodatkowo ze dwa razy i nie umiałam jej znaleźć.. :c
No to zaczynając od końca! Art <33 Ahahahaha! Mam fioła na ich punkcie.
I kurde, Sasuke na pierwszym arcie ma większe cycki ode mnie.
Ale klata *o* sam sex.
Co do rozdziału? Jakoś trudno było mi się zaaklimatyzować z nowym rozdziałem. Wydaje mi się, że poświęciłaś zbyt wiele na opis tego co się działo gdy Sakura leżała pół przytomna pod ścianą. Al z drugiej strony gdyby nie było tego wszystkiego to pewnie pojawiły by się jakieś niedociągnięcia więc nie będę się czepiać. W końcu cała reszta była jak zwykle nie do pobicia. :3
Znów mnie zachwycasz! Jak zwykle miałam w głowie masę pomysłów 'w jaki sposób Sasuke odkryje Sakure' ale ty jak zwykle musiałaś mnie czymś zaskoczyć. Oczy! Niby tak banalne, a jednak mój głupi umysł nie wpadł na to by odgadnąć coś takiego.
Do tego w pewnym momencie byłam stu procentowo pewna, że Sasuke ją pocałuje, zawiodłam się. Taką piękną możliwość miał ku temu, a tu nic... xD
Czyżby ktoś zakochał się w Hinatce? To się biedak zawiedzie gdy odkryje jej prawdziwą tożsamość.
Dziś wyjątkowo krótko, ale aby wcześniej.;pp
Buziaki ; ******
Cześć!
UsuńTeż jestem zdziwiona, że tak szybko skomentowałaś, ale bardzo, bardzo pozytywnie oczywiście :D Dzięki za pokazanie błędów, już je poprawiłam :)
Hej, wcale nie ma specjalnie dużych cycków! Przynajmniej mnie się tam w oczy nie rzuciły :P
Jestem kompletnie zakochana w scenie, która rozgrywała się w lesie śmierci, w której Sakura chce powstrzymać Sasuke przed zabiciem kolejnej osoby. I go przytula, a jemu cofa się przeklęta pieczęć, gdy patrzy na jej oczy jak płacze. Dlatego chciałam by rozpoznał ją po oczach <3 Bo są mu tak znajome :D
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :*
AAA! Musiałaś mi akurat teraz przypomnieć o najpiękniejszej scenie z całego anime? teraz mam ochotę wróci się i obejrzeć ten odcinek kolejne 10 tysięcy razy.
UsuńStrasznie fajnie, że się wzorowałaś akurat na tym. :3
Nawet nie wiesz ile czekałam na ten rozdział! Wiem , że poprosiłam o to abyś mnie powiadamiała o nowościach ,ale ja tak mam , że jak coś mi się podoba to muszę co najmniej raz dziennie wejść i sprawdzić czy coś się nie pojawiło :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny! I jestem prze szczęśliwa , że Sasuke w ostatniej scenie ,kiedy mówi do Sakury jej imię wypowiada na końcu (jakby oddzielnie), ponieważ uważam , że to w pewnym oddaje jego wyjątkowy stosunek do niej. I bardzo dobrze, że stosunkowo szybko uświadomi sobie jej tożsamość ,a nie zachowuje się jak nic-nie-wiedzący półgłówek - to w ogóle nie pasuje do jego charakteru, że jest tak mało spostrzegawczy i dobrze , że jej nie pocałował... Co do wątku z Hirashimą to miałam niezły szok jak zaczęłam dobie wyobrażać Shikamaru w roli najlepszej psiapsiułeczki wysłuchującej rozterek sercowych. Swoją drogą ,czy odważyłby się powiedzieć , że to kłopotliwe? xD Dlaczego musiałaś skończyć w takim momencie? Co dalej ,co dalej, CO DALEJ BĘDZIE?!... Coś czuje w kościach , że nie dowiem się ,bo przejdziesz do wątku z Hinatką i Ino... Ale cóż to tylko moje przypuszczenia i jakoś to przeżyje - tylko te wizje końca tej przerwanej sceny będą nie do zniesienia ... Dlatego musisz napisać szybko rozdział 6 ,tylko troszkę (czyt. dużo) dłuższy - jednak znając życie i tak będzie mi mało :D
Jeśli chodzi o avki to jestem oczarowana *_* Przez Sasuke mam manię na chłopaków o bladej cerze i kruczo-czarnymi włosami ^.^'' A tak poza tym wszystkim to nawet nie wiesz ,jak ci zazdroszczę, że masz takie dobre zdrowie,bo moje pozostawia wiele do życzenia - już dwa razy byłam chora od początku września .__. i potem jak trzeba to odrobić to cholera człowieka może trafić...
Naprawdę się ciesze, że trafiłam na ten blog Życzę dużo chęci do pisania i zdrowia xD
Pozdrawiam
Nerlliel
Witaaaam!
UsuńTak zgadzam się z tobą w 100% Nie chciałam robić z Sasuke półgłówka, który nie umie powiązać wydarzeń. Przecież, kompletnie taki nie jest :D Hahaha, nie pomyślałam o tym, że Shikamaru mógłby powiedzieć " to kłopotliwe" przy Hashiramie, ale kusi mnie, żeby spróbować ^.^
Może rzeczywiście nie jest tak fajnie być chorym. Chyba mnie przekonałyście!
Planuje napisać dłuższy rozdział niż ten, bo ostatnio denerwuje mnie to, że nie mogę ich odpowiednio wyciągnąć, żeby zajęły np. 12 stron. Ale nie obiecuje, że pojawi się jakoś specjalnie szybko :(
Pozdrawiam i dziękuję :*:*
Napisałaś <3
OdpowiedzUsuńWydaje mi się czy podkład jest zmieniony? (nie wspominając już o tym, że wygląd bloga się zmienił).
James Arthur - Impossible <3 - kocham tą piosenkę i mogę ją słuchać nieskończenie wiele razy tak samo One Republic:)
Sasuke jest tutaj,taki jaki powinien być, nieprzewidywalny, mroczny, pełen sprzeczności, ale i swoistej pewności siebie, a przy tym ma też swoje plusy, co może dać mieszankę wybuchową.. mimo to i tak go uwielbiam.
A jego rozmyślania, pisane przez Ciebie są tak niesamowite, a w szczególności ten moment kiedy bierze ją na ręce i wynosi z sali tronowej, świetne!
"wychodząc z nią na rękach miał wrażenie, że wraca z kimś kogo szukał " = <3
Hashirama nie zwariował.. wydaje mi się, że on będzie chciał coś zmienić, może naprawić relację, pomóc? Albo czuje żal, przez to co uczynił? (Wątpię, żeby się zakochał w Hinacie O.O )
Sasuke czuwający, przy łóżku Sakury , o jaaa <3
i tak! domyślił się, że ona to ona! wiedziałam, że Sasuke da radę:)
Ciekawi mnie co się teraz między nimi wydarzy, skoro on już zna jej tożsamość. Chyba nie wyjawi tego Madarze, tylko.. nie wiem.. chce następny rozdział!
Cóż mogę więcej dodać? Znów się pewnie powtórzę, bo ta historia jest intrygująca i taka inna, od tego co czytałam. Mam ogromną ochotę już przeczytać następne rozdziały, ale wiem, że samo się nie napisze:)
Pozostaje tylko cierpliwie czekać i życzyć pomysłów :*
Namira
I dodaje link, do najlepszego i najpiękniejszego obrazka, jaki ostatnio widziałam:)
http://nekuri-kun.deviantart.com/art/For-Reasons-381780314
O ja Cie o ja Cie o ja Cie! <3 <3 Jaki cudny obrazek *.* Tak uroczo :3
UsuńTak podkład się muzyczny się zmienił, bo zakochałam się w Impossible :D Ale już zastanawiam się nad ponowną zmianą :/ Muszę coś w końcu zamieścić na stałe.
Dziękuję pięknie za Twój komentarz i pozdrawiam :*
Kiedy przebrnęłam przez rozdział 4 myślałam, że jeszcze nie ma rozdziału piatego a u szok!
OdpowiedzUsuńJestem mile zaskoczona! :D
Najlepszy jaki do tej pory był. Wreszcie ją rozpoznał, szkoda, że na końcu bo miałam nadzieję na troche więcej ich ponownego spotkania. Ale będzie trzeba czekać.
Pozdrawiam i życzę dużo weny. ;**
P.S Jest może jakiś kontakt z Tobą poza e-aila? Rzadko go używam. ;)
~ Angelica-chan ( Eve lin ). ;))
Cześć!
UsuńCóż, nigdy nie potrzebowałam innych środków komunikacji niż e-maila i telefonu, ewentualnie skypa. Ale od niedawna założyłam konto na GG: 48868551. :)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*:*
Hahaha, chodzi o komunikacje między ludzką :P A nie tramwaj, rower, czy auto :D
UsuńWitaj ! Jestem tu nowa i na razie pisze z anonima , podobaja mi sie rozdzialy :D Mam pytanie co ile jest taki rozdzial ?
OdpowiedzUsuńCześć!
UsuńWszystko zależy od tego, ile mam czasu na pisanie go :)
Maksymalne odstępy między rozdziałami to 1,5 miesiąca. Chyba, że zdarzą się jakieś losowe przypadki :D
Pozdrawiam :*
1.5 miesiąca :((( jak to długo no nic będę czekać :**
OdpowiedzUsuńPozdrawiam dawny anonim od dzisiaj | Nikay :D
Dobra walić komentarze że piszesz zaje***** bo to już wiesz.
OdpowiedzUsuńPo 1 i najważniejsze Genialny pomysł !
Kreatywny i całkowicie pochłaniający czytelnika.
Więc tak kiedy następny rozdział bo jak przeczytałam że za 1.5 miesiąca to się prawie załamałam.
Mam nadzieję, że ten "maksymalny" czas jest naprawdę maksymalny. Liczę że będzie coś wcześniej :)
Weny i proszę cie napisz coś bo zaraz wybuchnę ! ! !
dopiero wczoraj zawitałam na tego bloga ale już mi się podoba to co tu znalazłam ;) mam nadzieję, że niedługo ukarze się kolejny rozdział, będę czekać z niecierpliwością :P nie rozumiem czemu marudzisz na swoje opisy, mi się bardzo podoba jak opisujesz i jestem pełna podziwu :P także zachoruj! :D będziesz miała więcej czasu na pisanie i karmienie mojej ciekawości xD
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKiedy będzie nowy rozdział czekam już od miesiąca , nie od 14 października bo wtedy skończyłam czytać 5 rozdział , wow ale to takie mroczne znaczy Sasek ;D , bardzo łatwo wyobraziłam sobie dziewczyny jak wyglądały jak ich opisałaś , wciągnęło mnie to bardzo , pierwszy raz gdy zobaczyłam ten blog to pomyślałam " będzie ciekawie , czytam ... wciągnęło mnie ". Jesteś niesamowita pisząc to opowiadanie ;D To bedzie paring c'nie bo nie wiem czy tak czy nie ale sie okaze wszystko :D
OdpowiedzUsuńwow pierwszy raz napisalam taki dlugi komentarz , może dla niektórych krótki ale dla mnie długi :D
Z cierpliwością czekam na następny rozdział , Pozdrawiam Nikay :D
Kiedy bedzie nowy rozdział ? ; ) czekamy i czekam y
OdpowiedzUsuńO Boziu, absolutnie genialne!
OdpowiedzUsuńSiedzę z rozdziawioną buzią!!! Zatkało mnie i to strasznie, dobrze, że komentarze się pisze bo nie wydusiłabym ani słowa!
OdpowiedzUsuńZakończenie było naprawdę niespodziewane, kurcze, nie myślałam, że ją przejrzy tak szybko, ciekawe czym się zdradziła, bo jeśli tylko spojrzeniem to Sasuke jest niesamowity (oj, on jest niesamowity! :D :D)
No tak, zaczęłam od końca, ale nie dałabym rady napisać tego później, musiałam wyładować emocje :P
Wybacz, że komentuję dopiero teraz, ale mam małe zaległości z blogami, jakoś nieobecności mi się napatoczyły ^^
Tak czy inaczej rozdział naprawdę naprawdę genialny!
A to zdanie : Ta dziewczyna nie była osobą, której oczekiwał, ale wychodząc z nią na rękach miał wrażenie, że wraca z kimś kogo szukał. URZEKŁO MNIE! <3
Czekam na następne rozdziały, mam nadzieję, że pojawią się szybko, informuj mnie, tym razem na pewno nie będę zwlekać z czytaniem ^^
Pozdrawiam :*
Ok, czas nadrobić zaległości :) Szablon bardzo ładny. Lubię go, tak jak i poprzedni, bo są proste i czytelne. Takie są najlepsze :)
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam ten cytat na początku, to aż pisnęłam xD Ostatnio mam straszliwą fazę na tą piosenkę xD Ciągle chodzę i ją śpiewam... w domu, w busie, w drodze do szkoły... Masakra, że tak mało wyszukanie powiem :D
Nie napiszę wiele, bo muszę, podkreślam, muszę przeczytać następny rozdział tak szybko jak to możliwe, bo nie wytrzymam! Przy zakończeniu aż wstrzymałam na moment oddech :D W ogóle, cały rozdział czytałam zapartym tchem.
Dobrze, idę dalej, bo mogę. Idę dalej ^^ ...
Wchodzę i pierwsze co rzuca mi się w oczy, to cytat z jednej z moich ulubionych piosenek <3. Counting Stars ^^.
OdpowiedzUsuńA teraz do rozdziału ... Fajnie, że Sakura wreszcie zaczęła leczyć swoje obrażenia. Trochę zdziwiło mnie, że złamaną kość posklejała w 3 sekundy, ale co tam :p. To ninja w końcu :D. Auć ... jak dobrze, że nigdy nie miałam wybitego barku. Pewnie boli jak cholera. Kochana, coś lubisz znęcać się nad swoimi bohaterami xD.
Sasuke nie umie spać przez dziewczynę? O_o aż dziwne. Dobrze, że nie zrobiłaś go jakoś super przesłodzonego. Cały słodki klimat świetnie zabił swoją decyzją, czyli planem zabicia medyczki.
Tak a propos, to genialne zdanie: "Ta dziewczyna nie była osobą, której oczekiwał, ale wychodząc z nią na rękach miał wrażenie, że wraca z kimś kogo szukał. "
Hehe, zawstydzony Hashi :D. Czyżby zabujał się w Hinacie? xD Ciężko mi w to uwierzyć ... liczę, że jeszcze powie Shikamaru, o co mu chodziło.
Ciekawi mnie czy Sasek przeszukał rzeczy Sakury. Obstawiałabym, że nie, bo rozpoznał ją chyba, gdy spojrzał w jej oczy.
Ostatni fragment jest wprost epicki ^^. Nie powiem, umiesz trzymać napięcia. Lecę dalej, bo nie mogę się doczekać co Haruno mu odpowie.
A tak BTW, to jako twój prywatny detektyw w sprawie błędów, wychwyciłam literówkę gdzieś na początku rozdziału w słowie "dziewczyna" ^^.
Pozdrawiam serdecznie :*