Dziwne to uczucie, nie móc mieć czegoś, czego się pragnie. Bardzo
nieprzyjemne, pęczniejące w twojej głowie i sercu, sprawiające, że masz ochotę
zgrzytać zębami i bić pięściami w ścianę, aż pęknie Ci skóra na knykciach.
Chcesz krzyczeć, bluźnić oraz ranić, byleby tylko dostać wymarzoną rzecz… bądź
osobę. Jeszcze gorzej jest przełknąć własną dumę i ustąpić. Dlaczego miałby to
robić? Dlaczego to zrobił? Istnieje bardzo prosta odpowiedź na te pytania i
Sasuke doskonale ją znał. Ponieważ było coś, czego sam autentycznie się bał. I
tak, był tym przerażony, ponieważ nie potrafił zrozumieć, dlaczego pojawiło się
w nim to uczucie. A przecież nie ma nic gorszego, niż nie możność zrozumienia
własnych emocji.
Sasuke Uchiha, jeden z trzech potężnych władców, człowiek bez duszy i
litości pokazał, że mu zależy. Zależy mu na życiu osoby, w dodatku kobiety,
którą widział pierwszy raz w życiu. W jego ciele pojawiło się dawno zapomniane
uczucie, które mówiło wyraźnie: Muszę ją chronić. Choćby nie wiem co, nie mogę
pozwolić by stało jej się coś złego.
Zapłonęło w nim ono gorąco, gdy tylko zobaczył co robi Madara. Jego reakcja,
absolutnie nie była przemyślana, ale całkowicie spontaniczna, głupia i
niewytłumaczalna. Był gotowy zasłonić tą brunetkę własnym ciałem, nawet gdyby
nie miał przygotowanego jutsu, które poradziłoby sobie ze strzałą Susanoo.
Do jasnej cholery, dlaczego!? Dlaczego zrobił coś tak niedorzecznego!?
Wcale tego nie przemyślał, wcale tego nie chciał. Nie panował nad sobą.
I właśnie dlatego ustąpił. By pokazać, że jednak tak bardzo mu nie zależy,
by ukryć swoje zachowanie pod pozorem chęci uniknięcia sporów. Tak naprawdę nic
go one nie obchodziły. Mógł mieć z Madarą na pieńku i kompletnie by mu to nie
przeszkadzało. Ale przecież, czymś musiał wytłumaczyć obronę zwykłej medyczki.
Nie tylko pozostałym władcom, ale samemu sobie też.
Zacisnął mocno pięści i przyspieszył kroku. Rudowłosa lekarka podążała za
nim prawie bezgłośnie. Sasuke wprost odczuwał jej denerwujący strach. Jeszcze
nie zdążył się do niej odezwać, a ona już się go bała. Zerknął na nią z ukosa i
westchnął ciężko.
- Jak masz na imię? – zapytał i pomimo starań, jego głos wciąż był
niesamowicie lodowaty.
- Ise – odparła słabo, podnosząc na niego wzrok. - Ise
Yamamura.
Młody Uchiha zmarszczył brwi. Miał wrażenie, że było coś
o czym właśnie powinien sobie przypomnieć. Zignorował jednak to odczucie i
przeniósł spojrzenie na duże okno wpuszczające do długiego korytarza jasną
plamę światła. Wśród soczyście zielonych, liściastych drzew dostrzegł
niewyraźny, ciemny kształt.
- Keizo! – krzyknął donośnie.
Liście zaszeleściły głośno, a powietrze przeciął jakiś
ruch. Sekundę później przed Sasuke stał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna z
burzą tak jasnych włosów, że w świetle słońca wydawały się być przezroczyste.
Jego policzek przecinała zaróżowiona blizna, delikatnie zniekształcając kącik
ust. Duże, orzechowe oczy były skryte za mgiełką obojętności. Ino dostrzegła,
że w niektórych miejscach jego tęczówki przybierały barwę płynnego złota. Blada
skóra na jego twarzy napinała się na wysokich kościach policzkowych, dłonie
miał zaciśnięte w pięści. Na sam jego widok po jej plecach przebiegł dreszcz
strachu.
- Zaprowadź Ise do domku, który zwolniliście – rozkazał
Sasuke, głosem nie znoszącym sprzeciwu – Ma nie być żadnych gwałtów, bicia ani
molestowania. Masz ją chronić przed innymi. Ona jest medyczką, a nie jedną z
dziwek, które przyprowadzacie na swój teren. Sam nie będę się zajmował
pilnowaniem jej, dlatego powierzam to zdanie tobie. Wydajesz się
najrozsądniejszy z was wszystkich –brzmiał jak gdyby mówił o innym gatunku –
Dziewczyna ma być żywa i nienaruszona. Będzie leczyć wasze rany, więc okażcie
jej trochę szacunku.
Keizo skinął głową i bez zbędnych pytań złapał rudowłosą
za ramię. Zanim zdążyła wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk, wraz z nią
wyskoczył przez szeroko otwarte okno.
Sasuke obojętnie podążył za nimi wzrokiem, krzywiąc się,
gdy z dołu dobiegł go pisk medyczki. Zamknął oczy, próbując zdusić w sobie
irytacje. Kobiety są takie denerwujące.
Otwierając drzwi do swojego pokoju, zatrzymał wzrok na
szkarłatno czerwonym znaku Uchiha, wymalowanym na brązowej ścianie. Był duży i
potężny, pokazywał, że to on jest właścicielem tego miejsca. On. Sam.
Grymas przemknął przez jego twarz, gdy trzasnął mocno
drzwiami, zamykając je. Powolnie ruszył do ciemnej, wysokiej komody ustawionej
pod znakiem, między dwoma dużymi oknami. Czerwone, ciężkie zasłony, tłumiły
jasne światło słońca, nadając pokojowi ciepłą, bordową poświatę. Jego oczy bez
najmniejszego zainteresowania spoczęły na uśmiechniętej twarzy Mikoto Uchiha, ale dłonie samoistnie
zacisnęły się w pięści. Przeniósł spojrzenie na wiecznie ponurego ojca. Zawsze
stosował wobec Sasuke surową dyscyplinę, nawet na zdjęciu widać było, że nie
był to człowiek wylewny w uczuciach. Itachi wyglądał na dużo starszego, niż był
naprawdę. Marszczył brwi, nie wyrażając żadnej sympatii.
Z kolei on był uśmiechnięty, spokojny i szczęśliwy. W
jego oczach dostrzegalny był nawet błysk radości. Mikoto opierała dłoń o jego
ramię, w opiekuńczym geście. Teraz, w tym samym miejscu poczuł dreszcz.
Delikatne mrowienie, które sprawiło, że musiał przestać obserwować fotografię.
Powoli zdjął z siebie czarną kamizelkę, pozostając w białej podkoszulce, z
krótkimi rękawkami i ciemnych spodniach. Rzucił ją w kąt pokoju, samemu
siadając na łóżku. Przeczesał ręką hebanowe włosy i wbił wzrok w marmurową
podłogę. Jego odbicie w niej wydawało się wprost nienaturalne, rozmazane.
Dostrzegł, że zaciska wszystkie mięśnie i zdziwiony, natychmiast je rozluźnił.
Nie minęło nawet południe, a on już czuł się zmęczony. Nie fizycznie. Czuł
ciężar, niepotrzebny balast i nie wiedział jak się go pozbyć. Najłatwiej byłoby
ją zabić. Po prostu pozbyć się, tak jak to robił z większością swoich
problemów. Tylko, że właśnie w tym miejscu występowała pewna niejasność.
Ponieważ jego balast polegał na tym, że zależało mu, by chronić ciemnowłosą
medyczkę. Dlatego pozbawienie jej życia, kompletnie nie wchodziło w grę.
Oczywiście, mógłby potraktować to jako formę treningu. Ćwiczenie silnej woli.
Jeśli ją zabije udowodni sobie, że jest silny i niezależny. Najgorsze w tym
wszystkim było to, że on wcale nie chciał tego robić. I nie rozumiał dlaczego.
Właśnie to było takie denerwujące.
Położył się na łóżku i starał się wyciszyć wszystkie
myśli. Stać się niczym, nie czuć nic. Zamknął oczy, ale pod powiekami widział
tylko błyszczące, szmaragdowe tęczówki. Patrzyły na niego tak jakby wiedziały.
Wiedziały wszystko. A przecież tak nie było. Tak być nie mogło.
Ino za wszelką cenę starała się zachować spokój, gdy wysoki blondyn wyskoczył wraz z nią przez okno. Powietrze tak gwałtownie uderzyło w jej twarz, że przekrzywiła się jej peruka. Gdy wylądowali na miękkiej trawie, wyrwała się z uścisku Keizo i objęła głowę rękami, a pisk wydostał się z jej krtani. Skuliła się, zupełnie jakby była przerażona samym skokiem. Dłońmi sprawnie, nasunęła perukę na swoje miejsce, niezauważalnie dociskając spinki. Trwała przez chwilę w tej pozycji, a blondyn cierpliwie obserwował jej zachowanie. Cały czas miała szeroko otwarte oczy i dopiero gdy obraz zaczął rozmazywać się, przez napływające łzy, wyprostowała się. Pociągnęła nosem i z zadowoleniem stwierdziła, że zabrzmiało to całkiem wiarygodnie. Przybrała przerażoną minę, ale nie mogła stwierdzić, czy jej gra przekonała poddanego Sasuke. Jego twarz była piękna, groźna, pozbawiona jakiegokolwiek wyrazu. Niedoskonałość w postaci długiej blizny nadawała mu jeszcze większej powagi. Powstrzymała się przed zmarszczeniem brwi. Młody Uchiha umiał robić ze swoich wojowników ludzi podobnych do siebie. By odczytać, czy zauważył jak peruka zsuwa się z jej głowy, będzie musiała zastosować na nim własne jutsu. Ale wtedy on może wyczuć jej obecność w swoich myślach. Było to bardzo ryzykowne. Czy warto? Nie. Musi zdać się na własną intuicję.
Ino zachłysnęła się powietrzem, zaskoczona, gdy Keizo
uśmiechnął się do niej szeroko, ukazując rząd białych zębów. Mgiełka
zasnuwająca jego ciemne oczy zniknęła. Dzięki temu ujrzała, że wyrażają teraz
autentyczną sympatię. Złote przebarwienia w jego orzechowych tęczówkach,
sprawiły, że Yamanaka od razu pomyślała o dwóch osobowościach jakie posiada ten
człowiek. Pytanie brzmi: Która z nich była prawdziwa?
- Wyglądasz jakbym miał Cię zaraz pobić – jego głos był
głęboki, lekki i męski jednocześnie. Dało się w nim wyczuć rozbawienie. –
Wyluzuj. Nic Ci nie zrobię.
Wbrew sobie wytrzeszczyła na niego oczy. Wyluzuj? Jak
miała wyluzować?! Nabierając niewyjaśnionej odwagi prychnęła, wyzywająco
patrząc mu w oczy.
- Czy gdybyś miał być jedyną kobietą wśród napalonych
facetów, którzy nie dość, że chcą Cię zgwałcić, to po wszystkim podcięliby Ci
gardło, mógłbyś wyluzować? – zapytała na jednym tchu.
Keizo uśmiechnął się szerzej i chwycił dłoń Ino,
ściskając ją lekko.
- Tak, gdybym miał tak dobrego ochroniarza, jakiego masz
Ty.
- A kto jest niby tym „dobrym ochroniarzem”? – starała
się wyrwać z jego uścisku, ale nie udawało jej się to. Dodatkowo blondyn splótł
siłą palce z jej palcami. Miał silną, ciepłą dłoń. Choć jego skóra była
szorstka, to wydawała się miła w dotyku.
- Ja, mała – rzucił krótko i mrugnął do niej – Ja.
Napalony zboczeniec, potrzebujący leków uspokajających i psychiatry, pomyślała Sakura obserwując siedzącego na tronie Madare. Mężczyzna przyglądał się jej z lepkim, złośliwym uśmiechem przyklejonym do twarzy. Nawet stojąc od niego oddalona o kilka metrów, widziała satysfakcje w jego oczach. Powolnie bębnił palcami we własne kolano, opierając głowę o dłoń. Co chwila zmieniał pozycje, zupełnie jakby pod innym kątem wyglądała inaczej.
Sakura nie była pewna ile czasu stała zupełnie
nieruchomo, przytłoczona i spięta wydarzeniami jakie miały miejsce w Sali tronowej.
Od momentu, gdy Sasuke uratował jej życie, wszystko przewijało się przed jej
oczami jak na filmie i rozgrywało się w przyspieszonym tempie. Zbyt szybkim by
zdążyła cokolwiek zrozumieć. Uchiha wyszedł z pomieszczenia jako pierwszy, a
ona miała wrażenie, że została przyszyta do niego niewidzialną nicią. Gdy
oddalił się na kilka kroków, jej delikatna struktura napięła się i została z
niej wyrwana, nie mogąc znieść tak dużej odległości między nimi. Pamiętała, że
wtedy jej klatka piersiowa uniosła się i wychyliła do przodu zupełnie jakby
brała głęboki oddech, pomimo tego, że wcale nie oddychała. Pamiętała również
gorący ból, który rozlał się po jej ciele. I wtedy straciła zdolność poruszania
się. Ino zbyt przerażona by chodź na nią spojrzeć podążyła za nim. Nie
wiedziała nawet kiedy Hashirama i Hinata zostawili ją samą z Madarą. Nie
powinna zachowywać się w jego towarzystwie tak nierozważnie. Co ważniejsze, nie
powinna czuć czegokolwiek tylko z powodu tego, że Sasuke bezceremonialnie
wyszedł z pomieszczenia. Przecież to było coś co powinien zrobić, jako normalny
władca. Tak jak pierwszy Hokage opuścić Sale tronową po przydzieleniu medyków.
Dlaczego więc czuła, że zrobił coś niewłaściwego? Dlaczego w ogóle on zaprzątał
jej myśli? Przecież był mordercą, zdolnym nawet do zabicia swojego najlepszego
przyjaciela. Jedyne co powinna do niego czuć to odrazę i nienawiść. Nic więcej.
Dreszcz przeszedł jej po plecach, gdy zobaczyła jak
Madara, nadal przymilnie się do niej uśmiechając, przywołuje ją gestem. Nie
była pewna, czy zdoła zrobić choćby jeden krok, ale gdy spróbowała poruszyć
dłonią okazała się ona w pełni sprawna. Próbując zapanować nad drżeniem kolan
ruszyła w jego stronę. Przez ciszę zalegającą w pokoju, jej płytki oddech stał
się nieznośnie wyraźny i głośny, a ciche stąpanie brzmiało jakby chodziła po
polu minowym, za każdym razem odpalając mini bombę. Stanęła dokładnie metr od
niego. Ta odległość i tak była wszystkim na co było ją stać. Ale to nie ona
wydzielała tutaj granice. W tęczówkach władcy błysnęła ciekawość.
- Nie dasz rady podejść bliżej, prawda? – zapytał, a
Sakura miała wrażenie, że jego głos odbija się echem od wysokich ścian – Boisz
się mnie.
To już nie było pytanie.
Satysfakcja na jego twarzy wzrosła dwukrotnie.
- Może i powinnaś – kontynuował – Lecz nie zostaniesz
potraktowana gorzej niż inne kobiety. Co więcej, gdy już jesteś moją medyczką
to nie zabiję Cię przy najbliższej możliwej okazji. Sprzątaczki nie zastaną Cię
martwej w moim łóżku, po pierwszej wspólnej nocy. Pozbędę się Ciebie dopiero
gdy mi się znudzisz. Czy to wyróżnienie nie powinno sprawić, że poczujesz się
lepiej? Nie sprawiło, że czujesz wdzięczność i ulgę?
Twardo milczała, z ledwością wytrzymując jego wzrok. Jej
serce przyspieszyło tempa, gdy zobaczyła, że Madara powolnie wstaje ze swojego
tronu i wykonuje ku niej pierwszy krok. Gdy zacisnęła dłonie w pięści,
natychmiast przeniósł na nie wzrok. Widać było, że autentycznie bawiła go jej
reakcja.
- Jesteś niebywale piękna, wiesz o tym? – mruknął –
Możliwe, że dzięki temu długo będziesz mnie bawiła. Możliwe, że nigdy mi się
nie znudzisz. To oznacza, że nie podetnę Ci gardła. Nie czujesz z tego powodu
radości?
Jego twarz znalazła się kilka centymetrów od jej twarzy.
Gdy mówił, jego oddech owiał jej policzki. Chciała się odsunąć, ale strach
sprawił, że nie mogła się ruszyć.
- Proszę, o pozwolenie udania się do swojego pokoju –
zdołała wydusić, bardzo cicho.
- Jeśli staniesz się moją zabawką, to może nie będę
gwałcił i mordował innych kobiet. Może wystarczysz mi ty.
Jej żołądek zacisnął się boleśnie, ramiona zaczęły drżeć.
- Proszę, o pozwolenie udania się do swojego pokoju –
powtórzyła chwytając się tego zdania, niczym ostatniej nadziei.
I nagle zdała sobie sprawę, że jest shinobi. Shinobi,
który umie się bornić. Kiedy straciła cały swój temperament? Kiedy poczuła się
mała, nieważna i słaba? Przecież to niedorzeczne. Ten świat, zdecydowanie źle
wpływał na jej charakter.
Gdy Madara zbliżył się do niej bardziej i przejechał
językiem po jej dolnej wardze, obrzydzenie wzięło górę nad strachem. Niewiele
myśląc zaczęła kumulować Chakrę w zaciśniętej pięści i uniosła ją, gotowa
wymierzyć silny cios w jego brzuch. Jednak był szybszy. Bez najmniejszego
wysiłku zablokował jej uderzenie wyłącznie dłonią. Gwałtownie odsunął się i
obrócił Sakurą w miejscu tak szybko, że zakręciło się jej w głowie. Boleśnie
wykręcił jej rękę, ściskając swoimi palcami jak imadłem. Gdy powiększył nacisk,
usłyszała obrzydliwy dźwięk łamanej kości. Ogromny, pulsujący ból rozlał się po
całym jej ramieniu, ale krzyk uwiązł w gardle kiedy Madara puścił ją i kopnął w
plecy, pozbawiając tchu. Pęd powietrza uderzył w jej twarz, zupełnie jakby w
pomieszczeniu zrobił się przeciąg. Zdała sobie jednak sprawę, że to ona unosi
się w powietrzu, odlatując, pod wpływem uderzenia. Grawitacja okazała się
okrutna, gdy z impetem zetknęła się z podłogą i poturlała się, uderzając ciałem
w przeciwległą ścianę. Opadła na brzuch, przyciskając własnym ciężarem ranną
rękę. Szybko wyciągnęła ją spod siebie, ale nie miała wystarczająco powietrza
by wydać z siebie jakikolwiek jęk bólu. Obróciła głowę i oparła policzek o
zimną strukturę podłogi, gwałtownie nabierając powietrza. Dopiero, gdy
odpowiednia dawka tlenu dostała się do jej organizmu, poczuła w ustach
metaliczny i gorzki smak krwi. Przymknęła oczy, próbując odpędzić od siebie ból
i chcąc się podnieść. Jednak jej ciało nawet nie drgnęło, a uszkodzone miejsca
cały czas dawały sobie we znaki. Złamana kość promieniowa, zwichnięty staw
łokciowy, uszkodzone organy wewnętrzne, skręcona kostka, podejrzewany: wstrząs
mózgu. W jej głowie natychmiast wyświetliła się lista własnych uszkodzeń, ale
czuła się jakby odczytywała kartę innego pacjenta. Przez krew szumiącą w jej
uszach, przedarł się dźwięk stawianych kroków. Uchyliła ciężkie powieki i zobaczyła
przed sobą stopy Madary. Pochylił się nad nią i dwoma palcami uniósł jej brodę.
Znów była zmuszona patrzeć prosto w jego oczy.
- Umówmy się, że istnieje jedna niepisana zasada –
powiedział spokojnie – Mnie się nie odmawia.
Splunął jej w twarz, a następnie obrócił się powolnie i
wyszedł z Sali tronowej.
- Gdy już się wyleczysz, możesz udać się do swojego
domku. Znajduje się na południe od rezydencji.
Siedziba władców już prawie zniknęła z ich widoku, kryjąc się między obszernymi, liściastymi gałęziami drzew. Ino przez następne kilka kroków oglądała się za siebie, odwracając wzrok dopiero gdy budynek całkowicie zatonął w jasnej zieleni. Z roztargnieniem spojrzała na Keizo, który cały czas dumnie kroczył u jej boku, a potem na ich splecione dłonie.
- Mógłbyś mnie w końcu puścić – burknęła.
Blondyn ocknął się nagle, przenosząc na nią wzrok.
Uśmiechnął się zadziornie.
- Mógłbym – oznajmił lekko.
Dziewczyna spojrzała na niego wymownie.
- Więc…
Chłopak westchnął przeciągle i puścił jej dłoń.
Ino zmarszczyła brwi, gdy dziwne zimno oplotło jej pustą
rękę. W towarzystwie Keizo czuła się zdecydowanie zbyt swobodnie.
- Po co w ogóle to zrobiłeś? – zapytała, odsuwając się od
niego na krok – Przecież i tak bym za tobą poszła. Nie miałabym wyjścia.
Spojrzał na nią zamyślony, po czym uśmiechnął się
rozbrajająco. Ino dostrzegła, że gdy to robi, małe dołeczki pokazują się na
jego policzkach. Wcześniej tego nie zauważyła, gdyż zbyt dużą uwagę skupiła na
bliźnie. Ciekawe skąd ją miał?
- Ponieważ nie jestem głupi – gdy to powiedział, medyczka
zdała sobie sprawę, że bezceremonialnie się na niego gapi.
Zawstydzona, spuściła wzrok i skierowała go na
rozciągającą się przed nią leśną dróżkę. Ze zdziwieniem stwierdziła, że nie
widzi jej końca.
- Co masz na myśli?
Pomimo tego, że ona uparcie patrzyła przed siebie, to
czuła, że on niczego się nie wstydząc gapi się na jej twarz.
- Zasada własności – odparł krótko – Jeśli moi kumple –
gdy wypowiedział to słowo, Ino wychwyciła nutkę goryczy w jego głosie – Będą
myśleć, że należysz do mnie to nie zaczną się do Ciebie dobierać. Nie chcesz
zostać zabitym, nie dotykaj zajętej dziw… - skrzywił się – Kobiety. Wybacz, od
wielu lat nie rozmawiałem z kimś na poziomie.
Medyczka ze zdziwieniem słuchała jego słów. Pierwsze co
ją zdziwiło, to fakt, że stosują się tu do jakichkolwiek zasad. Drugą, rzeczą
były przeprosiny Keizo. Dlaczego w ogóle jej się tłumaczył? Przecież ona była
tu niewolnicą, medyczką, mającą być na każdy jego rozkaz.
- N-nie ma sprawy – wyjąkała.
- Hej! – krzyknął nagle – Wciąż nie znam Twojego imienia.
To nie uczciwe, że ty wiesz jak się nazywam.
- Ise – powiedziała szybko.
Przyjrzał się jej uważnie, a ona również na niego
zerknęła. Przebarwienia w jego oczach wydawały się teraz ciemniejsze. Kolorem
przypominały bursztyn, a nie złoto.
- Nawet Ci pasuje – uśmiechnął się.
Niepewnie uniosła kąciki swoich ust. Po raz pierwszy
odwzajemniła jego uśmiech.
- Ech… - westchnął – Już dochodzimy. Szkoda, lubię z Tobą
przebywać.
Gdy napotkał jej zdziwiony wzrok, prychnął rozbawiony.
- Nasze miejsca zamieszkania znajdują się w lesie, droga
Ise – oznajmił całkowicie poważnie.
- N-nasze? – wydukała z lekkim przerażeniem. – Jak to
nasze?
Keizo cmoknął, niezadowolony.
- Powinienem się domyślić, że Sasuke o niczym Cię nie
poinformuje – niepostrzeżenie złapał ją za ramiona i spojrzał prosto w oczy. –
Dobra, kochana, tylko nie panikuj. Słyszałaś, jak mówił o tym, że zwolniliśmy
dla Ciebie domek?
Ino przytaknęła, otumaniona bliskością blondyna.
- Więc ten domek należał kiedyś do nas. Nas w sensie
poddanych Sasuke. I teraz zamieszkasz w nim Ty. Jak sądzę, zdążyłaś się
domyślić, że wokół niego są też inne budynki. Inaczej mówiąc, będziesz
mieszkała wśród samych mężczyzn. Nie jest nas dużo. Około stu pięćdziesięciu,
nie więcej.
Dziewczyna przełknęła ślinę, czując jak strach łapie za
jej gardło. Sto pięćdziesiąt wojowników. Każdy wyszkolony w szybkim zabijaniu.
Czy to naprawdę nie było dla niego wystarczająco dużo?!
Keizo chyba dostrzegł targające nią emocje , bo przysunął
ją szybko do siebie i otoczył, silnymi ramionami.
- Nie martw się, obronię Cię. – rzekł z pasją, a jego
oddech musnął jej skórę, sprawiając, że przeszły ją ciarki. Ino, zamroczona
zdała sobie sprawę, że chłopak pachnie lasem i deszczem. I właśnie ten zapach
wypchnął wszystkie myśli z jej głowy, wraz z uczuciem strachu.
Puścił ją tak gwałtownie jak przytulił. W jego oczach
płonął ogień. Dotknął dłonią swojego serca.
- Obiecuję, że nic Ci się nie stanie, dopóki to ja
sprawuję pieczę nad Twoim bezpieczeństwem.
- O-okej – powiedziała niepewnie, łapiąc się za głowę.
Szeroki, olśniewający uśmiech znów zagościł na jego
twarzy. Odwróciła wzrok, nie mogąc dłużej na niego patrzeć.
- Więc chodźmy już może do tego domu – powiedziała,
czując się jak pijana.
Okręciła się na pięcie w stronę lasu i była gotowa
wyruszyć w jego głąb, gdy znów poczuła jego rękę na ramieniu.
- Nie w tą stronę, moja droga – szepnął jej do ucha. –
Ten teren jest zakazany. Należy do naszego władcy.
Witam wszystkich!
Chciałabym gorąco podziękować, za komentarze pod rozdziałem 3. Jak zawsze jestem nimi zachwycona *.*
Jak obiecałam, spięłam się i skończyłam notkę. Biorąc pod uwagę fakt, że równolegle prowadzę teraz drugiego bloga, to i tak szybko dodałam rozdział 4. Może nie powala długością, ale jest! :D
Mój plan zajął tyle miejsca i nic na to nie poradzę. Nie będę bez sensu wydłużać akcji, bo jeszcze wyszłoby masło maślane :P
Jak się domyślacie nowy bohater zawitał w moim opowiadaniu: Keizo! Tadada! :D Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu, bo miał wywołać raczej pozytywne emocje :) Możecie się z nim zapoznać w zakładce "Bohaterowie".
Ze zniecierpliwieniem czekam na wasze opinie w komentarzach.
Pozdrawiam :*
Dzisiaj będzie rodzinnie:
Aaaa i muszę się pochwalić biletem <3
<3<3<3
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńJest kolejny rozdział! <3
Tak! Sasuke niech o niej myśli! Ciekawi mnie czy on sobie przypomni? Czy skojarzy, że ona to Sakura?
Hym.. czyżby Keizo i Ise(Ino) ? ;)
Genialny i wręcz straszny był ten moment Sakury z Madarą, sama bałam się oddychać, kiedy to czytałam.. Uwielbiam takie granie na uczuciach, bo wtedy aż nie można się oderwać od tekstu!
Keizo ma swój cel w tym opowiadaniu, prawda? Tu się coś więcej zadzieje z nim i Ino;d
A obrazek ze śpiącymi Uchichami jest cudny <3
Cieszę się, ze udaje Ci się prowadzić oba blogi:*
przeżyłaś te kartkówki o których wcześniej pisałaś?:p
Namira
Jej! Mój cel został osiągnięty :D Pomimo tego, że pisałam, że Madara to napaleniec, to chciałam też pokazać, że w dalszym ciągu jest groźny :D
UsuńOch, dziękuję bardzo, że pytasz :* Bardzo dobrze kartkówki mi poszły ^.^ Z matematyki jedynie oberwałam czwórką, ale to ścisły przedmiot, więc nie jestem dla siebie, aż tak bardzo wymagająca :)
Kolejna czytelniczka moich dwóch blogów, super! :D
Pozdrawiam gorąco i dziękuję :*
Gratuluję świetnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńUuuu... Sasuke nie wie o co chodzi!xP Ciekawi mnie jak rozwiąże swój problem i czy rozgryzienie Sakury będzie jego priorytetem. Moje serce wstrzymało prace,gdy Madara zaczął wstawać z tronu...i bardzo dobrze! Nie ma co bawić się w delikatności ,w końcu to drań ^.^ I pozostaje pytanie: co będzie się działo w "zakazanej" części lasu...?? Podsumowując: notka bardzo wciągająca! Gorąco pozdrawiam i dziękuje :**
Nerlliel
Witam ^^
UsuńNa pytanie odpowiem Ci w przyszłych rozdziałach :P Cieszę się, że notka Cię wciągnęła <3
Pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz :*
Rany !! Idealny rozdział !! Jeny myślałam, że Sakurcia, będzie z Sasuke ;) Ale cóż, nie poszło po mojej myśli XDD Madara jest... Starym zbokiem i naruszaczem przestrzeni ! :D Jak wstał myślałam, że już po Saki. Ale na szczęście wszystko jest okej :p Jak, przyszło mi powtarzać, rozdział cud, miód :33 Ciekaw, czy Sasek skapnie się, że to Sakura ? :o I jak ją obronił ;** Twój, blog podoba mi się coraz, bardziej a notki są coraz lepsze ! Gratuluję ci pomysłu, gdyż mało jest o tym, że Wojnę przegrał Naruto XD I Umarł :_: *So close* Więc oby tak dalej :) Ale jakby co to chcę twój autograf XDDD
OdpowiedzUsuńA ten Keizo, jest świetny :D Po prostu najlepszy :d Coś czuję, że będzie z Ino kręcił :o XD
Cóż, to tyle :) Mam nadzieję, że kolejna notka będzie wkrótce :D
Pozdrawiam i duuużo weny życzę :*
I zapraszam do siebie :p
http://sasusaku-trudna-droga.blogspot.com/
Siemanko!
UsuńNawet nie wiesz jak się Cieszę, że spodobał Ci się Keizo. Miałam wiele wątpliwości co do tego, jak ma wyglądać jego charakter i w końcu zdecydowałam się na luźniejszy niż wszyscy w tym opowiadaniu :) I teraz jestem zadowolona, że to zrobiłam :D
Dziękuję za przemiły komentarz i pozdrawiam :*:*
Hej! Kolejny rozdział, kolejne emocje. Ja już przez kilka ostatnich dni nie mogłam się doczekać nowego posta.
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się przemyślenia Sasuke, który nie ogarnia własnej psychiki i ciągle próbuje rozkminić co się w nim dzieje. Jestem niezmiernia ciekawa czy porówna oczy "teraźniejszej Sakury"(wszak jeszcze nie wiemy jak ma na imię) do tej przeszłej, która sobie zmarła na wojnie.
Mam wrażenie, że Sasuke ma wątpliwości co do Ino, związane z jej przybranym nazwiskiem, które jest dosyć podobne do oryginalnego. A tak w ogóle podoba mi się jego postawa względem medyków, a przynajmniej Ino.
Scena Sakury z Madarą trzymała w napięciu. Świetny pomysł z przebudzeniem się instyktu shinobi w Sakurze. Szkoda tylko, że go nie trafiła. Biedna sobie tylko obrażeń narobiła (mam nadzieję, że Sasuke ją zobaczy w takim stanie ^^).
Nowa postać- Keizo (obym dobrze napisała, a nie mogę się cofnąć, bo piszę z komórki). Tak jak planowałaś wywołuje on dobre emocje. Heh, zgadłam dlaczego złapał Ino za rękę! Chociaż oprócz tego gestu niby tylko żeby ją ochronić wyczuwalne jest coś więcej między nimi... Ciekawe co jest w zakazanej części lasu?
Od strony technicznej błędów nie wyłapałam, a wszystko inne też jest ok. Oooo i jeszcze arty! Kocham je! Rodzina Uchichów jest na nich urocza <3
Nie wiem jakiej długości jest to komentarz, ale mam nadzieję, że jest treściwy. Jak wspominałam wcześniej piszę z komórki, bo jestem na wymianie w Niemczech, a tak najwygodniej jest mi wejść wieczorem :) Przesyłam pozdrowienia! I weny życzę! ;*
Hejka!
UsuńDobrze napisałaś imię, nie martw się. I szczerze Cię za to podziwiam, bo ja gdy czytam jakieś opowiadania i dochodzą do nich nowi bohaterowie, to potrzebuje czasu, by ogarnąć jak się nazywają ( o ile nie jest to IKUTO)
Heh, pewnie gdyby to trafiła, to "mój Madara" by ją zabił... muszę nad nim trochę pomyśleć.
Gratuluje przejrzenia zamiarów Keizo :D
Dziękuję za komentarz ( który, jest treściwy oraz cudowny <3) i pozdrawiam :*
Boże. Madara. kocham Cię . <3.
OdpowiedzUsuńMołabym pisać o mojej milości do Madasia godzinami,ale to chyba Cię nie za bardzo interere xd.
No . Więc teraz o rozdziale - piszesz strasznie...no nie wiem jak to się nazywa...emocjonalnie ? Emocjonująco ? xd . No nie ważne,chyba wiesz o co mi chodzi xd.
Co do Saska - nie lubie tego gościa w anime i mandze,ale u Ciebie...no cóż. Polubiłam go xd. Jest niby podobny ,ale inny od tego,którego stworzył Kishimoto.
No cóż. Pozostaje mi czekać na nn ;).
Informuj i wpadnij czasem do mnie na aitakunaru-no-shoudou.blogspot.com
Hej!
UsuńOstatnio też mam jakieś zafascynowanie Madarą,więc wiem o czym piszesz <3
Dziękuję za komentarz i mam nadzieję, że moje emocjonalne pisanie Cie w żaden sposób nie zraziło.
Pozdrawiam :*
Hello! :)
OdpowiedzUsuńJak co parę dni tak i dzisiaj postanowiłam zajrzeć z nadzieją, że nowy rozdział się ukazał. No i jest! Na co szczerze powiedziawszy się zdziwiłam, w końcu piałaś, że nieprędko coś stworzysz, a tu proszę :)!
Rozdział krótszy niż pozostałe, co nie zmienia faktu, że został napisany ręką do tego stworzoną. Wciąż się powtarzam, ale nie mogę wyjść z podziwu wobec Twoich umiejętności.
Jedyną rzeczą która mi się nie spodobała to to zdanie:
"Ma nie być żadnych gwałtów, bicia ani molestowania." Nie wiem, może to tylko mi się tak wydaje, ale brzmi to dosyć sztucznie.
Poza tym wszystko przejrzyście, bez żadnych błędów (przynajmniej żadnych kujących w oczy, bo żadnego nie znalazłam ^^) i estetycznie.
Sakura nieźle została przywitana przez Madarę, jestem ciekawa jak Sasuke będzie próbował ją "chronić" skoro tak bardzo tego pragnie :P szkoda, że nie napisałaś co tam u Hinaty :>
Życzę weny, czasu oraz masę pomysłów.
Pozdrawiam :*
Cześć!
UsuńHej dwa tygodnie to nie tak mało... dla mnie XD
Postaram się żeby nie było u mnie już żadnych sztucznie brzmiących stwierdzeń, dzięki, że mi to napisałaś. Nie chciałam by Sasuke był za bardzo rozgadany, dlatego chciałam wszystko skrócić do minimum. Szkoda, że wyszło sztucznie ;(
I dziękuję za komplementy, bardzo miło mi się zrobiło gdy czytałam Twój komentarz <3
Sasuke znajdzie swoje sposoby :) Chociaż teraz trochę mu nie wyszło, prawda? :P
Hmmm nie wiem czy wtłaczać jakoś specjalnie Hinate. Muszę nad tym pomyśleć :)
Pozdrawiam :* :*
Zapraszam na http://mynameisnobodyyy.blogspot.com/ ukazała się informacją z którą bardzo chciałabym abyś się zapoznała
UsuńPozdrawiam :)
Ps. zapomniałam dopisać ze boskie obrazki dodalas pod notka! :D
Świetny rozdział!!!Czekam na następny!!!Życzę dużo weny!!!OLA:P
OdpowiedzUsuńTo znowu ja! Będziesz powiadamiała o natkach? Jakby co zostawiam gg: 31325160
OdpowiedzUsuńNerlliel
Jasne :)
UsuńZapraszam na mój blog! gdzie panuje moja inwencja twórcza. Rysuję, piszę, główną tematyką jest naruto.
OdpowiedzUsuńhttp://rozdarta-miedzy-marzeniaki.blogspot.com/
Świetnie piszesz. Można czytać godzinami. Wszystko ze sobą gra i współpracuję. Ciekawi mnie jak Sasuke ochroni Sakurę. Nie mogę się doczekać nexta. ; **
OdpowiedzUsuńDroga Grace . Muszę ci powiedzieć a raczej stwierdzić , że masz niezwykły talent do pisania . Jeszcze nie znalazłam bloga o podobnej tematyce co twój . Pomysł bardzo oryginalny i nie ukrywam , zajebisty ( przepraszam za wyrażenie , ale inaczej nie umiem tego określić ) wiesz kiedyś sama miałam pomysł na takie opowiadanie .. Czyli co się dzieje po IV Wielkiej Wojnie ? Ale odeszłam od tego pomysłu , bo po pierwsze nie wiedziałam w ogóle jak się do tego zabrać ;/ . Nie miałam pomysłu a u Ciebie moja droga widać świetnie obrysowaną fabułę . Wszystko ze sobą świetnie współgra . Nie wykrywam żadnych błędów ortograficznych i interpunkcyjnych . Super !
OdpowiedzUsuńPostacie też mi się podobają każda z osobna ma coś w sobie co mnie urzeka . Nie pod pasowało mi jedynie to , że uśmierciłaś Naruto :c . Jak przeczytałam o tym to myślałam , że zaraz się rozryczę . Masakra . Jak mogłaś mi to zrobić ! :< . Kocham Naruciaka ! A już nie mówię o starcie jaką odczuła Hinata .
Bardzo dobry pomysł z tymi medykami . Spodobał mi się od razu . Rozwaliłaś moje marzenie .. Myślałam , że Madara ustąpi i odda Sasuke Sakurę , ale to by poszło za łatwo . Wiedziałam , że zrobisz coś na opak :D . Ale tak wyszło super , bo więcej akcji . Mam już nerwy na Madare . Jak on mógł tak potraktować Sakurę ? Sukinsyn ( znowu przepraszam ) , ale nie mogę inaczej go nazwać ..
Ogólnie to stwierdzam , że jesteś bardzo utalentowaną pisarką i mam nadzieję , że nie opuścisz tego bloga , bo wyrządzisz mi krzywdę , ale nie tylko mi .. Jeszcze masz masę innych czytelników :) . Masz powody do dumy opowiadanie w dechę . Mam nadzieję , że rozdział 5 pojawi się już niedługo .
Obserwuję bloga bo na serio warto ! I serdecznie zapraszam do siebie na : keep-calm-and-love-sasusaku.blogspot.com
Pozdrawiam serdecznie !
Cześć Ewciu! Na początku Ci powiem, że uwielbiam to Imię <3 <3
UsuńSprawiłaś, że mój przymulany wieczór, stał się radosny :D Ostatnio nie miałam kompletnie ochoty nic pisać. Natłok prac domowych, dodatkowe zajęcia, nauka do testów... kurcze już znielubiłam ten rok szkolny. Ale po przeczytaniu Twojego komentarza, aż chce mi się pisać.
Wiem, wiem uśmierciłam Naruto, jestem zła ;___; Cóż, wojna pochłania dużo ofiar :) Jak na razie nie planuje opuszczać moich blogów i wątpię bym zmieniła zdanie :D
Dziękuję pięknie za wszystko co napisałaś i pozdrawiam Cię :*:*
Nie wiem czemu, ale czytając twoje opowiadanie, uśmiecham się do monitora. Jednak nie z tego powodu, że bawi mnie ono, oczywiście poza zabawnymi momentami występującymi od czasu do czasu, ale dlatego, że zagłębiając się coraz dalej odczuwam jakąś niewytłumaczalną ekscytację. Nie wiem skąd się to bierze, ale podoba mi się bardzo ^^
OdpowiedzUsuńNowy bohater, Keizo, mnie wprost oczarował. Ale trudno go nie lubić, skoro zachowuje się tak sympatycznie. Jest tak miły dla Ino i sprawia wrażenie pozytywnej postaci. Przyjemna odmiana pośród tylu bezwzględnych ludzi. Mam nadzieję, że to się nie zmieni :)
Za to Madara napawa mnie odrazą lecz pewnie tak miało być. Choć muszę przyznać, że podobają mi się jego wypowiedzi. Świetnie pasują do takiego despotycznego władcy. Od razu wiadomo z kim się ma do czynienia. A to jak potraktował Sakurę tylko to potwierdza.
Jeśli chodzi o rozterki Sasuke, czytało je się dosyć ciekawie, bo i jak już chyba kiedyś wspominałam, sama jego postać wychodzi ci interesująco. Ale te wahania i niemożność zrozumienia swoich uczuć sprawiają, że jego też lubię coraz bardziej, bo początkowo wydawał mi się kompletnie obojętny i nieprzyjazny. Ucieszyło mnie też, że zagwarantował Ino bezpieczeństwo.
Po zobaczeniu zdjęcia Keizo, stwierdzam, że będzie to chyba jeden z moich ulubionych bohaterów tutaj. A nawet jeśli nie, to przynajmniej taki, na kótrego pojawienie się w rozdziale będę niecierpliwie czekać :)
I wybacz, że skomentowałam dopiero teraz. Mnóstwo zajęć i brak czasu robi swoje.
Pozdrawiam! :)
PS Zazdroszczę ci. Też chcę na koncert Billego Talenta :(
Cześć!
UsuńJestem niezmiernie szczęśliwa, wiedząc, że moje opowiadanie wywołuje na tobie tak pozytywne wrażenie :)
Cieszy mnie również, że polubiłaś Keizo i Madara jest dla Ciebie odrażający :D Dokładnie o to mi chodziło.
Z samym Sasuke mam dużo problemów, ale dziękuję, staram się jak mogę :*
Wydaje mi się, że są jeszcze bilety na Billy talent. Przyjeżdżaj :)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam! :*
Cudowny rozdział, cudowny Keizo, cudowny Sasuke, cudowny pomysł, cudowny Blog. Od teraz masz kolejną stałą czytelniczkę <3
OdpowiedzUsuńAhahahah :D Nie wiem jakim cudem, ale właśnie pisze komentarz i chyba uda mi się go wysłać zanim dodasz nowy rozdział. xD A tak swoja droga to to już prawie miesiąc, a tutaj ciągle cichutko. Niepokoi mnie to, chyba nie masz zamiaru nas opuszczać? A może specjalnie czekasz, aż zachce mi się ruszyć leniwe dupsko i napisze ci komentarz?^^
OdpowiedzUsuńRozdzialik? Tym razem nie spostrzegłam żadnych błędów, więc.. Profeska skarbie ;ppp
Chce więcej opisów walk! Więcej, więcej, dużo dużo więcej. Ostatnio to mini starcie Madara vs Sasuke, a teraz ten potwór daje wpierdol Sakurze... Ty zdajesz sobie sprawę jak takie akcje w twoim wykonaniu się cudownie czyta! Jakbym kurde jakiś dobry film oglądała. ;3
Czyżby się szykował jeszcze jeden romansik ^^
Ino i ten gościu na K.., którego imienia nie pamiętam... ale co tam imię, grunt że słodziak. <3 jejuuśkuu noo... Ino to się poszczęściło, nie dość, że trafiła pod skrzydła Sasuke to jeszcze ma własnego ochroniarza.
A biedna Sakura sama musi znaleźć swój nowy dom i kto wie czy ktoś ją po drodze nie zgwałci. Zlituj, że się trochę nad nią bo zaraz to ona zacznie tam sikać ze strachu przed Madarą. Szkoda, że nie udało jej się go uderzyć. To by były jaja gdyby zwykła medic-ninja walczyła z władcą Madarą... O i jeszcze jakby tak przy okazji rozwalili cały zamek :D
O! I wchodzę sobie ostatnio tutaj i co widzę! Nowy szablonik! Oczu nie umiem oderwać od Sasuke z nagłówka.. Coś wspaniałego, sama robiłaś? Jak tak to kolejne pytanie: zrobisz mi? ;ppp jejku jakie cudo. straszliwie mi sie to podoba.
I te arty na dosłodzenie wszystkiego. Normalnie to bym umierała z żalu i smutku gdy tak wspaniałe rozdziały się kończę, ale gdy u ciebie widzę ostatnie zdania to uśmiecham się jeszcze bardziej bo myślę sobie "zaraz będą jakieś śliczne arty *o*". Są niesamowite ;3
No to na tyle, tylko proszę dodaj już kolejny rozdział i wybacz mojemu leniwemu tyłkowi, że dopiero teraz pisze. xD
Buziaki ; **********
Świetne opowiadanie, na prawdę się zakochałam. Jedno z najlepszych jakie kiedykolwiek czytałam.
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się reakcja Sasuke i jak obronił Sakure. Miała nadzieję, że nie odpuści tak łatwo i jednak ją zagarnie ale nie. Szkoda. :(
Mam nadzieję, że nie zrobisz jakiegoś małego romansu między Ino a Sasuke bo już polubiłam Keizo, jest dla niej taki miły. *__*
Zastanawiam się kiedy nowy rozdział, mam nadzieję, że już niedługo bo zżera mnie ciekawość. ;C
Obyś nie zostawiła tego bloga, widzę, że od 15 wrześnie nic nie ruszyło a niedlugo koniec października. :((((
No cóż, czekać tylko jak Sasuke odkryje, że to Sakura. ;)
Bloga dodaje do obserwowanych.
Pozdrawiam i zapraszam również do siebie. ;))
http://kroniki-konohy.blogspot.com/
Mówiłam Ci już, że czyta się to jak dobrą książkę? Normalnie nie mogę się oderwać. Ale zacznijmy od początku ...
OdpowiedzUsuńRozmyślenia Saska nad własnym, niezrozumiałym postępowaniem wyszły ci bardzo dobrze. Podoba mi się, że nie potrafi zrozumieć swoich uczuć. Czyżby zaczął coś podejrzewać, jak usłyszał nazwisko Ino? Blondynka, a w tej chwili ruda XD, nie wykazała się zbytnią kreatywnością wybierając imię i notabene nazwisko na te same litery, co jej prawdziwa tożsamość. Hmm ciekawe kiedy ktoś zorientuje się, że nie są tymi, za które się podszywają. Już nie mogę się doczekać ^^.
Ten Keizo czy jak mu tam było, wydaje się być całkiem sympatyczny, co może być miłą odmianą patrząc na otaczających je gwałcicieli i morderców. Ino miała chyba największe szczęście, bo nawet załapała się na prywatnego ochroniarza. Tak w ogóle to nie spodziewałam się, że z Saska taki gentleman. Jak się troszczy o swoją medyczkę xD. Szkoda, że nie opisałaś, co się dzieje u Hinaty ;(.
Fragment w sali tronowej był lekko ... przerażający. Cieszę się, że Madara zachował jednak resztki swojej bezwzględności i zachował się tak, jak można się było po nim spodziewać.
Nie wiem czemu, ale bardzo podobają mi się momenty, w których postać sama diagnozuje swoje obrażenia. Jakoś tak zarąbiście się to czyta xD. (lol, zaczyna martwić mnie moja psychika xD).
Uuu ... Haruno nieźle się oberwało, no ale chociaż próbowała się obronić przed napaleńcem.
Żeby nie było zbyt pięknie i kolorowo dodam, iż znalazłam jeden błąd, a mianowicie słowo "choć" nie "chodź" :P. Heh, zaraz stanę się twoim prywatnym krytykiem xD.
Kolejna porcja pięknych artów. Szukasz ich na jakieś konkretnej stronie czy po prostu wpisujesz do google i lecisz po kolei?
Pozdrawiam, willownight :*