wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział pierwszy




Okna większości budynków były niestarannie pozabijane starymi deskami. Ze szpar w nich pozostawionych liczne pary oczu obserwowały przywódcę biegnącego na przedzie stuosobowej armii. Był nim Sasuke Uchiha. Emanowała od niego nadzwyczajna energia, niesamowicie mroczna przyciągająca wzrok każdego człowieka; odbierająca ochotę na walkę o wolność. Jego czarne włosy rozwiewał zimny wiatr odsłaniając bladą twarz. Malował się na niej spokój. Ciemnymi oczami patrzył na nocny krajobraz jednego ze zniszczonych miast. W tym miejscu ludzie też próbowali się buntować. Armia Sasuke szybko się z nimi rozprawiła. Nie zabili wszystkich, zawsze pozostawiali jakichś niedobitków. Przeważnie były to dzieci, albo nastolatki. Celem było wywołanie na nich traumy mającej zniechęcić do przyszłych powstań. Sasuke wątpił, by tego typu plan zadziałał. Mieszkańcy stawali się coraz głupsi z roku na rok, miesiąca na miesiąc. Zamiast ruszyć głową oni bezmyślnie atakowali dużo silniejszych przeciwników. Możliwe też, że doskonale zdawali sobie sprawę z ich marnych szans na wygraną, a pomimo tego zdesperowani chcieli walczyć, oczekując cudu. Denerwowało go to, ponieważ nie stanowili dla niego żadnego wyzwania, ale przynajmniej mógł czymś zapełnić nudę. Zabijanie dostarczało mu satysfakcji. Błaganie w oczach jego ofiar, widok krwi, krzyki… czuł się jakby odbierał od życia coś, co mu się należało. Za te wszystkie cierpienia, które zniósł będą cierpieć inni. I szalenie mu się to podobało.
Był jedynym władcą, który wyruszał na tego typu wyprawy. Uchiha Madara, od czasu wygrania wojny oddał się przyjemnościom, na które nie miał ochoty w poprzednich latach swojego życia. Nie było rzeczy ani kobiety, której nie mógł mieć, gdy tylko tego zapragnął. Głupiec, zaczął uważać, że nie ma nic ważniejszego od jego własnej wygody. Kilka dni po wygranej wojnie próbował rozwijać swoją siłę, lecz zawsze wracał z treningów z siniakami i licznymi ranami ciętymi. Sasuke od samego początku uważał, że pomysł z zabiciem medyków był idiotyczny. Zirytowany posiadacz Rinnegana musiał czekać kilka dni zanim urazy całkowicie się zagoiły. Po tej nieudanej próbie zrezygnował z jakichkolwiek ćwiczeń. Zajął się leniwym życiem bogacza i pana świata.  Wszystkie niebezpieczne zlecenia, albo te wymagające opuszczenia granic Wioski Liścia, zlecał poddanym mu ninją. Sasuke czuł do niego pogardę
Hashirama z kolei był zbyt… miękki. Lubił luksusy, władzę, kobiety, ale nie czuł potrzeby odbierania życia niewinnym ludziom. Wprost przeciwnie - było mu ich żal. Udawał, że nie zauważa tych wszystkich mordów popełnianych dzień w dzień za murami jego siedziby. Zabijał tylko, gdy ktoś wyjątkowo zaszedł mu za skórę i nie czuł nawet potrzeby gaszenia powstań. Dlatego dowództwo nad jego armią powierzył najinteligentniejszemu ninja z ocalałych – Shikamaru Narze. Nie chciał pozbywać się całkowitej władzy, lecz nie zamierzał zabijać innych ludzi.  
Sasuke miał wątpliwości, co do pierwszego hokage, ale nie zamierzał wypowiadać na ten temat swojego zdania. Podobały mu się jego umiejętności. Był silny i zasługiwał na minimalny szacunek ze strony młodego Uchihy.
Wiatr zwiększył swoją szybkość i zaczął drażnić skórę Sasuke nieznośnym zimnem. Na niebie powoli sunęły ciemno szare chmury mrucząc głęboko i zapowiadając burzę.
Jeden z mężczyzn, cechujący się wyjątkowo wysokim mniemaniem o sobie odłączył się od grupy i podbiegł do swojego władcy z cwanym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy.
Każdy z poddanych Uchihy doskonale wiedział, jaka była zasada ich podróżowania. Sasuke biegnie przodem, a oni dotrzymują mu kroku cztery metry za. Nikt nigdy nie odważył się wybiec dalej niż pozwalała na to reguła.
         Aż do dziś.
Uchiha zwrócił na niego uwagę dopiero po chwili. Był szatynem o ciemnobrązowych oczach i pewnym siebie, wprost aroganckim stylu bycia. Sasuke zamrugał szybko, zszokowany, że ktoś złamał jego zasadę. Postanowił darować mu ten występek i znów zwrócił wzrok na drogę. Dał mu szansę na ucieczkę, na wycofanie się, jednak w dalszym ciągu słyszał jego oddech blisko siebie, a tupot jego stóp był irytująco nierówny.
— Ale się z nimi szybko rozprawiliśmy —  powiedział chłopak z nieskrywaną satysfakcją w głosie.
W jego oczach czaił się obłęd; sprawiał wrażenie psychopaty podnieconego widokiem krwi. — Nie mogę się doczekać, gdy ludzie znów zaczną się buntować.
Sasuke zastanowił się chwilę nad jego słowami. Szatynowi podobało się mordowanie ludzi, on też czerpał z tego satysfakcję. Ale nie wyczekiwał kolejnych powstań, nie był narkomanem uzależnionym od błagań swoich ofiar. Z kolei chłopak biegnący obok niego nie potrafił ukryć szaleńczego uśmiechu na twarzy, nienaturalnie dużych źrenic, rozszerzonych nozdrzy.
Żałosne.
— Wracaj na swoje miejsce — rozkazał, nie patrząc na niego. Na razie zachowa spokój.
— Ty i ja dobrze wiemy, że nie ma takiej potrzeby — oznajmił pewnie wojownik. — Ci z tyłu są słabi, nie dorastają nam do pięt. Obserwowałem cię. Uważam, że poziom naszej siły jest bardzo podobny. O ile nie identyczny.
Sasuke zmarszczył gniewnie brwi. Nie podobało mu się, że jego poddany mówił o równości w poziomie ich umiejętności. Poczuł rozdrażnienie. Chłopak był blisko przekroczenia granicy. Grał Sasuke na nerwach.
— Zauważyłeś jak słabe były nasze ofiary?! W ogóle niewyszkoleni, głupi i tchórzliwi — ciągnął wojownik bez najmniejszego skrępowania. — Teraz wyraźnie widać prawdziwą siłę każdego ninja.
— Co masz na myśli? — zapytał zaciekawiony Uchiha.
— Bez możliwości czerpania pomocy od medyków, ninja pokazują swoją prawdziwą siłę. Ci niewystarczający, niewarci własnego życia umierają, ponieważ są zbyt słabi.  Najlepsi zostają przy życiu i panują nad wszystkim. Tak właśnie powinno być. Na tym świecie nie ma miejsca na takie ścierwa. Zresztą medyczni ninja i tak byli słabeuszami. Zarżnięcie ich było strzałem w dziesiątkę.
Sasuke posłał chłopakowi jeszcze jedno, krótkie spojrzenie, zanim wyjął katanę z pochwy i zatopił ją w sercu szatyna. Jego brązowe oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, patrząc prosto w iskrzące złością kare tęczówki. Krew trysnęła do przodu wytłoczona z potężnego mięśnia, oblewając bladą skórę bruneta. Oczy chłopaka szybko straciły swój wyraz. Cofnął się o kilka kroków.
— Widocznie ty również nie byłeś wart własnego życia — szepnął ochryple Sasuke, patrząc jak chłopak pada na ziemię.
Sekundę później został podeptany przez swoich byłych towarzyszy, cały czas zmierzających za przywódcą. Wciąż rozdrażniony Uchiha spojrzał na swoich poddanych. Biegli wolniej niż powinni, a na ich twarzach malował się słabo ukryty strach.
— Pospieszcie się! — krzyknął.
Wojownicy przyspieszyli biegu pilnując się wyznaczonych czterech metrów.
Sasuke, by się uspokoić, skierował spojrzenie na niebo, które rozbłysło białym światłem. Nie rozumiał, dlaczego się tak zdenerwował. Owszem, miał ochotę zabić chłopaka, który złamał jego zasady, ale nie przypuszczał, że naprawdę to zrobi. Zdenerwował go, ponieważ wypowiedział coś, z czym Uchiha całkowicie się nie zgadzał.  Ponieważ zabicie medyków było wyjątkowo idiotyczne, głupie, niepotrzebne. Po prostu nie powinni tego robić, ponieważ teraz medycy okazaliby się bardzo przydatni. Powody czysto materialne.
Westchnął z ulga, gdy znalazł przyczynę własnego zachowania. Kwestionował jego zdanie, musiał umrzeć. Taki właśnie był powód.
Usłyszał ciche szepty roznoszące się za jego plecami, co ponownie rozpaliło w nim irytację.
- Zamknąć się! — warknął, a wojownicy zamilkli.
Pieprzeni tchórze.  Nie rozumiał, po co mu tacy poddani. Nie posiadają własnego zdania, boją się każdego ruchu przywódcy.
Obojętnym wzrokiem objął brudne ostrze miecza i dostrzegł w nim własne odbicie.  Bladą twarz bez wyrazu ubrudzoną krwią. Była mu znajoma, a jednocześnie tak obca. Wszyscy dookoła byli mu obcy i nie przeszkadzało mu to. Nie potrzebował nikogo.
Wielkie krople deszczu zaczęły spadać z szarego nieba powoli zmywając znaki zbrodni z jego twarzy i broni. Spłukały zapach krwi i złości.
I jego twarz znów była czysta, a ostrze lśniło nieskazitelne, wymyte przez deszcz. Jakby żywioł oczyścił właśnie jego kartę. Powolnie włożył miecz do pochwy i przymknął oczy wsłuchując się w kolejny grzmot. Teraz wszystko znów stanie się nudne.


Na miejscu zjawił się kilka godzin później wraz ze swoimi poddanymi. Szybko przekroczyli bramę Konohy, cały czas utrzymując zwarty szyk. Niczym cień zmierzali piaszczyste uliczki wioski oświetlone jedynie przez światło księżyca, padające długą łuną na całą osadę. Była cicha noc, a wszystko dookoła wydawało się pozbawione życia. Od kilku lat tak wyglądały każde noce w Wiosce Liścia.  Panowała w niej godzina policyjna, której nie mógł przekroczyć absolutnie żaden mieszkaniec, chyba, że dostał na to bezpośrednie pozwolenie od swojego władcy. Co noc inne jednostki patrolowały ulice. Ale ludzie będący w nich byli tak zmarnowani, że można by ich uznać za martwych. Dzisiejszy dyżur obejmował poddanych Madary. Nieudolnie czaili się w ciemnościach.
Wojownicy po stłumieniu powstania byli ociężali i przemarznięci do szpiku kości od deszczu i wiatru, towarzyszącym im przez większość drogi. Sasuke mijał właśnie nowo wybudowaną budkę z Ramenem i od razu do jego głowy zaczęły się wciskać niechciane wspomnienia. Zadusił je jednak w zarodku i przyspieszył tempa, chcąc znaleźć się jak najszybciej w zaciszu swoich czterech ścian.
Dlaczego akurat Konoha?
Dlaczego w tym mieście Hashirama i Madara wybudowali ich główną siedzibę?
Czyżby ogarnęły nimi niepotrzebne nikomu sentymenty?
Bezsens.
Teraz żałował, że nie chciał brać żadnego udziału w sprawach organizacyjnych. Może gdyby się wypowiedział na ten temat, teraz mieszkaliby w wiecznie płaczącej Wiosce Deszczu, albo w słynącej z mrocznej przeszłości Wiosce Dźwięku. Zniósłby nawet upały w Sunie, ale Konoha za bardzo go irytowała. Rozbudzała w nim emocje, których nie potrafił rozpoznać. A nic bardziej go nie denerwowało niż nie panowanie nad tym, co czuł.
Po pewnym czasie ninja odłączyli się od Uchihy. Skierowali się w stronę swojego ośrodka, chcąc oddać się odpoczynkowi. Misja była zakończona, więc mogli opuścić swojego pana bez obawy o własne życie.
Główna siedziba wyglądała niczym pałac zbudowany z ciemnego drewna. Środkowa część budynku była wysoka, przyozdabiały ją duże prostokątne okna i otaczające je abstrakcyjne gzymsy. Do jej wnętrza prowadziły obszerne schody układające się w półkole, na którym opierały się cztery ciężkie, kasztanowe kolumny. Za nimi ukryci w ciemności stali dwaj strażnicy, gotowi zabić każdego, kto bez uzasadnionego powodu kierował się do rezydencji. Po prawej i lewej stronie znajdowały się skrzydła budynku. Były trochę niższe od środkowej części i lekko cofnięte. Miały płaskie, ciemne dachy, podczas gdy główna część rezydencji zakryta była wysokim i szpiczastym, na szczycie, którego wznosił się do lotu potężny orzeł wyrzeźbiony z drewna. Budynek był ogromny, budzący podziw i grozę jednocześnie.
Pałac podlegał pod wszystkich trzech władców. Madara, jako człowiek, który zapoczątkował wojnę i mający podwójne kekei genkai posiadał największą, środkową część. Do Sasuke należało lewe skrzydło, a do Hashiramy prawe. Żaden z nich nie pozwalał poddanym mieszkać w swoim sektorze. Wyjątek stanowił pierwszy Hokage i jego główny doradca – Shikamaru. Mądrala dostał własny pokój i zdołał wynegocjować miejsca dla Temari. Załatwił również Kurenai i jej synowi najbezpieczniejszy domek w okolicy i stały dostęp do świeżej żywności i pieniędzy. Młody Uchiha do tej pory nie rozumiał, dlaczego nie zabił Kurenai tamtego dnia i nie miał ochoty się nad tym zastanawiać.  Zapanowały nim uczucia niecodzienne, takie, których nie potrafił nazwać, a to była dla niego strefa zakazana.  Niebezpieczny teren, próbujący wybić jego obojętność. Nie zamierzał na to pozwolić.
Sasuke zwolnił kroku i teraz szybkim marszem zmierzał ku wysokim drzwiom. Chwycił za klamkę i pchnął mocno skrzydło. Znalazł się w wielkiej bogato zdobionej sali. Sierp księżyca wpadający przez okna docierał na żyrandoli wybudowanych z tysięcy małych diamencików odbijających nocne światło. Podłoga zrobiona była ze szlachetnego marmuru, tak dobrze wyszlifowanego, że można było się w nim przejrzeć. Ściany pomalowano na kremowy kolor i ozdobiono mlecznymi listwami układającymi się w różnorodne wzory i zawijasy.  Całość dopełniały złote akcenty połyskujące ze wszystkich stron pomieszczenia. Uchiha zaczął wchodzić po szerokich schodach znajdujących się po lewej stronie, pozostawiając za sobą brudne plamy z błota, którym pokryte były jego ciężkie, skórzane buty. Otwierając następne drzwi znalazł się w swoim królestwie. Był sam. Tak jak być powinno.
Jego rozluźnienie nie trwało długo. Po długim korytarzu, którym zmierzał, rozległy się kroki. Ktoś znajdował się w jego siedzibie, dokładnie naprzeciwko niego. Zmarszczył brwi, czując, że jego dzień jeszcze nie dobiegł końca. Przyspieszył kroku chcąc jak najszybciej rozprawić się z niechcianym gościem. Jakie było jego zdziwienie, gdy zobaczył, kto nim był.
Shikamaru Nara bez żadnego skrępowania stanął naprzeciwko niego, patrząc prosto w oczy. Był kilka centymetrów niższy od Sasuke i zdecydowanie słabszy, lecz na jego twarzy nie dało się dostrzec ani krzty strachu. Uchiha zmierzył go dokładnie spojrzeniem i zmarszczył brwi.
Co on robił w jego siedzibie?

Shikamaru denerwował się. Gdy tylko usłyszał kroki na korytarzu wiedział, że nie będzie łatwo mu z tego wybrnąć. Nie przypuszczał, że zgaszą powstanie w ciągu jednej doby. Źle wszystko obliczył. Wyjście z kryjówki ocalałych zajęło mu ponad półgodziny. Może i wejście do ich bazy znajdowało się w rezydencji po stronie Sasuke, ale prowadziły do niego tak skomplikowane ciągi korytarzy, że Nara nie był pewny czy umiałby do nich dotrzeć bez instrukcji Kakashiego. Mężczyzna wątpił, by młody Uchiha kiedykolwiek odkrył gdzie znajduje się to przejście. Wiedział jednak, że będzie musiał bardzo uważać przeprowadzając rannych do Sakury, by uniknąć takich sytuacji. Właśnie stanął naprzeciwko osoby, która mogła zaszkodzić jego planom. Owszem, przewidział tego typu sytuację i przygotował sobie wyjście awaryjne, jednak nie był przekonany czy zdoła zmylić tym posiadacza Sharingana. Niedawno natrafiła mu się nietypowa okazja, którą mógł wykorzystać, jako swoją wymówkę. Jeden z jego szpiegów z Wioski Mgły doniósł mu o powstaniu, które planowali jej mieszkańcy, lecz nie zdradził przy tym wszystkich szczegółów, a jedynie zapisał je na zwoju, mówiąc, że chce by zajął się tym Sasuke. Po tym jak ludzie Uchihy zgasili bunt w jednej z sąsiednich nacji, zyskał on swoich fanów. Niestety stał się nim również informator Shikamaru, który zapragnął, by nowym powstaniem zajął się Sasuke. Informator wszystkie ważne informacje zapisał na zwoju, który miał być bezpośrednio dostarczony do adresata. Nara zamierzał zignorować jego prośbę, jednak chwilę po jej otrzymaniu, odwiedził go Kakashi. Przed przejściem do podziemi położył zwój na stoliku nocnym w pokoju Sasuke. Teraz musiał to wszystko przekonująco wytłumaczyć. Przekonać trzeciego władcę, że przybył do jego siedziby tylko po to by przekazać zwój.
— Co ty tu robisz? — Uchiha przeciął ciszę, swoim zimnym głosem i położył dłoń na rękojeści miecza.
— Dostarczam przesyłkę adresowaną do ciebie — odpowiedział spokojnie, wkładając ręce do kieszeni.
Nie mógł pokazać, że był zdenerwowany.
— Znajdziesz ją na nocnym stoliku.
— Jaką przesyłkę? — zapytał, lecz zsunął dłoń z broni.
Pierwszy punkt zaliczony.
— Zwój z informacjami o powstaniu. Mój szpieg jest twoim fanem. — Z całej siły starał się ukryć pogardę. — Poprosił mnie, byś to ty zajął się zbuntowanym tłumem.
— A ty postanowiłeś spełnić jego prośbę — powiedział bez wyrazu. — Dlaczego?
Shikamaru zaklął w myślach. Jakie może być nieskomplikowane, dosyć oczywiste i przekonujące wytłumaczenie? Odpowiedź przyszła mu sekundę później.
— Mam wystarczająco dużo problemów na głowie.  —     Wzruszył ramionami. – Zawsze to jedna bitwa mniej.
Sasuke przez chwilę wahał się z odpowiedzią.
Nara poczuł satysfakcję. Drugi etap mógł uznać za udany. Teraz przyszła kolej na…
— Dlaczego dostarczasz mi ją w środku nocy?
Mężczyzna poczuł jak jego żołądek ściska się  ze zdenerwowania. Najważniejsza jest gra i pewność siebie.
— Mówiłem już, mam dużo pracy — wydawało mu się, że jego ton był przekonujący. — Przy takim natłoku obowiązków, nie zdarzyło się bym spał więcej niż cztery godziny dziennie. Nocny tryb życia to dla mnie normalka.
Nastała cisza. Shikamaru miał wrażenie, że trwa ona już kilka godzin, może nawet parę dni. W rzeczywistości jednak nie minęła nawet sekunda, gdy Sasuke rozpłynął się w powietrzu i znalazł za Narą, odwrócony plecami do niego.
— Wracaj do swojej siedziby. — Sasuke był już zmęczony.
Ruszył przed siebie korytarzem, a Shikamaru stał w miejscu nie mogąc się ruszyć. Dopiero, gdy jego kroki ucichły, położył dłonie na kolanach i pochylił się oddychając głęboko. Wyprostował się i westchnął z ulgą. Etap trzeci – udany.
Ruszył w stronę wyjścia, pewnie stawiając kroki, gdy nagle dobiegł go chłodny głos Sasuke, a przed oczami zawirowały dwie szkarłatne tęczówki z czarnymi łezkami. Jego głowa zaczęła pulsować tak boleśnie, że chciał zacząć krzyczeć, ale całe ciało miał kompletnie sparaliżowane.
— Od teraz, będę miał cię na oku, Shikamaru. — Głos Uchihy zabrzmiał w głowie Nary.
Minutę później paskudne uczucie otępienia i przeszywający ból go opuściły, a on opierał się o jedną za ścian próbując złapać oddech.
Teraz Sasuke zamierza obserwować jego poczynania.
Shikamaru zacisnął zęby i zamknął powieki.
Kurwa mać!







Hejka! Jak widzicie rozdział jest krótszy, niż prolog... co może wydawać się dziwne... ale tak to już u mnie jest. Na poszczególne rozdziały mam swój plan i nigdy nie wiem ile mi on zajmie miejsca. Dedykuję ten rozdział wszystkim, którzy zostawili tak miłe komentarze pod prologiem. Zmotywowaliście mnie do przebrnięcia przez ten rozdział <3 Dlaczego przebrnięcia? I tu proszę o pomoc! Kompletnie nie umiem opisywać miejsc. Jest to u mnie pięta Achillesowa, która cały czas daje sobie we znaki. Myślałam, że wybuchnę z irytacji podczas pisania. Naoglądałam się w internecie obrazków pałaców, drzwi, podłóg, poczytałam o różnych rodzajach kamienia, których używa się do wykładania podłóg i... wyszło jak zwykle. Amatorsko i jakoś tak bezbarwnie. Dlatego proszę! Jeśli macie jakieś rady co do pisania opisów, to podzielcie się nimi w komentarzu. 
Pozdrawiam!



28 komentarzy:

  1. Hej! Widzę, że moja teoria się potwierdziła- Sasuke jest najmroczniejszym z władców. I chyba tylko jemu coś się nie podoba w obecnym systemie- Madara i Hashirama są raczej szczęśliwi, ale kto w końcu nie lubi się polenić?
    Sasuke irytuje to, że wszyscy medycy zostali zarżnięci- tak, to była głupia decyzja Madary. W odpowiedzi na mój komentarz napisałaś, że Sakura nie jest jedynym ocalałym medykiem- czekam z niecierpliwością na ten wątek.
    Rozdział był poprowadzony głównie z perspektywy Sasuke. Dobrze, że tak to rozegrałaś, bo przynajmniej możemy zobaczyć jak wygląda "powierzchnia" i życie z punktu władcy, jak i samego Sasuke, który się zmienił ze złego na gorsze.
    Okropnie żal mi Shikamaru, który teraz będzie wiecznie obserwowany. A już miało być lepiej... Dobrze, że potrafi wybrnąć z kłopotliwych sytuacji, co jest dla niego (niestety) upierdliwe.
    Jestem także ciekawa jak Sakura i reszta ocalałych znalazła tak dobrą kryjówkę (pod siedzibą władców :o)?
    Co do długości rozdziału, fakt, jest krótszy, ale podoba mi się, że trzymałaś się jednego, jeśli wiesz o co mi chodzi, dlatego rozdział był spójny i przyjemnie się go czytało. Skoro masz plany na poszczególne rozdziały to tego się trzymaj- unikniesz niepotrzebnego chaosu.
    Nie lubię, gdy opisy są bardzo szczegółowe, bo można się na tym przejechać i pisać na pół strony opisując jedną rzecz. Uważam, że Twoje opisy są odpowiednie, przynajmniej dla mnie. Opisujesz w sam raz i wcale to nie musi być Twoja pięta Achillesowa w tym opowiadaniu- pałac i jego zawartość opisałaś na tyle, aby sobie go wyobrazić wraz z jego bogatym wnętrzem. Moim zdaniem najważniejszy było tutaj uchwycenie kontrastu pomiędzy pałacem,a resztą Konohy (i biednych wiosek) oraz pomiędzy pałacem, a starą siedzibą Hokage, którą mamy w naszych głowach, a która nigdy nie była jakaś bardzo reprezentatywna. Jednocześnie widzimy kontrast pomiędzy władzą, na co była nastawiona kiedyś i na co jest teraz. Dlatego zbytnia szczegółowość nie była tu potrzebna i Twoje opisy są w porządku. :)
    Wulgaryzmy, gdy pojawiają się od czasu do czasu, aby podkreślić emocje, nie przeszkadzają mi. Ważne, żeby ich tylko kiedyś nie zacząć nadużywać.
    Znowu się rozpisałam. Tak już mam przy komentowaniu. Lubię opisywać to co czuję odnośnie wydarzeń w rozdziale jak i analizować niektóre rzeczy, które się tam pojawiają. Nic na to nie poradzę. Wspomnę jeszcze, że podoba mi się Twój szablon. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Cię tak długim komentarzem. Czekam na NN. Pozdrawiam i weny życzę! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze: Dziękuję! Robiłam ten szablon ponad sześć godzin i bardzo, ale to BARDZO się cieszę, że Ci się podoba :D
    Po drugie: Nawet nie myśl, że mogłabyś mnie zanudzić długim komentarzem. Uwielbiam długie komentarze i jestem szczęśliwa czytając je na moim blogu <3
    Jestem wdzięczna za Twoje zdanie o opisie, lecz nadal mam ochotę go poprawić. Ale super, że wyobraziłaś sobie wszystko tak jak chciałam to przedstawić.
    Jestem radosna jak małe dziecko (dosłownie, nawet mam podobny uśmiech) jak czytam takie komentarze. Już Ci dziękowałam, ale nie zaszkodzi się powtórzyć.
    Dziękuję i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany :D Dopiero wstąpiłam, do czytelników twego zacnego bloga ;) Baaardzo mi się podoba, i nie wydaje mi się, żeby była krótsza :D W ogóle, piszesz bardzo długie rozdziały c; Mam nadzieję, że będą nawet dłuższe ;) A i podoba mi się wygląd bloga :) Taki, niby zwykły, ale i nie zwykły ;p Dalej, nie mogę wyobrazić, sobie złego Hashiramy :o Ale cóż ;p Zabili wszystkich medyków.. Ta jasne ^^ A Sakura to co XD
    Szkoda mi Shikamaru xC A, mam takie pytanie... Czy on i Temari są razem ^^ XD Nie wiem czemu pytam, ale ciekawi mnie to ;)) Mi też nie przeszkadzają wulgaryzmy, gdyż sama ich używam, w swoim blogu :DD A i Sakura, ma swoją siedzibę, pod Konohą tak ???? Hmm rozpisałam się ale to nic ;>>
    Do zobaczenia następnym razem ;))
    Pozdrawiam i życzę baaardzo duuużo weny ;*** O i czekam na next'a :**

    A i zapraszam do siebie : D

    http://sasusaku-trudna-droga.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! Ich siedziba rozciąga się mniej więcej pod rezydencją, należącą do władców. Co z Shikamaru i Temari wyjaśni się później :D
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń
  4. No, no. Jestem pod wrażeniem pomysłu. Dość oryginalny i interesujący. Niestety, mam parę uwag. Pierwsza tyczy się szablonu. Zmień ten czerwony kolor , bo troszkę razi. Znaczy się wybierz ciemniejszy odcień, albo zmień kolor liter na czarny? Wtedy może będzie się wydawał ciemniejszy? A jeśli już jesteśmy przy literach, to zmień czcionkę na mniejsza, ponieważ według mnie ta jest za duża. I jeszcze taka mała rada, postaraj się ustawić tak żeby na głównej stronie była tylko jedna notka. Wtedy będzie troszkę schludniej :)
    A teraz przejdźmy do treści. Jak mówiłam na początku, masz bardzo fajny pomysł, do tego ciekawy styl. To nie zdarza się często. To jest historia SasuSaku, tak? Uwielbiam tą parę. Czytam tylko blogi o nich XD. Ale tutaj, niestety nie wyobrażam sobie żeby mogło połączyć ich coś więcej niż pociąg seksualny, nie widzę dla nich szczęśliwego zakończenia. Dlaczego? Pierwszym i to stanowczo najważniejszym powodem jest to, że Sasuke zabił Naruto. Jak Sakura mogłaby być z kimś takim? Z kimś kto zamordował jej najlepszego przyjaciela? Ja na jej miejscu czułabym na jego widok tylko obrzydzenie. Nawet jeśli dla mnie byłby dobry, kochany itd. Nie byłabym poczuć do niego nic innego niż nienawiść. Myślę, że ty również nie mogłabyś pokochać kogoś takiego. Z resztą kto mógłby?
    Hm... naprawdę jestem ciekawa jak to pociągniesz.
    Ojej, mam nadzieje, że nie przesadziłam z krytyką. Nie chciałam nikogo obrazić. Jeśli to zrobiłam, przepraszam. Brew pozorom, naprawdę ale to naprawdę jestem zachwycona tą historią(choć osobiście wolę bardziej wesołe opowiadania). Kurczę, kończę już ten komentarz zanim znowu znajdę coś do skrytykowania :P
    Serdecznie pozdrawiam :).
    Miliko.

    PS. Wyłącz weryfikacje obrazkową, to ułatwi komentującym życie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm ja pisząca tylko i wyłącznie o pociągu seksualnym? Nie, to zdecydowanie nie w moim stylu. Lubię opisywać uczucia wewnętrzne bohaterów, nie wspominając o tym, że Sasuke nigdy nie ciągnęło do tego typu rzeczy i nie zamierzam zmieniać jego nastawienia. Przecież w mojej historii ma mnóstwo kobiet dookoła, które może mieć ( jak Madara, czy Hashirama), a wcale ich nie chce. Co do miłości... zobrazuje to w ten sposób: Wyobraź sobie, że ktoś z Twoich rodziców zabija twojego najlepszego przyjaciela/ najlepszą przyjaciółkę. I nagle przestajesz go kochać? Otóż nie! W przykładzie jest podany inny rodzaj miłości, ale zrobiłam to, żeby było bardziej wiarygodnie, bo nie da się chyba nie kochać rodziców ( w skrajnych przypadkach, może coś takiego występuje, ale nie będę w nie wnikać.) Jeśli kogoś naprawdę się kocha, to na całe życie. Tylko nie zrozum mnie źle. Piszę o tej prawdziwej, ostatecznej miłości, którą możesz ujrzeć spacerując parkiem i zauważając starszą parę, siedzącą na ławce. Po za tym Sakura już wiele razy w anime pokazała nam, że obojętnie co zrobi Sasuke i tak nie przestanie go kochać. Jej, ale się rozpisałam. Wybacz, po prostu chciałam zaprzeczyć tym Twoim myślom o pociągu seksualnym. Zdecydowanie jestem na nie. Cóż, nikt nie mówił, że będzie to łatwa miłość :P
      A teraz! Dziękuję za krytykę. Już się biorę za zmienianie koloru na ciemniejszy, ale czcionki nie zmniejszę. Na moim drugim blogu, mam mniejszą i zostałam poproszona o jej zwiększenie... więc wygląda na to, że gusta ( albo stan oczu) są różne. Ze schludnością mam wielki problem, bo nadal nie ogarniam tego całego Bloggera, ale dzięki, dzięki to też za chwilę zmienię :D
      Ps. Jak wyłącza się weryfikację obrazkową ;___;. Proszę wybacz mi w dalszym ciągu raczkuję wśród ustawień.
      Pozdawiam! :*:*:*

      Usuń
    2. Po dłuższym zastanowieniu zmniejszę czcionkę :) U mnie na laptopie nie była ona tak duża i dopiero gdy przeszłam na inny komputer zobaczyłam, że nie wygląda to dobrze :D Dzięki za tą uwagę, bo prawdopodobnie w uświadomiłabym to sobie dużo później :* A i wyłączyłam już weryfikację ( idę na przód! :D)

      Usuń
    3. Po zmniejszeniu czcionki, blog od razu prezentuję się lepiej :) Chociaż kolor czerwony nadal dla mnie jest zbyt jaskrawy. Z resztą według mnie kolor czerwony nie jest dobrym wyborem. Kojarzy mi się ze starymi blogami na onecie, gdzie "autorki" nie udolnie starały się dodać swojemu blogowi mrocznego klimatu . Ale to moje zdanie, a każdy ma przecież inne, prawda?
      Zapytałaś się czy, gdyby moi rodzice zabili mojego przyjaciela, przestałabym ich kochać. I masz racje, nie, nie przestałabym, ale nie mogłabym już z nimi mieszkać, widywać ich. Patrząc na nich widziałabym tylko mojego martwego przyjaciela. Kochałabym ich, ale równocześnie nienawidziła. Kochałabym ich jak rodziców, ale jako ludzi nienawidziła. Nie byłabym w stanie im tego wybaczyć. A co do Sakury w anime, to jak na razie nie ma powodu by go nienawidzić. Nie zabił nikogo jej bliskiego. Chociaż próbował zabić ją. Dla mnie byłby to okrutny cios w serce. Ugh...
      Och...ale Sasuke, jest dobrym przykładem na to, że można równocześnie kochać i nienawidzić! Przecież tyle lat uganiał się za własnym bratem, który zamordował jego rodzinę. Nie był mu wstanie tego wybaczyć( póki nie dowiedział się, że zrobił to na polecenie starszyzny i trzeciego, chociaż nie jestem pewna, czy nawet wtedy mu wybaczył). No cóż...może po prostu mamy inne poglądu na temat kochania osoby, która zabiła nam bliskich?
      Pozdrawiam.
      Miliko.

      PS. Kolejna rada, zmień strefę czasową( ustawienia- język i formatowanie-Warszawa), bo poprzedni komentarz zostawiłam 15 sierpnia o godzinie prawie 3 w nocy, a nie 14 sierpnia o 17. No chyba, że tobie to nie przeszkadza :)

      PSS. Niestety wciąż nie wyłączyłaś weryfikacji obrazkowej. Ustawienie- posty i komentarze-(włącz weryfikacje obrazkową?)- nie. I gotowe.

      Usuń
  5. Racja, pomyśl o zmianie koloru bo strasznie męczy oczy :P
    A co do rozdziału, faktycznie krótszy, ale było w nim dużo Sasuke, a to lubie, lubie :D Poza tym jest tak jak się spodziewałam, jest najbrutalniejszy ze wszystkich, eh :( W ogóle pisałaś na tamtym blogu, że masz 15 lat, prawda? Jeżeli tak, to jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem, że potrafisz tak obrazowo wszystko opisywać, szczerze to nawet ci zazdroszczę! ^^
    Czekam na ciąg dalszy, z niecierpliwością wyczekuje spotkania SasuSaku, ale przeczuwam, że jeszcze trochę minie zanim Sasuke zorientuje się w sytuacji :P
    Pozdrawiam i weny życzę, weny przede wszystkim! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze już któryś raz próbuję zmienić kolor tła, ale w ogóle nie chcę się on przyjąć :/ Trudno, będę próbowała dalej, może w końcu się uda ^.^
      W sumie to 15 lat kończę w październiku, ale pomyślałam, że już sobie dodam, bo nikt nie będzie mnie brał na poważnie :)
      Spotkanie Sasuke i Sakury będzie szybciej niż Ci się wydaje ( o ile wydaje Ci się, tak jak mi się wydaje, że Ci się wydaje :D) i boję się trochę, że zniszczę tym tą moją blogową "oryginalność", o której piszecie. Ale pozostawię to wszystko do waszej oceny, ja tu tylko piszę :)
      Dziękuję, za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Więc na dobrą sprawę można uznać, że masz 14 lat... Kurcze, jestem naprawdę pod wrażeniem :) Zazwyczaj blogi na których autorki pisały, że mają właśnie tyle lat nie potrafiły mnie zachęcić, bylo dużo dialogów, bez opisów i wszystko jakieś takie sztuczne a tu zdziwko :D gratuluję talentu! :)

      Usuń
    3. Dzięki wielkie :*

      Usuń
  6. Nie rozpisze się jak moi poprzednicy, ale chciałam powiedzieć, że blog bardzo mi się podoba. Jest naprawdę oryginalny pomyśl na pisanie tego opowiadania! Styl pisania też jest niesamowity ;) masz jakieś inne blogi? W twoim pisaniu uwielbiam również to, że nie ma samych dialogów tylko sa opisy uczuć ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję :D Mam inny blog, lecz pisany trochę (diametralnie) innym stylem niż ten. Albo mnie się tak wydaje :P http://dzien-jak-co-dzien-kakashiworld.blogspot.com/ Jakby co to po prawej stronie, również masz do niego link :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  7. A właśnie mam tego bloga w zakładkach do przeczytania ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. zajebista muzyka

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem! Wybacz za spóźnienie, ale przeczytałam rozdział i chwilę później wyjechałam na wakacje, tak więc nie było czasu bym skomentowała, a byłabym pierwsza, kuso ;p
    Dobra, zacznę od muzyki. Poznałam tą piosenkę jakiś rok temu, całkiem przypadkiem przy oglądaniu jakiegoś teledysku. Nutka znana, to wiadomo, trzeba się dowiedzieć skąd pochodzi bo jest wspaniała. I tak przez dobre trzy miesiące wypytywałam każdą mi znajomą osobę czy wie coś o tym utworze. Nikt nic nie wiedział, w co aż trudno mi uwierzyć bo pochodzi z jednego z najwspanialszych filmów jakie oglądałam .:D Nawet nie wyobrażasz sobie mojego zdziwienia, gdy zobaczyłam tu tę piosenkę, uwielbiam cię za to jeszcze bardziej ;pp zastanawia mnie teraz czy ona była tu już tydzień temu gdy czytałam notkę czy wgrałaś ja wciągu tych kilku dni, bo nie umiem sobie teraz przypomnieć. ;d Eee.. może już dość o muzyce? mam dziś straszliwie dobry dzień i rozpisuje się o wszystkim, może to ta atmosfera, którą daje babcine mieszkanie? xD

    Czytam teraz wcześniejsze komentarze i czego się dowiaduję? że ile ty masz lat? Ty se jaja robisz prawda? Powiedz mi proszę, że to prawda, bo w przeciwnym razie dostanę niesamowitego doła. Tak wielkiego jak stąd (monitora dokładniej ;p) aż do nieskończoności! kobitka w moim wieku, ba nawet młodsza, a talentem przewyższa wszystkich autorów moich ulubionych książek. To jest niezwykłe, niesamowite. i wgl. straszne ;3

    Przechodząc do rozdziału? Czytałam go prawie tydzień temu więc nie będę zagłębiać się w szczegóły. Sasuke, aż ten Sasuke. Brak mi słów, a jestem straszliwie rozgadana, więc to naprawdę spory wyczyn. Jest.. no po prostu przerażając. Nawet teraz, wystarczy zaledwie słowo a serce wali mi jak głupie, tsaa. ale nie martw się, to nie z przerażenie ;pp raczej z emocji jakie oddaje ten rozdział ^^ Ale no, ten teges.. dobrze że Sasek pomimo tego, że mroczny to głowę ciągle ma na karku i nie zachowuje się tak bezmyślnie jak dwójka poprzednich władców. Cieszę się że ten gbur zdaje sobię sprawę z tego iż zabicie wszystkich medyków było bardzo złym posunięciem, przynajmniej mam jakąś tak pewność, że nie będzie próbował zabijać Sakury jak już się spotkają.
    O, mam już głowę wypchaną po same brzegi najróżniejszymi pomysłami związanymi z tym spotkaniem. Najprawdopodobniejsze wydaje mi się to że Shikamaru doprowadzi naszego mrocznego władce do kryjówki w podziemiach, ale znając ciebie to pewnie wymyślisz coś całkiem innego.

    Odbiegnę teraz od rozdziału, wrócę do niego jeszcze, bez obaw ;p tylko jak na razie mam problem za chwycenie tego wątku. Tak to dopóki nie będę umiała się pozbierać, z tym tematem dopóty zajmę się czymś innym. Widzę, że dość dużo było tu o szablonie. Hmm.. znów nie wiem od czego zacząć. Może w pierwszej kolejności to od wrażenia ogólnego? Strasznie podoba mi się nagłówek, te rozmycia są świetne. <-- to miało być ogólne. dobra to teraz będzie ogólnie: jest ładnie ;ppp
    Wydaje mi się że udało ci się już wprowadzić jakieś zmiany, nawet mi się nie wydaje bo czcionkę z pewnością masz już inną. Tło, albo już je nieco zmieniłaś, albo to ja nie mam pojęcia o co chodzi tym czepialskim co pisały tam na górze. no ej. mi tam nic nie przeszkadzało, znaczy się... chyba. oh już nie pamiętam. ;d dobra, o czym ja wgl. pisze. Nie ogarniam samej siebie. ten komentarz musi być strasznie bezsensowny. przepraszam za te pierdoły co tu piszę xD

    OdpowiedzUsuń
  10. No to... do rozdziału dalej mi się nie chce przechodzić więc to jeszcze troszkę przeciągnę. Chyba zaraz ci tu opowiadanie napisze, ale kit z tym. Pisałam ci już, że uwielbiam twoją podstronę ' bohaterowie'? czekaj, zaraz sprawdzę. O! Chyba nie. tak więc, Sasuke, który tam jest, jest moim guru. Sakura aniołem stróżem, a do reszty nie chce mi się wymyślać synonimów, ale jest.. no po prostu wow.. skądś ty wzięła te obrazki *o* Za każdym razem jak wchodzę na tego bloga, tak obowiązkowo klikam na tę zakładkę i 15 minut wgapiania się w te obrazeczki. Musisz mi powiedzieć skąd je wzięłaś bo chyba zwariuję. ;d No i teraz będzie przerwa w pisaniu, bo to spojrzenie Sasuke mnie przyciąga. xd mogłabym się tak wgapiać godzinami ;p

    Cha! W końcu przechodzę do tego rozdziału, ale ostrzegam, że mogę owijać nieco w bawełnę. ( Strasznie kocham tę piosenkę http://www.youtube.com/watch?v=HolGT9YZ97U nie potrafię przestać jej słuchać, a w połączeniu z requiem, którego również nie chce wyłączać, podoba mi się jeszcze bardziej :D )
    Dobra skupiam się. Rozdział, myślę o rozdziale i zaraz ci go ładnie skomentuję... tylko ta piosenka straszliwie mnie rozprasza... jak ja ją uwielbiam ;d
    Nie no sorry, nie umiem.. za jakieś dwadzieścia minut mi się znudzi, to będę miała wolną głowę i napiszę ;d.

    Okey.. już, co prawda piosenka jeszcze mi się nie znudziła, ale piszę ten komentarz i piszę, tak więc noo.. wypadałoby już skończyć.
    więc rozdział xd.
    Brutalność Sasuke, jest potworna. ale to już pisałam. Czy on zabił Jugo? Tak mi się zdawało z opisu. Wygląd się zgadzał i to jego ześwirowanie na punkcie zabijania innych, ale nie mam pewności. Mam nadzieję, że nie, ale z doświadczenia wiem że nadzieja matką głupich więc pewnie tak.
    Fajnie, że Sasuke wrócił w końcu do Konohy, co prawda z dość sporym opóźnieniem i nie koniecznie w taki sposób jakby można chcieć ale liczy się to, jednak wrócił. (xD)
    Shikamare będzie miał przerypane, stąd moje domysły, że to on przyprowadzi Sasuke do Sakury. Albo to Sakurze zapragnie się nieco świeżego powietrza i sama do niego przypadkiem trafi? Tak dużo pomysłów, a ty i tak pewnie mnie czymś zaskoczysz. nawet sobie nie wyobrażasz jak straszliwie chciałabym wiedzieć co ci tam w głowie siedzi.
    jak opisywałaś to spotkanie Shikamaru z Sasuke,to aż czułam to napięcie, które musiało towarzyszyć temu pierwszemu, cudownie opisane.
    Nieco dziwi mnie fakt, że rozdział pierwszy jest krótszy od prologu, ale nie będę się czepiać ;d

    Wiesz co jeszcze? tego arta co wstawiłaś na sam koniec to też kocham.
    Buziaki ; ******

    Ps.. Tsss.. musiałam podzielić ten komentarz na dwa xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3 <3 <3 <--- Dziękuję!
      Muzyki nie było na Prologu, później z kolei wstawiłam Closer - Kings of Leon i Breathe me - Sia, ale jednak zdecydowałam się na Requiem for dream bo również to kocham :D
      Rozdział 2 jest już dłuższy od Prologu i dzisiaj go wstawię, ale to wieczorem :D
      Cóż z tymi obrazkami to trudno mi będzie Ci powiedzieć jak ja je wyszukałam, bo sama byłam ledwo przytomna ^.^ Naprawdę, długo ich szukałam w Google grafika ( a gdzież by indziej :D) wpisując różne dziwne hasła, aż w końcu znalazłam mniej więcej odwzorowanie mojej wyobraźni :)
      Masz rację szykuję coś innego i trochę się boję waszej reakcji na to, ale założyłam tego bloga właśnie z tą główną koncepcją i no kurcze nie będę jej zmieniać :P
      Och, kocham Cię za te dwa dłuuugaśne komentarze <3 Uwielbiam, dosłownie :)
      A właśnie i to nie był Jugo, twoja nadzieja okazała się słuszna... prawie. Cóż,Jugo w tym opowiadaniu już nie żyje :P Ale nie zabił go Sasuke, poległ na wojnie. Ogólnie to chodzi o to, że większość ludzi z oddziału Uchihy jest psychiczna umysłowo, także tego... ech nie mówię więcej bo zaraz Ci wyjawię moje koncepcje :)
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  11. Powiem szczerze, natknęłam się na tego bloga zupełnie przypadkiem. Ale ma w sobie coś, przez co nie chcę za szybko odchodzić. Bardzo mi się podoba twój styl pisania, liczę na więcej. Przy okazji mam nadzieję, że odwiedzisz mojego bloga, na którym zaczynam przygodę. http://konoha-ohana.blogspot.com/ Będę wpadać częściej!

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawe opowiadanie, ponieważ rzadko czytam coś z ekspektatywy Sasuke. Mam nadzieje, że szybko wstawisz nową notkę. Zapraszam także na mojego bloga o tematyce SasuSaku w średniowieczu: http://sasusaku-medival-life.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę dużo weny, Kimiko

    OdpowiedzUsuń
  13. Ohayo. :3 Faktycznie rozdział był krótszy, ale wynagrodziłaś nam go treścią.
    Co do twoich opisów, to ja osobiście nie mam zastrzeżeń i nieco zdziwił mnie fakt, że tak się namęczyłaś. I zaimponowałaś mi tym, że szukałaś zdjęć i czytałaś co i jak, żeby dobrze wszystko oddać. Ja zawsze wszystko piszę spontanicznie korzystając jedynie ze swojej wyobraźni, jednak w czasie pisania lepiej idzie mi przy opisach. Dialogi wydają mi się zawsze takie sztywne. ;D
    Dobrze, rozpisałam się, a ty pewnie chcesz wiedzieć co sądzę o rozdziale? :)
    Tak więc, podobał mi się ogromnie. Znów pochwalę twój pomysł, bo jest bardzo oryginalny. Sasuke... Bardzo podoba mi się w twoim rozdziale. Taki zimny, obojętny drań, jakim go uwielbiam. Mam nadzieję, że Sakura aż tak bardzo jego serduszka w przyszłości nie rozgrzeje, by stał się czułym i nudnym romantykiem. ;D W każdym razie oddałaś go wspaniale, Sasuke jest moją miłością i czytając twoje opowiadanie jestem jeszcze bardziej co do tego przekonana. :D
    Shikamaru jak zwykle wykazał się swoim logicznym myśleniem, chodź zdziwiło mnie, że aż tak się tym spotkaniem z Uchihą zdenerwował. Zawsze zdawał się opanowany. Jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądało przyprowadzanie rannych do Sakury.
    Czekam więc z niecierpliwością na kolejny rozdział, o którym oczywiście mnie powiadom! Plus, zakochałam się w gifie z Sasuke , który dodałaś. *.*
    Przy okazji informuję o nowej notce na:
    sasuke-i-erin.blog.pl
    Pozdrawiam gorąco i życzę duużo weny. Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje dialogi nie są sztywne! Czytam sobie tego bloga o Erin, ślamazarnie bo internet mam wolny, a ostatni tydzień nie miałam go w ogóle i stwierdzam, że nie masz sztywnych dialogów :) A, że wolisz opisywać... kłaniam się :D
      Dzięki za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń
  14. Łał super opisy, piersza klasa;) Jakbym czytała jakąś dobrą książkę. Proszę mi się tylko nie pogarszać!!!;P
    kryzysowa narzeczona

    OdpowiedzUsuń
  15. *~* Znowu. Podniecha. Właśnie czekałam na coś takiego. Naprawdę dobra tragedia. Dużo mroku... zakochałam się *.*

    OdpowiedzUsuń
  16. No, to rozdział pierwszy już za mną. Powiem tak, zaskoczyłaś mnie tą bezwzględnością Saska. Jednakże jest to jak najbardziej na plus. Cieszę się, że postanowiłaś trochę zmienić fabułę i nie zrobić z niego jakiegoś kandydata na Hokage jak w mandze. Załamywałam się nad tym przez pół dnia jak przeczytałam ten chapter, gdzie co druga osoba mówiła, że pragnie zostać Hokage ... No, ale znowu zbaczam z tematu niepotrzebnie. Ech ... jakoś tak mam. No cóż ... Do rzeczy xd.
    Podoba mi się ta mroczna aura, jaką emanuje Uchiha. Opisujesz go dokładnie tak jak sobie go wyobrażałam. Dlatego początek notki mi się chyba najbardziej podobał ^^. Najlepszą sceną zdecydowanie jest przebicie mieczem towarzysza. Jeszcze ta beznamiętna mina, gdy krew trysnęła mu na twarz <3.
    Co do opisów budynków itd., to nie wiem o co ci chodzi :P. IMO wyszły bardzo dobrze ;). Heh, jak widzę mamy podobny sposób, bo ja też, gdy jakiekolwiek miejsce opisuję, to wcześniej oglądam tysiące obrazków z tego miejsca xD. Do rzeczy, do rzeczy ...
    No to spotkanie Shikamaru z Sasuke było dość hmm pełne napięcia :D. Podziwiam go i tak za odwagę i pomysłowość. Już zaczęłam się bać, że zamierzasz biednego Narę uśmiercić (a go wyjątkowo lubię xD), ale na szczęście coś wymyślił (zresztą jak zawsze xD).
    Jedyne do czego się przyczepię (tak, znowu mam jakiś problem xD), to obrazek, który wychodzi poza ramkę tekstu. Zmień jego rozmiar na np. średni, a będzie wyglądać to o wiele estetyczniej ^^.

    A co do twojego wcześniejszego komentarza, to aż bym była w niemałym szoku, gdyby Sakura nie uroniła ani jednej łzy :P. To po prostu do niej nie pasuje xD.
    Wiesz co, ja kompletnie nie znam się na szablonach, a ta cała zabawa z edytowaniem CSS to nie dla mnie.
    Ano szkoda, szkoda ;(. Choć bardziej brakuje mi Kuramy niż Naruciaka, ale ok xD.
    Hahaha wiem, wiem :D. Normalnie taką wrażliwą jak cholera xd.

    Pozdrawiam serdecznie, willownight :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej no kochana, ja tutaj wraz z rozdziałem pierwszym miałam zupełnie inny szablon i obrazek wtedy nie wychodził. To tak na usprawiedliwienie :D
      Już zmieniam, bo rzeczywiście tak średnio to wygląda.
      No bo mi się pisało ślamazarnie to opisy! Ale już jest trochę lepiej. Kurcze. Mogę opisywać wszystko, tylko nie te głupie budynki. Denerwuje mnie to. Ale z każdym rozdziałem coraz mniej więc good (y)
      Sasuke emanujący mrokiem. No chyba wszyscy to kochają :D
      Też tak kiedyś myślałam, że to nie dla mnie, ale kiedy zaczęłam ogarniać, to fajnie się przy tym bawię :)

      Usuń